Świat

Kto w Stanach zarabia na polityce narkotykowej?

Pracownicy socjalni, prawnicy, antropolodzy – w Ameryce wszyscy czerpią zyski z wojny narkotykowej. Kiedy mówimy o zakończeniu tej wojny, mówimy o całkowitej przebudowie Ameryki.

Zapis fragmentów dyskusji pt. Perspektywy globalnej polityki narkotykowej z udziałem Gabriela Sayegha, Lorenzo Jonesa i Anny Burskiej.

Anna Burska: Istotną różnicą między Europą a Stanami jest to, że w Ameryce główną barierą ograniczającą ewentualne zmiany w polityki narkotykowej jest biznes jaki wokół niej się tworzy od czasów Nixona. USA zainwestowało np. olbrzymie pieniądze w więzienia, więc ich pracowników byłoby dziś po prostu trudno zwolnić. W Europie nie buduje się tylu więzień i nie powołuje się tylu specjalnych oddziałów policji do walki z przestępczością narkotykową.

Lorenzo Jones: W Stanach na 2,4 mln osadzonych, 500 tysięcy siedzi za przestępstwa narkotykowe. Kiedy Obama został prezydentem, ludzie oczekiwali, że zakończy wojnę narkotykową, ale on właśnie z powyższych powodów, nie był w stanie tego zrobić. W Stanach mamy do czynienia przemysłem więziennym. Nasza polityka narkotykowa napędza ten przemysł. Jeśli chcemy zakończyć wojnę, musimy zmienić zarówno reguły rządzące egzekwowaniem prawa, jak i powszechną edukacją. A przede wszystkim całą logikę rządzącą ekonomią. Trzeba zmienić kapitalizm.

Pracownicy socjalni, prawnicy, antropolodzy – w Ameryce wszyscy czerpią zyski z wojny narkotykowej. Kiedy mówimy o zakończeniu tej wojny, mówimy o całkowitej przebudowie Ameryki. Nasz kraj ma długą historię tworzenia polityki opartej na kontroli populacji. Wojna narkotykowa jest po prostu najnowszym systemem służącym tej kontroli

Wojna narkotykowa służy racjonalizacji mentalności opartej na przekonaniu, że więzienie rozwiązuje wszystkie problemy. Tak długo jak obowiązuje ta doktryna, nikt nie przejmuje się naprawą systemu edukacji czy opieki zdrowotnej. Bo ogromne środki i rzesze ludzi wtłacza się w system więziennictwa. To co otrzymujemy w rezultacie to ładnie opakowany kapitalizm.

Gabriel Sayegh: Po 40 latach wojny narkotykowej łatwiej jest otrzymać leczenie będąc aresztowanym niż wtedy kiedy tego chcemy i potrzebujemy. Jeśli jest się w klasie średniej czy wyższej, to leczenie można sobie kupić. Ale jedna piąta amerykańskiej populacji żyje w ubóstwie. Mamy ogromne bezrobocie. W Nowym Jorku 50% czarnych mężczyzn między 18 a 50 rokiem życia jest bezrobotnych. Dlaczego? Bo są ciągle aresztowani. Jak już są aresztowani, potrzebują prawnika, który być może będzie walczył o leczenie dla nich. Potem potrzebują pracownika socjalnego. Prokurator będzie musiał zatrudniać kolejnych prokuratorów i strażników, by radzić sobie z coraz większą ilością aresztowanych. W konsekwencji potrzebujemy więcej jedzenia dla więźniów, a więc firmy kateringowe więcej zarobią. Przemysł budowlany musi wybudować więcej więzień bo potrzebujemy miejsca dla 2,4 mln ludzi. Firmy transportowe też więcej zarabiają, bo więzienia powstają w dużej odległości od miast. Wyobraźnie sobie, że aresztuje się was w Łodzi, ale osadza w Pradze. Więc wasza rodzina, żeby was odwiedzić, musi jechać przez 12 godzin autobusem. W dużych stanach, jak Nowy Jork, Connecticut, Texas, to dla wielu ludzi jest codziennie doświadczenie. Niekiedy te odległości są jeszcze większe. To jest jedynie wycinek całej tej rzeczywistości – systemu, który sam się nakręca.

Teraz, kiedy wszyscy wiedzą, że nie jesteśmy w najlepszej sytuacji gospodarczej, mówi się, że nie ma pieniędzy. Więc tnie się wydatki na edukację i opiekę społeczną a system opieki zdrowotnej nie istnieje. Jedyny system, który się dobrze trzyma to właśnie policja i więziennictwo. Dlatego mówiąc o wojnie narkotykowej, ma się do czynienia z przedsięwzięciem budującym system o ogromnej skali.

W tym momencie jesteśmy bardzo mocno gospodarczo uzależnieni od tego przedsięwzięcia. I kiedy USA na arenie międzynarodowej mówi, że należy likwidować uprawy koki w Boliwii i maku w Afganistanie, od razu są zatrudniane specjalne korporacje, żeby te zadania wykonać i na nich zarobić.

Mimo że w ciągu 8 lat wydano miliard dolarów by zniszczyć pola makowe w Afganistanie, jego produkcja wzrosła. Wyobraźcie sobie, że wy w swojej własnej pracy coś schrzanicie, a wyciągniecie z tego jeszcze więcej pieniędzy. To jest właśnie nasz system.

Spotkanie pt. Perspektywy globalnej polityki narkotykowej miało miejsce 29 września 2011 r. w Świetlicy Krytyki Politycznej w Łodzi. Nagranie całej dyskusji dostępne jest tutaj.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij