Jak to możliwe, że duży kraj w Unii Europejskiej nie może liczyć na żadną międzynarodową pomoc?
Ostatni raport o rozprzestrzenianiu się HIV/AIDS, przygotowany przez rumuńskie agencje rządowe i NGO’sy, pokazuje skalę zjawiska: od 2007 do 2009 notowano 3-5 przypadków nowych zakażeń wśród iniekcyjnych użytkowników narkotyków. W 2010 roku 12 przypadków, rok później – 129. W 2012 roku dochodzi już do 231 zakażeń. Okazuje się, że ponad połowa użytkowników w stolicy Rumunii ma HIV. Niestety, wszystko wskazuje na to, że większość zakażonych ma także żółtaczkę typu C. Dwa lata temu było tak w 87% badanych przypadków w Bukareszcie.
Jak to możliwe? Valentin Simionov, szef Romanian Harm Reduction Network, przedstawia skróconą wersję historii: „Kilka lat temu zaczęła się moda na dopalacze i inne legalnie dostępne substancje. Dość szybko uzależnili się od nich heroiniści, dla których dopalacze były tańszym i bezpieczniejszym zastępnikiem. Podawali je sobie dożylnie, część z nich liczyła na to, że w ten sposób wyjdzie z uzależnienia od heroiny. Ponieważ terapia substytucyjna trafia jedynie do 6% potrzebujących, legalne stymulanty służyły im do produkcji chałupniczej wersji metadonu. Większości to się nie udało, uzależnili się jeszcze bardziej. Odnotowano wzrost różnego rodzaju zaburzeń psychicznych i wzrost zachowań ryzykownych – np. korzystania z tej samej strzykawki przez wiele osób. Czystych igieł brakowało”.
Jeszcze kilka lat temu dostęp do czystych strzykawek miało – w ramach programów redukcji szkód – 50% uzależnionych. Dostawało się średnio jedną igłę na 2-3 dni. To pozwalało utrzymywać liczbę zakażeń na stabilnym poziomie. Jednak dziś ostatnie działające programy walczą o przetrwanie. W czerwcu 2013 r. skończyły się duże projekty nastawione na redukcję szkód.
W 2011 Global Fund, który od dziesięciu lat finansował zapobieganie epidemii HIV, gruźlicy i malarii na całym świecie, przykręcił kurek z gotówką. Oficjalnym powodem były liczne nieprawidłowości przy wydatkowaniu funduszy w kilkunastu państwach Afryki. Wkrótce okazało się, że tzw. racjonalizacja spowodowała załamanie wielu sensownie działających programów. Państwa takie jak Suazi i Malawi, które poradziły sobie z epidemią na poziomie całej populacji, miały rozpocząć długofalowe projekty edukacyjne czy prewencyjne adresowane do grup wykluczonych np. do seksbiznesu. Ale nie rozpoczną. Wiele organizacji przygotowało raporty (czyt. np. tutaj, tutaj i tutaj) nawołujące do zaprzestania cięć i ratowania populacji zagrożonych najgroźniejszymi chorobami zakaźnymi.
Rumunia nie dostaje już większości środków z programów międzynarodowych, przede wszystkim ONZ-towskich. Jest wprawdzie krajem należącym do Unii, a więc – teoretycznie – o lepszym statusie ekonomicznym i dostępie do pomocy. Ale UE też nie chce finansować redukcji szkód, bo uznaje, że problemy z zakresu zdrowia publicznego powinny być rozwiązywane na poziomie państwowym. Rząd z kolei zachowuje się tak, jakby myślał, że dopóki problem nie dotyczy całej populacji, a jedynie narkomanów, w ogóle nie należy się tym przejmować.
W ostatnich tygodniach jednak doszło do przełomu. Dzięki międzynarodowej kampanii zainicjowanej przez Hungarian Civil Libertines Union, Jana Stolę z YODY i wsparciu amerykańskiego AVAAZu, rząd otrzymał ponad tysiąc listów od działaczy i aktywistów z całego świata. Simionov jest dobrej myśli: „Ministerstwo Zdrowia po raz pierwszy jest tak otwarte na dialog z tak wieloma organizacjami i działaczami. Teraz rozmawiamy o otworzeniu programów w 2014 roku. Być może będziemy w stanie zwalczyć epidemię”.
Ta historia może się dobrze skończyć, jednak w przyszłości czeka więcej podobnych. Eksperci mówią o dziurze finansowej – kończą się globalne pieniądze, a państwa nie są jeszcze gotowe/chętne na przejęcie funkcji grantodawcy. Michael Kazatchkine, były dyrektor Global Fund, obecnie specjalny wysłannik sekretarza ONZ ds. HIV/AIDS w Europie Wschodniej i Azji Centralnej, twierdzi, że ta sytuacja uderzy przede wszystkim w grupy wykluczone: użytkowników narkotyków, gejów i pracowników/pracowniczki seksbiznesu. W wielu rozwijających się krajach Afryki, Azji i naszego regionu rośnie zagrożenie epidemią skoncentrowaną, a środki drastycznie maleją. Parę lat temu ogłosiliśmy sukces, wszystkim się wydawało, że ludzkość pokonała HIV. Jednak im bardziej udajemy, że nie widzimy dzisiaj siedlisk choroby na społecznych marginesach, tym większe się one stają. Sposób, w jaki traktujemy najsłabszych członów naszego społeczeństwa, ma przełożenie na nas wszystkich. HIV nie zna granic.
Być może uniezależnienie się od globalnych funduszy spowoduje większą mobilizację społeczną i wymusi na państwach wzięcie odpowiedzialności za zdrowie swoich obywateli. Wydaje się to jednak naiwna nadzieja, zwłaszcza, że kraje o których mowa są jednocześnie poddawane olbrzymiej globalnej presji oszczędzania. A najłatwiej oszczędzać na obywatelach i ich zdrowiu. Chyba, że się tym oszczędnościom przeciwstawią.
To, jakich substancji używasz, jest polityczne! Rusza nowy międzynarodowy serwis internetowy o polityce narkotykowej, redukcji szkód i prawach człowieka użytkowników i osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych www.narkopolityka.pl.
Strona narkopolityka.pl powstała w 2009 roku w ramach kampanii na rzecz racjonalizacji polskiej i międzynarodowej polityki narkotykowej. Teraz strona zyskuje również wersję angielskojęzyczną, a wkrótce również ukraińską.