Żaden polski film od dawna nie przypominał tak dobitnie, jak życie nastolatka może być przerąbane.
Baby bump, debiut Kuby Czekaja, to film wybuchowy. Obok Córek dansingu Agnieszki Smoczyńskiej i Czerwonego pająka Marcina Koszałki najlepszy pełnometrażowy debiut zeszłego roku.
Wszystkie te trzy tytuły pokazują, że coś się w polskim kinie zmienia, że otwiera się ono na fantazję, groteskę, czyli dotąd praktycznie w nim nieobecne rejestry wyobraźni. Baby bump jest tu przy tym na tle polskiej średniej dziełem najbardziej osobnym i ekscentrycznym w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po premierze filmu na festiwalu w Gdyni jeden z moich kolegów powiedział, że czuje się jakby właśnie obejrzał szalone dzieło jakiegoś ekscentrycznego japońskiego wizjonera – Siono Sona, czy Shinya Tsukamoto. Nie wiem, na ile to do końca trafne porównanie, jeśli chodzi o tematykę i estetykę, ale z pewnością Czekaj dorównuje tym twórcom siłą idiosynkratyzmu swojej reżyserskiej wizji.
Konsekwentnie własną autorską poetykę debiutant ujawnił już w nakręconym dla Studia Munka średnim metrażu Ciemnego pokoju nie trzeba się bać. Zabierał tam nas w podróż w lęki, marzenia i intensywności okresu dzieciństwa. W Baby bump poniekąd kontynuuje podróż tą drogą. Tym razem opowiada o okresie dojrzewania, wszystkich związanych z nim fizycznych i mentalnych przemianach, ekscytacja i lękach. Poczuciu nieadekwatności ciała, przerażania jego gwałtownymi zmianami, nadmiarowej (auto)agresji, libido, erekcjach, niejednoznacznej seksualności, lęku młodego chłopca przed cielesną i płciową nienormatywnością, przed stawaniem-się-kobietą, o seksualnych fantazjach i kastracyjnych lękach związanych z matką. To film bardzo queerowy, gdyż pokazujący, że wszelka seksualność (zwłaszcza buzująca po okresie latencji) i wszelka relacja z ciałem jest mniej lub bardziej queer.
Film konsekwentnie ujmuje te tematy od strony fantazji, nieustannie posługuje się groteską, deformacją świata przedstawionego, poetyką marzenia sennego czy raczej koszmaru. Baby bump otwiera sekwencja wyjęta ze starej kreskówki, z której postacią – myszą o przesadnie przerośniętych uszach – identyfikuje się bohater. Przez cały seans mamy wrażenie, że oglądamy kreskówkę z żywymi aktorami, zwariowany, mówiony slapstick. Na przesadzie opiera się w tym obrazie także aktorstwo. Do prowadzenia aktorów i narzucania im swojego rytmu i poetyki Czekaj ma świetną rękę. W poetykę bezbłędnie wchodzą i aktorzy dziecięcy i dorośli. Tych ostatnich reżyser wybiera spośród świetnych warsztatowo, związanych z takim scenami jak warszawski TR czy Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, mało wykorzystywanych przez główny nurt naszego kina twarzy. Matkę chłopca odtwarza znana z debiutu Sasnali – Agnieszka Podsiadlik, nauczyciela ze szkoły – Rafał Maćkowiak, nadzorującego antynarkotykowe testy uczniów w szkolnej placówce policjanta – świetnie budujący postać na kilku gestach Sebastian Łach.
Poza dramatami i ekscytacjami zmieniającego się ciała młodzi bohaterowie Czekaja mają też bowiem na głowie narkofobiczną paranoję dorosłych, bombardujące ich zewsząd reklamy, silniejszych i bezwzględnie egzekwujących swą siłę rówieśników, walkę o pozycję na szkolnej towarzyskiej giełdzie. Żaden polski film od dawna nie przypominał tak dobitnie, jak życie nastolatka może być przerąbane. Baby bump zupełnie jest przy tym wolny od moralnej paniki, w jaką popadały mające niedawno premierę polskie filmy o nastolatkach: Baby blues czy Obietnica. Naprawdę, nie trzeba martwego niemowlaka w szafce na dworcu, by zrobić mocny film o młodzieży.
Naprawdę, nie trzeba martwego niemowlaka w szafce na dworcu, by zrobić mocny film o młodzieży.
Czekaj sięga w swoim debiucie z jednej strony po to, co w kinie najbardziej pierwotne – slapstick, kreskówkową wyobraźnię, fantazję – z drugiej jego film doskonale wchodzi w dialog ze współczesną kulturą wizualną. Z nowoczesnym językiem kina, formatu telewizyjnego, reklamy, form (post)internetowych. Z medium, w którym bohaterowie w wieku tych oglądanych na ekranie doświadczają dziś świata.
Co najważniejsze, próbując wejść w świat młodych, Czekaj nie stara się im podlizywać, małpować żadnej konkretnej młodzieżowej subkultury, stylu czy języka. Tworzy konsekwentnie własną, odrealnioną, pełną energii i sprzeczności filmową formę, operującą na wielu poziomach – od zdjęć, przez kostiumy i aktorskie manieryzmy, po język, jakim mówią bohaterowie – w ten sposób, że tworzy ona wiarygodny, spójny świat przedstawiony. Łatwo nam uwierzyć, że żyją w nim jacyś prawdziwi nastolatkowie, w co uwierzyć było o wiele trudniej w filmach Katarzyny Rosłaniec czy Anny Kazejak.
W środowisku na debiut Czekaja od dawna się czekało i wiązało z nim wielkie nadzieje. Baby bump bez wątpienia je potwierdza i zaostrza apetyt na kolejne filmy tego twórcy.
**Dziennik Opinii nr 153/2016 (1303)