Czytaj dalej

Liczy się charakter, nie IQ

Wytrwałość, ciekawość świata, pewność siebie – to decyduje o życiowym sukcesie, bardziej niż wiedza i umiejętności. Co ciekawe, te cechy wcale nie są wrodzone.

Znany obrazek: ktoś przyjeżdża do dużego miasta na studia z oddalonej wsi czy małego miasteczka, a potem powoli nadrabia dystans do kolegów z najlepszych wielkomiejskich liceów. Miał dużo szczęścia, dobrych rodziców, nauczycieli, przyjaciół. Większość ludzi w takiej sytuacji decyduje się na coś pewniejszego, bliżej domu. Albo rezygnuje. Zdolności? Wydaje się, że każdy jakieś ma, tylko nie każdy dostaje szansę, żeby je wykorzystać.

Ciekawość, a nie wyłącznie IQ

Podobno książkę Paula Tougha How Children Succeed. Grit, Curiosity, and the Hidden Power of Character amerykańscy nauczyciele wyrywają sobie z rąk. Problem stary jak świat: jak wyrównać szanse dzieci z biednych bądź patologicznych rodzin? Co sprawi, że lepiej poradzą sobie w szkole, że skończą studia i wyrwą się z biedy? Od czego w ogóle zależy to, czy dziecko odniesie w życiu sukces?

Autor rozmawiał z wieloma badaczami, wychowawcami, reformatorami i wyciągnął wnioski z najnowszych tendencji w neurologii, psychologii i edukacji. Punktem odniesienia jest dla niego popularna teoria o znaczeniu zdolności kognitywnych dla rozwoju dziecka – jeśli ktoś od małego je stymuluje, operując dużą liczbą słów, jak najszybciej uczy dziecko czytać i pisać, najlepiej w językach obcych, to maluch z tymi atutami na pewno sobie poradzi w szkolnym życiu.

Jednak w ostatnich latach naukowcy prezentowali wyniki badań świadczące o tym, że istotniejsze może być coś innego: „Liczy się to, czy jesteśmy w stanie pomóc dziecku rozwinąć zupełnie inny zestaw cech, m.in. wytrwałość, zdolność do samokontroli, ciekawość świata, pilność, zawzięcie i pewność siebie. Ekonomiści mówią o tym jako o zdolnościach niekognitywnych, psychologowie jako cechach osobowości, a reszta z nas czasem myśli o tym po prostu jako o charakterze”. Chodzi o to, że jeśli uda się w dziecku, nastolatku, a czasem nawet w dorosłej osobie wyrobić powyższe cechy, to można z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, że ich życie potoczy się w dobrym kierunku bądź też zmieni na lepsze.

Wiara w siebie dla każdego

Zanim dziecko skończy trzy lata, przyda mu się stymulacja przez rodziców, którzy będą mu czytać i używać w jego obecności wielu słów. Jednak jak pokazały badania neurologów, najbardziej o przyszłości dziecka decysuje poziom stresu, jakiego doznało w tych pierwszych kilkudziesięciu miesiącach życia. Reakcja małego ciała na stres powoduje bowiem trwałe zmiany w mózgu, które w przyszłości nie tylko utrudnią naukę, ale przyczynią się do zwiększonej skłonności do nałogów i niektórych chorób, do lękliwości i wycofania.

Myszy, kiedy chcą pocieszyć swoje małe po jakimś stresującym wydarzeniu, liżą je i głaszczą. To mniej więcej mają do przekazania naukowcy – przede wszystkim nie narażaj swojego dziecka na traumę, a jeśli coś się zdarzy, przytul je, zapewnij, że wszystko będzie dobrze. Wiąże się z tym tzw. teoria przywiązania, mówiąca m.in., że w pierwszym roku życia dziecka najlepiej zawsze reagować, gdy płacze – w przyszłości będzie bardziej niezależne.

Nie potrzeba do tego dużych pieniędzy ani wykształcenia – ale może przyda się żłobek z kimś, kto przytuli, jeśli w domu brakuje ciepła; autor opisuje również przykłady programów dla młodych matek, które „uczą” je, jak ważna jest bliskość i ciepło dawane dziecku w najmłodszym wieku.

Później, jak pisze Tough, potrzebna będzie już praca nad wyrobieniem charakteru. Tu również jest rola dla rodziców, ale w przypadku rodzin, w których – powiedzmy – mama i tata nie zajmują się dziećmi tak jak trzeba, najważniejszy jest nauczyciel.

Dowodzą tego ścieżki życiowe dzieci ze specjalnych szkół w USA objętych programem Knowledge Is Power (KIPP), w których dzieci z zagrożonych środowisk przygotowują się do college’u. Okazało się, że studia kończą niekoniecznie ci, którzy mieli najlepsze wyniki na testach końcowych – ale ci młodzi ludzie, którzy posiadają takie cechy jak optymizm i zdolność adaptacji do nowych warunków. Fachowcy zaczęli więc rozwijać programy, które miały równolegle służyć nadrobieniu braków w wiedzy oraz wyrobieniu przydatnych cech charakteru.

„Dorośli i dzieci, którzy są pesymistami, mogą się nauczyć mieć większą nadzieję, a jeśli to zrobią, będą szczęśliwsi, zdrowsi i odniosą więcej sukcesów” – powiedział autorowi psycholog Martin Seligman, autor książki Learned Optimism. Tak samo można się nauczyć – albo nauczyć kogoś –  samokontroli, silnej woli, motywacji.

Tough wiele miejsca poświęca publicznej szkole z biednej dzielnicy słynącej z tego, że jej uczniowie regularnie wygrywają zawody szachowe na najwyższym poziomie. Dzieci mają nauczycielkę-pasjonatkę, która potrafi zmotywować je do pracy, przeanalizować popełniane błędy. Szachy – dyscyplina, zdawałoby się, elitarna; te dzieci nie nauczyły się grać w nie w domu, a mimo to jako kilkunastolatki zostają krajowymi mistrzami. Kluczem do powodzenia jest wyrobienie w nich wiary, że jeśli będą wystarczająco długo ćwiczyć, to mogą wiele osiągnąć w szachach. Drugą stroną medalu jest umiejętność dostrzeżenia, jakie przeszkody stoją na drodze do sukcesu, zdolność przyjęcia porażki, przeanalizowania jej, by więcej podobnych błędów nie popełniać. Taką strategię z sukcesem stosuje wspomniana nauczycielka szachów, która czasami jest całkiem surowa.

Co sprawia, że jej wychowankowie stają się świetnymi szachistami? „Niespodziewane doświadczenie, że ktoś bierze ich na poważnie, wierzy w ich możliwości i stawia im wyzwania, tak by wciąż poprawiali swoje wyniki”.

Dobre wyniki osiągają placówki, które przygotowują do studiów młodych ludzi z gorszymi wynikami ze szkoły średniej. Taka młodzież jest motywowana, pracuje bardzo ciężko i jeśli znajdzie dobrych nauczycieli, ma szansę zacząć studia na podobnym poziomie co koledzy z „wyższych sfer”. Co z tego, że nie będzie rozpoznawać opery Mozarta po pierwszych dźwiękach? Jak zauważa autor, młodzi ludzie, którzy tak wiele wysiłku wkładają w to, by zdobyć wykształcenie, potem wkraczają w dorosłe życie z dodatkową siłą charakteru i cechami, których dzieciom bogatych rodziców brakuje, bo ich nigdy nie potrzebowały. Bo przecież i tak zawsze czeka na nie praca.

Charakter trzeba mieć… albo go nabyć

Konkluzje? Pod koniec książki autor pisze, że programy pomocy dzieciom z zagrożonych środowisk powinny się zaczynać od opieki zdrowotnej dla matek. Potem powinny objąć szkolenia dla młodych rodziców, którzy nie radzą sobie z przywiązaniem, i naukę w przedszkolach umiejętności niekognitywnych. A na koniec powinno się stworzyć dzieciom dobre warunki nauki w dobrych szkołach.

To dużo. I dużo by to kosztowało. Ale z pewnością mniej niż „system pomocy ad hoc, który mamy teraz. Oznaczałoby to uratowanie wielu młodych ludzi, ale i oszczędność finansową. I nie tylko w długim okresie, ale od razu”.

Konserwatyści lubią powtarzać, że charakter trzeba mieć. Ale wnioski z badań, które przytacza Tough, pokazują, że „siła charakteru, której tak bardzo potrzebują młodzi ludzie, żeby odnieść sukces, nie jest wrodzona, nie pojawia się magicznie na skutek szczęścia i dobrych genów. I nie jest po prostu kwestią wyboru. Zakorzeniona jest w chemii mózgu i jest formowana w dający się zmierzyć i przewidzieć sposób przez środowisko, w którym dorastają dzieci. Oznacza to, że my jako społeczeństwo możemy w niesamowicie istotny sposób wpłynąć na rozwinięcie tej siły charakteru w dzieciach”. Nie chodzi o to, że mamy wychowywać podobne do siebie cyborgi, rzecz jasna, tylko o wyzwolenie się z krzywdzącego przesądu, że rodzimy się tak bardzo od siebie różni.

Myślę, że po prostu zbyt często stawiamy na kimś krzyżyk: z niego/niej nic już nie będzie, nie jest już taka młoda, nie ma szans, po prostu taki już jest. A przecież wszyscy znamy historie o ludziach, którzy choć dorastali w ciężkich warunkach, to zdobyli wykształcenie i osiągnęli życiowy sukces. No właśnie, może ktoś powiedzieć – skoro im się udało, to znaczy, że można, że jako społeczeństwo nie musimy nic robić, dobry i tak się wybije. A Tough na to: „Oni nie wdrapali się sami na tę drabinę. Znaleźli się na niej tylko dlatego, że ktoś pomógł im wykonać pierwszy krok”.

Paul Tough, How Children Succeed. Grit, Curiosity, and the Hidden Power of Character, Houghton Mifflin Harcourt, 2012.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij