Kinga Dunin czyta

W nurcie czasu [Franzen i Ernaux]

Kinga Dunin czyta „Na rozdrożu” Jonathana Franzena i „Lata” Annie Ernaux.

Jonathan Franzen, Na rozdrożu, przeł. Witold Kurylak, Wydawnictwo Sonia Draga 2021

Na rozdrożu okładkaPoprzecinane nagimi dębami i wiązami niebo nad New Prospect wzbierało wilgotną obietnicą, w miarę jak układy frontów atmosferycznych zmawiały się w szarości, żeby przynieść białe Boże Narodzenie, kiedy Russ Hildebrandt w swoim plymouth fury kombi dokonywał porannego objazdu po domach zniedołężniałych parafian, przykutych do łóżek.

To pierwsza książka Franzena od czasów Wolności, którą udało mi się przeczytać do końca, a każdej kolejnej wydawanej w Polsce dawałam szansę. Może to świadczyć o tym, że Na rozdrożu to najlepsza książka tego autora, albo może najgorsza, w której poświęcił on swój artyzm na rzecz potoczystej narracji? To informacja dla koneserów i dla zwykłych czytelników.

Poza tym może od razu należy powiedzieć, albo ostrzec, że jest to powieść religijna. Albo inaczej – opowiada o ludziach, dla których religia i przeżycia metafizyczne są istotne. W konkretnych czasach, miejscu i w ramach konkretnej religii – dość liberalnego protestantyzmu. Dwie części powieści to Adwent i Wielkanoc, czyli oczekiwanie na ponowne narodziny Chrystusa i zmartwychwstanie. Bohaterowie w pierwszej części – to tylko jeden dzień przed Wigilią – w jakimś sensie poszukują Boga, w drugiej dowiadujemy się, czy go znaleźli, czy nie. Jest początek lat 70., małe miasteczko pod Chicago.

Przywoływanie tego znanego cytatu to banał, ale w tym wypadku jest on naprawdę na miejscu. „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” (Anna Karenina – wiem, że wiecie).

Bohaterami powieści są Hildebrandtowie, rodzina pod pewnymi względami typowa dla swoich czasów i położenia społecznego, ale nieszczęśliwa na swój niepowtarzalny sposób. Ojciec zakochał się w nowej parafiance. Matka jest nieszczęśliwa w małżeństwie i pełna skrywanego gniewu. Najstarszy syn z dość złożonych powodów, mimo rodzinnego pacyfizmu, rzuca studia i zgłasza się do służby wojskowej w Wietnamie, drugi syn jest uzależniony od narkotyków. Córka i najmłodszy syn pozornie nie sprawiają kłopotów, ale ona przeżywa rozmaite dylematy. Relacje w rodzinie też są dość skomplikowane, na pewno upada autorytet ojca.

Każde z nich znajduje się „na rozdrożu”, będzie musiało podjąć jakieś decyzje. Wnikamy głęboko w świat ich wewnętrznych przeżyć – czego chcą, a co uważają za swoją powinność? W jaki sposób są kształtowani przez doświadczenia z dzieciństwa i młodości? Kierują nimi impulsy, którym trudno się oprzeć, i przesłanki etyczne. Na pewno nie jest to tak proste, że z jednej strony mamy autentyczne emocje, a z drugiej narzucone normy społeczne i religijne.

Kiedyś, kiedy zaczęła być modna psychoterapia i ogólnie psychologizowanie, usłyszałam taki tekst: odrzuć nie swoje „powinienem”. Rzecz w tym, że duża część naszych „powinienem” jest nasza. Wiążą się z tym też pytania o „autentyczność”. Czy postępując właściwie, kierujemy się właściwymi motywami? Ile jest w tym hipokryzji? Pychy? Czy istnieją jakieś racjonalne i spójne systemy etyczne, na których można się oprzeć? A może wsparcie musi płynąć od jakiejś wyższej istoty? Przeżycie religijne protestanckie jest chyba inne od katolickiego, mniej w nim zastanawiania się nad grzechem, mniej rytualizmu, nie ma prostej drogi oczyszczenia i nie każdy jest wybrany. Ale czy ateista podejmuje decyzje inaczej, gorzej? Na przykład najstarszy syn, który dokonuje nietypowego rachunku etycznego w związku z wojną w Wietnamie. I nie ma to absolutnie nic wspólnego z walką z komunizmem czy wspieraniem ukochanego kraju.

Protestancki Kościół, do którego należą, boga szuka przede wszystkim w relacjach z bliźnim, między innymi niosąc pomoc grupom w trudniejszej sytuacji – w dzielnicy czarnych i podczas wyjazdów do Arizony, gdzie wspierają społeczność Navaho. Jak pomagać, nie karmiąc przy tym własnej próżności, nie popadając w protekcjonalizm, szanując różnice? Czy w ten sposób naprawdę da się przekroczyć fundamentalne nierówności pozycji?

Pan i służąca. Od pracy na służbie do pracy seksualnej

Początek lat 70. to dobiegająca końca wojna w Wietnamie, pacyfizm, rewolucja obyczajowa – czas przemian społecznych. Widzimy je też w protestanckiej wspólnocie, w której pastorem pomocniczym jest Russ Hildebrandt. Nowy, młody pastor odbiera mu przewodniczenie młodzieżowej grupy Crossroads (to także angielski tytuł powieści). Zamiast modlitewnej oazy – to chyba jest polski odpowiednik – tworzy psychoterapeutyczny eksperyment. Młodzież, często już niezwiązana z religią, pijąca, ćpająca, zajmuje się głównie swoimi emocjami i relacjami wewnątrz grupy. Najbardziej przypomina to terapię grupową, a nowy lider jest uwielbiany. Z jednej strony dzieje się tam dużo dobrego, młodzi też biorą udział w programach pomocy, z drugiej nieco przypomina to jakąś sektę.

Na rozdrożu to pierwszy tom zaplanowanej trylogii. Oddaje społeczny nastrój tamtych czasów, a chociaż bohaterowie są nieszczęśliwi na swój własny sposób, to ich mentalność jest też pochodną czasów, w których żyją. Jestem ciekawa, jak i czy będzie się zmieniała w kolejnych tomach.

Dunin: Prawdziwa powieść

*
Annie Ernaux, Lata, przeł. Krzysztof Jarosz i Magdalena Budzyńska, Wydawnictwo Czarne 2022

Lata okładkaZnikną obrazy:

Kobieta, która w biały dzień, kucnąwszy z zadartą spódnicą, wysikała się w Yvetot na skraju ruin za barakiem, pełniącym od po wojnie funkcję kawiarni, a potem podciągnęła majtki i wróciła do lokalu

zalana łzami twarz Alidy Walli tańczącej z Georges’em Wilsonem w filmie „Tak długa nieobecność”

[…] I tak jeszcze przez kilka stron.

Wszystko zgaśnie w jednej chwili. Słownik przyswajany od kołyski po łoże śmierci przestanie istnieć.

Ernaux jest znaną francuską pisarką, choć raczej nieznaną w Polsce. Urodziła się w roku 1940 w małym francuskim miasteczku w rodzinie sklepikarza. Skończyła studia, została nauczycielką francuskiego, przeniosła się do Paryża. Wyszła za mąż, urodziła dwóch synów. Zajmowała się domem, organizowała życie rodzinne i pracowała. Rozwiodła się po dwudziestu jeden latach. Nawiązała liczne romanse.

Lata (wydane w 2008 roku) to dość nietypowa autobiografia. Prawie w ogóle nie występuje w niej „ja”. Czasem autorka pisze o sobie w trzeciej osobie, przywołując kolejne zdjęcia z różnych etapów swego życia. Natomiast królują formy bezosobowe: myślano, czytano, kupowano… A także „my”: słuchaliśmy, jeździliśmy, ekscytowaliśmy się…

Zadanie, które przed sobą postawiła, to opisać życie kobiety w historii Francji, tej, którą sama przeżyła i zapamiętała. To rejestr obrazów, haseł, rozmaitych okoliczności życia. Zapamiętane gesty, słowa, slogany, wydarzenia polityczne. Towary, filmy, książki. Ernaux tworzy swoją opowieść, wyłapując znaki czasów, w których jej życie było zanurzone. Coraz więcej wolności, coraz więcej konsumpcjonizmu, nadzieje i ich utrata. Kluczowe wydarzenia polityczne i obyczajowe drobiazgi. W książce jest wiele przypisów, ale mogłoby być drugie tyle – wiele tu detali francuskich, dla nas niezrozumiałych.

Jej doświadczenie jest jednak osobiste i uwarunkowane miejscem i klasą, z której pochodzi, płcią, pozycją społeczną, wiekiem, starzenie się jest doświadczeniem, które zmienia perspektywę. Oraz poglądami – feministycznymi i lewicowymi. Kryjący się za bezosobowymi czasownikami podmiot wierzy, że Maj ’68 doprowadzi do wielkich zmian, chodzi na demonstracje wspierające imigrantów, podpisuje różne petycje, wścieka się z powodu wojny w Zatoce, tej pierwszej, o Kuwejt – ogólnie robi te wszystkie słuszne rzeczy, które i my byśmy robili.

A jednocześnie kupuje, bogaci się, jeździ na wakacje do Hiszpanii. Wciąż jednak głosuje na lewicę i wciąż się rozczarowuje. W 2002 roku przed wyborami prezydenckimi właściwie uważano je za bez znaczenia, dopóki do drugiej tury nie wszedł razem z Chirakiem przedstawiciel Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen. Głosowanie na Chiraca uważało się za szaleństwo, jednak udawano się do urn, zatykając nosy i myjąc potem ręce. Zapewne nie było to odczucie wszystkich Francuzów, zresztą autorka opisuje widoczną na ulicach radość po totalnym zwycięstwie przedstawiciela centroprawicy. To chyba jest dla nas zrozumiałe?

Czy Tuwim napisałby dziś wiersz o ludziach uwięzionych na granicy?

Kiedy wychodzi jej książka, bohaterka ma sześćdziesiąt osiem lat. Pochowała rodziców, nauczyła się korzystać z komórki, komputera i internetu.

A wracając do Franzena, jego bohaterowie byli podmiotami moralnymi. Ernaux śledzi przemiany obyczajowe: odchodzenie od Kościoła i religii, od restrykcyjnych norm moralnych, wywalczone prawo do aborcji i pojawienie się pigułki antykoncepcyjnej – z satysfakcją. Ale dostrzega też subtelniejsze zmiany. „Nie słyszało się, żeby ktoś mówił o »dobroci« czy »dobrych ludziach«. Dumę z tego, co się zrobiło, zastępowała duma płynąca z tego, kim się jest, kobietą, gejem, mieszkańcem prowincji, Żydem, Arabem i tak dalej”. A wiele z tych ważnych tożsamości jest związanych z seksualnością. Bohaterowie Franzena są po prostu staroświeccy? Ale i on umieścił w swojej książce parę gejów, którzy przez długie lata żyją ze sobą jak w małżeństwie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij