Kinga Dunin czyta dwie książki o sile i odwadze: „Tippi i ja” Sarah Crossan i „Sztormowe ptaki” Einara Kárasona.
- Sarah Crossan, Tippi i ja, przeł. Małgorzata Glasenapp, Wyd. Dwie Siostry 2019
Siostry
A więc
Jesteśmy.
Żyjemy.
Czy to nie wspaniale?
Że w ogóle
Dajemy radę
być.
Kolejna w Polsce powieść znanej i nagradzanej pisarki dla młodzieży. Jedna z poprzednich, Kasieńka, też była napisana białym wierszem. Zwykle ich bohaterkami są nastoletnie dziewczyny, które mają rodzinne kłopoty, kłopoty związane z byciem inną, obcą (Kasieńka, mieszkająca w Wielkiej Brytanii, przyjechała z Polski) oraz trochę miłosnych.
Grace z Tippi i ja ma szesnaście lat i idzie do nowej szkoły. Znajdzie tam tylko dwoje przyjaciół, inni nie będą potrafili jej zaakceptować. Jej tata stracił pracę i zaczął pić. Mama zapracowuje się, ale i ona zostanie bez pracy. Grace przytrafią się też kłopoty ze zdrowiem, będzie ją czekała trudna operacja. Rodzinie brakuje pieniędzy, może stracić dom. Młodsza siostra uczy się tańca i choruje na anoreksję. Czuje, że zawsze jest w cieniu starszych sióstr. Bo jeszcze jest Tippi, siostra Grace. Każda z sióstr jest inna, ale łączy je trudna do opisania miłość. Są ze sobą naprawdę niezwykle mocno związane:
Jesteśmy inne.
Jesteśmy zrośnięte
na wysokości bioder –
połączone kośćmi i krwią.
Tak, Grace i Tippi są syjamskimi bliźniaczkami. Pomysł, na którym łatwo się poślizgnąć: osunąć się w sentymentalizm, w epatowanie dziwnością albo moralny szantaż wobec czytelnika. Autorce udało się ominąć wszelkie niebezpieczeństwa, napisać powieść wzruszającą, ale też pełną życia i naturalności. Dostała za nią rozmaite nagrody. Z jednej strony oczywiście życie sióstr nie jest łatwe, również ze względu na otoczenie i sensację, jaką budzą, a czasem i obrzydzenie. Ale jest to też życie zwykłych nastolatek, które chcą spróbować wszystkiego. Muszą być jednak silniejsze niż inni, dzielne.
czytaj także
Życie z parapagus tripus (to nazwa medyczna ich przypadłości) jest trudne, muszą koordynować ze sobą wszystko, co robią. Nastolatkom najbardziej zależy na akceptacji otoczenia, a jak się nie uda, to przynajmniej na bezpiecznej niewidzialności. Na to ostatnie dziewczyny raczej nie mogą liczyć. Jednak, jak mówi Grace, są na świecie większe tragedie. Fizyczna anomalia dziewcząt jest nie do pominięcia, a jednocześnie czytelnik bardzo szybko się do niej przyzwyczaja i zaczyna akceptować. Podobnie jak przyjaciele Grace i Tippi, dla których czasem jest ona przezroczysta albo po prostu jest – ludzie są różni, a do tych różnic należy dostosować swoje postępowanie.
Na koniec pewno będą łzy, ale to budująca książka. Czy realistyczna? Oparta na medycznej i społecznej wiedzy i choć oczywiście dotyczy bardzo rzadkiego przypadku, to istniejącego nie tylko w literaturze. Możecie poszukać w internecie sióstr Abby i Brittany Hensel.
Nastolatkom najbardziej zależy na akceptacji otoczenia, a jak się nie uda, to przynajmniej na bezpiecznej niewidzialności.
A wracając do dzielności: poza wyzwaniami, jakimi są niepełnosprawność czy nietolerancja, jest też brak wystarczającej opieki państwa (rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych). Pieniądze pochodzą od darczyńców, a jeśli lekarze są gotowi przeprowadzić operację za darmo, to nie dlatego że są tacy szlachetni – po prostu jest to ciekawy przypadek. Dziewczyny decydują się wystąpić w filmie dokumentalnym za sporą kasę, chociaż wolałyby tego uniknąć. Kobiety muszą sobie radzić, na co dzień i w sytuacjach kryzysowych. Najsłabiej radzi sobie ojciec, tłumiąc frustrację alkoholem. „Radzenie sobie z problemami” to jednak trochę inna kategoria niż walka, w której trzeba wykazać się siłą i odwagą.
*
Einar Kárason, Sztormowe ptaki, przeł. Jacek Godek, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego
Zbijanie lodu ze statku może na pierwszy rzut oka wydać się zadaniem niewykonalnym: lód nie tylko wygląda jak szkło, lecz także jest równie twardy, i w takich okolicznościach, w jakich znalazł się nasz statek, w niczym nie przypomina szklistej powłoki, jaką byle dzieciak może skruszyć rzutem kamienia.
Inspiracją do napisania tej książki były wydarzenia z 1959 roku, kiedy kilka islandzkich trawlerów znalazło się w centrum sztormu u wybrzeży Nowej Fundlandii.
Cała te krótka książeczka – taka na jeden raz – opowiada właśnie o tym. Rybacy wyruszają na połów, łowią, pogoda się psuje, zaczyna się morderczy sztorm i niesamowita walka o to, żeby wyjść z tego cało. Do ostatniej strony nie wiemy, czy to się uda. Zbiorowym bohaterem jest załoga „Mewy”, ale jest też dwóch takich, których poznajemy bliżej: młody majtek i bosman pijak, niezwykle silny, na lądzie wciąż zalany, z tego powodu porzuciła go partnerka, na morzu bohater.
Sztormowe ptaki nie są żadną metaforą czy parabolą ludzkiego losu, chociaż jak ktoś chce, to pewno i tak można to czytać. To po prostu historia islandzkich rybaków desperacko walczących z przerażającym żywiołem. Myślałam, że to nie dla mnie, ale trzeba przyznać, że jest to świetnie napisane i skonstruowane, kiedy się już zacznie, trudno przerwać lekturę.
czytaj także
Islandzki autor w Polsce chyba nie jest znany, chociaż widzę, że w tym roku wyszła jeszcze jedna jego powieść, Wyspa diabła, wznowienie wydania z 1984 roku. Sztormowe ptaki to najnowsza powieść, z zeszłego roku.
Jeśli istnieje coś takiego jak literatura męska, to pewno tę powieść wypadałoby do niej zaliczyć. Ostatnio pytałam, czym jest proza męska, bo o kobiecej jednak sporo się mówi.
Mamy więc męskiego autora i takich bohaterów. Sama na początku założyłam, jak się okazało niesłusznie, że jej adresatem jest męski czytelnik. Gdzieś w tle są kobiety i jakieś rodziny, ale jest to czysto męska historia. Wzburzone morze, walka z żywiołem, śmierć zaglądająca w oczy. Przestrzeń, a nie dom czy rodzina. I dzielni mężczyźni, silni, wytrzymali. Wspierają się i muszą działać zespołowo. Boją się, ale walczą. Chociaż niektórzy tak się boją, że już się poddali. Jednak ci prawdziwi nie poddają się, są wytrzymali i inteligentni, znajdują kolejne sposoby, które mogą pomóc ocalić statek i życie.
czytaj także
Wiem, że to są oczywistości, i nie chcę z tego wyciągać żadnych dalej idących wniosków. Istnieje pewien wzór męskiej dzielności, a kobiety raczej nie są rybakami i nie pracują na trawlerach. W kobiecej prozie jest więcej rodziny, miłosnych relacji, psychologii, a mniej otwartej przestrzeni. Rybaków na burzliwym morzu jest mniej; ludzi, którzy muszą radzić sobie z niepełnosprawnością, nietolerancją, uzależnieniami, stresem, brakiem pracy i pieniędzy, jest na pewno na świecie więcej. Dzielność każdemu się przyda.