Kraj

Rusza spis powszechny. Policzmy się!

Obowiązek spisania się może wydawać się nudną, biurokratyczną uciążliwością. Deklaracja wyznania zajmie wam jednak tylko kilkanaście sekund. W ten sposób możemy pokazać, że procesy sekularyzacji i przemiany modelu religijności są w Polsce realne. Że Polska potrzebuje nowej umowy społecznej z Kościołem katolickim. Skorzystajmy z tej okazji!

Pierwszego kwietnia rusza Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań. Rozwój technologii pozwala każdej osobie spisać się samodzielnie przez internet. Obowiązek spisania się może wydawać się nudną, biurokratyczną uciążliwością. Spis nie ogranicza się jednak tylko do biurokracji. Ma, a przynajmniej można mu nadać, polityczne znaczenie.

Odpowiedzi na kilka pytań – jeśli padną w odpowiedniej skali – mogą nieść istotne społeczne i polityczne skutki. Wśród nich zwłaszcza na trzy: o narodowość, język i wyznanie.

Organizacje śląskie ponownie namawiają więc Ślązaków do deklarowania narodowości śląskiej i języka śląskiego w spisie powszechnym. Dziesięć lat temu narodowość śląską zadeklarowało 847 tysięcy obywateli, w tym 436 tysięcy jako pierwszą. Język śląski jako ojczysty zadeklarowało ponad pół miliona osób. Te dane rozbijają obraz etnicznie, kulturowo i narodowo jednolitej Polski oraz opowieści o Śląsku, który po 1945 roku „powrócił do macierzy”. Kolejne spisy powszechne były istotnym narzędziem, za pomocą którego Ślązacy zwracali polskiej opinii publicznej uwagę na swoją sprawę i tożsamość. Choć państwo ciągle nie uznaje narodowości i języka śląskiego, to świadomość społeczna jest dziś gdzie indziej, niż była 20 lat temu.

Podobny transformacyjny efekt może mieć policzenie się osób niewierzących, religijnie obojętnych, wyznających różnego rodzaju religie mniejszościowe. W 2011 roku aż 96 proc. Polaków i Polek odpowiadających na pytanie o wyznanie wybrało katolicyzm. Od tego czasu wiele się w Polsce zmieniło. W dorosłość wkracza pokolenie niemające prawa pamiętać pontyfikatu Jana Pawła II. Przeżyliśmy kolejne pedofilskie skandale, pomniki niegdyś fetowanych księży dosłownie zaczęły spadać z cokołów. Autorytet tracą tak jeszcze do niedawna centralne dla polskiego splotu państwa z Kościołem postaci, jak Stanisław Dziwisz z jednej strony (łagiewnicki „kościół otwarty” z partyjnych rekolekcji PO) i Sławoj Leszek Głódź z drugiej („kościół ludowo-radiomaryjno-pisowski”). W kraju ruszyły wyraźne procesy sekularyzacyjne, co widać w badaniach i masowym odpływie uczniów z katechezy. Próbująca siłowo zatrzymać i odwrócić te procesy katolicka prawica, rządząca krajem od 2015 roku, wyprowadziła kilkakrotnie tłumy głównie młodych ludzi na ulice. Młodzi protestowali przeciwko próbom wprowadzenia przepisów mających wszystkim urządzić życie wedle religijnych przekonań.

Jest wysoce wskazane, by te procesy znalazły odzwierciedlenie w nowym spisie powszechnym. Dlaczego? Dlatego że od samego początku III RP przepisy prawne narzucające wszystkim obywatelom normy niemające innych niż religijne uzasadnień (zakaz przerywania ciąży), silna obecność Kościoła katolickiego, katolickiej symboliki i frazeologii w życiu publicznym oraz zaangażowanie państwa w jej propagowanie, wreszcie hojne finansowanie Kościoła katolickiego przez państwo uzasadniane są tym, że przecież „Polska jest krajem katolickim”, „większość obywateli to katolicy” i „tak jest po prostu demokratycznie”.

Kościół swoje, wierni swoje. Co katoliczki myślą o aborcji?

Oczywiście, nikt trzeźwo myślący nie oczekuje, że w spisie z tego roku nagle okaże się, że katolickiej większości w Polsce nie ma. Może się jednak okazać, że Polaków nieprzynależących do Kościoła katolickiego jest znacząco więcej niż dziesięć lat temu. Że są oni istotną, wartą uwagi polityków mniejszością. Na tyle istotną, by automatyzm deklaracji „przecież Polska to katolicki kraj” pomału przestawał być oczywisty.

Okrucieństwo nie do przyjęcia

Spisana w tym roku liczba osób deklarujących bezwyznaniowość lub mniejszościowe wyznanie (przy wszystkich podziałach między tymi grupami) będzie istotna dla przyszłych debat o kształcie relacji państwo–Kościół w następnej dekadzie. A prędzej czy później, po tym, gdy rządząca nami twardo klerykalna, a kulturowo coraz bardziej otwarcie reakcyjna prawica przegra, taka dyskusja nas czeka. Tonu w niej nie narzuci niekatolicka mniejszość, do sensownego, nowego ułożenia stosunków między państwem i Kościołem katolickim potrzebna będzie przede wszystkim wola samych katolików. Bo większości z nich wcale nie kręci model teologii politycznej spod znaku intronizacji Chrystusa Króla, ekspansja fundamentalistycznego katolicyzmu „zemsty Boga” w typie Ordo Iuris ani podręczniki do każdego przedmiotu w połowie poświęcone Janowi Pawłowi II.

Niemniej pamiętając o tym wszystkim, warto się policzyć. Dlatego niezależnie od waszego stanowiska wobec religii nie odmawiajcie odpowiedzi na to pytanie. Nawet jeśli pytanie o wyznanie uznajecie za zupełnie osobiste i nierelewantne, warto zaznaczyć „nie należę do żadnego wyznania”, a nie „odmawiam odpowiedzi na to pytanie”. Spisujemy się w większości w domu, każdy przed swoim komputerem, możecie więc nawet wpisać satanizm, wiarę w Latającego Potwora Spaghetti albo Peruna ze Swarożycem i nikt nie spojrzy na was krzywo. Warto więc odpowiadać szczerze.

7 wielkich osiągnięć ludzkości, którym sprzeciwiał się Kościół

Pamiętajmy też, że spis pyta o nasze poczucie przynależności, nie o wyznanie w sensie formalno-prawnym. Nie trzeba więc mieć dokonanej apostazji, by zadeklarować brak wyznania, jeśli jest się osobą religijnie obojętną, która kiedyś była ochrzczona, przyjęła komunię, a nawet bierzmowanie. Jeśli czujecie, że przestrzeń religii, w jakiej dorastaliście, już wam nie odpowiada, ale ciągle szukacie dla siebie nowej, można zaznaczyć w rubryce wyznanie „inne” i np. napisać „poszukujący chrześcijanin”. Na wiele pytań z wątpliwościami, „co właściwie powinienem wpisać”, odpowiada strona Chcę się liczyć.

Deklaracja wyznania zajmie wam wszystkim kilka, kilkanaście sekund. W ten sposób wszyscy możemy wysłać sygnał politykom i opinii publicznej. Pokazać, że procesy sekularyzacji i przemiany modelu religijności są w Polsce realne. Że Polska potrzebuje nowej umowy społecznej z Kościołem katolickim. Skorzystajmy z tej okazji, by wysłać ten sygnał, następna nadarzy się dopiero za 10 lat.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij