Sławomir Sierakowski

PiS buduje III RP

Według PiS-u walka z patologiami III RP polega na legalizowaniu ich.

Miała być IV RP, a przynajmniej pożegnanie z III RP. Tymczasem PiS zabrał się do rozwijania III RP i to nie takiej, jaką ja sobie tu wymyślę na użytek tekstu, tylko dokładnie takiej, jaką przedstawiał nam przez lata. Politycy Prawa i Sprawiedliwości obiecywali znieść III RP zarzucając rządzącym pychę, nadużywanie władzy, upolitycznienie prokuratury, imposybilizm prawny, indoktrynację medialną, przemysł pogardy, korupcję polityczną, nepotyzm, zawłaszczanie spółek skarbu państwa i wszystkich instytucji publicznych, a także zbierający je we wspólną nazwę: układ.

Czegoś Wam ten opis nie przypomina? Z czym Wam się kojarzy dziś „zawłaszczanie mediów” albo „upolitycznienie prokuratury” albo „pycha władzy”? A co się dzieje z tym, co PiS uważał za najważniejsze. Co mianowicie postawił sobie za cel, który wpisał w samą nazwę partii? Przestrzeganie prawa, które znajduje się nawet dwukrotnie w tej nazwie. I łamanie czego dziś zarzuca PiS-owi cały świat? Trudno wyobrazić sobie większy paradoks, niż to, że partia, której misją było przywrócenie praworządności, jest dziś przedmiotem kontroli praworządności przez najważniejsze powołane do tego organy międzynarodowe – Komisję Wenecką i Komisję Europejską.

Rekord przemysłu pogardy

Rządzący oczywiście powiedzą, że owszem zbieżność nazw wcale nie jest przypadkowa, ale to dlatego, że władza nie zagraża praworządności, ale ją przywraca. Dlatego mamy dziś dwa prawa w Polsce, choć wciąż tylko jedno Prawo i Sprawiedliwość (może stąd to masło maślane w nazwie).

Okazuje się, że można sporą część ludzi jakoś przekonać, że walka z patologiami III RP polega na legalizowaniu ich.

Zamiast wzmocnić niezależność mediów od władzy, zlikwidowano ją, podporządkowując władze mediów publicznych bezpośrednio decyzji ministra skarbu. Zamiast rozszerzyć pluralizm mediów, ograniczono go w stopniu nieznanym od upadku komuny. Zamiast zlikwidować patologię ustawiania konkursów, zlikwidowano konkursy, czyli zalegalizowano patologię. Zamiast walki z partyjniactwem, zalegalizowano je, likwidując przymus apartyjności szefa służby cywilnej. Zamiast wzmocnić bezpieczeństwo Polski, osłabiono relacje z najważniejszymi sojusznikami Polski – Niemcami, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Zamiast przestać obsadzać swoimi ludźmi, członkami rodzin i kolegami spółki skarbu państwa, uznano, że tak jest właśnie dobrze, bo nasi ludzie, a nie procedury (czyli nie co innego, tylko prawo), są gwarancją uczciwości.

Zamiast odpolitycznić prokuraturę, całkowicie podporządkowano ją jednemu politykowi. Gdy prokurator postanawia wszcząć śledztwo, które się władzy nie podoba, zostaje odwołany, a powołany taki, który je umorzy. Tak się właśnie stało ze śledztwem w sprawie niepublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego przez rząd, które zostało umorzone przez prokuratora powołanego na miejsce tego, które je wszczął i został za to zdegradowany i zesłany do wydziału ds. przestępczości gospodarczej, z powodu nagłej konieczności wzmocnienia tego wydziału.

Kto buduje w Polsce „przemysł pogardy”? Elitom III RP zarzucano pychę i poniżający stosunek do ludzi. Nie bez powodu. Ale dlaczego Prawo i Sprawiedliwość postanowiło bić i te rekordy? Beata Mazurek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, która właśnie przeszła do historii, pozwala sobie nazwać sędziów Sądu Najwyższego grupą „kolesi”? To, co jest dalej? Jeśli tak Prawo i Sprawiedliwość zaczyna, to jak skończy? Prezesowi mało i ogłasza jeszcze przyspieszenie.

Układ istnieje naprawdę

Główną definicją III RP był „układ”. Jarosław Kaczyński tłumaczył to jako zblatowanie czterech sfer: politycznej, medialnej, biznesowej i kryminalnej. Czy taki układ kiedykolwiek wykryto? Owszem. Jedyny rzeczywiście poważny i przynoszący straty Polsce układ, wypełniający definicję Kaczyńskiego, to afera SKOK-ów. „Przy jednym stole siedziało szefostwo SKOK-ów z posłami PiS-u, na czele z Jerzym Szmitem, który zanim został parlamentarzystą, kierował SKOK-iem w Olsztynie. Podczas tego i wcześniejszych posiedzeń Szmit otwarcie konsultował swoje wystąpienia z przedstawicielami Kas. W ub. tygodniu jego klubowi koledzy na wyścigi prezentowali prezesowi Krajowej SKOK straceńcze szarże w obronie tych «jedynie polskich» instytucji finansowych” – opisywała „Gazeta Wyborcza” po fakcie, a prof. Andrzej Zybertowicz przed faktem, w teorii. Afera SKOK-ów brzmi jak żywcem przeniesiona z jego tekstów o korupcji politycznej III RP.

Do polityków i biznesmenów dołączają dziennikarze: „Za polityczny parasol SKOK-i odwdzięczają się otwartym wspieraniem mediów uprawiających PiS-owską propagandę. Mają udziały w wydawnictwach braci Karnowskich („wSieci”, wPolityce.pl, „ABC”), zasilają reklamami „Gazetę Polską” (w którą finansowo zaangażowane są spółki kojarzone z PiS-em) i dają zarobić „niepokornym” dziennikarzom (portal Stefczyk.info, tygodnik „Dobry Znak” SKOK-u Wołomin). Kiedy trzeba, powołują nawet własną gazetę, jak „Tygodnik Podlaski” (nakład 50 tys.), który w wyborach samorządowych popierał kandydatów PiS-u.” (Wojciech Czuchnowski, „Gazeta Wyborcza” z 28 lipca 2015 r.). Powiecie: aaa, no ale to „Gazeta Wyborcza”, więc wiadomo, że krytykuje PiS. Tyle, że w takich sprawach nie ma żartów. SKOK-i procesowały się redakcjami „Wyborczej” i „Polityki” całymi latami. Wszystkie procesy, podważające cytowane fakty, przegrały.

Ten układ kosztował państwo polskie miliardy złotych. Wśród poddanych w końcu kontroli Komisji Nadzoru Finansowego SKOK-ów, część okazała się niewypłacalna. Ratować je musi dziś Bankowy Fundusz Gwarancyjny, na który składają się banki i ich klienci. Dodajmy, że ta afera pozostała nierozliczona. Platforma Obywatelska potraktowała ją gorzej niż własną. Nie zrobiono właściwie nic, żeby pociągnąć do odpowiedzialności kogokolwiek. Trudno powiedzieć, o co chodziło jej politykom. Dziwny to wyraz solidarności ponadpartyjnej.

Jeszcze dziwniej brzmi w tym kontekście argument, którym najczęściej Prawo i Sprawiedliwość odpiera krytykę swojej polityki wobec Trybunału, mediów publicznych, prokuratury itd.: „przecież Platforma robiła tak samo…” I proszę bardzo, nawet załóżmy, że robiła tak samo.

To w takim razie, jakie państwo chce budować PiS? Państwo Platformy Obywatelskiej?

Tekst ukazał się na łamach Wirtualnej Polski.

 

**Dziennik Opinii nr 120/2016 (1270)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij