Pacyfik jest pełen plastiku. Plastik jedzą ryby, a ryby jedzą ludzie.

Pacyfik jest pełen plastiku. Plastik jedzą ryby, a ryby jedzą ludzie.
Media doskonale pasują do polityki, którą tak lubią opisywać – tu rytuał i tam rytuał.
Oczywiście będę liczył na cud i będę na rzecz cudu pracował, ale, jak mawiał Spinoza, „cud urąga Bogu”.
Pomysł, żeby selekcjonować ludzi ze względu na wyznanie, był już kiedyś w Europie na poważnie rozpatrywany, ale chyba nie chcemy wracać do tamtych czasów?
O polityce w ogóle nikt nie mówi. Może się boją, a może się nią zmęczyli.
Wyjątkowo obrzydliwa jest reakcja dziennikarzy, którzy kpią z przedłużenia głosowania w małym miasteczku.
Polityka zbudowana na kłamstwie nie jest specjalnością „młodych demokracji na peryferiach”, choć niszczy je szybciej niż „dojrzałe demokracje w centrum”.
Marc Elsberg ma rację: wystarczyłyby dwa dni bez prądu, żeby ludzie w Europie zaczęli umierać na ulicach.
Jeżeli naprawdę jedyne, co można robić, to naciskać i lobbować, to jest czas, żeby domagać się spełnienia rozmaitych obietnic składanych przez PO.
Dawniejsze czasy antropologicznego optymizmu dziś, z samego dna „zemsty Boga”, ukazują się jako epoka optymizmu zupełnie szalonego.
Oczywiście prezydent ma prawo mieć w dupie mój głos. Ale może jednak nie powinien?
Te słowa nabierają nowego sensu, gdy mówią je ci, którzy o prawdziwą akademię walczą.