
Mój ostatni felieton wywołał burzliwą dyskusję zarówno na Facebooku, jak i na stronie KP.
Połowa lat 90, zbliżają się wybory prezydenckie, Wałęsa ogląda sondaże, ze strachu pada na kolana i zaczyna się modlić.
Drogi Tomku, a właściwie Tomaszu,
Spotkałam dawno niewidzianego kolegę. Kolega jest katolikiem, na dodatek katolikiem zaczepnym. Zaczepił mnie więc o aborcję, a ja, głupia, dałam się wciągnąć w dyskusję.