Zorganizowanie przez prezydentów i burmistrzów miast pomocy w przeprowadzeniu egzaminów gimnazjalnych spotkało się z falą gniewu i oskarżeniami o pomaganie łamistrajkom.
Zwłaszcza gdy chodziło o prezydentów wobec rządu opozycyjnych i jednocześnie strajk oficjalnie wspierających, jak prezydent Warszawy czy Wrocławia.
Prezydent Warszawy ogłasza, że mimo strajku nauczycieli zapewni obsadę do egzaminów gimnazjalnych. Co to w ogóle jest?…
Opublikowany przez Marta Tycner Wtorek, 9 kwietnia 2019
Z jednej strony rzeczywiście trudno nie zauważyć, że deklarowanie poparcia strajku nauczycieli z jednoczesnym wysadzaniem jego największej broni, to jest groźby nieprzeprowadzenia egzaminów gimnazjalnych i egzaminów ósmoklasisty, stoją ze sobą w oczywistej sprzeczności. Z drugiej – sprawa nie wydaje się tak oczywista i owa prezydencka pomoc może w dłuższej perspektywie okazać się korzystna. Dlaczego?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba się trochę cofnąć w czasie i przypomnieć, gdzie jako wspólnota do niedawna żyliśmy. Otóż żyliśmy w całkowicie rozczłonkowanym społeczeństwie, gdzie już nawet nie tylko słowo strajk, ale w ogóle słowo wspólnota, spółdzielnia, kooperacja czy nawet dobro wspólne były pojęciami, które kojarzyły się większości Polaków w najlepszym przypadku z anachronizmem, a w najczęstszym z siermiężnym komunizmem czasów minionych.
Wmawianie thatcherowskich bzdur, budowanie całych narracji opierających się na prymacie jednostki, skrajnym indywidualizmie, egoizmie przedstawianym jako cnota – wszystko to sprawiało, że strajk postrzegany był jako nieodpowiedzialna i przede wszystkim nieestetyczna lepperiada albo palenie opon przez górników. Opadająca w sondażach poparcia lewica nie potrafiła zahamować atrofii wspólnego działania dla wspólnej sprawy.
To się powoli zmieniło. Najpierw na prawicy. Te wszystkie kluby „Gazety Polskiej”, kółka różańcowe Radia Maryja, salki katechetyczne – wszystko to, sklejane lepiszczem mitu smoleńskiego, pozwoliło na prawicy znowu uwierzyć w siłę wspólnoty. Liberalna, rozczłonkowana opozycja, w tym zwłaszcza wysoce zindywidualizowana klasa średnia, były wobec tego bezradne.
Dlaczego strajkujemy? Odpowiadają nauczycielki z Władysławowa, Sokółki i Konina
czytaj także
To się powoli zmieniło w roku 2015. Najpierw polityczną wspólnotę próbował zbudować KOD, potem inicjująca protesty w obronie sądów Akcja Demokracja, aż w końcu postulaty wolnościowo-polityczne spotkały się z postulatami ekonomicznymi kolejnych grup społecznych: lekarzy rezydentów, rodziców osób niepełnosprawnych, pracowników wymiaru sprawiedliwości czy wreszcie nauczycieli. Dziś już nawet Leszek Balcerowicz musi milczeć i milczeć muszą wszyscy, którzy do niedawna strajk nazywali terroryzmem.
czytaj także
Wreszcie, po raz pierwszy bodaj od 1989 roku – pomijając krótkie interludium w postaci fali sympatii dla Białego Miasteczka – strajk jako idea przestał być dla wielkomiejskich liberałów obciachowy. Wreszcie zaczął być ważny społecznie, zaczął wyzwalać empatię i solidarność, wreszcie zaczął być wzruszający. Owszem, długo to trwało, wiele w tym instrumentalnej próby obalenia Kaczyńskiego, ale jednak mentalność tej części społeczeństwa się zmienia. A to jest bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze, bo ma szansę przetrwać, gdy inna władza obejmie rządy. I znowu trzeba będzie strajkować, znowu naciskać na władzę.
Wreszcie strajk jako idea przestał być dla wielkomiejskich liberałów obciachowy.
Dlatego tym ważniejsze jest budowanie społecznego poparcia dla strajku. Owszem, strajk powinien być uciążliwy, ale uciążliwy, przynajmniej na początku, nie oznacza, że ma być traumatyczny dla dotkniętych nim rodziców i uczniów. Przeprowadzenie egzaminów gimnazjalnych oznacza więc nie tylko dalsze budowanie sympatii dla strajkujących wśród rodziców, ale także brak zróżnicowania na dzieci ze szkół publicznych i prywatnych, w których żadnego strajku nie ma.
Mam też wrażenie, że mało kto rozumie, że przecież strajk nadal jest uciążliwy. Ba, będzie uciążliwy coraz bardziej. Przez te kilka dni, gdy w wielu szkołach inni uczniowie i tak mieliby wolne ze względu na egzaminy, rodzice mogą jeszcze wywozić młodsze dzieci do dziadków, brać urlopy, niektórzy – zabierać dzieci do pracy. Ale po drugim, trzecim tygodniu zorganizowanie opieki będzie coraz trudniejsze.
czytaj także
Dodatkowo przed nami kolejna mina, której nikt tak łatwo nie rozbroi – mianowicie majowe matury. Pracownik służby więziennej może pilnować uczniów na pisemnym egzaminie, ale ustnej matury z polskiego już nie przeprowadzi, nawet jeśli ministerstwo w jakiś szybki sposób rozwiąże problem wystawiania ocen końcowych maturzystom (co powinno odbywać się teraz). Wciąż jest więc o co walczyć, bo walka się dopiero rozkręca.
Dlatego, rozumiejąc pomoc prezydencką dla przerażonych rodziców, rozumiem też, że paradoksalnie może to strajkowi pomóc, zwłaszcza wizerunkowo. Z poparciem dla strajku jest bowiem jak z podtrzymywaniem ogniska. Dmuchać należy powoli, bo podmuch bardziej gwałtowny żar od razu wygasi.
czytaj także
Ale jeśli samorządowcy rzeczywiście chcą pomagać strajkującym, to teraz mają prawdziwe pole do popisu. Teraz mogą zapowiedzieć zmiany budżetowe, które pomogą nauczycielom po strajku. Teraz mogą zaoferować pomoc prawną dla nauczycieli, już dziś zastraszanych i szykanowanych. Teraz mogą otworzyć miejskie centra kultury i za darmo udostępnić je uczniom.
Teraz wreszcie politycy sejmowej i pozasejmowej opozycji mogą się wykazać politycznymi pomysłami, które po ewentualnej zmianie władzy można będzie zrealizować. Zacząłbym od propozycji ustawowego obowiązku płacenia strajkującym nauczycielom także podczas strajku. To jedna wielka hańba, że milioner Morawiecki, milionerzy europosłowie (obecni oraz ci lada moment wybrani), ministrowie dysponujący wielotysięcznymi nagrodami czy skromny pan poseł budujący z rodzinką dwie wieże za grube miliony mogą brać na przeczekanie ludzi zarabiających po 2000 złotych na rękę, licząc, że za jakiś czas nie będą mieli czego do garnka włożyć.
czytaj także
*
11 kwietnia uruchomiony został „Fundusz strajkowy”, z którego pomocy będą mogli skorzystać strajkujący nauczyciele i nauczycielki. Wpłaty na rzecz strajkujących można dokonać na konto 13 1240 5934 1111 0010 8960 6877
Wspieram NauczycieliNauczyciele codziennie wspierają nasze dzieci i wnuki. Teraz to oni potrzebują naszego wsparcia, bo…
Opublikowany przez ZNP Czwartek, 11 kwietnia 2019