Postęp nie musi oznaczać naporu nowych wynalazków. Dziś stosujemy raczej inne miary.

Postęp nie musi oznaczać naporu nowych wynalazków. Dziś stosujemy raczej inne miary.
Trzeba było wynaleźć ideę, że pieszy może chodzić źle – i to właśnie zrobiło lobby przemysłu samochodowego.
Socjolog Hartmut Rosa pisze o „huczeniu świata”, czyli wszystkim tym, co sprawia, że jesteśmy ciągle rozproszeni i podenerwowani: od pracy, przez media społecznościowe, po gwałtowny napływ informacji. Jego zdaniem receptą na te problemy jest „strategia Odyseusza”.
Dzięki postępowi technicznemu możemy spełnić marzenie Marksa – stworzyć społeczeństwo obfitości, w którym nikomu nie brakuje podstawowych dóbr.
Zmiana społeczna jest rzeczą tak skomplikowaną, że trudno jest wskazać jeden rodzaj aktywności i powiedzieć: „O! Właśnie to działa, tak róbcie”.
Technokraci nieustannie podejmują tematy, w których specjalizują się humaniści, ale nie mają żadnej ochoty zapoznania się z tym, co mają oni do powiedzenia.
Elon Musk kupił Twittera i już zaczął zwalniać jego pracowników. Sam siebie nazywa „absolutystą wolności słowa”.
Filozofowie od wieków rozprawiali o tym, czym jest nauka i skąd pochodzi wiedza. Bruno Latour spróbował to po prostu zaobserwować.
O tym, dlaczego syrenka jest czarna i czy w serialach Netflixa rzeczywiście widać nadreprezentację mniejszości.
Może to, że laureat ekonomicznego Nobla oblicza, o ile może ocieplić się świat, zanim zacznie spadać PKB? I robi to źle?
Łańcuszek politycznych pośredników zapewnia ruchom społecznym sprawczość, ale osłabia ich postulaty. Czy jednak jest inna droga?
Doświadczenie braku kontroli nad wielkimi zmianami dziejowymi przerodziło się w swoistą filozofię życiową: wiejski stoicyzm. Fragment książki Tomasza S. Markiewki „Nic się nie działo”.