Twój koszyk jest obecnie pusty!
Czego nie znalazłem w nowej deklaracji programowej Razem
To zaskakujące, że Razem nie połączyło kwestii bezpieczeństwa ze swoimi postulatami podatkowymi i nie podniosło postulatu: w sytuacji, gdy musimy się zbroić, nie stać nas na podatkowe przywileje dla najbogatszych.
Na kongresie 8-9 listopada Razem przyjęło nową deklarację programową. Jak partia chwaliła się w swoich mediach społecznościowych, otwiera ją rozdział „«Polska z atomu, krzemu i stali» – plan strategicznych inwestycji w przemysł i naukę”. Dla osób uważnie obserwujących rewolucje w partii w tym roku, zwłaszcza w trakcie, gdy Adrian Zandberg rozpędzał się w kampanii prezydenckiej, ciekawe było, na ile pewien zwrot w przekazie Razem widoczny w tym okresie znajdzie wyraz w deklaracji programowej. Czy znajdzie się w niej np. mocna propozycja lewicowego programu wzrostowo-rozwojowego albo próba sformułowania propozycji lewicowego patriotyzmu?
Deklarację, którą od niedawna można przeczytać na stronie partii, faktycznie otwiera rozdział pod wspomnianym tytułem. Mogę od razu uspokoić, że osoby obawiające się nadmiernie „altleftowego” zwrotu partii mogą być spokojne. W deklaracji programowej ciągle znajdziemy chyba wszystkie możliwe najbardziej progresywne postulaty współczesnej lewicy, jakie można zgłaszać w tej części świata: od rozdziału Kościoła i państwa, przez pełną równość małżeńską, legalizację marihuany i „ograniczenie liczby gatunków zwierząt łownych i tereny obwodów łowieckich”, po „bezpłatną i dostępną tranzycję prawną i medyczną” oraz możliwość „oznaczenia w dokumentach płci innej niż męska i żeńska”.
Brakuje w niej jednocześnie trzech rzeczy. Po pierwsze, jakiejkolwiek próby odpowiedzi na pytanie, co zrobić z kryzysem instytucji liberalnego państwa prawa, z jakim w Polsce mierzymy się, odkąd PiS zaczął atak na Trybunał Konstytucyjny; po drugie – wystarczająco poważnego potraktowania kwestii bezpieczeństwa Polski w zmieniającym się otoczeniu międzynarodowym; po trzecie wreszcie, sama narracja rozwojowa trochę rozczarowuje.
Mało o krzemie i stali
Zacznijmy od tej ostatniej kwestii, bo chyba to ona miała być głównym punktem nowej deklaracji. W rozdziale o „Polsce z atomu, krzemu i stali” znajdziemy zapowiedź inwestycji w energię jądrową („zbudujemy co najmniej 8 bloków jądrowych, o łącznej mocy minimum 12 GW”), ale już o „krzemie i stali” praktycznie nic, jeśli nie liczyć punktu „uruchomimy program budowy kompetencji w dziedzinach strategicznych, takich jak energetyka jądrowa, produkcja półprzewodników i produkcja maszyn”, zapowiedzi inwestycji w kolej oraz pojawiających się w dalszym miejscu deklaracji zwiększenia wydatków na naukę.
Deklaracja proponuje kilka ciekawych narzędzi prowadzenia ambitnej polityki gospodarczej państwa – zniesienie konstytucyjnego limitu długu, stworzenie państwowego funduszu inwestującego w budowę przemysłu i nowoczesnej technologii oraz funduszy zalążkowych inwestujących w obiecujące prywatne przedsięwzięcia w zamian za udział w zyskach – ale nie przedstawia tego, jaką właściwie politykę partia przy ich pomocy chciałaby prowadzić. Jakie miałaby realizować cele? Jaka miałaby być w niej rola państwowych czempionów, jaka sektora prywatnego czy drobnego biznesu? Co ma stać się kołem zamachowym dalszego rozwoju kraju w sytuacji, gdy dotychczasowy silnik wzrostu związany z integracją ze wspólnym rynkiem może pomału docierać do swoich limitów?
PiS ma CPK jako symbol swojej opowieści prawicy o rozwoju (choć ostatnio bardzo nadszarpnięty przez kolejne afery), anglofuturyzm ma świetne memy z tudorowskimi pubami w kosmosie i kolejami szybkich prędkości przecinających „Anglię, kraj łąk zielonych”. W deklaracji Razem takich symboli i obrazów brak. Bo nie stanie się nim „8 bloków jądrowych”, za budową elektrowni atomowych opowiadają się w zasadzie wszystkie poważne siły polityczne.
Samo to, że Razem wybija atom, krzem i stal na pierwszy plan, zasługuje przy tym na uznanie. Można nie zgadzać się z konkretnymi receptami, jakie w Dostatku przedstawiają Ezra Klein i Derek T. Thompson, ale autorzy tej szeroko dyskutowanej książki mają na pewno rację, że strona progresywno-lewicowa potrzebuje swojej agendy dostatku, własnej opowieści o wzroście i jego silnikach, pozwalających realizować ambitne społeczne cele. Lewicowa polityka gospodarcza nie może ograniczać się do redystrybucji i regulacji, jak istotne nie byłyby obie te rzeczy.
Razem robi więc krok w dobrą stronę, tym ważniejszy, że także jej rządowa konkurencja nie ma swojej mocnej opowieści o rozwoju. Wizja Polski „z atomu, krzemu i stali” wymaga ukonkretnienia, bo nawet jak na tak z założenia ogólny dokument jak deklaracja programowy tu ta wizja rozmija się w hasłach.
Dylematy demokracji obronnej
Podobne wrażenie sprawia część poświęcona polityce międzynarodowej i bezpieczeństwu. Dobrze, że Razem poświęca sporo miejsca temu zagadnieniu, w deklaracji pojawia się też kilka wartych rozważenia pomysłów, jak np. inwestycje w suwerenność lekową czy budowę STRATCOM-u – profesjonalnych służb komunikacji strategicznej, których celem ma być „rzetelne informowanie społeczeństwa, zwalczanie dezinformacji i budowa zaufania społecznego”.
Jednocześnie jak na dokument przyjęty w listopadzie 2025 roku, w nowej deklaracji Razem trochę chyba brakuje świadomości tego, jak poważna jest sytuacja międzynarodowa Polski, położonej między Rosją a coraz mniej przewidywalnym amerykańskim sojusznikiem.
Deklaracja w zasadzie nie wspomina o NATO i więziach transatlantyckich – choć mimo wszystkich problemów z Trumpem to ciągle główny filar bezpieczeństwa Polski – nie przedstawia też poważnej wizji wspólnej europejskiej polityki obronnej. Pojawia się co do zasady słuszny postulat „będziemy dążyć do zwiększenia samodzielności obronnej Europy, aby mogła własnymi siłami zapewnić sobie bezpieczeństwo”, ale bez konkretów, jak to miałoby właściwie wyglądać – w oparciu o struktury Unii, dwustronne porozumienia międzypaństwowe czy jeszcze jakiś inny schemat? W następnym zdaniu czytamy, że Razem chce szczególnie „rozwijać współpracę z partnerami w Europie Środkowo-Wschodniej i basenie Morza Bałtyckiego” – o ile Bałtyk jest tu naturalnym kierunkiem współpracy, to już współpraca w obszarze bezpieczeństwa z Fico i Orbánem niekoniecznie wydaje się dobrym pomysłem.
Deklaracja nie zwraca też uwagi na problem tego, że obrona kosztuje i demokratyczne społeczeństwa będą sobie musiały odpowiedzieć na pytanie, kto ma za to zapłacić. Jest w sumie zaskakujące, że Razem nie połączyło kwestii bezpieczeństwa ze swoimi postulatami podatkowymi i nie podniosło postulatu: w sytuacji, gdy musimy się zbroić, nie stać nas na podatkowe przywileje dla najbogatszych.
Nawet zwiększając obciążenia najzamożniejszych, czasem dla bezpieczeństwa trzeba będzie poświęcić jakieś wydatki. Myślę, że ciekawe byłoby dla wyborców, na ile Razem zdaje sobie z tego sprawę, czy zgadza się z tezą, że socjaldemokracja powinna być dziś socjaldemokracją obronną.
Zatrzymany w pół kroku jest też dyskurs w sprawie Europy. Z jednej strony w pojawia się tam cały szereg postulatów, które pogłębiają integrację, pchając wspólnotę ku coraz bliższej i ściślejszej Unii: inicjatywa legislacyjna dla Parlamentu Europejskiego, unijny podatek od przepływów kapitałowych i wielkich majątków, reforma traktatów tak, by ułatwić finansowanie inwestycji opartych o kredyty, europejski system wspólnych zakupów wojskowych.
Z drugiej, czasem pojawia się język, który w Polsce kojarzy się w sporze europejskim raczej z „suwerenistyczną” stroną. Nie tylko w postulat – przynajmniej dziś swoją drogą słuszny – zachowania złotego jako waluty, ale też o sformułowaniach typu: „Jesteśmy piątym największym państwem Unii Europejskiej, ważnym partnerem gospodarczym i strategicznym w wielu obszarach. Wciąż jednak czekamy w przedpokoju, aż decyzje o naszej przyszłości zapadną w Brukseli, Berlinie lub Waszyngtonie”.
Kwestia polaryzacji
Razem wykazuje też całkowite désintéressement w sprawie kryzysu instytucji liberalnego państwa prawa, z jakim Polska zmaga się już w sumie dekadę.
Można oczywiście przypuszczać, że partia gromadzi dziś poparcie osób, które mają już najserdeczniej dość sporów o to, kto jest neo-, kto paleo-, a kto mezosędzią. Że w jej elektoracie nadreprezentowane są osoby, które nawet jeśli w 2017 roku gotowe były chodzić ze świeczkami pod sądy, by protestować przeciw reformom Ziobry, dziś na słowo „walka o praworządność” są w stanie zareagować jedynie cyniczną blazą i konstatacją, że PiS i PO są w tej sprawie w zasadzie siebie warte. Nawet jeśli przyjmiemy tę opinię, to pozostaje problem ze statusem sędziów czy paraliżem takich instytucji jak Trybunał Konstytucyjny, co znacząco zmniejsza prawne bezpieczeństwo Polaków.
Poważna partia musi mieć jakieś zdanie w tej sprawie, choćby to miała być nierealna w dzisiejszych politycznych warunkach propozycja resetu konstytucyjnego. A i problem tego, jak odnieść się z lewicowego punktu widzenia do obrony demokratyczno-liberalnych instytucji atakowanych przez populistów, nie jest trywialny i wymaga zajęcia stanowiska. Jest to ważniejsze niż regulacja kilometrówek, na co w deklaracji znalazło się miejsce.
Można domyślać się, że Razem unika tematu, by nie wpaść w koleiny polaryzacji PO-PiS, bo chciałoby w jej miejsce zaproponować własną. Praworządność czy Europa to nie jedyne miejsce, gdzie Razem schodzi – trudno powiedzieć, czy taktycznie, czy dlatego, że jako organizacja samo nie do końca ma jasne zdanie – z linii dzielącego Polskę sporu. W nowej deklaracji znajduje się np. zobowiązanie do przywrócenia prawa do azylu oraz ucywilizowania migracji zarobkowej, nie ma jednak próby odpowiedzi na pytanie: czy wobec wyzwań demograficznych Polska powinna stać się społeczeństwem postmigracyjnym? A jeśli tak, to w jakim modelu otwierać się na migrację i migrantów?
Jednocześnie nie mam wrażenia, by deklaracja i polityka, jaką obiecuje, była w stanie mocno zarysować nowe linie podziału. Atom i krzem nie są polaryzujące, cały pakiet bardzo rozbudowanych rozwiązań socjalnych i propracowniczych z deklaracji – w większości wartych co najmniej dyskusji – dziś jest średnio polaryzujący, w „antykoryciarski” populizm grają wszystkie partie. Podsumowując: mamy pół kroku w dobrym kierunku, ale to o jakieś trzy za mało.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.