Świat

Jak będą wyglądać rządy Trumpa? W Argentynie już wiedzą

Nowy prezydent Argentyny rozwiązał dziewięć ministerstw, obciął wydatki publiczne o 30 proc., ograniczył dostępność leków na raka i pozamykał publiczne media. Zamroził dystrybucję żywności w jadłodajniach dla ubogich, a teraz bierze się za prywatyzację i przywrócenie zakazu aborcji. Wszystko to wyczytał w programie przygotowanym specjalnie na drugą kadencję Trumpa.

Świat dopiero otrząsa się z szoku, jakim była wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, ale plan na jego drugą kadencję, opracowany przez garstkę prawicowych ekstremistów, już od niemal roku wchodzi w życie w Argentynie.

Wykładnią Projektu 2025 jest licząca niemal dziewięćset stron publikacja Mandate for Leadership: The Conservative Promise, opracowana przez Heritage Foundation – prawicowy amerykański think tank. To gotowa ściąga dla przyszłego rządu Trumpa.

Wyszczególnia ona autorytarne taktyki stosowane w różnych częściach świata, począwszy od ataków na edukację publiczną, poprzez demontaż polityki klimatycznej, aż po odebranie praw kobietom, osobom LGBT+, osobom migrującym, robotnikom i czarnym. Część z najskrajniejszych polityk, o których mowa w Projekcie 2025, testuje się już teraz w Argentynie w celu osłabienia państwa i po to, by ludzie nie mogli korzystać z przysługujących im praw.

Trump przekonał ubogą Amerykę, bogata Ameryka świętuje

„Jeśli mamy wątpliwości co to tego, jak będzie wdrażany Projekt 2025, wystarczy przyjrzeć się temu, co w ostatnim roku wydarzyło się w Argentynie” – usłyszałam  od Pauli Ávili-Guillén, prawniczki specjalizującej się w prawach człowieka. Ávila-Guillén jest dyrektorką wykonawczą Ośrodka Równouprawnienia Kobiet (WEC), który opracowuje strategie komunikacyjne dotyczące zdrowia reprodukcyjnego i sprawiedliwości w Ameryce Łacińskiej.

Byłam świadoma, co dzieje się w Argentynie. Nie da się nie zauważyć 30-procentowych cięć wydatków publicznych i wzrostu ubóstwa o 11 punktów procentowych w ciągu zaledwie roku. Tak samo jak nie da się nie dostrzec, z jakimi trudnościami zmagają się najbliżsi i znajomi w społeczeństwie, które wszak przywykło do zapaści gospodarczych. Mimo to stwierdzenie Ávili-Guillén sprawiło, że spojrzałam na rządy Javiera Mileia z nowej perspektywy.

Projekt 2025 to sztandarowa inicjatywa Heritage Foundation, jednak w jego radzie doradczej zasiada ponad sto innych chrześcijańskich, prawicowych i skrajnie prawicowych grup, a także kilkudziesięciu byłych członków administracji Trumpa.

„Nie wystarczy, by konserwatyści wygrali wybory. Jeśli mamy uratować kraj przed przejęciem go przez radykalną lewicę, potrzebujemy zarówno programu rządzenia, jak i właściwych ludzi na stanowiskach, gotowych wdrażać ten program od pierwszego dnia pracy nowego, konserwatywnego rządu” – stwierdza Heritage Foundation we wprowadzeniu na swojej stronie internetowej.

Javier Milei, od grudnia 2023 roku prezydent Argentyny i coraz wyraźniej czołowa postać ogólnoświatowej skrajnej prawicy, nigdy o Projekcie 2025 nawet nie napomknął. Jednak od początku starał się nawiązać kontakty z Heritage Foundation, co wynika z dokumentów przedłożonych przez lobbystów do Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych.

„Projekt 2025”, czyli koszmar dobrze zaplanowany

Jak wiemy z informacji na stronie argentyńskiego rządu, gdzie wymieniono podarunki otrzymywane przez prezydenta, egzemplarz publikacji Mandate for Leadership przekazał Milei wiceprezes Heritage Foundation Derrick Morgan podczas ich spotkania w Waszyngtonie na lutowej konferencji konserwatystów (Conservative Political Action Conference, CPAC).

Głównym celem Projektu 2025 jest demontaż administracji państwa, która rzekomo wspiera lewicę i „wokizm”. Oznacza to rozwiązanie ministerstw i agencji państwowych, obcięcie publicznych wydatków na ochronę zdrowia, edukację i opiekę społeczną oraz wyeliminowanie programów i zasobów mających na celu zwalczanie przemocy płciowej, dyskryminacji, zanieczyszczenia środowiska i kryzysu klimatycznego.

Przez pierwsze dziesięć miesięcy swojej kadencji Milei działał szybko, co do joty realizując ten scenariusz. Uzasadnieniem dla wielu z wprowadzonych przez niego nowych środków była potrzeba obniżenia wydatków publicznych w celu ustabilizowania rozchwianej gospodarki, gdzie roczna inflacja sięga 211 proc., a państwo ma olbrzymi dług w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Nie ma nic złego w cięciu zbędnych wydatków państwa, jednak Milei posunął się o wiele dalej, niż ktokolwiek się spodziewał. Wiele osób nazywa jego podejście do ograniczania aparatu państwowego „wycinką piłą łańcuchową”.

„Uwielbiam być kretem w państwie” – powiedział Milei w wywiadzie udzielonym w czerwcu. „Demontuję państwo od środka”.

Milei zastosował bezprecedensowe cięcia wszystkich wydatków publicznych, sięgające blisko 30 proc. Obciął inwestycje w edukację o 40 proc., wstrzymał podwyżki emerytur, ograniczył dostępność ratujących życie leków na raka, zmniejszył finansowanie rozwoju nauki i technologii oraz uczelni wyższych, zwolnił niemal 27 tysięcy urzędników. Pozamykał publiczne media i zamroził dystrybucję żywności w ramach jadłodajni dla najuboższych.

Ostatnio zaś wziął się za wyprzedaż państwowych spółek w branżach energii atomowej, lotnictwa, paliwowej, górniczej, energii elektrycznej, dostaw i uzdatniania wody, transportu towarów, dróg i kolei. Zlikwidował dziewięć ministerstw, w tym Ministerstwo ds. Kobiet, Płci i Różnorodności oraz Ministerstwo Edukacji – to działania opisane właśnie w Mandate for Leadership, o których wspomina także Trump.

Represje i wstrząs w gospodarce. Pierwszy miesiąc rządów nieobliczalnego radykała

Milei zdemontował wszystkie przepisy o równouprawnieniu płci i obciął finansowanie usług, w tym dla osób, które doświadczyły przemocy domowej lub seksualnej. W ubiegłym roku skorzystało z nich ponad 170 tysięcy osób, a według oficjalnych statystyk w Argentynie co 35 godzin dochodzi do zabójstwa kobiety. Obecnie nie wiadomo, czy ktokolwiek będzie kontynuował zbieranie takich danych statystycznych.

Milei zamknął także Instytut ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji, Rasizmowi i Ksenofobii, który nazwał „złowieszczą instytucją wykorzystywaną do prześladowań ideologicznych”. Twórcy Projektu 2025 bez wątpienia byliby zachwyceni. Ich plany dla Trumpa obszernie wyjaśniają, że wszelkie polityki, programy czy fundusze wspierania różnorodności, równouprawnienia i włączenia społecznego należy wyrugować.

Mandate for Leadership szczegółowo opisuje potrzebę zgromadzenia, już od pierwszego dnia, armii lojalistów, którzy wykonają zadanie umniejszenia państwa. Heritage Foundation posiada bazę danych około dwudziestu tysięcy osób w Stanach Zjednoczonych, które mogłyby posłużyć jako ekipa Trumpa w czasie przejmowania prezydentury od Joe Bidena. To jednak wymagałoby również zwolnienia dziesiątków tysięcy zawodowych urzędników państwowych, zastąpienia ich ludźmi lojalnymi wobec tej ideologii i zakazania pracownikom sektora publicznego zrzeszania się w związkach zawodowych.

10 najgłupszych gospodarczych pomysłów Konfederacji

Sam Milei czynnie prześladuje urzędników, którzy nie podzielają jego poglądów. W piśmie skierowanym do korpusu dyplomatycznego zażądał, aby ci, którym nie po myśli są jego pomysły na politykę zagraniczną, „usunęli się na bok” – konkretnie wspominał tu o swoim planie odrzucenia oenzetowskiej Agendy 2030, podpisanej przez rządy w celu zwalczania ubóstwa, nierówności i dewastacji środowiska naturalnego.

Parę dni później zaanonsował czystki: „Władza wykonawcza przystąpi do audytu urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych w celu zidentyfikowania osób, propagujących idee antywolnościowe”.

Demonstracja przeciwko polityce Javiera Mileia w Argentynie. Fot. Santiago Sito/Flickr.com

Według Projektu 2025 kolejny prezydent Stanów Zjednoczonych musi „wymazać z wszelkich istniejących przepisów, agencji regulacyjnych, umów, grantów, rozporządzeń i przepisów federalnych wzmianki o orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, różnorodności, sprawiedliwości i włączeniu, płci, równouprawnieniu i sprawiedliwości wobec płci, płci kulturowej, dostosowaniu do płci, aborcji, zdrowiu reprodukcyjnym czy prawach reprodukcyjnych”.

W dokumencie aborcja przewija się aż 199 razy, również w kontekście planu wprowadzenia zakazu przerywania ciąży na szczeblu federalnym, zwiększenia karalności, obostrzeń w zakresie świadczenia opieki w razie poronień i nagłych wypadków podczas ciąży, obcięciu finansowania na środki antykoncepcyjne stosowane w sytuacjach nagłych i wprowadzenia ścisłych systemów nadzoru nad osobami poddającymi się zabiegom usuwania ciąży bądź roniącymi.

Socjaldemokracji już nie będzie. Ten gmach wali się na naszych oczach

Heritage Foundation chce również narzucić swoje podejście poza granicami kraju: przywrócić tzw. „politykę z miasta Meksyk”, zabraniającą finansowania z funduszy publicznych Stanów Zjednoczonych zagranicznych organizacji pozarządowych, jeśli ich działania związane są w jakikolwiek sposób z aborcją – nawet jeśli te działania finansowane są z ich własnych środków, a nie z amerykańskich dotacji.

Prawo do usuwania ciąży, zalegalizowane w Argentynie w 2020 roku, pod rządami Mileia jest zagrożone. Jego partia przedstawiła projekt ustawy uchylającej prawo do aborcji, o której Milei mówi, że stanowi „zabójstwo z premedytacją”. Obciął już pieniądze na tabletki poronne i antykoncepcyjne. Wyeliminował program zapobiegania ciążom wśród nastolatek, a w budżecie na 2025 rok nie przewidział żadnych środków na wszechstronną edukację seksualną – która jest prawnie wymagana i uznawana za kluczową w zapobieganiu przypadkom molestowania dzieci. Zamiast tego władze powierzyły prowadzenie szkoleń dla nauczycieli prowadzących zajęcia z edukacji seksualnej katolickiej organizacji Teen Star, promującej abstynencję seksualną.

Milei zakazał używania w ramach usług publicznych inkluzywnego języka, a w Ministerstwie Spraw Zagranicznych umieścił katolicką prawniczkę, Ursulę Bassnet, której zadaniem jest przegląd wszystkich stanowisk państwa wobec płci i zmiany klimatu. Na ostatnim Zgromadzeniu Ogólnym Organizacji Państw Amerykańskich Basset włożyła kij w szprychy negocjacji, żądając usunięcia sformułowań „osoby LGBT+”, „płeć” „tolerancja”, „zmiana klimatu” oraz „rodziny” z zatwierdzanych na posiedzeniu międzyrządowych oświadczeń.

– Argentyna jest jedynym państwem z grupy G20, które było przeciwne Ministerialnej Deklaracji w sprawie Równouprawnienia Płci, podpisanej w ubiegłym miesiącu w Rio – powiedziała mi Ávila-Guillén. Sprzeciw wynikał z tego, że „opieka rodzinna” została zdefiniowana jako praca oraz że wspomniano o „prawach reprodukcyjnych”. Stanowisko Argentyny w tej sprawie było ostatecznie skrajniejsze, niż Arabii Saudyjskiej czy Rosji.

Akademicki, szacowny ton Mandate for Leadership jest zaledwie pozłotką dla szerzenia nienawiści. Nawet pobieżna lektura dokumentu ujawnia wprowadzający podziały język i konstruowanie wroga wewnętrznego. W podobny sposób, tylko mniej oględnie, wyraża się o swoich przeciwnikach Milei: „szczury”, „ludzkie odchody”, „pieprzone lewaki”, „imbecyle” czy „zdrajcy”.

Graff i Korolczuk: Nie uporamy się z faszyzującą prawicą, jeśli będziemy pomijać kwestie związane z gender

– Myśl, że Milei jest wytworem czysto argentyńskim, jest śmieszna. On jest częścią o wiele większego programu, skrojonego w Stanach Zjednoczonych, który próbuje się teraz wdrażać w różnych częściach świata – mówi Ávila-Guillén.

Demonstracja przeciwko polityce Javiera Mileia w Argentynie. Fot. Santiago Sito/Flickr.com

Lobbystą, który w ubiegłym roku pomógł nawiązać kontakty pomiędzy Mileiem a Heritage Foundation, jest Damián Merlo, jeden z partnerów-dyrektorów w Latin America Advisory Group (Grupa Doradcza Ameryki Łacińskiej), firmy lobbującej w Stanach Zjednoczonych w imieniu autorytarnego prezydenta Salwadoru Nayiba Bukele. Merlo jest w bliskich stosunkach ze strategiem kampanii cyfrowych Fernandem Cerimedo, który pracuje dla Mileia, a wcześniej pracował dla byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro. Przeciwko Cerimedo toczy się obecnie w Brazylii postępowanie śledcze w związku z jego domniemaną rolą w nieudanej próbie zamachu stanu przeciwko prezydentowi Brazylii Luli da Silvie, przeprowadzonej przez Bolsonaro w 2022 roku.

Gdy Milei obejmował urząd, ostrzegał Argentyńczyków, że ich trudna sytuacja gospodarcza może na krótko ulec dalszemu pogorszeniu po wprowadzeniu zaplanowanych przez niego środków. Z tym właśnie zmagają się teraz miliony osób: większą biedą i recesją.

Argentyna szuka ratunku w szaleństwie anarchokapitalisty

W ostatnich dniach kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych podobny przekaz rozpowszechniał miliarder Elon Musk, który w kampanię Trumpa wpompował ponad 100 milionów dolarów i który wedle słów Trumpa ma stać się „jego sekretarzem ds. cięcia kosztów”. Takie cięcia, ostrzegał Musk, mogą spowodować „tymczasowe trudności”, są jednak konieczne na drodze do „długoterminowego dobrobytu”.

Dla kogo ma być ten dobrobyt, nie wiadomo – jednak przepis na większe trudności, odbieranie praw i prześladowania można w pełnej krasie obejrzeć już teraz w Argentynie. To widok trudny do zniesienia.

**
Diana Cariboni – mieszka w Urugwaju, od 2018 roku pisze dla serwisu openDemocracy. Jako redaktorka ds. Ameryki Łacińskiej koordynuje dziennikarskie śledztwa w tym regionie. Wcześniej pracowała jako współredaktorka naczelna agencji informacyjnej IPS i jej redakcji amerykańskiej. Autorka książki Guantánamo Entre Nosotros (2017), zdobywczyni nagrody Morosoli Award za dziennikarstwo międzynarodowe w 2023 r. oraz urugwajskiej nagrody dla prasy krajowej w 2018 roku.

Artykuł opublikowany w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij