Historia

Ciołkoszowa: Polska przyszłości

Dyskusja o uspołecznieniu po wojnie kluczowych gałęzi przemysłu przeniosła się ze szpalt prasy socjalistycznej do prasy innych kierunków.

Źródła klęski wrześniowej, sens powstania warszawskiego, los pojałtańskiej Polski, ewolucja komunizmu i przyszłość Europy – o tym dyskutowali na łamach emigracyjnej prasy publicyści, od prawa do lewa, w latach wojny i po niej. Prezentujemy fragment książki Lidii Ciołkoszowej Publicystyka polska na emigracji. 1940-1960, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

Wśród wszystkich bieżących trudności polska myśl polityczna od pierwszej chwili pobytu na obczyźnie biegła ku przyszłości, ku państwu polskiemu, które wynurzy się z oparów wojny. Problemy jego wewnętrznej struktury politycznej i społecznej, zabezpieczenia jego niepodległości i usunięcia nieustannego zagrożenia skupiały uwagę publicystów. Znaczna liczba artykułów na ten temat, jak i mniejszych, i większych broszur opublikowanych na emigracji w czasie wojny, jest dowodem, jak bardzo głęboko problem ten nurtował emigrację zarówno żołnierską, jak i cywilną. Dyskusja toczyła się na dwóch planach.

Przede wszystkim dotyczyła zagadnienia, czy rząd polski już na emigracji powinien wypracować konkretną treść przyszłej Polski, dokonać wielkiej pracy przygotowawczej w zakresie podstawowych reform ustrojowych i społecznych dla uchwalenia ich przez przyszły Sejm, czy też należy zostawić zagadnienie otwarte do czasów powojennych. Sprowadzało się to do zagadnienia, tak żywego w literaturze politycznej każdej kolejnej polskiej emigracji: „Polska – ale jaka?” i przebiegało na ogół po linii tradycyjnego podziału między prawicą i lewicą społeczną.

Stanowisko prawicy wyrażał Tadeusz Bielecki („Myśl Polska” nr 38/1942), gdy pisał: „Naczelnym zadaniem polityki rządu emigracyjnego jest walka o terytorium państwa polskiego; stąd nasze żądanie, ażeby na gruncie londyńskim nie rozstrzygano wśród sporów międzypartyjnych spraw wewnętrznych, a skoncentrowano całą uwagę na kwestii odbudowania Polski, pozostawiając ustrój polityczny i społeczno-gospodarczy do decyzji krajowi […] W warunkach emigracyjnych na pierwszy ogień pójść musi sprawa granic, a dopiero potem wszystkie inne zagadnienia”.

Publicyści lewicy, jak np. Adam Ciołkosz, pod ps. Wędrowiec, w „Robotniku we Francji” (nr 4/1940), twierdzili, że ostateczna decyzja we wszystkich zagadnieniach ustrojowo-konstytucyjnych, samorządowych, robotniczych, rolnych, narodowościowych należy do kraju i tylko Sejm pochodzący z wyborów powszechnych może o tych sprawach stanowić. „Ale przygotowanie decyzji może i powinna wziąć na swe barki emigracja […] Trzeba tylko wmyśleć się w nauki, płynące z przeszłości niedawnej, trzeba tylko wsłuchać się w głos Kraju”.

Podobnie w „Zielonym Sztandarze” autor piszący pod ps. Fr. Markowski (nr 11/1943), wychodził z założenia: „Masy ludowe chcą dokładnie widzieć oblicze przyszłej Polski, o którą w najbliższym czasie stoczą bezwzględną i ostateczną walkę”. W tym celu trzeba, by „przed końcem wojny zostały zaprojektowane zmiany w kierunku pełnej demokratyzacji naszego życia wewnętrznego. Ostateczna decyzja przyjęcia tych projektów leży w Kraju. Kraj, a raczej jego demokratyczne przedstawicielstwo będzie miało możność przedyskutowania tych projektów, a w razie potrzeby przepracowania i właściwej realizacji […] Zmiany, które będą musiały być dokonane, powinny być realizowane planowo, a do tego należy się zawczasu przygotować”.

Nikt jednak, bez względu na to, czy stał na prawicy czy na lewicy, nie mógł uchylić się od próby dania odpowiedzi na pytania z zakresu przyszłości Polski.

„Czujemy wszyscy niekłamaną potrzebę – pisał An­toni Słonimski w artykule Walka z mgłą („Wiadomości Polskie” nr 51/1941) – mówienia o przyszłej Polsce, o tym, co odrzucić nam przyjdzie, a co wynieść w górę na sztandarach idei”, gdy polemizował z twierdzeniami, jakoby wykazywanie błędów przeszłości i odcinanie się od nich na przyszłość było rozbijaniem jedności narodowej.

Przeciw Słonimskiemu wystąpiło pismo „Jestem Polakiem” w artykule Walka z mgłą czy o mgłę (nr 26/1941). Jednak i tu autor, używający krypt. Zbigniew Nar., przyznawał: „Coraz częściej słyszy się pytanie, o jaką Polskę walczymy? Jak ją budować będziemy? Nie uważam tego za niesłuszne, gdyż ma to za cel stworzenie Polski takiej, aby nie powtórzyła się historia lat ostatnich”.

Pierwszą próbą zarysowania obrazu przyszłej Polski była broszura Tadeusza Kiełpińskiego, wydana w Paryżu w marcu 1940 r. pt. Ku jakiej Polsce idziemy. Stanowiła ona pierwszy zeszyt „Biblioteczki Żołnierskiej”, napisana była w sposób popularny i przystępny; wartość jej polegała przede wszystkim na skatalogowaniu najważniejszych problemów dotyczących przyszłości państwa polskiego.

Jest rzeczą zrozumiałą, że każdy z publicystów rysował obraz przyszłej Polski zgodnie ze swoimi poglądami ideologicznymi, programem stronnictwa politycznego, z którym był związany, czy też swoimi sympatiami politycznymi. Stąd obraz ten różni się u poszczególnych publicystów kolorytem albo perspektywą. Inne momenty wybijały się na czoło rozważań w broszurze działacza Stronnictwa Demokratycznego Stanisława Olszewskiego Polska, której pragniemy (Palestyna 1943), a inne u działacza Chrześcijańskiej Demokracji Stanisława Sopickiego w broszurze Polska po wojnie (Londyn 1942). Problemy ekonomiczne górują nad politycznymi w książce profesora ekonomiki Stanisława Grabskiego Myśli o dziejowej drodze Polski (Genewa 1944; jej osnowę stanowią artykuły drukowane uprzednio w „Jutrze Polski”), zaś problemy polityczne w broszurze Ignacego Matuszewskiego O co walczymy? (Nowy Jork 1942).

Ogólny zarys był jednakże wspólny.

Wszyscy publicyści odrzucali i potępiali totalizm wszelkich odcieni i przyjmowali demokrację parlamentarną jako jedynie możliwą formę ustrojową przyszłej Polski; wszyscy podkreślali znaczenie praw człowieka i ich ochrony; wszyscy bili na unowocześnienie struktury gospodarczej Polski przez jej uprzemysłowienie i reformę rolną.

Wyjątki były nieliczne. I tak np. Adam Doboszyński („Studia Polityczne”), aczkolwiek odrzucał – jak i inni – totalizm, jako nieodpowiadający „naszemu charakterowi narodowemu” i prowadzący „do paraliżu naszych zdolności twórczych”, to jednak odrzucał także czystą formę demokracji parlamentarnej. Na jej miejsce wysuwał postulat parlamentu o podwójnej podstawie, terytorialnej i zawodowej (korporacyjnej) i odpowiedzialność rządu nie przed parlamentem, lecz przed głową państwa, wybieraną w bezpośrednim głosowaniu przez ogół obywateli. W publicystyce Doboszyńskiego w ogóle silne były poza tym akcenty antypartyjne. Próbę połączenia systemu parlamentarnego z korporacyjnym znajdujemy też w broszurze Wojciecha Dłużewskiego pt. Droga do Polski (Londyn 1940).

Edward Sojka w „Myśli Polskiej” (nr 29/1942) wystąpił przeciw totalizmowi komunistycznemu, uznał także „system totalny obserwowany u naszych niemieckich wrogów” za „sprzeczny z naszymi ideami i potrzebami”, ale odrzucał równocześnie „doktrynalne pomysły, które widzą rozwiązanie naszych zagadnień w powrocie do przebrzmiałej przeszłości liberalizmu i bezładnej demokracji”. Na ich miejsce wysunął niesprecyzowane bliżej hasła „idei narodowej” i ogólnie sformułowanego prawa narodu do kontroli swych rządów, co przecież nie wyczerpuje pojęcia demokracji parlamentarnej.

Z doświadczeń przeszłości narzuciła się wyraźnie zdecydowana postawa przeciwko wszelkiemu naśladownictwu wzorów faszystowskich w życiu polskim. Pod tym względem znamienne były dwa głosy.

Zbigniew Grabowski w art. Polska naszych pragnień („Wiadomości Polskie” nr 96/1942) utrzymywał, że Polska, wciśnięta między dwa największe systemy totalne, dwa monopartyjne dynamizmy, rosyjski i niemiecki, zachowała zdumiewającą na nie odporność. „Oczywiście – pisał – wiatr totalny, który hulał po całej Europie, naniósł na nasze podwórko sporo śmiecia, wiele pomysłów lichego naśladownictwa”. Ale „moda totalna nie miała w Polsce żadnego szczerego powodzenia, hołdowały jej luźne grupy, przeważnie urzędnicze, i społeczeństwu polskiemu hasła totalne były najzupełniej obce”.

Józef Kisielewski w „Myśli Polskiej” (nr 41/1943) zajmował co prawda pozycję wyjściową inną niż Grabowski, ale dochodził do tego samego wniosku. Z Polski – pisał – było „widać dokładnie, czego nie widział Zachód, że metody państwa totalnego dają istotnie zwiększenie sił” i że oba olbrzymie totalizmy przygotowywały się do rzucenia tych sił na Polskę. Tym starał się tłumaczyć próby przenoszenia do Polski w czterech ostatnich latach przed wojną urządzeń z krajów totalnych. Ale Kisielewski widział też istniejący przedział pomiędzy psychiką narodu a treścią stosowanych metod: „Polska jest jednym z tych nielicznych krajów na świecie, w którym trzeba by było stosować przymus przez kilka pokoleń, aby takie zjawisko jak faszyzm w ogóle mogło mieć jakieś szanse realizacji. Problem zmienienia Polski w państwo faszystowskie jest nawet już nie zagadnieniem woli, jest po prostu zagadnieniem – psychiki”.

Doświadczenia dwudziestu lat niepodległości miały silny wpływ na podchodzenie do problemów przyszłego ustroju politycznego. Pamiętając o błędach demokracji parlamentarnej w Polsce i o próbach narzucenia niekontrolowanych rządów autorytatywnych, starano się w planach na przyszłość dać rozwiązanie zabezpieczające z jednej strony stałość władzy wykonawczej, z drugiej strony pełne funkcjonowanie demokracji.

I tak np. Stanisław Grabski (Myśli o dziejowej drodze Polski) streszczał zagadnienie to w formule: „Rząd nie powinien być delegacją stronnictw sejmowych. Ale swe prawo rządzenia musi czerpać z zaufania większości Sejmu, względnie tworzących ją stronnictw”. Kazimierz Grzybowski w piśmie „W Drodze” (nr 21/1944) jako ustrój najbardziej odpowiadający przyszłej Rzeczypospolitej wysunął „ustrój prezydencjalny z głową państwa i szefem władzy wykonawczej w jednej osobie, wybieraną przez naród spośród kandydatów stawianych przez naród, wraz z ciałami ustawodawczymi, reprezentującymi wszystkie odcienie polityczne”.

Żywo dyskutowanym problemem było rozdrobnienie stronnictw politycznych przed wojną. Badano przyczyny tego zjawiska; uwypuklano procesy całkujące, jakie zaszły w Polsce w ostatnich latach przedwojennych; dyskutowano możliwość zastosowania systemu dwupartyjnego, tak dobrze funkcjonującego w W. Brytanii.

Wśród rzeczników demokracji parlamentarnej liczne były głosy o konieczności powiązania jej z demokracją społeczną, z dążeniem do sprawiedliwego ustroju społecznego, sprawiedliwszego podziału dochodu społecznego.

Znamienne było, że tygodnik „Polska Walcząca”, pismo przeznaczone dla żołnierzy, redagowane przez Tymona Terleckiego, dawało tym poglądom wyraz w licznych artykułach, zwłaszcza Adama Ordęgi i Czesława Poznańskiego (ps. Michał Prozor).

Przyjęta zgodnie przez publicystykę emigracyjną teza o konieczności uprzemysłowienia Polski po wojnie postawiła też pod dyskusję problem uspołecznienia kluczowych gałęzi przemysłu, zwłaszcza wobec wywłaszczenia dokonanego przez okupantów. Hasło to przeniosło się ze szpalt prasy socjalistycznej także do prasy innych kierunków; dużo miejsca w dyskusji poświęcono problemowi: upaństwowienie czy uspołecznienie oraz szukaniu właściwych form tego uspołecznienia; popularyzowała się też zasada gospodarki planowej, a nawet myślano o przygotowywaniu na obczyźnie planu gospodarczego na przyszłość.

Niekiedy malowanie obrazów przyszłości Polski przybierało formy aż rażące swą precyzyjnością i pragnieniem przewidzenia wszystkich szczegółów. Rozważania polityczne zmieniały się wówczas w obrazy wróżebne, uderzające swą naiwnością. Za przykład może służyć zamieszczony w dobrej zresztą broszurze z r. 1942 dokładny terminarz powrotu z obczyzny poszczególnych władz ministerialnych i ich zarządzeń w Kraju po załamaniu się Niemiec (Stanisław Sopicki, Polska po wojnie, Londyn 1942).

Lidia Ciołkoszowa (1902–2002) – historyczka, publicystka, wieloletnia działaczka Polskiej Partii Socjalistycznej, doktor pedagogiki. W okresie przedwojennym wykładowczyni Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, od roku 1939 na emigracji. Od 1940 roku członkini władz emigracyjnej PPS, od roku 1990 dożywotnia Honorowa Przewodnicząca partii. Autorka wielu książek, m.in. dwutomowego Zarysu dziejów socjalizmu polskiego (wspólnie z Adamem Ciołkoszem, Londyn 1966, 1972), bohaterka wywiadu-rzeki Andrzeja Friszke pt. Spojrzenie wstecz (Paryż, 1995).

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij