Kultura

Fałszywa świadomość podatników kultury

Dopóki kultura w Polsce będzie finansowana z opodatkowania głównie pracy, a nie kapitału, dopóty wszelki głos świata kultury będzie tylko pełnym hipokryzji wyrazem własnych interesów tego środowiska.

podatnicy w epoce płynnej nowoczesności
można powiedzieć
zachowują się jak pierdolnięci
Paweł Demirski, Śmierć podatnika

Ekonomiczna refleksja ludzi kultury często ogranicza się do rozważań, na co wydać pieniądze, że jest ich za mało, a zwłaszcza za mało na wynagrodzenia. Można by pomyśleć, że jest im obojętne, z kogo ściągane są podatki finansujące ich pracę. A to właśnie powinno znajdować się w centrum dyskusji o finansowaniu kultury. Postawię zapewne dla niektórych dyskusyjną tezę, że z fiskalnego punktu widzenia sytuacja osób zatrudnionych w polskiej sferze kultury jest nieco kłopotliwa: jako, parafrazując Pierre’a Bourdieu, zdominowana frakcja klasy dominującej znajdują się oni mniej lub bardziej nieświadomie w pozycji wyzyskiwaczy.

Dzieje się tak dlatego, że mamy w Polsce regresywny system podatkowy finansowany głównie z podatków dochodowych i składek ZUS, oraz konsumpcyjnych, czyli z podatku VAT. Regresywność systemu podatkowego oznacza, że im podatnik mniej zarabia, tym wyższe procentowo płaci podatki, a im większy jest jego dochód i majątek, tym niższe podatki musi odprowadzić. Taki system podatkowy jest źródłem ekonomicznej segregacji. Mamy w Polsce poważny problem ze sprawiedliwością podatkową. Ponieważ kultura jest utrzymywana z podatków, wniosek nasuwa się jeden: nawet najsłabiej opłacany pracownik kultury jest wyzyskiwaczem opłacanym z eksploatacji klas pracujących, fizycznie, nie umysłowo. Jest to sytuacja paradoksalna i problematyczna. Jaki to ma wpływ na społeczną percepcję świata kultury, zwłaszcza wśród klas ludowych, pracowniczych, pozostawiam jako pytanie otwarte.

Oczywiście w największym stopniu dotyczy to elit tudzież establiszmentu świata kultury, jest on ekonomicznie zróżnicowany w niemal równym stopniu jak całe społeczeństwo. Najubożsi przedstawiciele ludzi kultury znajdują się zarówno w pozycji wyzyskiwaczy, jak i wyzyskiwanych przez system podatkowy jako część systemu ekonomicznego. Każdy może dokonać personalnej oceny, na ile w jego indywidualnej sytuacji socjoekonomicznej jest bardziej wyzyskiwaczem czy wyzyskiwanym (nie mówię tu o osobach zmarginalizowanych i w ogóle wykluczonych z obiegu). Tym bardziej powinno to skłaniać do refleksji, co jest złego, nieracjonalnego, niesprawiedliwego w obowiązującym obecnie systemie podatkowym jako źródle finansowania kultury jako subsystemu państwa. Rzadko skłania. Świadomość ekonomiczna i znajomość systemu finansowania państwa jest wśród ludzi kultury bliska zeru. Mam wrażenie, że większość z nich kompletnie nie wie zarówno, co to jest podatek progresywny, jak i czym się on różni od progresywnego systemu podatkowego.

Najubożsi przedstawiciele ludzi kultury znajdują się zarówno w pozycji wyzyskiwaczy, jak i wyzyskiwanych przez system podatkowy.

Na przykład w rekomendacjach tegorocznego Kongresu Kultury możemy znaleźć jedynie, że 1 proc. podatku korporacyjnego CIT powinien być przeznaczony na kulturę. Ale dodatkowo czy w ramach tych 19 proc., które teraz obowiązują? A może CIT jest po prostu za niski i należałoby wrócić do 40-procentowej stawki? A może należałoby zmienić jego strukturę – zamiast liniowej stawki progresywne cztery progi dochodowe od 10 do 40 proc.? Podobnie propozycja zmniejszenia VAT na dzieła sztuki musi się spotkać z pytaniem, dlaczego nie zmniejszenie VAT w ogóle? A może system progresywnego VAT obciążającego wyżej towary, które można uznać za bardziej wartościowe, czyli bardziej luksusowe? Żadnej refleksji w tych nazbyt skomplikowanych i obcych, a wręcz odrażających swym ekonomizmem kwestiach na Kongresie nie było.

Po Kongresie Kultury: zakasać rękawy i do pracy

Co można z kwestią ekonomiczną kultury zrobić? Należy zmniejszyć opodatkowanie pracy. W tym celu trzeba zmienić cały system podatkowy. Zamiast pracy większy nacisk powinien być położony na opodatkowanie kapitału i majątków. Oczywiście oburzą się klasy posiadające: dlaczego, za co? Odpowiedź jest prosta: każdy, kto posiada majątek w danym kraju, powinien płacić od tej przyjemności opłatę – tym wyższą, im większy jest to majątek. Opodatkowanie kapitału polegać powinno na stworzeniu systemu progresywnych podatków majątkowych, przede wszystkim od wartości nieruchomości i papierów wartościowych – obejmujących przynajmniej majątki o wartości ponad 1 mln zł. W Polsce takich podatków właściwie nie ma. Ich rola jest ograniczona, a wręcz czysto formalna. Tak jest w przypadku spadków i darowizn, z których rząd PiS zdjął wszelkie niemalże daniny. Który artysta konceptualizował problem praktycznego braku podatków kapitałowych w naszym kraju?

Oparcie budżetu państwa o system podatków majątkowych tudzież kapitałowych pozwoli na zmniejszenie opodatkowania pracy, przynajmniej tej mało płatnej. Tu przede wszystkim należy zlikwidować obowiązkową składkę ZUS, przynajmniej w części, o połowę najmniej. Jej stawki są największym składnikiem obciążeń podatkowych w Polsce. Składki ZUS nie da się uczynić podatkiem progresywnym, więc jedynym dobrym rozwiązaniem jest ograniczenie jej roli w finansowaniu ZUS i wsparcie go transferami budżetowymi pochodzącymi z innych bardziej progresywnych podatków – w znacznie większym stopniu, niż ma to miejsce obecnie.

A co zaproponowali na temat składek ZUS uczestnicy Kongresu? Rekomendacja obejmuje stworzenie specjalnego systemu składek przeznaczonego wyłącznie dla twórców. Ma on ubezpieczać artystów za sumy znacznie niższe od, jak to sformułowano, „zdzierczych” składek, które trzeba płacić, zakładając np. działalność gospodarczą czy rejestrując działalność twórczą lub artystyczną. To znaczy, że ma to być system uprzywilejowujący twórców wobec innych grup podatników. W sytuacji, gdy i tak są uprzywilejowani, płacąc o połowę niższy podatek PIT i nie odprowadzając od umów autorskich, kiedy indziej obowiązkowych, składek ZUS. Tak, podkreślmy: polscy twórcy są grupą uprzywilejowaną podatkowo. Nawet ci konstytuujący ciemną materię sztuki.

Jest to projekt nieco oderwany od rzeczywistości politycznej. Najwyraźniej awersja do kulturowych wyborów obecnego rządu przesłania recepcję osiągnięć reform społecznych. Nowy „narodowy” rząd zapowiada już od dawna wprowadzenie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich obywateli, także obywateli kultury oczywiście. Na poświęconemu tej tematyce panelu wypominano także brak zasiłku macierzyńskiego dla twórczyń, a przecież zgodnie z obowiązującymi obecnie rozwiązaniami prawnymi przysługuje on nawet bezrobotnym. Po co zatem pracować nad osobnym systemem dla twórców? No tak, pozostaje jeszcze problem emerytury.

To budzi moje największe zdumienie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego twórcy nie chcą uczestniczyć w walce o skonsolidowany, powszechny, uniwersalny system emerytury obywatelskiej, która tak jak planowane powszechne ubezpieczenia zdrowotne objęłaby wszystkich, także twórców? Tym bardziej, że byłaby to walka dość łatwa. W polskim systemie prawnym istnieje już emerytura obywatelska, tylko nazywa się inaczej. Każdy Polak, także artysta, niezależnie od tego, jak mało zarobi w swoim życiu, ma prawo do emerytury minimalnej, wystarczy spełnienie jednego warunku. Wystarczyłoby zatem podjąć starania, by była ona po pierwsze wyższa, a po drugie łatwiej dostępna, zwłaszcza dla osób zatrudnionych w prekarnych warunkach pracy, w tym twórców i artystek. Zwłaszcza że proponowany system ubezpieczeń twórców z całą pewnością nie zapewni emerytury wyższej niż najniższa gwarantowana przez państwo polskie – chyba że będzie to, jak już zaznaczyłem, system uprzywilejowujący twórców wobec innych grup podatników, zapewniając mimo niskich wpłat wyższe niż emerytura minimalna wypłaty.

Iwański: Jak wyjaśnić postulaty artystów zblazowanym ministrom?

Onegdaj artyści stanowili awangardę walki o prawa ekonomiczne, socjalne, społeczne. A dziś? Dzisiaj jako przedstawiciele klasy średniej ludzie kultury powinni mieć sobie wiele do zarzucenia. Szczególnie rzucające się w oczy jest samozadowolenie ludzi kultury, charakteryzująca ich postawa słuszności i właściwie pełnionych obowiązków i misji. Sztuka zaangażowana (społecznie, politycznie) to sztuka działająca na rzecz kwestii uniwersalnych, powszechnych. Sztuka, która działa tylko w imieniu i partykularnym interesie samych artystów, nie jest sztuką zaangażowaną. Dopóki kultura w Polsce będzie finansowana z opodatkowania głównie pracy, a nie kapitału, dopóty wszelki głos świata kultury będzie tylko pełnym hipokryzji wyrazem własnych interesów tego środowiska.

Wszyscy mamy mózgi wyprane przez neoliberalizm, jego populistyczne kłamstwa, obietnice, jedyne alternatywy, przymus sukcesu. Czas się z tego otrząsnąć i zacząć myśleć o szerszym, nie tylko własnym interesie. Progresywny system podatkowy oparty na podatkach kapitałowych jest jedynym skutecznym i racjonalnym sposobem finansowania kultury, nauki, edukacji, służby zdrowia, opieki społecznej jako dziedzin państwa opiekuńczego. Regresywny system podatkowy jest główną przyczyną drastycznego ich niedofinansowania i trudnej sytuacji finansowej pracujących tam osób.

Syndrom sztokholmski [polemika]

***

Paweł Załęski – socjolog, autor książki Neoliberalizm i społeczeństwo obywatelskie, wykładowca w Szkole Nauk Społecznych PAN, stypendysta New School for Social Research. Specjalizuje się w badaniach nad NGO-izacją, demontażem państwa opiekuńczego, społecznymi skutkami regresywności fiskalnej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij