Kraj

Kogo uczcił polski Sejm

Gdyby oskarżenia PiS były prawdą i gdyby Niemcy rzeczywiście chciały obarczyć Polskę współodpowiedzialnością za zbrodnie nazistowskie – trudno wyobrazić sobie lepszy prezent dla Berlina niż obecne upamiętnianie NSZ.

Zamiast wychwalać brygadę świętokrzyską, administratorzy polskiej polityki historycznej (jeśli już mamy ją prowadzić) powinni na wszelkie sposoby umniejszać i bagatelizować działalność nacjonalistycznej partyzantki. IPN powinien na każdym kroku podkreślać, że władze polski podziemnej kategorycznie potępiały działania NSZ, odcinały się od samowoli ich dowódców i zapowiadały postawienie ich przed sądem.

I nie chodzi tylko o współpracę z hitlerowcami, ani rabowanie ludności cywilnej, o których nie raz wspominają meldunki KG AK. Kierownictwo NSZ wraz z jego zapleczem politycznym obciąża coś w moim przekonaniu znacznie gorszego: szczera i dobitna satysfakcja z nazistowskiego „planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, wielokrotnie wyrażana na łamach konspiracyjnej prasy nacjonalistycznej. Okazuje się, że obozy zagłady – chociaż to „hitlerowskie barbarzyństwo” – summa summarum służyły polskiemu interesowi narodowemu.

„Maszerują chłopcy, maszerują…”

czytaj także

Kronikę tej hańby znajdziemy w kapitalnej książce Pawła Szapiro Wojna żydowsko-niemiecka. Polska prasa konspiracyjna 1943-1944 o powstaniu w getcie Warszawy (wyd. Aneks 1992). Przykładowy cytat: oto co wydawana przez NSZ „Wielka Polska” pisała w sierpniu 1943 roku:

„Zaczynamy już z wolna zapominać o gnębiącej kiedyś międzywojenną Polskę kwestii żydowskiej. (…) W styczniu 1943 roku obliczono resztki pozostałej przy życiu na ziemiach polskich ludności żydowskiej na około pół miliona. Do dziś ta liczba zmalała na pewno przeszło o połowę – biologiczne żydostwo zostało u nas potężnie podcięte. Tego ciosu odrobić już nie może. (…) »Zmierzch Izraela« przesądzony zresztą przez gospodarczą ewolucję świata, przez zaobserwowaną przez Dmowskiego likwidację handlu międzynarodowego, został niespodziewanie przyspieszony wielką klęską biologiczną tego narodu: wymordowaniem milionów najczystszych rasowo jego przedstawicieli. (…) Niemcy wykonali to, czego my byśmy nie zrobili nigdy, bo nie pozwoliłaby nam na to nasza tysiącletnia kultura chrześcijanska – teraz wszakże zapatrzeni melancholijnie w ruiny ghetta, nie możemy zaniedbać wykonania tego, co musimy uczynić nieodwołalnie i bez kompromisów. Dopiero pozbawienie żydów podstawy materialnej i wpływów politycznych i propagandowych zadecyduje o tym, czy nieśmiertelna już kwestia żydowska w Polsce znajdzie wreszcie pozytywne rozwiązanie. Przymusowa emigracja »niedobitków« będzie tylko dopełnieniem tej jedynie słusznej i sprawiedliwej polityki w stosunku do antypaństwowej, choć »obywatelskiej« mniejszości.”

W listopadzie ten sam organ ostrzegał:

„Obecnie większość społeczeństwa polskiego sądzi, że Niemcy całkowicie zlikwidowali w kraju żydów. Tak jednak nie jest, gdyż bardzo znaczna ilość żydów uratowała się przed likwidacją. (…) Po wojnie wszystkie te elementy żydowskie będą usiłowały wrócić do Polski, by znów objąć kierownictwo całokształtu naszego życia gospodarczego, umysłowego i politycznego, jak to było przed wojną. Takie są żydowskie plany, które się łatwo mogą urzeczywistnić, jeżeli tylko w Polsce wrócą rządy sanacyjne lub demokratyczne.”

Autorzy tych artykułów przed kilkoma dniami zostali uhonorowani przez polski Sejm.

***

Piotr Osęka – historyk, profesor nadzwyczajny w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Specjalizuje się w historii PRL, a także dziejach propagandy XX wieku.

Polityka historyczna, czyli kto zabił Laurę Palmer? [rozmowa z Piotrem Osęką]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij