Kraj

List otwarty do przeciwnika eutanazji

Zacznijmy od tego, co bezsporne. Lekarze Szpitala Uniwersyteckiego w Brukseli zezwolili na jednoczesną eutanazję dwóch głuchoniemych bliźniaków, 45-latków z Antwerpii.

Mamy doniosłą okazję, by z sobą porozmawiać. Dawno należało to zrobić, odnoszę bowiem wrażenie, że nie znasz mojego stanowiska, nie znasz ani moich racji, ani moich wyborów, w przeciwnym razie polemizowałbyś z nimi, nie zaś z ich karykaturą. 

Zacznijmy od faktu, od tego więc, co bezsporne. Lekarze Szpitala  Uniwersyteckiego w Brukseli zezwolili na jednoczesną eutanazję dwóch głuchoniemych bliźniaków, 45-latków z Antwerpii, którzy zdecydowali się umrzeć razem, gdy okazało się, że tracą wzrok. Mężczyźni nie byli śmiertelnie chorzy, nie cierpieli też fizycznego bólu. Eutanazję przeprowadzono 14 grudnia 2012 roku.

Portal opisujący ten fakt (www.rynekzdrowia.pl, 14 stycznia 2013) mówi o „szokującym przypadku śmierci na życzenie”. Istotnie, gdy dotarła do mnie, do zwolennika eutanazji, ta wiadomość, przeżyłem zaskoczenie, szok, jeśli wolisz, którego wyrazem było stwierdzenie: „To przesada, nadużycie słusznej idei!”.

Gdy minął szok, przyszedł namysł, po którym dostaję następujący wniosek. Bracia bliźniacy z Antwerpii zasługiwali na eutanazję. Lekarze Uniwersyteckiego Szpitala w Brukseli – o których skądinąd nie mam powodu sądzić inaczej niż jako o kompetentnych i przyzwoitych ludziach – wiedzieli, co robią. A nie robili braciom łaski, przeciwnie, dali im to, co im było należne – śmierć, o którą tamci prosili. Jeśli nie było tam miejsca na eutanazję, nigdzie indziej nie ma na nią miejsca. Położenie owych szewców z Antwerpii było bowiem pod istotnym względem takie samo, jak położenie każdego innego człowieka zasługującego na eutanazję.

No dobrze –  powiesz mi słusznie – twój wniosek to deklaracja. A gdzie uzasadnienie? 

Oto ono w skrócie, który wymuszają ramy tego listu. Pojęcie eutanazji ma następującą treść – śmierć zadana przez lekarza, pod kontrolą stosownej instytucji nadzoru, na wiarygodną prośbę człowieka, który nieuleczalnie cierpi. Tak rozumiemy eutanazję we wspólnocie, do której należą pospołu zwolennicy i przeciwnicy eutanazji. 

Wspólnota ta jest, i w tym sedno sprawy, dramatycznie rozłamana: na tych, jak ty, którzy uznają eutanazję za karygodne morderstwo, oraz tych, jak ja, którzy ją uznają za działanie moralnie właściwe, rzecz jasna, w dokładnie zdefiniowanych warunkach. 

Na czym opieram moją ocenę moralną eutanazji? Na pewnych wyborach. Na wyborze pewnego porządku wartości oraz na wyborze pewnego sposobu życia. Wybory te stanowią ostateczną dostępną mi podstawę mojego poglądu na eutanazję. Ty jednak, mój oponencie, przeciwniku eutanazji, też nie masz innego wyboru niż wybieranie. Czy kierujesz się głosem własnego sumienia, które dyktuje ci odrzucenie eutanazji, czy kierujesz się głosem Boga, który cię poucza o świętości życia, musisz im zaufać, czyli wybrać im posłuszeństwo. Bez wyboru nasze stanowiska nie pracują, ani twoje, ani moje. W naturę rzeczy bowiem nasze stanowiska nie są wpisane – ani moje, ani twoje. 

Kiedy mamy już symetrię, przedstawię ci to, co przechyla moją wagę na stronę eutanazji. Przedstawię ci – wiem, razi cię ten język, wybieram jednak otwartość na użytek naszej rozmowy – mój rachunek strat i zysków, czyli rachunek wartości występujących w położeniu człowieka beznadziejnie cierpiącego, który chce położyć kres temu cierpieniu. W tym położeniu będę chciał położyć kres mojemu cierpieniu. W tym położeniu śmierć – a co dopiero śmierć dobrą, nie zaś straszliwą agonię, którą widziałem niedawno – przedłożę nad życie. W obawie przed tym położeniem, zawsze możliwym, świat, w którym inni pospieszą mi jawnie z pomocą, mam za lepszy niż ten drugi. Dlatego opowiadam się za eutanazją.

Prof. Bohdan Chwedeńczuk jest emerytowanym wykładowcą Instytutu Filozofii UW, autorem książek „Spór o istnienie prawdy”, „Trzeba w coś wierzyć?”, „Przekonania religijne” i „Rozmowy z Adamem Schaffem”.

 

Czytaj też: Uszanujcie mój wybór – rozmowę Jasia Kapeli z nieuleczalnie chorym Adamem Bogackim.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij