Kraj

Jeszcze w zielone gramy. Czego Polki i Polacy oczekują w kwestii polityki klimatycznej?

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego w dużej mierze dotyczyła polityki klimatycznej. Protesty rolnicze i kontrowersje wokół Zielonego Ładu sprawiły, że rządzący zaczęli wycofywać się z ambitnych obietnic. Tymczasem kolejne badania społeczne niezmiennie dowodzą, że odejście od rozwojowej polityki klimatycznej i ochrony środowiska byłyby działaniem wbrew woli wyborców.

W More in Common od dłuższego czasu badamy postrzeganie przez Polaków i Polki ochrony przyrody i klimatu. Widzimy, że te tematy mogą konsolidować polskie społeczeństwo, a troska o dobrostan naszej planety i polskiej przyrody są ponadpartyjne i wymykają się społecznym podziałom. Z drugiej zaś strony polityki klimatyczne proponowane przez rząd, a przede wszystkim przez Unię Europejską, rodzą wiele obaw. Jak odpowie na nie nowy Parlament Europejski? Postanowiliśmy sprawdzić, czego nasze społeczeństwo oczekuje od nowych eurodeputowanych w kwestii ich zaangażowania w kształtowanie polityki klimatycznej.

Przyznać prawa naturze, czyli miejsce Ziemi w systemach późnego kapitalizmu

Zacznijmy od samego Zielonego Ładu. Opublikowany w maju raport Polityka klimatyczna z ludzką twarzą dowodzi, że pomimo licznych obaw większość polskiego społeczeństwa nie opowiada się za odrzuceniem tego projektu. Chcemy natomiast mieć pewność, że polityka klimatyczna będzie pracować dla nas, nie zaś my dla polityki klimatycznej. Popieramy utrzymanie ambicji klimatycznych przez Unię, ale jednocześnie oczekujemy pewnych zmian, które zagwarantują nam poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości.

Nasze najnowsze badania jednoznacznie potwierdzają te wnioski. Polki i Polacy są przekonani, że choć Unia Europejska ma dobre intencje w kontekście polityki klimatycznej, to źle wciela je w życie. Z tym stwierdzeniem zgadza się 60 proc. społeczeństwa. Badani określili obecną politykę klimatyczną UE jako chaotyczną i naiwną, ale jednocześnie niezbędną. Dlatego też oczekują, że eurodeputowani zaangażują się w jej naprawę i będą działać na rzecz wprowadzenia zmian do Europejskiego Zielonego Ładu. Tego chciałaby ponad połowa wyborców.

Zapracowani, zastraszani, mordowani. Aktywiści klimatyczni w Ameryce Łacińskiej

Na czym miałyby polegać zmiany w prawie klimatycznym? Na pewno nie na odwrocie z dotychczasowej drogi do lepszej ochrony planety. Gdyby poprawki Europejskiego Zielonego Ładu doprowadziły do daleko idącej rezygnacji z ambitnych celów ochrony klimatu i środowiska, ponad połowa naszego społeczeństwa byłaby z tego niezadowolona, a wśród wyborców zwycięskiej Koalicji Obywatelskiej byłoby to aż 70 proc.

Zmiany w unijnej polityce klimatycznej, których oczekują Polki i Polacy, dotyczą przede wszystkim: bardziej sprawiedliwego rozłożenia kosztów pomiędzy korporacje, przemysł, rolnictwo, najbogatszych i zwykłych obywateli, uproszczenia przepisów dotyczących uzyskania dotacji i zmniejszenia biurokracji, a także zwiększenia wsparcia finansowego dla najbardziej potrzebujących.

Zielone światło dla zielonej polityki

Zielony Ład to nie tylko polityka klimatyczna, ale także ochrona przyrody. A w tej akurat kwestii nasze społeczeństwo jest wyjątkowo zgodne. Niemal wszyscy – od lewa do prawa – uważamy, że dbanie o przyrodę jest naszym patriotycznym obowiązkiem (z tym stwierdzeniem zgadza się 96 proc. społeczeństwa). Przekłada się to również na nasze wymagania wobec polityków. 88 proc. polskich obywateli i obywatelek życzy sobie, aby europosłowie i europosłanki zaangażowali się w zwiększenie lub przynajmniej utrzymanie ochrony przyrody na dotychczasowym poziomie.

Po co zetkom zielone kompetencje?

Jak miałaby ta ochrona wyglądać? Polki i Polacy widzą ją zasadniczo w podobnym kształcie, co twórcy europejskiego Prawa o Odtwarzaniu Przyrody (Nature Restoration Law). Oczekujemy od rządzących, że zajmą się odbudową dzikiej przyrody (w tym zagrożonych gatunków) i lepiej zadbają o bioróżnorodność lasów, morza i rzek. W większości uważamy też, że to Unia Europejska powinna wyznaczać standardy ochrony przyrody dla wszystkich krajów członkowskich, a zaangażowanie Polski w te działania powinno być niezależne od doraźnych korzyści ekonomicznych. Te kwestie są szczególnie bliskie wyborcom Nowej Lewicy (poparcie na poziomie 97 proc.) oraz Koalicji Obywatelskiej – zgadza się z nimi około czterech piątych elektoratu tej partii. Ale także wśród wyborców Konfederacji i PiS-u większość sprzeciwia się stanowisku, że Polska powinna dbać o przyrodę tylko w takim stopniu, w jakim jej się to opłaca finansowo.

Powszechne poparcie dla ambitnej ochrony przyrody nie zmieniło twardego stanowiska rządu w tej sprawie. 17 czerwca Polska oficjalnie zgłosiła sprzeciw wobec Nature Restoration Law, mimo pozytywnej rekomendacji samego Ministerstwa Klimatu, opinii naukowców i ekologów popieranych przez obywatelki i obywateli. I choć do samego końca wydawało się, że bez polskiego głosu rozporządzenie zostanie odrzucone, zdobyło wymaganą większość (potrzebna była zgoda co najmniej 15 państw, w których mieszka 65 proc. obywatelek i obywateli Unii). To wielkie zwycięstwo przyrody oznacza nie tylko odbudowę różnorodności biologicznej i lepszą ochronę gatunków, ale także spełnienie oczekiwań polskiego społeczeństwa. Miejmy nadzieję, że teraz rząd nie będzie wykorzystywał swojego sprzeciwu jako alibi, aby uchylać się od ambitnych działań, ale uczyni użytek z unijnych przepisów dla możliwie najlepszej ochrony środowiska.

***

Maria Wittels – badaczka i starsza specjalistka ds. komunikacji w Fundacji More in Common Polska. Z wykształcenia socjolożka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego z doświadczeniem w badaniach, marketingu, PR i komunikacji. Pracowała w organizacjach działających w obszarze ochrony środowiska i klimatu: Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” i WWF Polska. Angażuje się w zwiększanie świadomości kryzysu klimatycznego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij