Islamofobia, czyli rasizm niekontrowersyjny
Minęło 20 lat, a muzułmanie nadal płacą cenę za atak terrorystów. Islamofobia zadomowiła się już w głównym nurcie polityki i mediów.
Minęło 20 lat, a muzułmanie nadal płacą cenę za atak terrorystów. Islamofobia zadomowiła się już w głównym nurcie polityki i mediów.
Po zamachach z 11 września rządy prędko zorientowały się, że opłaca się utrzymywać społeczeństwa w strachu. Bo łatwiej je wtedy inwigilować i kontrolować.
Jeśli Amerykanie próbowali pozyskać „serca i umysły” afgańskiej ludności, to w więzieniach Guantanamo i Bagram wszystko zaprzepaścili.
Lekcja, jaka płynie z ostatnich 20 lat, ma być gorzka: musimy się bronić, bo świat jest przeciwko nam i nie ma zamiaru się zmieniać. Zachodni liberałowie wyszli z tego osłabieni i zalęknieni.
Kontroler usłyszał nieznany męski głos, który wyrzucił z siebie gwałtowne słowa: „Mamy kilka samolotów. Bądźcie cicho, a nic nam się nie stanie. Wracamy na lotnisko”. Fragment książki Mitchella Zuckoffa „11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat”.
Żadne państwo, nawet tak potężne jak USA, nie potrafi sterować procesami społecznymi i politycznymi w innym państwie, a już na pewno nie potrafi utrzymać nad nimi kontroli.
Współczesną politykę i współczesne społeczeństwa kształtują pandemia, kryzys klimatyczny i konsekwencje ataków z 11 września 2001 roku.
Niezależnie od tego, jak potoczą się wypadki w Afganistanie, ryzyko buntu młodych mężczyzn bez żadnych życiowych perspektyw będzie tylko rosnąć.
Norweski terrorysta Breivik zaatakował młodą lewicę i cały jej system wartości. Tego jednak nie słychać, gdy wciąż się powtarza, że był to „atak na nas wszystkich”.
Donald Rumsfeld nigdy nie przyznał się do błędów. Do końca swoich dni pozostał nieskruszonym orędownikiem wojny i amerykańskiego imperium.