Reguły Javiera Tebasa mogą uratować nie tylko Barcelonę
Uparliśmy się, że przedsiębiorstwo, które w okolicy jest głównym pracodawcą, ma być zarządzane wyłącznie przez widzimisię właściciela i jego mało rozgarniętych spadkobierców.
Światem rzadzą pieniądze, ale gospodarka nie jest po to, żeby nieliczni mogli się bogacić, ale żeby wszyscy mieli co jeść.
Uparliśmy się, że przedsiębiorstwo, które w okolicy jest głównym pracodawcą, ma być zarządzane wyłącznie przez widzimisię właściciela i jego mało rozgarniętych spadkobierców.
Prawda jest taka, że pomoc uruchomiona przez rząd – zresztą finalnie w miarę sensowna – na pewno nie jest zbyt wysoka. Objęliśmy uchodźców niemal wyłącznie tymi świadczeniami, do których mają dostęp Polki i Polacy. Nie ma mowy o żadnym faworyzowaniu.
Obraz wyzwań, z jakimi będziemy mierzyć się w najbliższych miesiącach, może przytłaczać. Absurdalnie wysokie ceny energii uderzą w przemysł i przyczynią się do stagnacji płac. Nadchodzą także czasy hipokryzji w stosunkach międzynarodowych.
Między geopolityką a gospodarką zieje coraz głębsza przepaść. Na jej dnie czeka katastrofa.
Zielona transformacja to jeden z priorytetów nowego paradygmatu produktywizmu. Ale państwu nie uda się upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu. Polityki walki ze zmianą klimatyczną nie zastąpią polityki służące tworzeniu dobrych miejsc pracy i odwrotnie.
Podatki można podwyższać bez obaw o wywołanie niekorzystnych skutków w obszarze inflacji lub inwestycji.
„Prywatny właściciel cały czas pilnuje efektywności wydawania pieniędzy” – naucza profesor swoich słuchaczy. Piotr Wójcik czyta „Ekonomię dla ciekawych” prof. Witolda Orłowskiego.
Kreml chce podkopywać determinację państw zachodnich do izolowania rosyjskiej gospodarki. Zachód potrzebuje przede wszystkim cierpliwości.
Niemiecki model jest kaput. Dlatego mam bardzo prosty komunikat dla moich niemieckich przyjaciół.
Nieustanne ataki polityków PiS wymierzone w Berlin zaczynają już przypominać celowe działanie na szkodę własnego państwa.