Świat

Prawa kobiet w USA: znikąd nadziei?

Skrajnie konserwatywna prawica urabia Amerykę po swojemu i nic nie wskazuje na to, by demokraci umieli ją powstrzymać.

„Dziś Sąd stwierdza, że od momentu zapłodnienia kobieta nie ma żadnych praw. Państwo może zmusić ją do doprowadzenia ciąży do końca, nawet za najwyższą cenę osobistą i rodzinną. […] Niektóre stany uchwaliły prawo obejmujące wszystkie formy aborcji, w tym przyjmowanie leków we własnym domu. Przyjęły one to prawo bez żadnych wyjątków dla kobiet, które padły ofiarą gwałtu lub kazirodztwa. Zgodnie z tymi ustawami kobieta będzie musiała urodzić dziecko swojego gwałciciela bez względu na to, że zniszczy to jej życie”.

To fragment ze wspólnego zdania odrębnego sędzi Sotomayor, sędziego Breyera i sędzi Kagan. Troje sędziów Sądu Najwyższego USA w tej poruszającej opinii sprzeciwiło się decyzji podjętej konserwatywną większością 6:3, uchylającą Roe vs Wade, czyli precedens, który od pięćdziesięciu lat chronił prawo wyboru kobiet. W uzasadnieniu stwierdzono, że Konstytucja USA nie wspomina o aborcji i nie gwarantuje też prawa do aborcji za pośrednictwem innego prawa – prawa do wolności lub prawa do prywatności.

Konserwatywna mniejszość szykuje kobietom piekło – i nie tylko im

Ta decyzja, stojąca w sprzeczności z wolą większości Amerykanów, oznacza, że regulowanie dostępu do aborcji zostaje oddane w gestię poszczególnych stanów, a mniej więcej połowa z nich zamierza znacznie ograniczyć lub całkowicie zakazać dostępu do aborcji.

Niektóre ustawy, tak zwane trigger laws, wchodzą w życie natychmiast po wyroku Sądu Najwyższego. Stało się tak już w Kentucky, Luizjanie, Arkansas, Dakocie Południowej, Missouri, Oklahomie i Alabamie – odwołano tam umówione wcześniej zabiegi, a kliniki zaczęły się zamykać. W innych stanach takie oczekujące ustawy przewidują krótkie okresy przejściowe, np. w Tennessee i Teksasie, gdzie całkowity zakaz aborcji wejdzie w życie 30 dni po decyzji Sądu Najwyższego. Niektóre wymagają, by stanowy prokurator generalny formalnie zatwierdził zmianę prawa. Większość z tych ustaw uznaje przeprowadzenie aborcji za przestępstwo.

Na tym tle niechlubnie wyróżnia się Teksas. Tam nie wolno przerwać ciąży od chwili wykrycia bicia serca płodu, czyli zazwyczaj około szóstego tygodnia, kiedy większość kobiet jeszcze o swojej ciąży nie wie. W zwykłych okolicznościach egzekwowanie prawa należałoby do urzędników państwowych, a jeśli kliniki chciałyby zakwestionować jego zgodność z konstytucją, mogłyby pozwać właśnie owych urzędników.

Tymczasem prawo teksańskie upoważnia zwykłych obywateli – także z innych stanów – do pozywania klinik i osób prywatnych, które to prawo naruszają. Ktoś, kto przypadkowo dowie się, że kobieta miała aborcję po szóstym tygodniu ciąży, może pozwać klinikę oraz każdą osobę, która kobiecie pomogła – na przykład przyjaciółkę, która pożyczyła jej pieniądze, albo taksówkarza, który zawiózł ją na zabieg. Przynętą jest 10 tysięcy dolarów nagrody dla pozywającego za wygraną sprawę. W przypadku przegranej powód nie musi ponosić zaś kosztów sądowych.

W Teksasie jak w Polsce, aborcji nie ma i nie będzie

Tak skonstruowane prawo ma na celu zastraszenie społeczeństwa, bo zmienia obywateli w łowców nagród, jak i pozbycie się klinik przeprowadzających zabiegi, które zrezygnują z działalności w obawie przed lawiną kosztownych pozwów.

Na teksańskim prawie wzorowała się również Oklahoma. W maju gubernator Kevin Stitt podpisał drakońską ustawę o najsurowszym zakazie aborcji w Stanach Zjednoczonych, który zabrania aborcji od momentu zapłodnienia i pozwala obywatelom pozywać tych, którzy pomagają kobietom w przerwaniu ciąży. Przed jej uchwaleniem Oklahoma była miejscem docelowym dla teksańskich kobiet potrzebujących aborcji po szóstym tygodniu ciąży.

W reakcji na decyzję sądu Joe Biden zobowiązał się wykorzystać uprawnienia swojej administracji do ochrony dostępu do aborcji. Skutecznym sposobem byłoby przegłosowanie przez Kongres prawa do aborcji jako prawa federalnego. Obecnie jednak zwolennicy praw kobiet nie mają w Kongresie potrzebnej większości głosów, a po jesiennych wyborach ich szeregi mogą się jeszcze bardziej przerzedzić.

Na razie Biden zwrócił się do Sekretarza ds. Zdrowia i Usług Społecznych o ochronę dostępu obywatelek do leków służących zdrowiu reprodukcyjnemu, które są zatwierdzone przez amerykańską Agencję Żywności i Leków (Food and Drug Administration) na poziomie federalnym. Lekiem takim jest między innymi mifepriston, służący do bezpiecznego przerywania ciąży. Agencja ma określić wszelkie sposoby zapewnienia jak najszerszego dostępu do leku, między innymi w drodze teleporady i wysyłania leków pocztą. Biden zadeklarował również, że w razie jakichkolwiek prób ograniczenia kobietom możliwości podróży między stanami jego administracja „odeprze ten antyamerykański atak na podstawowe prawo obywateli”.

USA: Demokraci mają sponsorów. Po co im wyborcy?

Wiele stanów wprowadza działania legislacyjne mające na celu ochronę praw reprodukcyjnych obywateli.

W kwietniu 2022 roku Kolorado wprowadziło ustawową ochronę zdrowia reprodukcyjnego, która obejmuje również aborcję. W marcu stan Waszyngton rozszerzył ochronę aborcyjną na osoby każdej płci i zakazał karania osób pomagających w dokonaniu aborcji. W maju stan Connecticut przyjął ustawę, która chroni nie tylko usługi aborcyjne, ale także usługi związane z ciążą i antykoncepcją.

W lutym 2022 roku legislatura stanu Vermont uchwaliła poprawkę do konstytucji stanowej, która „zapewnia każdej osobie zamieszkującej Vermont osobistą wolność reprodukcyjną”. Poprawka ta stanie się częścią konstytucji, jeśli wyborcy zatwierdzą ją w listopadzie 2022 roku. Gubernator Kalifornii również proponuje poprawkę do konstytucji stanowej.

Do sądów stanowych z pewnością wpłyną skargi na zakaz aborcji. W oczekiwaniu na orzeczenie Sądu Najwyższego gubernator Whitmer złożył pozew do Sądu Najwyższego Michigan z prośbą o rozstrzygnięcie, czy konstytucja Michigan chroni prawo do aborcji. Gubernator stoi na stanowisku, że istnieje stanowe konstytucyjne prawo do aborcji na mocy klauzuli równej ochrony zawartej w konstytucji Michigan.

Legislatury stanowe troszczą się również o przystępność cenową opieki aborcyjnej. Kalifornia, Illinois, Nowy Jork, Oregon i Maryland uchwaliły przepisy, które zabraniają ubezpieczycielom narzucania współpłacenia za usługi aborcyjne. Ustawodawca w Oregonie ustanowił Reproductive Health Equity Fund – fundusz w kwocie 15 milionów dolarów dla organizacji non profit Seeding Justice, która rozdzieli te środki, by pomóc osobom potrzebującym opieki aborcyjnej i organizacjom, które ją zapewniają.

Niektóre stany przygotowują się również na zwiększone zapotrzebowanie na opiekę aborcyjną ze strony osób przybywających spoza stanu. W stanach Maryland, Waszyngton, Delaware i Connecticut uchwalono ustawy zezwalające na wykonywanie aborcji przez pielęgniarki, położne i asystentów lekarzy.

PiS chce zaglądać Polkom do brzuchów i kart medycznych

Z kolei Connecticut uchwaliło prawo, które ma chronić mieszkańców stanu, w tym osoby przyjezdne, przed pozwami sądowymi z innych stanów. Prawo Connecticut zabrania agencjom stanowym udzielania pomocy w śledztwach lub postępowaniach sądowych, które pociągałyby kogoś do odpowiedzialności cywilnej lub karnej za świadczenie, poszukiwanie lub otrzymywanie usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, w tym aborcji. Ubezpieczyciele nie mogą ujawniać żadnych informacji dotyczących usług zdrowia reprodukcyjnego bez pisemnej zgody pacjentki. Prawo Connecticut ogranicza również swobodę gubernatora w zakresie ekstradycji osób oskarżonych o popełnienie przestępstwa w innym stanie za czyny, które są legalne w Connecticut.

Niektórzy upatrują szansy podważenia brutalnych ustaw antyaborcyjnych w konstytucyjnym prawie do wolności religijnej.

Prawo stanowe Florydy, podpisane przez gubernatora Rona DeSantisa w kwietniu, wchodzi w życie 1 lipca. Zakazuje aborcji po 15. tygodniu i nie przewiduje wyjątków dla przypadków kazirodztwa, gwałtu czy handlu ludźmi. Postępowa synagoga L’Dor Va-Dor w Boynton Beach na Florydzie wniosła pozew przeciwko tym przepisom, twierdząc, że naruszają prawo do prywatności i wolności religijnej zawarte w konstytucji stanowej. W prawie żydowskim, jak czytamy w pozwie, „aborcja jest wymagana, jeśli jest konieczna dla ochrony zdrowia, psychicznego lub fizycznego dobra kobiety”. Stanowy zakaz aborcji narzuca zaś poglądy innej wiary osobom praktykującym judaizm.

Jak „moralna większość” urabiała Amerykę i wzięła aborcję na cel

Sędzia Sądu Najwyższego Sonia Sotomayor podczas zeszłorocznej rozprawy w sprawie Dobbs vs Planned Parenthood również przedstawiła ten argument, wskazując, że pogląd na to, kiedy zaczyna się życie, jest przekonaniem religijnym. Inicjatywa florydzkiej synagogi teoretycznie nie jest skazana na niepowodzenie, gdyż pojawia się w chwili, gdy orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje na jego przychylniejszy stosunek do egzekwowania swobód religijnych. Świadczą o tym niedawne rozstrzygnięcia w sprawach Carson vs Makin oraz Ramirez vs Collier.

Pierwsza dotyczy finansowania szkolnictwa wyznaniowego z publicznych pieniędzy. Około 5 tys. uczniów z wiejskich obszarów Maine, gdzie prowadzenie szkoły publicznej jest nieopłacalne, otrzymuje bony edukacyjne, które mogą być wykorzystane na opłacenie prywatnej edukacji. Prawo stanu Maine przewidywało, że bony te mogły być wykorzystane wyłącznie w szkołach świeckich. 21 czerwca Sąd Najwyższy to prawo uchylił i orzekł, że szkoły wyznaniowe nie mogą być wyłączone z programu dofinansowania z budżetu.

W 2021 roku skazany na śmierć John Ramirez zaskarżył teksańską procedurę egzekucyjną, domagając się obecności pastora podczas egzekucji. Ramirez powołał się między innymi na konstytucyjne prawo do swobodnego praktykowania religii. Sąd Najwyższy wstrzymał egzekucję Ramireza, a następnie przychylił się do jego argumentacji, wskazując, iż Teksas ma obowiązek uszanować swobody religijne Ramireza i zapewnić mu dostęp do duchownego na podstawie pierwszej poprawki do konstytucji.

Jak prawica przejmuje amerykańskie sądy

Oba te wyroki przyjmują szerszą interpretację prawa do swobodnego praktykowania religii zawartego w pierwszej poprawce. Mogłoby to stanowić furtkę do zaskarżenia restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych przez powołanie się na względy religijne. Konserwatywny Sąd Najwyższy wydaje się jednak orzekać czysto ideologicznie. 23 czerwca sędziowie uznali, że nowojorskie prawo, które wymaga udowodnienia szczególnej potrzeby na pozwolenie na noszenie ukrytej broni, niepotrzebnie ogranicza prawa obywateli i jest niezgodne z konstytucją. W tym wypadku prawo stanów do samostanowienia, tak uroczyście podnoszone przy okazji wyroku uchylającego Roe vs Wade, nie miało szczególnego znaczenia.

Nie miało również znaczenia to, że nominowani przez Trumpa sędziowie Gorsuch, Kavanaugh i Barret podczas przesłuchań senackich przed zatwierdzeniem ich jako sędziów Sądu Najwyższego twierdzili, że Roe vs Wade stanowi ważny precedens, którego nie będą podważać. Niektórzy członkowie Senatu, deklarujący poglądy pro-choice, poparli kandydatury tych sędziów właśnie dlatego, że usłyszeli od nich takie deklaracje. Dziś wyrażają pełne zdziwienia ubolewanie.

Większość demokratów i aktywistów praw kobiet od dawna ostrzegała, że prawo do aborcji oparte wyłącznie na precedensie Roe vs Wade jest zagrożone, a deklaracjom republikanów nie można ufać. Ostrzeżenia te zignorowano. Nie wierzono, że sędziowie posuną się aż tak daleko.

USA: 50 lat odbierania prawa do aborcji

Analitycy alarmują, że uzasadnienie decyzji Sądu Najwyższego może zostać wykorzystane do odwrócenia także innych takich precedensów: jak Obergefell vs Hodges, legalizujący małżeństwa jednopłciowe, albo Griswold vs Connecticut, który zezwolił na dostęp do antykoncepcji. Sędzia Clarence Thomas zaznaczył w swojej opinii, że tak jak Roe vs Wade, orzeczenia te zapadły w wyniku niewłaściwego rozumowania – i te błędy należy naprawić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Magdalena Bazylewicz
Magdalena Bazylewicz
Filolożka angielska
Magdalena Bazylewicz – filolożka angielska, obecnie doktorantka literaturoznawstwa na uniwersytecie SWPS zgłębia amerykańską powieść zaangażowaną społecznie. Baczna obserwatorka amerykańskiej rzeczywistości.
Zamknij