Świat

Kryzys w Pakistanie: nihil novi czy przedsionek rewolucji?

„Monsun na sterydach”, który latem zalał jedną trzecią kraju, to tylko jeden z problemów, z jakimi boryka się Pakistan. Tymczasem minimalizowanie tragicznych skutków wieloaspektowego kryzysu i gospodarczo-społeczna stabilizacja w ponad 230-milionowym państwie z arsenałem nuklearnym jest bez wątpienia w interesie całej społeczności międzynarodowej.

Ponad pół roku po usunięciu Imrana Khana ze stanowiska premiera chaos polityczny w Pakistanie nie ustaje, a główni gracze rozdający polityczne karty uczestniczą w bezpardonowej rywalizacji. Pytanie o przyszłość tego kraju od początku jego istnienia spędza sen z powiek ekspertom do spraw bezpieczeństwa i uważnym obserwatorom dynamiki południowoazjatyckiej. Nie inaczej jest i teraz, choć kumulacja wielowymiarowych problemów oraz wyzwań stojących przed Pakistanem – geostrategicznych, politycznych, gospodarczo-społecznych, klimatycznych – jest bezprecedensowa.

Imran Khan: upadek kapitana

czytaj także

Imran Khan: upadek kapitana

Agnieszka Kuszewska

Wielki marsz na Islamabad

Stojący na czele partii Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI) były premier obwinia administrację prezydenta Bidena o udział w konspiracji, mającej na celu zmianę rządu w Pakistanie, a pakistańską armię o współpracę z jego politycznymi oponentami. Przemawiając 26 października na konwencji studentów w Murray College w mieście Sialkot, przewodniczący PTI uderzył – jak to ma w zwyczaju – w emocjonalne i populistyczne tony, pozując na obrońcę narodu i głos „ludu” oraz twierdząc, że będzie „walczył ze złodziejami do ostatniego tchu” i przygotuje naród na tę walkę. Według niego społeczeństwo (czyli jego zwolennicy) staje w obronie sprawiedliwości, a przeciwstawianie się uciskowi i niesprawiedliwości jest „dżihadem”: walką o lepszy Pakistan.

Manifestacją sprzeciwu zwolenników PTI, też określoną mianem „dżihadu”, jest „długi marsz” z Lahaur do Islamabadu, który rozpoczął się 28 października. Protestujący w ramach pokojowego (jak deklarowano) wydarzenia mają do przejścia ponad 300 km. Kilka dni przed marszem Sąd Najwyższy Pakistanu odrzucił wniosek rządu o powstrzymanie go, uznając, że nikt nie powinien być pozbawiony prawa do protestu, jeśli mieści się on w granicach prawa – i zalecił rządzącym przeprowadzenie rozmów z byłym premierem.

Khan swoją obecną polityczną kampanię ukierunkował na żądanie natychmiastowego rozpisania wyborów, choć szanse na powodzenie tej inicjatywy przy obecnej dynamice wewnętrznej w Pakistanie są praktycznie zerowe. Udaje mu się jednak mobilizowanie zwolenników, co poniekąd ułatwiają mu też niektóre ostatnie wydarzenia.

Marsze jako polityczna strategia

Organizowanie wielkich marszów to nie nowość dla PTI, choć strategia ta jak do tej pory nie przyniosła sukcesu w postaci realizacji żądań, a powodowała paraliż miast i eskalowanie chaosu.

W 2014 roku rozpoczęto trwające kilka miesięcy protesty przeciw rzekomemu sfałszowaniu wyborów z 2013 roku. Podczas tak zwanego „marszu wolności”, który wraz z Khanem organizował bliski armii mułła Tahir-ul-Qadri, reprezentujący Pakistański Ruch Ludowy, dochodziło do brutalnych starć, w wyniku których setki ludzi odniosły rany; były także ofiary śmiertelne. Islamabad stał się epicentrum przemocy – tłum wdarł się m.in. do tzw. Czerwonej Strefy, gdzie mieszczą się siedziby najważniejszych władz państwowych.

Pojawiały się wówczas liczne głosy, że za chaos i anarchię odpowiada armia, która chce pokazać ówczesnemu premierowi, Nawazowi Sharifowi, kto tak naprawdę rządzi. Wydarzenia określano mianem inspirowanego przez generałów „miękkiego zamachu stanu” przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi. „Jedyne, co Khan zrobił dla demokracji, to jej osłabienie i to jest dokładnie to, co zamierzał zrobić”, pisano wtedy, ilustrując to prześmiewczą karykaturą Khana polerującego wojskowe buty.

Protesty zakończono w grudniu 2014: pretekstem była „zła sytuacja w kraju”. 16 grudnia miał miejsce najtragiczniejszy w historii Pakistanu atak terrorystyczny na szkołę wojskową w Peszawarze, w którym terroryści z Ruchu Pakistańskich Talibów (TTP) zamordowali ponad 130 dzieci.

Imran Khan obiecywał dalej „walczyć o sprawiedliwość”. W 2018 roku wygrał wybory dzięki poparciu armii. Nastąpiło „odwrócenie ról”, jak pisał Hussain Haqqani: „w 2013 roku tylko jedna partia – PTI – zakwestionowała uczciwość wyników wyborów. Tym razem większość partii kwestionuje zasadność wyników korzystnych dla PTI”.

Reakcja rządu

25 maja 2022 roku, miesiąc po utracie funkcji premiera, Khan ponownie zorganizował długi marsz „pełnej wolności” na Islamabad (maszerował z Peszawaru, inni liderzy PTI z Lahaur). Nowy rząd aresztował setki protestujących, aby uniemożliwić maszerującym wejście do stolicy, policji w Islamabadzie dostarczono setki kontenerów, wprowadzono zakaz zgromadzeń. Khan twierdził, że został zmuszony do przedwczesnego odwołania marszu (w czerwcu), aby uniknąć sytuacji podobnej do wojny domowej. Przed obecnym marszem minister spraw wewnętrznych, Rana Samaullah poinformował, że jeśli prawo podczas marszu na Islamabad zostanie złamane, rząd użyje wszelkich możliwych środków, by nie dopuścić do zagrożenia bezpieczeństwa w Islamabadzie.

Ajatollah jest nagi. Uzurpowana władza duchownych w Iranie

Obecny rząd Shehbaza Sharifa (brat Nawaza) z Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej-Nawaz (PML-N) nie wyraża zgody na przyspieszone wybory, więc sytuacja wydaje się patowa. Trudno założyć, że protestujący będą w stanie wywrzeć presję na rządzie. Notabene, obydwa najważniejsze polityczne klany Pakistanu (drugi, po Sharifach, to Bhuttowie; Bilal Bhutto Zardari, 34-letni przewodniczący Pakistańskiej Partii Ludowej, PPP, jest teraz ministrem spraw zagranicznych), rywalizujące ze sobą od dekad, zakopały na chwilę polityczny topór wojenny, uznając Imrana Khana za wspólnego wroga.

Bhutto w wartym odsłuchania wywiadzie dla Al Jazeery uznał zarzuty i teorie spiskowe Khana za skandaliczne, podkreślając, że były premier usunięty został demokratycznym procesem, a nie zmuszony do opuszczenia kraju (jak Nawaz Sharif) albo zamordowany (jak dziadek Bilala, Zulfikar Ali Bhutto w 1979 roku czy jego matka, Benazir Bhutto, w 2007). Podkreślił, że to osiągnięcie procesu demokratycznego w Pakistanie; Khan ograniczał wolność mediów, prawa człowieka – jest więc zagrożeniem dla labilnej demokracji w Pakistanie. Warto przy tym dodać, że pakistański konglomerat militarno-wywiadowczy nie chce w tej chwili całkowicie pozbywać się Khana z Pakistanu, częściowo ze względu na potencjalną reakcję jego zwolenników, którzy są też w samej armii, częściowo dlatego, że może jeszcze okazać się politycznie przydatny.

Zabójstwo dziennikarza ośmiela Khana

Niewątpliwym katalizatorem wydarzeń, który pomógł skanalizować gniew sprzymierzeńców Imrana i przyczynił się do podtrzymania decyzji o marszu, było zabójstwo Arshada Sharifa 23 października w Kenii. Ten 49-letni popularny dziennikarz, prezenter wiadomości, ojciec piątki dzieci, do sierpnia związany był z prywatnym kanałem ARY TV, gdzie zajmował się dziennikarstwem śledczym i przeprowadzał wywiady z czołowymi pakistańskimi osobami publicznymi. Istotne w tej sprawie jest to, że jako zwolennik Imrana Khana, po jego dymisji w kwietniu 2022 roku, zaczął krytykować armię. Jego śmierć w wyniku ostrzelania przez kenijską policję miała być rzekomo pomyłką, pechowym incydentem wynikającym z błędnego rozpoznania jego tożsamości (poszukiwano kogoś innego).

Sprawa ma szerszy kontekst i jest wokół niej dużo niejasności. W sierpniu Sharif przeprowadził wywiad z szefem sztabu Khana, Shahbazem Gillem. Podczas wywiadu, który został wyemitowany na kanale ARY TV, Gill wezwał żołnierzy do odrzucenia „nielegalnych rozkazów”, wzbudzając oskarżenia, że podżega ich do nieposłuszeństwa. Gill został aresztowany po przesłuchaniu (Imran Khan stwierdził, że został porwany i był torturowany, choć zarazem zdystansował się od nawoływania Gilla do buntu).

Nakaz zatrzymania został wydany również dla Sharifa, który został zwolniony z ARY TV (której zakazano nadawać) pod koniec sierpnia i uciekł do Dubaju, a później do Kenii. Według adwokata dziennikarza grożono mu w Pakistanie śmiercią, z Emiratów ekstradycją.

Imran Khan twierdzi, że zapłacił cenę za mówienie prawdy. Także spoza jego obozu politycznego płyną głosy, że Arshad zginął na zlecenie pakistańskiego establishmentu militarno-wywiadowczego, który ma na swoim koncie prześladowania niezależnych dziennikarzy, blogerów aktywistów, nawet jeśli przebywają oni za granicą.

Na przykład pakistański aktywista, Ahmad Goraya podkreślał, że w 2017 roku był torturowany w Pakistanie przez „instytucję powiązaną z armią”, po tym jak postawiono mu sfabrykowane zarzuty o „bluźnierstwo”. Była to kara za wpisy na Facebooku krytykujące polityczną rolę armii w Pakistanie, domagające się praw człowieka i wolności religijnej w Pakistanie. Po uwolnieniu uciekł do Holandii, co jednak nie zapewniło mu bezpieczeństwa. W 2022 roku sąd w Wielkiej Brytanii uznał za winnego próby zabójstwa blogera posiadającego brytyjskie obywatelstwo Muhammeda Khana. Goraya podkreślał, że jego niedoszły zabójca na pewno ma powiązania z pakistańskim wywiadem. Potwierdzały to także inne analizy.

Powódź w Pakistanie. Fot. Abdul Majeed

Zabójstwo Arshada Sharifa wzmacnia obawy o niezależność mediów w Pakistanie (systemowo ograniczanej przez rząd Imrana Khana; wzrastającą cenzurę porównywano nawet do opresyjnego reżimu generała Zii ul-Haqa). Spotęgowało także gniew i nieufność wielu Pakistańczyków wobec instytucji państwowych. 27 października w Islamabadzie, w monumentalnym meczecie Fajsala odbył się pogrzeb, w którym uczestniczyły tysiące ludzi. Krzyczeli „rewolucja”, część miała flagi PTI i z Imranem. Premier Pakistanu, Shehbaz Sharif powiedział, że PTI wykorzystuje zabójstwo dziennikarza do swoich celów politycznych i do rzucania oszczerstw na instytucje państwowe.

Stanowisko armii

Pakistańska armia, od dekad pośrednio i bezpośrednio zaangażowana w politykę kraju, stara się robić wszystko, by utrzymać swoją decydującą pozycję i poprawić wizerunek w oczach krytyków. Ten drugi cel to raczej karkołomne zadanie.

Fatwa, symbol nowej ery islamu. Dlaczego muzułmanie znienawidzili Salmana Rushdiego?

W tej politycznej układance generałowie, sami borykający się z wewnętrznymi kryzysami w armii, wciąż chcą grać pierwsze skrzypce, choć deklarują, że armia trzyma się z dala od polityki. Generał Nadeem Anjum, dyrektor generalny pakistańskiej agencji wywiadowczej ISI (DG ISI), zwołał nawet konferencję prasową, pierwszy raz od objęcia funkcji rok temu, podczas której potwierdzono takie stanowisko, a także domagano się śledztwa w sprawie zabójstwa dziennikarza w Kenii.

Na spotkanie nie zostali zaproszeni przedstawiciele wybranych mediów, nie było na przykład korespondentów prestiżowego dziennika „Dawn”, czy „Express Tribune”, o czym pisze Ayesha Siddiqa, powołując się na tweet pakistańskiego dziennikarza. Badaczka podkreśla też, że całe wydarzenie było „starannie choreografowane pytaniami publiczności, które były krytyczne tylko wobec Imrana Khana”.

Establishment alergicznie wręcz reaguje na wszelkie próby krytyki i stara się wykorzystać przepisy prawne do dania nauczki niezadowolonym. Azam Swati, senator PTI, partii Imrana Khana, został aresztowany 13 października przez Federalną Agencję Śledczą (FIA) w Islamabadzie za krytykę skierowaną bezpośrednio wobec generała Bajwy, gratulując mu skutecznej realizacji planu, w ramach którego „kryminaliści” unikają kary.

Komentarz stanowił odpowiedź na wyrok sądu w Lahaur, uniewinniający urzędującego premiera Shehbaza Sharifa i jego syna Hamzę Shehbaza od zarzutu prania brudnych pieniędzy. Prawnik aresztowanego, Babar Awan, stwierdził w wywiadzie dla Al Jazeery, że wkroczono do domu jego klienta późno w nocy bez nakazu przeszukania. Upokorzony Swati „miał zawiązane oczy i był traktowany jak terrorysta”. Awan dodał odważnie, że Pakistan „stał się faszystowskim krajem”. Wydarzenie to podsyciło i tak już wrzącą ponownie (po zabójstwie Arshada Sharifa) dyskusję w Pakistanie na temat prawa do swobodnej krytyki rządzących i oceny politycznych transakcji między liderami partyjnymi i establishmentem militarno-wywiadowczym.

Nowy szef armii: ważne polityczne rozdanie

Należy podkreślić, że wkrótce kończy się (druga) trzyletnia kadencja obecnego głównodowodzącego armii (COAS, Chief of Army Staff), generała Qamara Bajwy, który podczas swojej wizyty w USA na początku października potwierdził, że zgodnie z planem, w listopadzie zakończy sprawowanie tej funkcji. Pytanie, kto obejmie to stanowisko w Pakistanie, jest zawsze wpisane w dynamikę przywódczych sojuszy, interakcji i rywalizacji w tym kraju, nie dziwi więc, że i teraz urasta do rangi kluczowego politycznego wydarzenia końca roku.

Z punktu widzenia establishmentu militarnego ważne jest, żeby premier był w danej chwili przychylny armii i zaproponowanemu przez nią kandydatowi. Zgodnie z artykułem 243 Konstytucji Pakistanu prezydent powołuje szefów służb na zlecenie premiera. Tradycją jest, że Kwatera Główna (GHQ) wysyła do Ministerstwa Obrony listę 4–5 najwyższych rangą generałów, którzy powinni posiadać doświadczenie w dowodzeniu korpusem. Następnie dane przekazywane są premierowi, który, teoretycznie niezależnie, dokonuje wyboru. W praktyce często konsultuje się z odchodzącym szefem armii i polega na jego opinii.

Kwestia wyboru nowego COAS stała się elementem politycznej rywalizacji, kiedy Imran Khan zarzucił PPP i PML-N, że sprzeciwiają się przyspieszonym wyborom, ponieważ chcą „mianować wybranego przez siebie szefa armii”, aby ratować swoją skórę w zarzutach korupcyjnych. Ostro zaprzeczył temu premier Shehbaz Sharif, rzucając wobec Khana najcięższe bodaj (poza bluźnierstwem) oskarżenia, jakie można poczynić w Pakistanie: obrzucanie błotem sił zbrojnych i jego kierownictwa.

Imran Khan ma w tym przypadku sporo racji: nie da się zaprzeczyć, że każdy polityk w Pakistanie musi liczyć się ze stanowiskiem szefa armii w każdej niemal kwestii i chce mieć takiego, z którym można w największym możliwym stopniu współpracować. Odpowiedni wybór „swojego człowieka” jest nierzadko politycznym być albo nie być dla pakistańskich liderów i może być mocno rozczarowujący, o czym przekonało się wielu czołowych pakistańskich polityków.

Azerbejdżan: jak szukanie alternatyw dla rosyjskiego gazu wzmacnia autokratów

W analizach najczęściej pojawiają się trzy nazwiska faworytów do objęcia stanowiska. Mocnym kandydatem na COAS jest generał Sahir Mirza, mający m.in. doświadczenie w walkach z pakistańskimi talibami z TTP i innymi grupami fundamentalistów w Północnym Waziristanie. Szanse ma też generał Asim Munir, który m.in. w 2018 roku kierował ISI. Kiedy generał Bajwa był dowódcą ważnego strategicznie i politycznie X Korpusu Armii Pakistańskiej z siedzibą w Rawalpindi (odpowiedzialnego m.in. za bezpieczeństwo wzdłuż Linii Kontroli dzielącej będący przedmiotem konfliktu z Indiami Kaszmir), generał Munir kierował oddziałami w Dowództwie Sił Obszarów Północnych (Gilgit-Baltistan). Natomiast kolejny brany pod uwagę kandydat, generał Azhar Abbas ma m.in. doświadczenie jako dowódca X Korpusu, gdzie służył od września 2019 roku do września 2021 roku. Kolejni dwaj kandydaci to generał Nauman Mehmood, który m.in. stał na czele XI Korpusu Armii Pakistańskiej, oraz generał Faiz Hameed, który go w tej funkcji zastąpił w listopadzie 2021 roku.

Prawdziwe wyzwania Pakistanu

Pakistan mierzy się z szeregiem prawdziwych wyzwań w polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Warto pokrótce do nich nawiązać w kontekście obecnych rozgrywek na szachownicy politycznej tego kraju.

Inflacja wciąż jest wysoka, choć spadła pierwszy raz od wielu miesięcy z 27,3 proc. w sierpniu, kiedy była najwyższa od 1975 roku, do 23,2 proc. we wrześniu. Tragiczne skutki rekordowej w historii kraju powodzi z lata tego roku, która zalała około jedną trzecią kraju, doprowadzając do ogromnych zniszczeń i zabijając ponad 1700 osób, wciąż uderzają w gospodarkę i potęgują biedę oraz kryzys żywnościowy, który już wcześniej wzmogła wojna w Ukrainie.

Monsun „na sterydach”, jak określił ostatnią tragedię Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres, i topniejące lodowce, do których przyczyniają się rekordowe fale upałów, to dramatyczne skutki zmian klimatu, z którymi będzie mierzył się Pakistan – i nie poradzi sobie bez międzynarodowego wsparcia. Powstrzymanie czy też zminimalizowanie tragicznych skutków tego wieloaspektowego kryzysu i gospodarczo-społeczna stabilizacja w tym ponad 230-milionowym państwie z arsenałem nuklearnym jest bez wątpienia w interesie całej społeczności międzynarodowej.

Kobieta zmuszona do przesiedlenia z powodu ostatnich powodzi w Pakistanie. Fot. Abdul Majeed

Geostrategiczne manerwy

W polityce zagranicznej kraj mierzy się z trudnym zadaniem balansowania między zachodem a wschodem. Minister Bilawal Bhutto Zardari podkreśla: „nie będziemy zakładnikami gier mocarstw w globalnej polityce”, choć uzależnienie strategiczno-gospodarcze Pakistanu od Chin sukcesywnie rośnie. Warto podkreślić, że Chiny są dostarczycielem 72 proc. uzbrojenia dla Pakistanu, a na trzecim miejscu (5,6 proc.) jest Rosja.

W kwestii Ukrainy Pakistan oficjalnie „nie stoi po żadnej stronie”, nie chcąc narażać na szwank relacji z Moskwą, de facto dając ciche przyzwolenie zbrodniarzowi wojennemu. Bhutto we wspomnianym wcześniej wywiadzie, zapytany, czy atak putinowskiej Rosji to inwazja, tak jak uznaje to ONZ – uniknął odpowiedzi i zmienił temat na Kaszmir (oczywiście ten administrowany przez Indie), który jest tradycyjnym słowem wytrychem w ustach pakistańskich elit cywilnych i politycznych przypartych do muru trudnymi pytaniami.

Manewry geostrategiczne Pakistanu to temat na odrębną analizę, ale warto podkreślić, że 15 września 2022 prezydent Rosji Władimir Putin, podczas spotkania z pakistańskim premierem Shehbazem Sharifem na marginesie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) w Uzbekistanie, ogłosił Pakistan jednym z głównych partnerów Moskwy w Azji Południowej. Jak ujął to rosyjski przywódca: „Chciałbym zauważyć, że postrzegamy Pakistan jako priorytetowego partnera w Azji Południowej, a także na kontynencie jako całości. Stosunki między naszymi krajami rozwijają się absolutnie pozytywnie i cieszymy się z tego”.

Grondecka: Talibowie zakazują, ale afgańscy rodzice chcą posyłać córki do szkoły

Niestabilność polityczna i obecność grup terrorystycznych w postamerykańskim Afganistanie to kwestie, które budzą obawy zarówno w Moskwie, jak i Islamabadzie, stanowią też przeszkodę w realizacji projektów energetycznych. Ponadto Kreml postrzega Pakistan jako jednego z najbliższych sojuszników i strategicznych partnerów Chin. Można założyć, że dla Islamabadu droga do Moskwy prowadzi przede wszystkim przez Pekin.

4 lutego Putin wziął udział w ceremonii otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022 w Pekinie. Ówczesny premier Pakistanu Imran Khan również uczestniczył w tym wydarzeniu, aby okazać solidarność z Chinami w związku z bojkotem igrzysk olimpijskich przez Zachód. Niektórzy obserwatorzy uważają nawet, że to Chiny zorganizowały wizytę Khana w Moskwie 24 lutego, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę. Z drugiej strony, już w kwietniu odsunięto od władzy mocno antyzachodniego Khana, a generał Bajwa był z wizytą w Waszyngtonie w październiku tego roku.

Chociaż FATF był łaskawy 

W całym tym wielowymiarowym chaosie i kryzysie dobrą wiadomością jest bez wątpienia zdjęcie Pakistanu w październiku 2022 roku z tak zwanej szarej listy FATF (Financial Action Task Force; Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy) po czterech latach. Jest to instytucja międzyrządowa mająca na celu wypracowywanie standardów w dziedzinie przeciwdziałania praniu pieniędzy, finansowaniu terroryzmu i promowanie skutecznego ich wdrażania.

Skreślenie z listy FATF w wyniku pozytywnej oceny i raportu przygotowanego przez tę instytucję, oznacza postęp Pakistanu w walce z finansowaniem terroryzmu i jest korzystne dla państwa, które zmaga się z nakładającymi się katastrofami gospodarczymi, politycznymi i klimatycznymi. Nie zmienia to faktu, że trudności Pakistanu związane z korupcją i praniem brudnych pieniędzy są wynikiem wieloaspektowych, głęboko zakorzenionych wyzwań, z którymi władze tego państwa, często same zamieszane w różne skandale, nie są w stanie skutecznie sobie poradzić.

Zamiast podsumowania

W chwili pisania tego tekstu długi marsz trwał – pakistańskie media pokazywały protestujące tłumy w pendżabskim mieście Gudźranwala, niecałe 100 km od Lahaur. Nie widać końca politycznego zamieszania, ale nic nie wskazuje na to, by mogło ono przynieść sukces PTI. W państwie kontrolowanym tak znacząco przez establishment militarno-wywiadowczy, w którym dominują przeciwnicy Khana, w tym sam odchodzący COAS, spełnienie żądań byłego premiera wydaje się w tym momencie niemożliwe.

Można wnioskować, że wrogą postawą wobec armii, a w mniejszym stopniu polityczną niekompetencją (za którą też był wielokrotnie krytykowany) Khan zamknął sobie drogę do politycznej kariery na najwyższych szczeblach. Ayesha Siddiqa nazywa Imrana wprost eksperymentem, który się nie udał. Być może też obecny chaos służy podobnemu celowi jak ten z 2013 roku: liderzy głównych partii mają ponownie przekonać się, „kto tu naprawdę rządzi”.

Entuzjaści Imran Khana w Karaczi. Fot. Wasif Malik/flickr.com

Ponadto populistyczne slogany Khana w oczach wielu stanowią jedynie narzędzie do realizowania personalnych ambicji, a nie są walką o lepszy Pakistan. Jako podsumowanie niech posłuży komentarz Nidy Kirmani, profesorki socjologii z prestiżowej pakistańskiej uczelni, LUMS (Lahore University of Management Sciences), która kapitalnie podsumowała działania Khana: „Jeśli twoja krytyka armii wywołana jest jedynie troską o przywódców/zwolenników twej własnej partii, a nie stanowi krytyki systemowej kontroli armii nad całą strukturą polityczną i gospodarczą, to naprawdę nie jesteś rewolucjonistą, za jakiego się uważasz”.

Postscriptum

3 listopada Imran Khan został lekko postrzelony w nogę podczas jednego z wieców (w pendżabskim Wazirabadzie, około 30 km od Gudźranwali) i przewieziony do szpitala. Krótko wcześniej twierdził, że marsz może potrwać nawet 10 miesięcy, a dotarcie do Islamabadu nie musi być wcale jego kulminacją. Żadna organizacja nie przyznała się do tego ataku, według wiadomości zdrowiu i życiu byłego premiera nic nie zagraża, a napastnik został natychmiast spacyfikowany przez uczestników wiecu i aresztowany.

Urzędujący premier Pakistanu potępił ten atak, podkreślając, że nie powinno być miejsca na przemoc w pakistańskiej polityce. Prezydent Arif Alvi nazwał go „haniebną próbą zamachu”. Wściekli zwolennicy Khana grzmią o próbie zabójstwa i podtrzymują wizerunek bohatera gotowego poświęcić swoje życie w słusznej walce; PTI z pewnością wykorzysta ten incydent w politycznej ofensywie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij