Być może odebranie kobietom prawa do aborcji zmobilizowało demokratów, a może części republikanów przejadła się błazenada Trumpa. Dość, że nie ma przygniatającego zwycięstwa trumpistów w Kongresie – chociaż, gdy poznamy pełne wyniki, Kongres prawdopodobnie i tak będzie należał do nich.
Trudno to jeszcze ogarnąć. Demokraci prawdopodobnie stracą Izbę Reprezentantów, a być może nawet Senat, jednak ogólnie rezultaty „połówkowych” wyborów do Kongresu poszły republikanom o wiele słabiej, niż się spodziewali. W środę 9 listopada losy obu izb amerykańskiego Kongresu wciąż się ważą – stany na Zachodnim Wybrzeżu (oraz Georgia) wciąż liczą głosy, a finalna rozgrywka o kontrolę nad Senatem odbędzie się dopiero za miesiąc.
„Czerwona fala”, na którą Partia Republikańska liczyła w całych Stanach Zjednoczonych, pojawiła się tylko na Florydzie, gdzie skręt Latynosów na prawo rysuje się tym bardziej dramatycznie. Ale zamiast 30–60 nowych republikańskich posłów w niższej izbie Kongresu będzie mieć być może 3–6, pod wciąż hipotetycznym przywództwem republikanina Kevina McCarthy’ego nad słabiutką większością.
„Bóg, broń i chwała” czy inflacja i ceny paliwa? O co toczą się wybory w USA
czytaj także
Zasadniczo najgorszą wiadomością sezonu jest to, że były megafon Trumpa, czyli jego rzeczniczka prasowa Sarah Huckabee Sanders – została pierwszą gubernatorką stanu Arkansas. Polityczną karierę w Izbie będą kontynuować zarówno Alexandria Ocasio-Cortez, progresywny postrach partii republikańskiej z nowojorskiego 14. dystryktu, jak i postrach partii demokratycznej – promująca teorie spiskowe Marjorie Taylor Greene, z 14. dystryktu stanu Georgia.
Jak wspomniałam, republikanie trzymają mocno Florydę, odkąd papież Trump przeniósł stolicę kraju do Mar-a-Lago. Senator Marco Rubio wygrał kolejną kadencję w Senacie, a potencjalny kandydat republikanów na prezydenta 2024 i potencjalny rywal Trumpa Ron DeSantis bez trudu utrzymał fotel gubernatora Florydy. Za to, mimo niedawnego udaru, demokrata John Fetterman wygrał z republikaninem doktorem Mehmedem Ozem wyścig o fotel senatorski z Pensylwanii, a fanka Trumpa Keri Lake najprawdopodobniej przegra z demokratką Kathy Hobbs w wyścigu o gubernaturę Arizony.
No i w końcu ta finalna rozgrywka – demokrata i obecny senator z Georgii Raphael Warnock i niezbyt rozgarnięty republikanin i była gwiazda futbolu Herschel Walker („Skoro człowiek pochodzi od małpy, dlaczego nadal istnieją małpy?”) zetrą się po raz kolejny w dogrywce 6 grudnia.
Nie mamy pana na liście i co nam pan zrobi? Jak się odbiera prawo wyborcze w USA
czytaj także
Wszystko to oznacza, że mimo braku entuzjazmu dla prezydenta Bidena, mimo inflacji i strachu przed rosnącą przestępczością Amerykanie nie chcą głosować na republikanów. Za to demokraci – mimo tych wszystkich zastrzeżeń – na tyle się przestraszyli (lub wkurzyli) decyzją Sądu Najwyższego, która de facto zniosła federalne prawo do aborcji, że stawili się do urn wyborczych. Albo, mówiąc bardziej precyzyjnie, wysłali swoje karty wyborcze, bo spora różnica między demokratycznym a republikańskim elektoratem przekłada się również na metodę głosowania.
„Nie mieliśmy racji” – ogłosili w powyborczym podcaście redaktorzy „The National Review”, nobliwego konserwatywnego magazynu. Za brak spodziewanej „czerwonej fali” winią Donalda Trumpa i to, jak swoją błazenadą wyczerpał republikański elektorat. Z kolei sondażyści – których potępiano w czambuł za klęskę w prognozowaniu wyborów prezydenckich 2016 – byli surowi wobec demokratów, ale i bardzo ostrożni.
Mściwy, bystry, potworny buc. „Florida man” na miarę amerykańskiej prezydentury
czytaj także
Najciekawsze być może w tym wszystkim jest zachowanie Trumpa, który – przypomnijmy – w 2016 roku pokonał 16 kontrkandydatów w republikańskich prawyborach, a dziś tak bardzo boi się konkurencji Rona DeSantisa, że zaczyna rozsiewać o nim ploty. To też nie pomaga mu u dużej części republikańskiego elektoratu, która gubernatora Florydy uwielbia.
Czy to znaczy, że republikanie mają dość MAGA i w 2024 roku partia będzie musiała wrócić do republikańskiej normy? Nie jest to już niemożliwe.