Im bardziej sytuacja w rosyjskiej sferze społeczno-politycznej zmienia się na gorsze, tym lepiej ma się sztuka protestu. Czy faktycznie potrzebuje jej opozycja?
Rację ma rosyjski artysta Denis Mustafin, kiedy podkreśla, że akcjonizm to „zakamuflowane przez sztukę przygotowanie do powstania”. Próba powstania, której apogeum były wydarzenia 6 maja 2012 roku, nie odniosła jednak sukcesu. Od pierwszego wiecu na Czystych Prudach 5 grudnia 2011 roku minął już ponad rok i przez ten czas reżym przeprowadził szereg bezprecedensowych akcji represyjnych oraz inicjatyw legislacyjnych: od wielokrotnego podwyższenia kar pieniężnych za udział w wiecach do przyjęcia ustawy o organizacjach pozarządowych jako „agentach zagranicznych” i od przyjęcia tzw. „prawa żelaznej kurtyny”, które znacząco rozszerzyło pojęcia zdrady państwowej i szpiegostwa, po zakaz adopcji rosyjskich dzieci-sierot przez obywateli amerykańskich. W planach – przyjęta w pierwszym czytaniu ustawa o zakazie nieznanej w świecie „propagandy homoseksualizmu” oraz projekt ustawy o odpowiedzialności karnej za pobyt poza adresem zameldowania. Przy tym we wszystkich kampaniach wyborczych – prezydenckich, gubernatorskich i miejskich – władza za pomocą wszystkich prawd i kłamstw osiągała faktycznie wszystko, czego chciała. Ani jeden opozycjonista nie objął żadnego choćby minimalnie ważnego stanowiska, a „energia protestu” nie wstrząsnęła ani trochę podstawami reżimu.
Nadja Tolokonnikowa, Masza Aliochina, obrońca praw człowieka Nikołaj Kawkazskij i inni „więźniowie 6 maja”, Boris Stomachin i inni więźniowie polityczni zostali aresztowani i nadal znajdują się w miejscach odosobnienia. Federalna lista federalna tzw. materiałów ekstremistycznych jest coraz dłuższa (w lutym 2012 roku wpisano na nią m.in. jedną z prac graficznych Aleksandra Sawko „Podróże Mickey Mouse po historii sztuki”, prezentowaną w 2007 roku na wystawie „Sztuka zakazana” w Centrum im. Sacharowa; w styczniu 2013 roku trafiły na nią cztery z pięciu wideo grupy „Pussy Riot”), dodatkowo powstała również lista zakazanych stron internetowych, na którą te czy inne strony są wpisywane bez jakiejkolwiek procedury sądowej.
Lusin Dżanjan, Kartonowy policjant aresztuje kartonowego protestującego (2012), z kolekcji autora
Im bardziej sytuacja w sferze społeczno-politycznej zmienia się na gorsze, tym lepiej ma się sztuka protestu. Rzeczywiście, sztuka zaangażowana stała się najszybszym i wywołującym największy rezonans kanałem reakcji tzw. „rozgniewanych mieszczan” na działania władzy.
Po swojej pierwszej akcji, zatytułowanej „Jebcie się zamiast Niedźwiadka!”, która odbyła się w rzadko odwiedzanym Muzeum Timirjaziewskim w Moskwie 29 lutego 2008 roku, do końca 2011 roku grupa „Wojna” przeprowadziła jeszcze 12 akcji: sześć – przed rozłamem (wszystkie – w Moskwie), sześć po rozłamie, z tego cztery zostały przeprowadzone przez tzw. frakcję petersburską (jedna w Moskwie i trzy – w Petersburgu) a dwie pozostałe – przez tzw. frakcję moskiewską (obie w Moskwie). „Gliniarz w stroju popa”, „Pamięci dekabrystów”, „Szturm na Biały Dom”, „Opricznik. Zamknięcie klubów”, „Precz z karaluszym sądem”, „Lonia Jebnięty chroni federalnych”, „Przewrót pałacowy”, „Chuj uwięziony przez FSB” – wszystkie te akcje stawały się wydarzeniami szeroko dyskutowanymi w blogosferze rosyjskiego internetu, a wspierali je między innymi znani obrońcy praw człowieka oraz radykalni działacze kultury: od Lwa Ponomariowa do Zachara Priliepina. Podobnie akcje „Pussy Riot” (w sumie grupa zdążyła ich przeprowadzić pięć) zmieniły dziewczyny w najbardziej medialne osoby w kraju.
Zarazem nie można zapominać o tym, że kiedy 15 listopada 2010 roku dwójka najbardziej skandalizujących aktywistów petersburskiej frakcji „Wojny” została aresztowana (za kratami znaleźli się jeden z założycieli i prawdziwy lider grupy Oleg Worotnikow oraz Leonid Nikołajew, który dołączył do grupy niemal rok wcześniej), mało kto był gotów działać na rzecz ich uwolnienia. Jeden z najlepszych plakatów, zrobionych dla poparcia aresztowanych akcjonistów, głosił: „Co na uwadze naród ma, za to w więzieniu siedzi «Wojna»”. Gdyby tak właśnie było, można by liczyć na masowe wstawiennictwo ludzi za „ich” bohaterami. Tak jednak się nie stało.
W obronie aresztowanych Olega Worotnikowa i Leonida Nikołajewa wypowiedziały się osoby należące do radykalnego skrzydła społecznego spektrum, czy nawet same wcześniej sądzone za podobne „przestępstwa”: krytyk sztuki Andrej Jerofejew i były dyrektor Centrum im.Sacharowa Jurij Samodurow, skazani przez sąd Taganski na wysoką grzywnę za organizację wystawy „Sztuka zakazana”; artystka Wiktorija Łomasko, która sporządziła setki szkiców z tego procesu; lider grupy „Młody Bezbożnik”, artysta Awdej Ter-Oganjan, który został zmuszony do opuszczenia kraju jeszcze w 1999 roku i dostał azyl w Czechach; należący do tej samej grupy historyk i artysta Ilja Budrajtskis; poeta, założyciel „Wolnego Wydawnictwa Marksistowskiego” Kirił Miedwediew; redaktor gazety anarchistycznej oraz moderator portalu Anarchia.ru Wład Tupikin; a także skazany na rok więzienia za publiczne uprawianie seksu przed budynkiem Rady Najwyższej kijowski akcjonista Aleksandr Wołodarski, który organizował 29 listopada w Kijowie solidarnościową pikietę pod hasłem „Wolność dla Wojny, kurwa! Wolność dla Wojny!”; Giennadij Stroganow, który przeprowadził pierwszą pikietę poparcia dla „Wojny” w Moskwie, a 1 czerwca 2011 roku został skazany na dwie doby aresztu za udział w próbie organizacji wiecu na Placu Triumfalnym 31 maja…
Poeta Wsiewołod Jemelin, który należał kilka lat temu do „Towarzystwa Mistrzów Sztuki «Oszalali wariaci»”, napisał wiersz, w którym aresztowani aktywiści grupy „Wojna” występują w kontekście najbardziej tragicznego poematu rosyjskiego – Requiem Anny Achmatowej:
Oczywiście, to robi wrażenie: w obronie „Wojny” stanęli twórczy i odważni ludzie, zajmujący godne miejsce w panoramie obecnej myśli społecznej. Ale nie sposób nie zauważyć, że wszyscy ci ludzie reprezentują dwa bardzo wąskie segmenty społeczeństwa: są to albo polityczni aktywiści radykalnej lewicy, albo działacze sztuki zaangażowanej.
Wśród uznanych mistrzów rosyjskiej sztuki, teatru, muzyki, kina, wśród znanych działaczy politycznych (nawet z obozu liberalnego), wśród profesorów uniwersyteckich (oprócz petersburskiego socjologa Władimira Kostjuszewa i pracującego w Niemczech kulturologa Irorja Smirnowa), znanych pisarzy-laureatów wszelkich nagród (oprócz Zachara Pripiepina) w sprawie zwolnienia aresztowanych nie wypowiedział się prawie nikt. Kiedy 21–22 lutego 2011 roku przewodniczący Dzierżyńskiego sądu rejonowego w Sankt-Petersburgu Walerij Tarasow podjął decyzję o zwolnieniu obu aresztowanych za kaucją (i dla Worotnikowa, i dla Nikołajewa wynosiła ona 300 tysięcy rubli – mniej niż kosztuje jedna minuta czasu reklamowego w rosyjskiej telewizji federalnej), jedynym, kto przelał pieniądze, które pozwoliły im wyjść na wolność, okazał się brytyjski artysta graffiti Banksy.
Dlaczego tak jest? Jak trafnie ujęła to znana rosyjska krytyczka Jekaterina Degot: „Stopień nienawiści wobec „Jedynej Rosji” oraz wobec władzy jako takiej osiągnął w naszym kraju najwyższy poziom, porównywalny, możliwe, tylko z nienawiścią wobec komunistów w jakimś 1988 roku. Ta nienawiść gotuje się w ludziach, niszczy ich od środka oraz (w przeciwieństwie do 1988 roku) nie znajduje rozwiązania konstytucyjnego. Problem w tym, że, głucho nienawidząc Putina i FSB, ludzie jednocześnie coraz bardziej nienawidzą „czarnych”, „lewicę”, „amerykanów”, „moskwian”, w ogóle „zbyt mądrych” itd. Nienawiść jako symptom łatwo się przenosi na inne obiekty. Ta nienawiść – to właśnie jest «Wojna». Potężny symptom, niemożliwy do zignorowania”[2].
Kto potrzebuje politycznej sztuki?
Pokolenie „nie przejmuj się”, które świetnie się bawiło, patrząc na 40-metrową projekcję trupiej czaszki na rządowym budynku, a później – na 60-metrowy obraz męskiego członka naprzeciwko petersburskiej siedziby FSB, zajmowało się dalej swoimi sprawami, pomimo uwięzienia tych, którzy narysowali podziwiany przez wszystkich członek czy biegali z niebieskim wiaderkiem na głowie.[3] „Jak twierdzą członkowie «Wojny», ich zadaniem jest sprawić, by ludzie w naszym kraju nie bali się gliniarzy. Czy im to się udaje? Oczywiście, że nie. Poniżeni, zastraszeni, pozbawieni praw obywatele patrzą na penis «Wojny» w Internecie, jak na ikonę sztuki. Nie zaczęli mniej się bać i więcej rozumieć” – z goryczą zauważa Jekaterina Degot. Okazało się, że zmiana języka ekspresji jest łatwiejsza od zmiany mentalności narodu, do którego, jak ci się wydawało, mówiłeś w „jego” języku. Ten język okazał się ważny i zrozumiały dla urodzonego w Bristolu Banksy’ego, ale nie zmotywował do otwarcia portfeli czy serc prawie nikogo ze współobywateli. Areszt i ponad trzy miesiące więzienia Olega Worotnikowa i Leonida Nikołajewa pokazały, że poza awangardą w tych szeregach nie ma praktycznie nikogo. Akcjonizm pozostał akcjonizmem, czymś cennym tylko dla bardzo ograniczonej grupy intelektualistów, którym bliska jest etyka oraz estetyka sztuki zaangażowanej. Co do sfery politycznej, „Wojna” okazała się marginesem marginesów, jej środowiskiem społecznym okazały się dławione subkultury protestu, takie jak nacbole, anarchiści i antifa.
Pozostaje otwartym pytanie, na ile sztuka zaangażowana może nie tylko reagować na pojawiające się kwestie polityczne, ale też determinować kierunki ich rozwoju? Jaki jest nie tylko medialny, ale też intelektualny potencjał sztuki protestu we współczesnej Rosji, która po raz kolejny w swojej historii wchodzi w okres kontr-reform.
Stając się postacią kultową sztuki protestu, lider petersburskiej „Wojny” nie zdążył wykształcić wyraźnego systemu poglądów politycznych. Formułując swoje podstawy ideologiczne, mówił bardzo bezpretensjonalnie: „Jestem normalnie lewicowy. Plut [Plucer] o ile wiem, także. Ale to dlatego, że jesteśmy, można powiedzieć, starszym pokoleniem. Dojrzały intelektualista powinien mieć lewicowe poglądy. Sprawiedliwe państwo, silna pomoc społeczna dla wszystkich warstw i grup społecznych. Chleb nie droższy niż 5 rubli [około 50 groszy]”[4]. To było wszystko, co Oleg Worotnikow potrafił odpowiedzieć na wysłany mu – i innym aktywistom – kilka godzin wcześniej list Antona Kotieniowa, w którym Kotieniow pisał: „Lewica dąży do sprawiedliwości, do budowania komunizmu – w grupie «Wojna» takich celów nie widzimy. Lewica dba o biednych, ale lewicowym aktywistom nie będzie słodko podczas rosyjskiego buntu, bezsensownego i bezlitosnego, jeśli „Wojna” pozabija wszystkich gliniarzy”.
Anton podejmuje bardzo ważną kwestię: „«Wojna» ciągle podkreśla swoją polityczność, ale naprawdę wygląda na to, że żadnych poglądów politycznych w tej grupie po prostu nie ma”: „Biologiczna nienawiść do gliniarzy i pogarda dla handlarzy – to nie są poglądy polityczne. «Wszyscy gliniarze są bydlakami» – to nie jest ideologia. To infantylne chuligaństwo. To wszystko, co grupa «poważnie» deklaruje jako swoje poglądy polityczne, generalnie brzmi słabo. … W rzeczywistości wszystkiemu złemu, z czym walczy grupa, przeciwstawiony jest jakiś niewyraźny obraz „bezwkurwu” jako sposobu życia godnego człowieka. Teraz powiedźcie o tym emerytom, inwalidom, lekarzom, nauczycielom, robotnikom. Można się śmiać, ale to, co „Wojna” przedstawia jako ideał – to jest jakiś temat młodzieżowy, wąski, kontrkulturowy: kradnijmy jedzenie w sklepach, zajmujmy mieszkania, żyjmy po piracku!.. Rozumiem, że to wszystko jest fajne, śmieszne, ciekawe, ale jednak nie jest do końca jasne, co to ma wspólnego z „polityką”, o której grupa mówi. Polityka zakłada jakieś podstawy uniwersalne, ale nie styl życia kontrkulturowych ugrupowań młodzieżowych»[5]. Oleg Worotnikow na to odpowiada, że walczy o to, aby „chleb [kosztował] nie więcej niż 5 rubli” – niczego bardziej szczegółowego czy pogłębionego o poglądach politycznych– ani swoich, ani grupy w ogóle – nie potrafił powiedzieć.
Oczywiście, aresztowanie i proces Nadieżdy Tołokonnikowej, Marii Aliochiny oraz Jekateriny Samucewicz skupiły nieporównanie więcej uwagi. Jednak, niestety, znów większość pieniędzy na prawników i pomoc nadeszły z zagranicy. Tyle tylko, że tym razem lista sponsorów się wydłużyła: od Aleksa Goldfarba do Yoko Ono. Przy tym, jeśli „Wojna” w 2011 roku zdobyła nagrodę „Innowacja”, to Pussy Riot nie otrzymały niczego, nawet nie zostały oficjalnie nominowane do Nagrody Kandinskiego[6]. Nadeżda Tołokonnikowa i jej współbojowniсzki mają mniej lub bardziej wyraźną koncepcję ideowo-polityczną, ale kto, z ręką na sercu, może poważnie liczyć na to, że szeroki ruch społeczny zwolenników reform w Rosji powstanie na bazie światopoglądu „trzeciej fali” rewolucji feministycznej oraz ideologii queer?
Uwolnić Pussy Riot (2012), Zoa Art, ulice Petersburga
Przy tym, gdy na wiecu na Placu Bołotnym 10 grudnia 2011 roku Nadeżda Tołokonnikowa była jedną z występujących, to na wiecu na Prospekcie Sacharowa chcącemu wystąpić Piotrowi Werziłowowi nie udzielono głosu. Ani on, ani Kirill Miedwediew, ani Ilja Budrajtskis, ani Artiom Łoskutow, ani Matwej Kryłow, którzy startowali do tzw. Rady Koordynacyjnej Opozycji w październiku 2012, tam się nie znaleźli.
Opozycja potrzebuje kontrkulturowych akcjonistów nie bardziej niż władza. Sztuka radykalna faktycznie stała się czymś wsobnym, przygotowuje swoje i tylko swoje powstanie, które będzie miało niewiele punktów stycznych z powstaniem mas, jeżeli nawet kiedyś do niego dojdzie.
Przełożyła Walentina Czubarowa
Przypisy
[1] Kresty – potoczna nazwa aresztu śledczego nr 1 w Petersburgu [przyp. red.].
[2] Jekaterina Degot, «Dlaczego głosowałam na „Wojnę”»// «Open Space», 13 kwietnia 2011 r.
[3] Akcja performatywna grupy Wojna, której celem była krytyka uprzywilejowanych samochodów różnych służb, wyposażonych w niebieskie światła , tak zwane „migałki”.
[4] List Olega Worotnikowa do aktywistów „Wojny”, 22 czerwca 2009 r., kursywa dodana.
[5] List Antona Kotieniowa do aktywistów „Wojny”, 22 czerwca 2009 r.
[6] Największa niezależna nagroda dla rosyjskich artystów wizualnych [przyp. red.].
Wiktor Bogorad, Płonąca sprawiedliwość (2011), z kolekcji autora
Zapraszamy na konferencję: „Totalna Wojna. Sztuka protestu w dzisiejszej Rosji”
wykład / film / debata
Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa, Pawilon Emilia
24 maja, 2013, godz. 17–21.00
Współorganizatorzy: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego, Instytut Adama Mickiewicza
Głośne wystąpienia artystycznych grup Wojna i Pussy Riot zwróciły w ostatnich latach uwagę na rosyjską sztukę protestu. Wraz z przebudzeniem obywatelskim społeczeństwa Rosji aktywizują się tamtejsze środowiska artystyczne. Spotkanie „Totalna Wojna. Sztuka protestu w dzisiejszej Rosji” jest próbą uchwycenia tego zjawiska na gorąco. Razem z artystami, teoretykami i aktywistami z Rosji i Polski będziemy zastanawiać się nad artystycznym i politycznym kontekstem sztuki protestu. Chcemy zapytać o wpływ sztuki zaangażowanej na język politycznych protestów w Rosji w ostatnich dwóch latach. Czy artyści aktywiści mają program polityczny i co on zawiera? Czy sztuka protestu jest w stanie wygenerować szeroki ruch społeczny? Czy artyści są dla opozycji partnerem czy konkurentem? Czy sztuka protestu może realnie zagrozić władzy? Jaki jest jej cel: otwieranie umysłów, zmiana języka debaty, wprowadzenie do niej nowych problemów, a może wywołanie powstania i zniszczenie systemu władzy?
Spotkanie będzie połączone z premierą książki Post-Post-Soviet? Art, Politics and Society in Russia at the Turn of the Decade pod redakcją Marty Dziewańskiej, Jekateriny Degot i Ilji Budraitskisa (MSN, Warszawa 2013)
Program:
17:00 – 18:00 Wykład – prezentacja „Sztuka zaangażowana i jej wpływ na program politycznego protestu w Rosji”, dr Alek D. Epstein (Izrael-Rosja)
18:00 – 19:00 Film dokumentalny „Jutro”, reż. Andriej Griazew (Rosja, 52 min.), film z napisami w j. angielskim
19:15 – 21:00 Debata. Uczestnicy: dr Alek D. Epstein, Ilja Budrajtskis, Marta Dziewańska, Denis Mustafin. Moderator: Roman Pawłowski.
„Sztuka zaangażowana i jej wpływ na program politycznego protestu w Rosji”, dr Alek D. Epstein (Izrael-Rosja)
Wykład i debata tłumaczone symultanicznie na j. polski.
O filmie Jutro:
Andriej Griazew w swoim dokumencie pokazuje codzienność Wojny, ich komunę. To, jak śpią, kłócą się i recytują Mandelsztama, a działalność polityczną omawiają przy stole zastawionym śniadaniem i otwartymi laptopami. (…) Porusza idealizm kruchych działań rzuconych na żer polityki.
Adriana Prodeus, dwutygodnik.pl
Uczestnicy:
dr Alek D. Epstein – socjolog, politolog, wykładowca Open University of Israel i Uniwersytetu im. Łomonosowa w Moskwie, autor pierwszej monografii grupy „Wojna” („Totalna Vojna”, Moskwa 2012) i książki o akcjach grupy Pussy Riot („Isskustvo na barrikadah. Pussy Riot, Avtobusnaja vystavka i protestnyj art-aktivizm”, Moskwa 2012).
Ilja Budrajtskis – historyk, działacz kultury i aktywista polityczny. Od 2009 roku doktorant w Instytucie Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk (Moskwa).
Denis Mustafin – artysta i aktywista, autor politycznych performansów w przestrzeni publicznej Moskwy
Marta Dziewańska – kuratorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, redaktorka książki Post-Post-Soviet? Art, Politics and Society in Russia at the Turn of the Decade
Roman Pawłowski – krytyk kultury, publicysta „Dziennika Opinii” i „Gazety Wyborczej”, kurator festiwalu „Da! Da! Da! Współczesny teatr, dramat i performans z Rosji”.