W latach 1933–1945 w obozach koncentracyjnych więziono co najmniej 10 tysięcy do 15 tysięcy mężczyzn skazanych na mocy paragrafu 175.
Zdjęcie Hermanna Wolfa i dziesięciu innych więźniów Sachsenhausen w trakcie zimowego apelu pojawiło się na okładce kilku wydań pierwszej opublikowanej relacji mężczyzny skazanego na mocy paragrafu 175.
Powstała ona w latach 1967–1968, kiedy dwóch przyjaciół spotykało się regularnie, aby rozmawiać o wojennej przeszłości jednego z nich. Autorem Mężczyzn z różowym trójkątem jest Heinz Heger. Pod tym pseudonimem ukryli się Josef Kohout, były więzień obozów, i Johann Neumann, jego kronikarz.
Kohouta aresztowano w lecie 1939 roku. W styczniu 1940 roku trafił do KL Sachsenhausen, w połowie maja – do Flossenbürga. W obu obozach miał szansę spotkać Hermanna Wolfa. Kohout nosił różowy trójkąt. Hermann – jako „asocjalny” – prawdopodobnie brązowy albo czarny. Tablica z kolorowymi trójkątami pochodziła z KL Dachau i funkcjonowała w tamtym obozie na pewno po 1937 roku.
W Sachsenhausen najpierw oznaczano więźniów różnymi kombinacjami pasków o szerokości 10 i długości 30 centymetrów. Jeden z nich naszywano na prawą nogawkę, drugi – na lewą stronę klatki piersiowej, trzeci – na plecach. Polityczni otrzymywali paski w kolorze czerwonym, „kryminalni” – zielonym, Żydów oznaczano żółtą łatą. W innych obozach pojawiły się pierwsze osobne oznaczenia dla więźniów skazanych na mocy paragrafu 175 – takie jak opaski na ramię z literą „A” (Arschficker – dupojebca) – można więc przypuszczać, że w Sachsenhausen system był podobny. Od czerwca 1938 roku stosowano już oznaczenia trójkątne.
Piszemy tęczową historię. Rozmowa z Joanną Ostrowską, finalistką „Nike”
czytaj także
Jeden z więźniów politycznych, Werner Koch, wspominał:
„Jeszcze bardziej pogardzani i izolowani [od aspołecznych – J.O.] są oczywiście homoseksualiści, którzy noszą różowe trójkąty. Ze względu na to, że są szczególnie bacznie obserwowani, tak bardzo się boją, że raczej tłumią swoje skłonności, niż im ulegają. Tak samo ostrożne są męskie prostytutki. Niektórzy z nich nie kryją się wcale z pogardą dla swojej homoseksualnej klienteli, z której pieniędzy wcześniej się utrzymywali. Jeśli w obozie dochodzi do spontanicznych kontaktów homoseksualnych, to między takimi więźniami, którzy szukają odprężenia seksualnego i sami dziwią się drzemiącym w nich możliwościach. Wśród politycznych temat seksu nie istnieje, no chyba że wśród zielonych”.
Otto G. został przewieziony do obozu na początku 1939 roku. Skazano go na mocy paragrafu i uznano za „homoseksualnego recydywistę”. Określono go jako „męską prostytutkę”. Miał dwadzieścia dwa lata. Z zawodu był robotnikiem budowlanym:
„Przy przyjęciu do obozu komendant obozu SS-Oberführer Bardewski [Hermann Baranowski – J.O.] zwrócił mi uwagę, że ja jako sto siedemdziesiąty piąty robię [sobie – J.O.] reklamę swoim wyglądem, kolorem włosów i ruchami. Grożono mi dosłownie, że złapią mnie za jaja i będą mnie za nie trzymać. […] W wyniku zarządzenia administracji obozowej wszyscy więźniowie skazani z paragrafu 175 (wystarczyło podejrzenie) musieli być oznakowani w szczególny sposób. Otrzymałem różowy trójkąt na prawą pierś. Teraz byliśmy wystawieni na szyderstwa i kpiny SS i więźniów wszystkich kategorii. Więźniom politycznym szczególną przyjemność sprawiało oczernianie przed kierownictwem obozu osób oznakowanych w taki sposób”.
Oprócz oznakowania z czasem władze obozu zdecydowały się izolować i zamykać skazanych na mocy paragrafu 175. Na początku umieszczano ich w różnych barakach więźniarskich. Potem oddzielano od reszty więźniów albo – tak jak w KL Buchenwald – zamykano w bloku karnej kompanii. W dzień pracowali w kamieniołomach, byli więc bardziej narażeni na niebezpieczeństwo i wyniszczenie poprzez morderczą pracę.
Dlaczego badacze nie interesowali się losem osób homoseksualnych w Auschwitz
czytaj także
Izolacja miała zahamować relacje homoseksualne w obozie, do których dochodziło rzekomo z powodu „uwiedzenia” innych więźniów przez mężczyzn z różowym trójkątem. Pojawiały się też inne propozycje rozwiązania problemu homoseksualizmu w kacecie. W połowie grudnia 1939 roku minister sprawiedliwości Rzeszy pisał w liście do Himmlera:
„W obozach w Bayrische Ostmark udało się przeprowadzić nocną separację homoseksualnych więźniów dzięki barakowi z pojedynczymi celami do spania, zbudowanemu w więzieniu karnym w Tegel; doświadczenia te są określane jako niezwykle korzystne. Również w obozie Rodgau część homoseksualnych więźniów jest w nocy zakwaterowana w dużym baraku z pojedynczymi celami (a oprócz tego w budynku z celami [należącym do – J.O.] dawnego przytułku). W obozach w rejonie Emsland oraz, o ile nocna separacja nie jest możliwa do przeprowadzenia w Rodgau, w praktyce preferuje się tak zwaną zasadę rozrzedzania. Zasada ta ma na celu takie rozdzieleni homoseksualistów, aby wszędzie znaleźli się wśród zdecydowanej większości niezdegenerowanych [więźniów – J.O.], którzy będą, po pierwsze, kontrolowali ich, a potem także siebie nawzajem ze względu na rozpowszechniony wśród więźniów zdrowy wstręt wobec homoseksualizmu. Zakwaterowanie w bardzo łatwej do ogarnięcia wzrokiem części baraku i [ulokowanie – J.O.] w sytuacji łóżek ustawionych jedno nad drugim zawsze na górnym łóżku, a także odpowiedni dobór starszych baraku dopełniają ten system. Przy przydziale do pracy zwraca się uwagę na to, aby homoseksualni więźniowie nie mieli okazji do przebywania razem z innymi pojedynczymi więźniami bez ciągłego bezpośredniego nadzoru, dlatego nie wykorzystuje się ich na przykład do pracy w kuchni czy w charakterze kamerdynerów”.
Chcieliście polskich obozów koncentracyjnych, no to je macie
czytaj także
W historii obozu Sachsenhausen jednym z najbardziej ekstremalnych doświadczeń była praca w kopalni gliny przy cegielni w kompanii karnej Klinkerwerk. W 1941 roku przekształcono ją w podobóz. Kohout wspominał:
„Praca w gliniance należała do najcięższych, jakie sobie można wyobrazić. […] Pięciu–sześciu więźniów ładowało glinę łopatami na lorę, a potem podobna liczba robotników musiała pchać ją pod górę. Do tego kapo i esesmani niemal bez przerwy bili ich pałkami, by przyspieszyć pracę, lecz także swobodnie pozwalać sobie na sadyzm. Dlatego też niemal codziennie zdarzało się, że więźniowie dawali sobie odrywać palce u rąk lub stóp, czasem podkładali pod lory nawet całe dłonie czy stopy, by tylko odejść z komanda w gliniance. Ci wszyscy dobrowolnie okaleczeni byli wprawdzie odsyłani do rewiru, ale nikt nigdy nie widział, by wyszli stamtąd zdrowi czy żywi”.
czytaj także
Od lipca do września 1942 roku w podobozie Klinkerwerk wymordowano prawie dwustu mężczyzn z paragrafem 175, których wcześniej przewieziono z izolacji w obozie głównym. Była to letnia akcja mordowania wymierzona w tę konkretną grupę więźniów. Jej opisy przetrwały w relacjach więźniów politycznych:
„Prawie wszyscy zabici mieli małe rany po wlocie kuli, natomiast rany wylotowe były strasznie rozszarpane. Zaintrygowało mnie to. Dowiedziałem się, co następuje. W klinkierni piasek był transportowany wagonikami. Przy każdym wagoniku trzech więźniów. Pierwszy pociąg z wagonikami znajdował się na wysokiej skarpie. […] Po tej stronie była także linia posterunków straży. Więzień, który miał umrzeć w określonym dniu, musiał pchać wagonik po tej stronie. Gdy nadeszła godzina śmierci, esesman dostawał znak. Gdy wagonik przejeżdżał obok Blockführera, więzień pchający po wewnętrznej stronie dostawał silnego kopniaka w brzuch. Z rozpędu wpadał na innych. Więzień pchający wagonik od strony linii posterunków zostawał odrzucony od wagonika i zsuwał się po skarpie. To była „próba ucieczki”. Strażnik tylko na to czekał i najspokojniej w świecie oddawał strzał. […] W ten sposób w ciągu dziesięciu–dwunastu tygodni prawie codziennie umierało od jednego do trzech więźniów tej kategorii. Były jednak również takie dni, gdy było ich więcej, czasami nawet pięciu czy sześciu. Jeden był prawie każdego dnia. W aktach zgonu wpisywano „niewinnie” [brzmiące – J.O.] powody zgonu”.
czytaj także
W ten sposób zabito między innymi trzydziestoośmioletniego Wernera Gluszewskiego. W akcie zgonu wpisano: dwustronne zapalenie płuc. Urodził się w Marienburgu (Malbork). Pracował jako dziennikarz i pisarz. W 1937 roku padł ofiarą donosu – został skazany na dziewiętnaście miesięcy więzienia za kontakty seksualne z mężczyznami. Był więźniem Berlin-Plötzensee, Emslandlager Groß-Fullen i kilku innych jednostek penitencjarnych. Wypuszczony i zatrzymany ponownie – został uznany za recydywistę. Od lutego 1942 roku przetrzymywano go kolejno w obozach Buchenwald, Ravensbrück i w końcu Sachsenhausen, gdzie zginął w lecie w ramach wspomnianej akcji. Werner spędził w niewoli pięć lat.
*
W latach 1933–1945 w obozach koncentracyjnych więziono od 10 tysięcy do 15 tysięcy mężczyzn skazanych na mocy paragrafu 175. W KL Sachsenhausen – co najmniej 1190. W obozach Emsland – 1657, KL Buchenwald – 951, KL Dachau – 855, KL Flossenbürg – 468, KL Mauthausen – 388, KL Mittelbau-Dora – 262, KL Ravensbrück – 209. W obozach na terenie dzisiejszej Polski: KL Auschwitz – 139, KL Gross-Rosen – 163, KL Majdanek – 63, KL Stutthof – 61, KL Warschau – 23. [Stan badań Rainera Hoffschildta (listopad 2020)].
Dodatkowo setki mężczyzn przetrzymywano w aresztach, więzieniach i ciężkich więzieniach karnych na tzw. terenach włączonych do Rzeszy. Liczba 10–15 tysięcy więźniów obozowych nie obejmuje tych, którzy trafili do tych jednostek penitencjarnych na mocy paragrafu 175, ale nosili czerwone, zielone albo czarne trójkąty. Te liczby cały czas rosną. Wciąż udaje się odnaleźć nowe sprawy karne i dokumentacje prześladowania kolejnych osób uznanych za homoseksualne.
czytaj także
Do kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau-Monowitz przewożono najczęściej aresztowanych z terenów włączonych albo ze wschodnich części Rzeszy: Protektoratu Czech i Moraw, Górnego i Dolnego Śląska, Pomorza, jak również z Prus Wschodnich. W przypadku KL Lublin mówimy przede wszystkim o późnych transportach „chorych” (1944) z innych obozów koncentracyjnych, którzy umierali na Majdanku zaledwie po kilku tygodniach. Do KL Warschau mężczyźni skazani na mocy paragrafu 175 przyjechali w jednym transporcie z KL Buchenwald (19 lipca 1943 roku) i mieli być funkcyjnymi w nowym obozie. Pięć dni po wybuchu powstania warszawskiego wywieziono ich do KL Dachau.
W polskich archiwach większość zachowanej dokumentacji dotyczy osób pochodzących z tak zwanych terenów włączonych do Trzeciej Rzeszy oraz z przedwojennych rejencji niemieckich. Wśród nich są Polacy karani nie tylko za związki z osobami pochodzenia niemieckiego tej samej płci, ale również z innymi Polakami. Wbrew powszechnemu w Polsce przekonaniu, że osób pozostających w takich relacjach nie prześladowano, kary więzienia dla nich były równie wysokie jak w przypadku relacji z Niemcem.
Na terenie Generalnego Gubernatorstwa (GG) spraw z paragrafu 175 praktycznie nie ma. Jeśli Polak został przyłapany na stosunku seksualnym z rodakiem, odstępowano od oskarżenia (1942). Podobnie jak w przypadku płatnej aborcji Polek (paragraf 218), sprawa nie trafiała do prokuratury, tylko od razu do policji kryminalnej, która decydowała, jaka będzie dalsza procedura.
Günther Grau zwraca jednak uwagę, że „podejrzani musieli się liczyć z możliwością deportacji z Polski [GG – J.O.], ponieważ naziści uważali ich za zagrożenie dla „niemieckości”. Nie wiadomo, na ile władze respektowały te zasady [odstępstwo od oskarżenia – J.O.]. Jednakże zgodnie z Rozporządzeniem o prawie karnym dla Polaków i Żydów na wschodnich obszarach wcielonych z 4 grudnia 1941 roku […], SS i policja miały uprawnienia do arbitralnych działań, włączając karę śmierci”.
W związku z tym także na terenie GG zatrzymani homoseksualiści mogli być wysyłani do obozów koncentracyjnych albo groziła im egzekucja bez sądu.
*
Fragment pochodzi z książki Joanny Ostrowskiej Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
**
Joanna Ostrowska (1983) – doktora nauk humanistycznych w zakresie historii, studiowała również w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ, Katedrze Judaistyki UJ, Gender Studies UW, Zakładzie Hebraistyki UW i PWSFTviT w Łodzi. Wykładowczyni akademicka, krytyczka filmowa, dramaturżka. Zajmuje się tematyką związaną z przemocą seksualną w czasie II wojny światowej i zapomnianymi ofiarami nazizmu. Autorka nagradzanych książek Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej (nagroda Mauthausen-Memorial-Forschungspreis) i Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej (Nike Czytelników i Czytelniczek 2022). W tym roku w Wydawnictwie Krytyki Politycznej ukaże się jej nowa książka, Ślady. Historia pewnego archiwum.