Podsumowanie tegorocznego festiwalu w Gdyni przed rozdaniem nagród.

Podsumowanie tegorocznego festiwalu w Gdyni przed rozdaniem nagród.
To tyleż film o powstaniu, co o współczesnej pamięci powstania i przemyśle kulturowym, jaki je otacza, tanatyczno-hipsterskim Warsaw Uprising Chic.
Oglądając „Bogów”, kibicujemy Relidze, ale też widzimy, jak praca go niszczy i zastanawiamy się, ile można poświęcić, żeby osiągnąć cel.
Bohaterowie szukają miłości, bo wydaje im się, że to jest etap dojrzewania.
Rewelacyjny „Boyhood” jest dla mnie nie tyle „historią chłopca o imieniu Mason”, ile historią jego matki.
„Małe stłuczki” pokazują świat kruchości. Sypiących się na naszych oczach domów, kruchych, podatnych na zniszczenie przedmiotów, podatnych na zranienie ludzi.
Do kin trafia dziś wybitny film Richarda Linklatera „Boyhood”. Czegoś takiego dotąd w kinie nie było.
Nowe seriale kryminalne próbują przekraczać gatunkowe ograniczenia, ale tylko jeden z nich wchodzi na nieznane terytorium.
Tak jak oczekujemy, że Dafoe będzie brutalnym typem, a Wright dwulicową Amerykanką, tak samo myślimy, że muzułmanin będzie terrorystą.
Trzy najważniejsze seriale minionego sezonu proponują trzy zupełnie odrębne projekty etyczne – każdy tak samo typowy dla dzisiejszej kultury.
„Zawsze woda” jest subtelną, pogodną, choć niebojącą się spojrzeć w oczy złu i cierpieniu, bardzo pogańską afirmacją natury i świata.
„Sils Marię” pokazałbym różnym polskim instynktownym konserwatystom ze wszystkich stron naszej publicznej debaty.