Stephen King ma jedną, podstawową wadę – za dużo pisze. „Joyland” jednak pokazuje, że wciąż potrafi pisać tak jak kiedyś.

Stephen King ma jedną, podstawową wadę – za dużo pisze. „Joyland” jednak pokazuje, że wciąż potrafi pisać tak jak kiedyś.
Elżbieta Cherezińska chciała napisać powieściowy odpowiednik filmu Tarantino. Ale dziarscy chłopcy z Brygady Świętokrzyskiej nie pasują do roli herosów polskiej popkultury.
Wiele czarnych kobiet uznało fakt, że zawsze pracowały poza domem, za dowód swego wyzwolenia i doszło do wniosku, że ruch feministyczny nie jest im potrzebny.
W szkołach uczymy się o Przybyszewskim. Legenda głosi, że ostro pił. O jego dziełach należy się wypowiedzieć na maturze. A o Dagny nie wiemy nic.
W „Lepperiadzie” niekompetencja i niemoralność przylegają do siebie tak ściśle, że wydają się synonimami.
To książka szaleńca o innym szaleńcu. I uroda tego szaleństwa jest – przyznajmy to – zniewalająca.
Oto w końcu mamy współczesną powieść, przy której nie trzeba zgrzytać zębami ze stresu, że znowu siedzimy w tym samym polsko-konserwatywnym dyskursie.
Świetne edukacyjne książki trafiają do ograniczonej grupy dzieci – i to nie do tych, które są w największej potrzebie.
Nosi spodnie i męskie imię Mike. Ze swoim nie całkiem udanym kolejnym partnerem mieszka tam, gdzie czynsz jest niski, ale co noc budzi ją pociąg.
Fragment książki o pedofilii w polskim Kościele. Dziś o godz. 18.00 w redakcji Krytyki Politycznej spotkanie z autorem.
Puszczajcie książki w obieg – to nie myśliwskie trofea! Maciej Gdula o domowych księgozbiorach.
Widzę setki osób w maskach gazowych, maseczkach chirurgicznych lub maskach do nurkowania. Policjanci wystrzelili kolejne pociski z gazem.