Czytaj dalej

Małe wydawnictwa w wielkim państwie

Świetne edukacyjne książki trafiają do ograniczonej grupy dzieci – i to nie do tych, które są w największej potrzebie.

Państwo właściwie zrezygnowało z edukacji kulturalnej dzieci. W sukurs nowym pokoleniom próbują przyjść niszowe wydawnictwa. Zróbmy sobie arcydziełko, ucząc podstawowych technik malarskich, daje małym czytelnikom i czytelniczkom narzędzia do rozumienia sztuki. Ale większość dzieci nigdy nie zobaczy tej książki.

Kilka lat temu artystka wizualna Karolina Breguła stworzyła internetowe Biuro Tłumaczeń Sztuki. Ideą przewodnią projektu była myśl, że przeciwdziałać wyludnianiu się galerii sztuki nowoczesnej można tylko, pokazując ludziom, że artyści nie mają dostępu do tajemnej, hermetycznej wiedzy i nie istnieje jedna, niedostępna dla zwykłego zjadacza chleba, znana tylko kuratorowi  i autorowi, interpretacja dzieła. W swoim Biurze Breguła zatrudniła w roli „tłumaczy” ludzi o różnych kompetencjach, zawodach i zainteresowaniach. Ich zadaniem było niekanoniczne interpretowanie dzieł, o których wytłumaczenie prosili internauci, którzy mogli też przesyłać własne opisy. Chodziło o przekonanie odbiorców, że ich refleksje w konfrontacji z dziełem sztuki oparte na własnych kompetencjach i doświadczeniach nie są „amatorskimi” myślami, których należy się wstydzić, ale jednym z pożądanych efektów działania twórczego.  Wkrótce okazało się, że duża liczba zamówień na tłumaczenia przychodziła nie od nudzących się hipsterów lub nieznanych artystów ciekawych opinii o swojej pracy, ale od uczniów i ich rodziców. W BTS szukali na serio pomocy w odrobieniu pracy domowej, która – w ich mniemaniu – przekraczała ich kompetencje – chociaż wydawałoby się, że proponowane na stronie interpretacje już na pierwszy rzut oka nie nadawały się do pokazania pani.

Ta niezbyt wesoła anegdota obrazuje poziom bezradności statystycznego Polaka wobec sztuki. Bezradność jest wynikiem wielu lat polityki edukacyjnej państwa, kiedy to ze szkół znikała plastyka i muzyka (a ich miejsce zajęła religia katolicka, która w publicznych, świeckich szkołach jest nauczana w dwa razy większym zakresie niż wszystkie przedmioty związane z edukacją artystyczną razem wzięte.

Ale wracajmy do naszych baranów. Zróbmy sobie arcydziełko zachęca do zabawy kolejnymi technikami malarskimi  i odnosi je do konkretnych twórców, wyławia też charakterystyczne detale z zasobu popularnej wiedzy o dziełach sztuki i gra nimi. Każdy słyszał o tajemniczym uśmiechu Mony Lisy, a więc w książce słynny portret wydrukowano bez tego newralgicznego szczegółu, tak żeby czytelnik (a raczej użytkownik) mógł samodzielnie wypróbować konsekwencje mimiczne zmiany układu słynnych ust. Dziecko może też „zabrać linię na spacer” – zgodnie ze znanym bon motem Paula Klee, stworzyć za Bridget Riley dzieło z gatunku op artu i sprawdzić na członkach rodziny, czy tego rodzaju obrazy naprawdę wywołują objawy charakterystyczne dla choroby morskiej, zbudować „mobil” wzorowany na ruchomych obiektach Caldera, wyciąć kolaż w stylu Matisse’a lub skomponować picassowski kubistyczny portret.

Ponieważ Marian Deuchars, autorka książki, jest także ilustratorką, forma graficzna idealnie współgra z treścią, która nie przytłacza ilością zbędnych informacji. O każdym z malarzy dowiadujemy się tylko tego, co konieczne do zrozumienia jego techniki i „temperatury” czy też atmosfery jego dzieł. Pojawiają się też lakoniczne, a jednak arcyciekawe informacje o barwnikach malarskich, np. taka: „Karminowy barwnik jest wytwarzany z koszenili – niewielkiego owada z Ameryki Południowej. Aby uzyskać 1 kg barwnika, trzeba zmiażdżyć i wysuszyć 150 000 owadów.” Brrr!

Dzieci, które zetkną się z tą książką i  z kilkoma innymi pozycjami na ten temat (np. S.Z.T.U.K.A. Sebastiana Cichockiego), będą później miały narzędzia do rozumienia sztuki współczesnej i świata w ogóle. Niestety problem polega na tym, że książki wydawane przez małe wydawnictwa trafiają do bardzo ograniczonej grupy dzieci  – i to nie do tych, które są w największej potrzebie, ale tych, których rodzice są dość świadomi, żeby rozumieć dlaczego należy kupować dzieciom książki, a to raczej niewielka grupa obywateli naszego państwa.

Gdybym była ministrem kultury, poleciłabym Zróbmy sobie arcydziełko szkołom i bibliotekom jako materiał pomocniczy do zajęć plastycznych i praktyczno-technicznych. Niestety kiedy patrzę jakie książki poleca minister kultury, to robi mi się żal dzieci zdanych na jego gust i pustych muzeów, w których jako dorośli nie będą mogli znaleźć żadnej zrozumiałej dla siebie treści.

Gdybym była ministrem kultury, stworzyłabym radę ekspertek i ekspertów złożoną z uznanych autorów, ilustratorów, pedagogów, bibliotekarzy i krytyków literatury dziecięcej obojga płci, którzy regularnie przeglądaliby ofertę wydawnictw produkujących książki dla dzieci, zwłaszcza tych nagradzanych prestiżowymi nagrodami (służę listą,  jeśli ten wskaźnik jest niejasny), i którzy rekomendowaliby pozycje cenne w kontekście edukacji kulturalnej. Z rekomendacji rady tworzyłabym listę materiałów pomocniczych do zajęć, które byłyby zarazem lekturą obowiązkową dla nauczycieli, a ci w ramach swoich profesjonalnych obowiązków uczestniczyliby też przynajmniej raz do roku w szkoleniu dotyczącym edukacji kulturalnej dzieci. Szkolenia odbywałyby się w kluczowych dla poszczególnych regionów instytucjach kultury. Prowadziłyby je zespoły złożone z animatora kultury, eksperta/artysty, pedagoga i psychologa. Proste i tanie, prawda? Nie odkrywam tu żadnej Ameryki. Ale dlaczego to się nie dzieje?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Publicystka, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka i prowadząca feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie”, nominowana do Okularów Równości 2019 Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij