Żyją w najszczęśliwszym mieście w Polsce, a narzekają

Za rosnący dług Gdyni odpowiadają m.in. pożyczki, które mają służyć pokrywaniu różnicy pomiędzy dochodami a wydatkami budżetu miejskiego i współfinansowanie realizacji inwestycji publicznych. Gorzej, jeśli pieniądze zostają wydane, a inwestycje niezrealizowane lub znacznie opóźnione.
Bartosz Treder
Fot. Gdynia Moje Miasto

Opóźniona realizacja inwestycji publicznych, zaniedbania transportowe, brak alternatywy politycznej i zryw ruchów miejskich to w Gdyni codzienność. Narracja o najszczęśliwszym miejscu do życia jest opowieścią, w którą mają uwierzyć turyści i potencjalni inwestorzy.

Od wielu lat Gdynia przoduje w rankingach na najlepsze polskie miasto do życia. Jej mieszkańcy wskazywani są jako najszczęśliwsi i najbardziej usatysfakcjonowani, jeśli chodzi o miejsce zamieszkania. Dowodzi tego m.in. raport Szczęśliwy dom. Miasto dobre do życia, przygotowany przez portal mieszkaniowy Otodom we współpracy z ThinkCo, który specjalizuje się w rynku nieruchomości. O poczuciu szczęścia i satysfakcji w mieście miały decydować takie czynniki jak funkcjonowanie komunikacji miejskiej, odległość do sklepów, bezpieczeństwo oraz dostępność środowiska naturalnego. Pozytywne opinie o własnym mieście przekładają się na poparcie dla włodarzy i zachowanie spójności w realizacji wizji rozwoju społeczno-gospodarczego.

Bez współpracy nie będzie niczego, czyli transport publiczny przyszłego rządu

Sukces i wyjątkowość Gdyni były uwydatniane w jej wizerunku już od okresu międzywojennego. W tamtym czasie miasto przedstawiane było przez władze jako okno na świat i centralny punkt rozwoju gospodarki morskiej. Obecnie gdyński magistrat opisuje miasto jako centrum innowacji, zaawansowanych technologii i inwestycji, łechcąc przy tym lokalny patriotyzm. Michał Graban w książce Ewolucja czynników rozwoju Gdyni na tle przeobrażeń cywilizacyjnych XX i XXI wieku pisze o gdyńskim szczęściu, że „na krzywej prawda–mit następuje przesunięcie w kierunku mitu”. Nie próbował odebrać sukcesów gospodarczych Gdyni, lecz wskazać siłę wpływu środków promocji uprawianej przez władze miasta.

Uśmiechnij się. Jesteś w Gdyni

W pierwotnym projekcie budżetu Gdyni na 2023 rok rządzący mieli przeznaczyć rekordowe 1,8 miliona na zadania promujące własne działania i kreujące pozytywny wizerunek miasta. Nie wiadomo, ile ostatecznie wyniosą te wydatki, ponieważ gdyński budżet charakteryzuje chwiejność i niestabilność. W ubiegłym roku zmieniany był aż 37 razy, czyli średnio co dziewięć dni.

„Uśmiechnij się. Jesteś w Gdyni” – taki baner wita kierowców przy wjeździe z Sopotu. W lokalnej nowomowie wprowadzono określenie „Szybkie miasto Gdynia, Wolne Miasto Gdańsk”, nawiązujące do prędkości rozwoju miejskiego, do którego stale próbuje przekonywać gdyński magistrat. Oficjalne hasło Gdyni brzmi „Gdynia – moje miasto”, co łączy tożsamość lokalną z silnym i charakterystycznym dla gdynian przywiązaniem do tradycji miejskich.

Dla wizerunku miasta kluczowe są też jego miejsca reprezentacyjne, czyli przestrzenie publiczne usytuowane w centrum. Badania przeprowadzone przez Magdalenę Szmytkowską w 2016 roku pokazały, że co drugi mieszkaniec Gdyni odwiedza je codziennie lub co kilka dni. Pozostałe 40 proc. robi to co najmniej kilka razy w miesiącu. Może to dlatego inwestycje realizowane są właśnie tam. Reszta dzielnic pozostaje przez urzędników odstawiona na dalszy plan. Rozpoczęte projekty i budowy znacznie się opóźniają, co powoduje ciągłe przestoje, przebudowy i korki. Mimo to władzom Gdyni udaje się uniknąć powszechnego społecznego niezadowolenia i utrzymuje stabilne poparcie w sondażach.

Niezrównoważony budżet

Federacja Gdyński Dialog stworzyła stronę internetową, wskazującą stan aktualnego długu Gdyni. Obecnie miałby on wynosić ponad 1 mld zł (po publikacji artykułu Agata Grzegorczyk, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Gdyni, przekazała nam informację, że dług miasta nie wynosi ponad miliard złotych – na dzień 15 stycznia wynosił 989 136 610,50 zł – przyp. red.), podczas gdy w 2013 wynosił 556 tys. zł.

Wskazuje na to m.in. prognoza finansowa miasta na lata 2023–2036, która została przedstawiona do zaopiniowana Regionalnej Izbie Obrachunkowej i wynosiła 425 586,82 zł dziennego wzrostu zadłużenia. Oznaczałoby to, że dług publiczny miasta zarządzanego przez Wojciecha Szczurka rośnie o prawie 5 zł na sekundę i około 18 tys. zł na godzinę.

W 2022 roku zadłużenie Gdyni na jednego mieszkańca wyniosło 3793 zł, co było najwyższym wynikiem ze wszystkich miast w województwie pomorskim oraz jednym z wyższych w skali kraju. Analogicznie dług publiczny na jednego mieszkańca wyniósł 2266 zł w Gdańsku oraz 1996 zł w Sopocie.

Sen o Warszawie koszmarem dla reszty Polski

czytaj także

Za rosnący dług odpowiadają m.in. pożyczki, które mają służyć pokrywaniu różnicy pomiędzy dochodami a wydatkami budżetu miejskiego i współfinansowanie realizacji inwestycji publicznych. Gorzej, jeśli pieniądze zostają wydane, a inwestycje niezrealizowane lub znacznie opóźnione. Tak było m.in. z planem wybudowania miejskiego lodowiska z trybunami dla 300 osób, pełnym zapleczem administracyjno-biurowym oraz dużym parkingiem podziemnym. Obietnica została złożona w 2014 roku, zainwestowano fundusze w dokumentację techniczną oraz przygotowanie terenu pod budowę inwestycji na ul. Denhoffa. Następnie zmieniono lokalizację na bliżej nieokreśloną, a projekt budowy obiektu wartego 650 tys. zł został odłożony i zapomniany.

Pod koniec 2022 roku wicedyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu stwierdził, że temat lodowiska powróci, gdy samorządy będą w „lepszej sytuacji finansowej”. Sądząc po ciągłym wzroście kwoty na liczniku długów, może to być nieprędko. Do bankrutowania samorządów przyczyniły się również rządy Prawa i Sprawiedliwości, zabierając fundusze z dochodów własnych gmin i rozdając je według politycznego klucza za pomocą centralnych programów dotacyjnych.

Szybciej pieszo niż komunikacją

Przebudowa Węzła Karwiny jest jedną z największych inwestycji władz Gdyni ostatnich lat. W jej realizację wchodzi budowa parkingu przesiadkowego dla 140 aut i 50 rowerów przy przystanku PKM (Pomorska Kolej Metropolitalna), pętli autobusowej i trolejbusowej, chodników, trzykilometrowych buspasów, ścieżki rowerowej oraz miejsc zielonych. Całość miała pochłonąć 102 mln zł przy wsparciu 54 mln z funduszy unijnych i obejmować przebudowę m.in. ulic Wielkopolskiej, Chwaszczyńskiej i Strzelców. Termin oddania był jednak przesuwany kilkukrotnie, a mieszkańcy spędzali godziny w korkach i ciągłych objazdach, bez skutecznie skoordynowanej zastępczej sygnalizacji świetlnej.

Buspasem szybciej, taniej i oszczędniej

Natłoczenie komunikacyjne i nieprzejezdność dróg znacznie obniżało jakość życia w południowej części miasta. Jedna ze szkół podstawowych odwołała na tydzień zajęcia dla dzieci na basenie z powodu niemożliwości dojazdu przewoźników z innych szkół i spóźnień młodzieży na kolejne zajęcia.

W 2010 roku Memorandum Gdyni sporządzone przez Agencję Rozwoju Gdyni informowało, że średni czas dojazdu z dzielnic mieszkaniowych oddalonych od 5 do 10 km do centrum wynosił 26 minut, podczas gdy średnia dla całego kraju wynosiła 43 minuty. Mieszkańcy dzielnic Karwiny, Wielki Kack, Mały Kack i Witomino alarmowali, że w czasie przebudowy niemożliwe było pokonanie wyznaczonej trasy nawet w czasie ówczesnej średniej krajowej. Mimo sfinalizowania części prac remontowych czas przeznaczony na dojazdy kierowców i pasażerów komunikacji miejskiej się nie zmniejszał. Droga do pracy lub szkoły zajmowała nawet ponad godzinę w jedną stronę, czyli co najmniej trzykrotnie dłużej niż wcześniej.

Lublin: Przekonani o nieśmiertelności

czytaj także

Ostatecznym terminem oddania do użytku Węzła Karwiny był 3 listopada. Przedstawiciele organizacji Gdyński Dialog widzą jednak wiele nieścisłości związanych z realizacją inwestycji i wystąpili o sprawdzenie rzetelności wykonywanych robót drogowych do Najwyższej Izby Kontroli. Twierdzą, że po podpisaniu aneksu do umowy zaniechano łącznie prac o wartości 11,6 mln zł. „Dopilnujemy, by za wielomiesięczne opóźnienie i wszelkie niezgodności z pierwotnym planem ktoś odpowiedział” – powiedziała w czasie konferencji prasowej prawniczka Gdyńskiego Dialogu Aleksandra Kosiorek.

Ćwierćwiecze rządów i co dalej?

Obecny prezydent Gdyni Wojciech Szczurek pozostaje na swoim stanowisku od 1998 roku. W ostatnich wyborach samorządowych uzyskał 67,88 proc. głosów, a skupiony wokół niego komitet Samorządność odnotował poparcie 48,26 proc. Pozwoliło to na uzyskanie 17 mandatów, które wystarczyły, aby zdobyć samodzielną większość w radzie miasta. W sierpniu 2023 Wojciech Szczurek zadeklarował swój ponowny start i chęć uzyskania reelekcji w tegorocznych wyborach samorządowych.

O dotychczasowych wysokich wynikach obecnego prezydenta mógł współdecydować m.in. brak rozproszenia głosów przez niewystawienie konkurentów niektórych komitetów wyborczych i brak zjednoczenia lokalnych organizacji.

Na horyzoncie widoczna jest jednak zmiana. Swój start w przyszłorocznych wyborach zapowiedziała Federacja Gdyński Dialog. Jest to nieformalne zrzeszenie ruchów miejskich i stowarzyszeń. W jej skład wchodzą: Ruch Miejski Wszystkich Gdynian, Nasze Orłowo, Zielona Dąbrowa oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Gdyńskiego Dialogu. Z ich ramienia przeciwko obecnemu prezydentowi ma wystartować Aleksandra Kosiorek.

Zjednoczenie grup społecznikowskich skrystalizowało się przez wspólne punktowanie polityki gdyńskiego magistratu. W swoich postulatach deklarują m.in. budowanie społeczeństwa obywatelskiego, działania na rzecz transparentności instytucji miejskich, prowadzenie polityki zrównoważonego rozwoju miasta oraz budowanie demokracji lokalnej.

**

Bartosz Treder – student dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz psychologii na Uniwersytecie Gdańskim.

***

Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij