Kraj

[LIST] Na granicy nie ma obcych żołnierzy. Polskie wojsko walczy z umęczonymi, zdesperowanymi ludźmi

Na polsko-białoruskiej granicy nie ma obcych, uzbrojonych żołnierzy. To nie przed nimi broni nas bohatersko polskie wojsko. Jakie to państwo, którego racja stanu uzasadnia głodzenie i wypychanie do lasu bezbronnych ludzi na pewną śmierć z wycieńczenia? Co możemy o takim państwie powiedzieć?

Zwolennicy nowego prawa o uchodźcach, które ułatwia wyrzucanie cudzoziemców z Polski, uchwalonego w Sejmie 17 września 2021 roku, są bardzo stanowczy.

Krzyczą o hybrydowej wojnie, o uchodźcach jako „broni biologicznej”, o konieczności obrony granic, o państwie w zagrożeniu, wobec którego racja stanu nakazuje odłożyć na bok różnice zdań i zjednoczyć się wokół wodza i sztandaru. Ci, którzy się do tego nie kwapią, którzy mają wątpliwości, którzy przedkładają świadectwo własnych oczu, odruch serca i nakaz przyzwoitości ponad buńczuczne okrzyki władzy, są przez nich oskarżani o głupotę, nieodpowiedzialność, brak patriotyzmu, wręcz zdradę narodową.

PiS znów złamie konstytucję. Żeby móc wywozić dzieci do lasu

Na granicy nie ma jednak obcych, uzbrojonych żołnierzy. To nie przed nimi broni nas bohatersko polskie wojsko. Na granicy koczują dziesiątki czy setki umęczonych, zdesperowanych ludzi, którzy zaryzykowali wszystko, żeby wywalczyć sobie nowe, bezpieczne i godne życie. W ich rodzinnych krajach żyć się już nie da. Są tam wojny, grożą prześladowania i tortury. Albo zwyczajnie brakuje wody i prądu.

Unia tu nie pomoże. Na granicy z Białorusią PiS realizuje jej politykę

Orędownicy szczelności granic chcą, abyśmy się tych ludzi bali i podejrzewali o złe intencje. Utrzymują zatem, że osoby wyglądające na zamożne, posiadające osławione smartfony to nie są żadni uchodźcy, ale migranci ekonomiczni, którzy do Europy idą „po socjal”.

Prawda jest taka, że do Europy docierają stosunkowo nieliczni, należący do zamożniejszej części swoich społeczeństw ludzie. Przed wyjazdem najczęściej wyprzedają cały majątek, zapożyczają się i inwestują w to, co mogą ze sobą zabrać, co może pomóc im przetrwać. Opłacają też bilety, wizy, często przemytników. Ubrania i telefony nie świadczą o ich bogactwie. Prawdopodobnie nie zostało im już niemal nic poza nimi. Zresztą w ich obecnej sytuacji i tak żadne sumy nie uchronią ich przed tragiczną śmiercią w białowieskich lasach.

Czemu próbują pokonać zieloną granicę? Bo do legalnego przejścia granicznego nie dopuszczają ich pogranicznicy białoruscy. Grożąc bronią, kierują ich w stronę lasu. Na tym polega wojna Łukaszenki z Polską. Dyktator z Mińska sprowadza za opłatą ludzi z Bliskiego Wschodu, po czym pcha ich na granice UE. Nie jest to żadna wojna, tylko zwykła złośliwość, obliczona na sianie zamętu.

Polsce nic nie zagraża. Jedynymi ofiarami są uchodźcy, uwięzieni pomiędzy Polakami w mundurach z jednej strony i ich białoruskimi kolegami z drugiej. Pierwsi nie wpuszczają, drudzy nie pozwalają wrócić.

Obcy w naszym kraju. Gniew, żal i strach podlaskiego pogranicza

Polska straż graniczna na polecenie z góry odmawia uchodźcom czystej wody, głodzi ich, uniemożliwia im skorzystanie z pomocy lekarza i prawnika. Karmią ich, nędznie zresztą, ludzie Łukaszenki, przy okazji filmując do celów propagandowych okrucieństwo Polaków. Nasza władza dała się złapać w wizerunkową pułapkę białoruskiego satrapy.

Przeciwko ludziom, którzy krytykują okrutne zachowania straży granicznej, władza składa do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa „obrazy munduru”. Ale tym, co naprawdę ten mundur hańbi, jest okrucieństwo tych, którzy go noszą. Jeśli służby mundurowe postępują niegodziwie, to i ten mundur staje się niewiele wart. Winni są i ci, którzy rozkazy wydają, i ci, którzy je wykonują.

Bo żołnierz nie ma obowiązku łamania prawa. Mundur reprezentuje nasze państwo. Jakie to państwo, którego racja stanu wymaga głodzenia i wypychania do lasu na śmierć z wycieńczenia bezbronnych ludzi? Co możemy o takim państwie powiedzieć? Czy za jego symbolami: mundurem, flagą, godłem, hymnem itd. kryją się w ogóle jakieś wartości? Czy też symbole te są puste?

Boimy się, że jeśli wpuścimy stu, to przyjdą tysiące? No to co? Niemcy przyjęły milion i mają się świetnie. Kraje takie jak Iran, Turcja, Pakistan, Liban − o PKB na głowę mieszkańca niższym niż w Polsce − przyjęły wiele milionów. Choćby przyszło do nas i ćwierć miliona, nie odczujemy tego, w dodatku inwestycja w integrację przybyszów szybko się zwróci.

W czym zagrażają nam somalijskie lekarki, afgańscy księgowi, stomatolodzy i studentki informatyki? Jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą nagły wysyp syryjskich knajpek z falafelem i wyśmienitą kawą? Że zapłacą zbyt wiele podatków i zatrudnią zbyt wielu pracowników?

Boimy się, że zagrożą naszej kulturze i religii? Jakże słaba, zgniła i pusta musi być kultura polska, nie mówiąc już o dominującej w Polsce religii, jeśli zagraża im choćby najmniejszy kontakt z jakąkolwiek odmiennością. Jeśli tak jest, to nie ma czego chronić.

Test dotyczy także mitu tzw. polskiej gościnności. W obecnej sytuacji wygląda on na boleśnie groteskowe kłamstwo. Z kulturą drutu kolczastego, w przeciwieństwie do kultury powitania i życzliwości, mało kto będzie chciał się utożsamiać. Ja w każdym razie nie chcę.

Kurkiewicz: Zbrodnie polskiego przygranicza

czytaj także

Boimy się terrorystów? Radykalizują się odrzuceni, dzieci i wnuki pierwszych imigrantów, kiedy odkryją, że pomimo iż nie znają innej ojczyzny, nadal są w niej obywatelami drugiej kategorii, bez perspektyw na dobre życie. Terroryzm jest skutkiem dyskryminacji, tworzenia gett i ogólnie błędnej polityki integracyjnej lub jej braku. Można temu zapobiec. Zaś wśród samych uchodźców terrorysta trafia się rzadziej niż deszcz na Saharze. Wszak to oni sami, z narażeniem zdrowia i życia, uciekają przed terrorem.

Uchodźcy to ofiary, a nie źródło terroryzmu

A gdyby jakiś terrorysta jednak się trafił, można go przecież prześwietlić i wyłapać podczas normalnej, prawidłowej procedury azylowej. Skazywanie 100 tysięcy niewinnych na cierpienie, bo może wśród nich znajdować jeden przestępca, urąga wszelkiemu poczuciu sprawiedliwości.

Planowana przez PiS zmiana ustawy o uchodźcach całkowicie likwiduje jakiekolwiek szanse cudzoziemca na zgodne z prawem złożenie wniosku o ochronę międzynarodową. To jawne złamanie podpisanej przez Polskę konwencji o uchodźcach, polskiej konstytucji oraz prawa unijnego. Gdyby funkcjonował niezawisły Trybunał Konstytucyjny, z pewnością by tę zmianę unieważnił.

W obecnej chwili służby białoruskie nie pozwalają uchodźcom nawet zbliżyć się do oficjalnego przejścia granicznego, zmuszając ich do przekraczania granicy nielegalnie, co według planowanej przez PiS zmiany automatycznie powodowałoby ich wejście w procedurę uproszczoną, gdzie o rozpatrzeniu wniosku o ochronę międzynarodową decydowałoby widzimisię strażnika. Straż graniczna tymczasem notorycznie łamie już obecne przepisy, nagminnie odmawiając przyjęcia wniosków o ochronę również na oficjalnych przejściach granicznych.

Uchwalenie planowanej przez PiS ustawy doprowadziłoby do zatwierdzenia nieludzkiej praktyki pushbacków, wywózek udręczonych ludzi do lasu, z powrotem pod granicę.

Senatorki i Senatorowie RP, proszę, abyście do tego nie dopuścili.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij