Kraj, Weekend

Po co kobietom prawa, jak mają dobry kontent?

Dostałam kilkanaście propozycji wystąpień w sprawie kobiet. Na większości miałam być paprotką obok mężczyzn u władzy. Jaki sens we współczesnym, przebodźcowanym świecie ma udział w takich panelach, które są womenwashingiem i kolejnym kontentem na social media?

Kampania wyborcza to świetna okazja, aby zostać najlepszym prezydentem z Facebooka. To też czas największego PR-owego carewashingu i womenwashingu, które przeniosły się obecnie z ogólnopolskiej sceny politycznej do Polski powiatowej i peryferyjnej.

W efekcie tego przeniesienia wybory samorządowe coraz bardziej rozjeżdżają się z rzeczywistością i przypominają rywalizację między influencerami. Pomijam infantylizm tego zjawiska (niech każdy ocenia sam, co mu odpowiada). Bardziej interesują mnie przytłaczające skutki takich praktyk. Brak poważnych działań politycznych, przyćmiewanych coraz bardziej pomysłowymi kampaniami tworzonymi za pomocą pionowych filmików, są szczególnie daleko od tych grup społecznych, które wsparcia i solidarności potrzebują najmocniej. Niestety, tego sfotografować lub sfilmować smartfonem już się nie da.

Warto połączyć taki sposób prowadzenia kampanii wyborczych z ogólnym zjawiskiem przemiany uwagi. W tej chwili nasze skupienie na informacji wynosi 47 sekund (2023), a nie 75 sekund (2012) czy 2,5 minuty (2004). Czy również na skutek tej przemiany uwagi, politycy i polityczki coraz częściej nadużywają kobiet i dzieci do celów politycznych? Wydaje się to skutecznym narzędziem przyciągania potencjalnych wyborców i wyborczyń.

Po wyborach ogólnopolskich weźmy takiego przykładowego Łukasza Litewkę, którego sposób działania celnie opisał Kajetan Woźnikowski. Wygrał wybory ze względu na swój potencjał polityczny czy akcje na miarę influencera? Problem w tym, że wciąż za mało mamy analiz i badań takich zjawisk.

Wydziarany pan od piesków i zbiórek nową ikoną lewicy?

Dlatego demokracja szczególnie potrzebuje teraz uwagi, a nie kontentu, który ją rozprasza lub kieruje w stronę tego, co najmniej istotne. No i oczywiście regulacji prawnych, co wyraźnie widać po ostatniej akcji w wykonaniu Donalda Trumpa, który w ramach swojej kampanii prezydenckiej użył deep fake’a popierającej go czarnej osoby, aby uprawomocnić siebie jako kandydata tej grupy społecznej.

Wizja deep fake’ów używanych w wyborach samorządowych Polski powiatowej nie jest w zasadzie tak odległa. Na tę chwilę grunt pod nią przygotowują strategie manipulacji w mediach społecznościowych, wdrażane nie tyle za pomocą AI, ile przy użyciu samych obywateli i obywatelek, których zaangażowanie jest wykorzystywane do celów kampanijnych. Efekt? Podobny. Choć osiągnięty przy użyciu mniej zaawansowanych technologii.

Siła kobiet i carewashing

Skoro pełnomocniczka wojewody województwa śląskiego ds. kobiet pracuje za darmo, to ja też mogę, prawda? Po kilkumiesięcznej oddolnej akcji grupy Każda jest ważna, w ramach której ponad 180 kobiet z województwa śląskiego zwracało się do władz na różnych szczeblach o to, aby na poważnie zająć się kwestią równości kobiet, dostałyśmy prezent. Jest nim kandydatka na prezydentkę Zawiercia, która chwilę przed ogłoszeniem swojego startu została powołana na pełnomocniczkę wojewody ds. kobiet.

Na stronie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego województwa śląskiego możemy przeczytać, że Anna Nemś pełni swoją funkcję społecznie (nieodpłatnie). Przy nazwiskach innych pełnomocników i pełnomocniczek w ŚUW takiej adnotacji już nie ma. Dlaczego akurat działanie na rzecz praw kobiet nie wymaga środków finansowych, skoro to sama pełnomocniczka ma zajmować się, między innymi, kwestią nierówności płacowych? Tak czy inaczej, pełnomocniczka postanowiła zająć się „sprawami kobiet”: zdublowała społeczną akcję, robiąc własną, zamiast wejść w dialog z tym, co od dawna jest w tym regionie budowane przez ruchy oddolne.

Śląsku, dlaczego nienawidzisz kobiet? Pytam dla stu znajomych

W województwie śląskim od lat działa wiele organizacji na rzecz praw kobiet. W sprawie wyboru pełnomocniczki nikt nie zapytał ich o zdanie. Nowa pełnomocniczka za to sama poinformowała opinię publiczną o wyborze na takie stanowisko. Gdzie? Na swoim profilu w mediach społecznościowych. Jest miłe zdjęcie, uśmiech, podpis. Szkoda tylko, że nikt o tym wyborze nie wiedział, zanim dokumenty zostały podpisane!

Obsługę organizacyjno-techniczną pełnomocniczki zapewnia Biuro Wojewody, a wsparcie merytoryczne Wydział Rodziny i Polityki Społecznej oraz Wydział Zdrowia. Sprawy kobiet zostały więc przypisane do tych dwóch wydziałów, które kojarzą się stereotypowo z naszymi rolami: kinder küche kirche. No bo przecież kobiety nie zajmują się innymi dziedzinami, takimi jak gospodarka, środowisko, edukacja czy nauka.

W samym pierwszym kwartale roku (a marzec się jeszcze nie skończył!) dostałam od różnych placówek (również publicznych) ponad kilkanaście propozycji wystąpień w sprawie – bardzo niespodziewnie – kobiet. Bo jestem kobietą, a kobiety wspierają kobiety. Zaś mężczyźni chcą ich słuchać, bo są silne i mądre. Na większości tych spotkań miałam wystąpić jako paproć upiększająca mężczyzn u władzy i ich genialne pomysły w sprawie docenienia kobiet. Taki głos oddolny. Oczywiście bez wynagrodzenia. Taka to siła kobiet.

Jaki sens we współczesnym, przebodźcowanym i pełnym kontentu świecie ma udział w panelu, na którym dostanę maksymalnie pięć minut na wypowiedzenie swojego zdania, a grupa, którą reprezentuje, będzie nadal marginalizowana, jak tylko zgaśnie światło? Czy ten darmowy czas do dyspozycji nie jest odzwierciedleniem hiperkrótkiej czasowości social mediów, na których to, co powiem, i tak błyskawicznie wyląduje lub zostanie zacytowane tak, aby wzbudzać komentarze, najlepiej spolaryzowane, bo te lepiej „angażują” i bardziej przyciągają uwagę?

Warto na to spojrzeć szerzej i umieścić w kontekście przemiany demokracji pod wpływem algorytmów, które decydują o tym, czego i jak możemy się dowiedzieć o świecie w skali lokalnej i globalnej. Manipulacyjne wykorzystywanie social mediów i zasilających je algorytmów do umacniania własnych pozycji politycznych to branie za jeńców samych wyborców i wyborczynie, którzy nie mają szansy wyrobić sobie zdania na temat kandydatów i kandydatek w inny sposób, niż oglądając je lub ich w stanie konfliktu, bo to właśnie jego ciągłe podsycanie ma zwiększać zasięgi i widoczność. Co więc robić? Czy włączyć się w tę kakofonię i walczyć w niej o jeszcze lepsze zasięgi i jeszcze większą widoczność, czy może szukać innej ścieżki? 

Strategia druga: słodkość

No tak. Można być też słodkim. Fotografować się z dziećmi i młodzieżą, podczas gdy wizerunek dziecka podlega w Polsce ochronie na mocy przepisów zawartych w Kodeksie cywilnym, w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. We Francji za rozpowszechnianie zdjęć z czyimś wizerunkiem (w tym dzieci) bez zgody tej osoby grozi do 45 tys. euro grzywny.

No ale i na to jest sposób. Są przecież dzieci z placówek, których rodzice o tym nie wiedzą! Nie trzeba fotografować tylko swoich dzieci, bo wszystkie dzieci nasze są. Tymczasem w Polsce od ubiegłego roku mamy największy kryzys pieczy zastępczej.

Jak wynika z raportu o wsparciu systemu pieczy zastępczej w procesie deinstytucjonalizacji, w latach 2019–2021 wzrost liczby dzieci skierowanych do pieczy instytucjonalnej z powodu braku miejsc w pieczy rodzinnej był ponaddwukrotny (w 2019 r. takich dzieci było siedemnaścioro, a dwa lata później już trzydzieści sześcioro). W tym samym okresie aż o 62,5 proc. wzrosła liczba dzieci przeniesionych z pieczy rodzinnej do pieczy instytucjonalnej.

Co na to wpłynęło? Pandemia i pozostawienie rodzin w kryzysach samym sobie? A może ustawa antyaborcyjna, przez którą wiele kobiet urodziło niechciane dzieci? A może brak odpowiedniej i uważnej polityki socjalnej, prowadzonej przez instytucje, których pracownicy od lat nie widzieli podwyżki na pasku wynagrodzeń? Zostawiam te pytania otwarte.

Osłabienie uwagi i zanik troskliwości, wynikające z globalnych przemian technologicznych dyktowanych przez cyfrowych gigantów, łączy się z tym festiwalem odwracania uwagi od spraw ważnych i ich rozwadnianiem w feerii kolorowych obrazków. Problem jednak w tym, że te obrazki żyją kilka sekund i giną wśród miliarda innych, a problemy pozostają te same i stają się coraz trudniejsze do rozwiązania. Zwłaszcza gdy nie nadajemy im powagi.

Dlatego przypominam, że aby być czyimś sojusznikiem, należy najpierw go lub ją, je lub ich wysłuchać, a nie „zadeklarować się” jako sojusznik. Bycie sojusznikiem czy sojuszniczką równocześnie wymaga uwagi, czasu, wiedzy i empatii. W dobie populizmu i uwikłania w mechanizmy, na które często nie mamy wpływu, najlepsze, co możemy zrobić dla demokracji, to być uważną i wymagać tej uwagi od polityków i polityczek oraz instytucji publicznych. Inaczej z rzeczywistości pełnej manipulacji przeskoczymy do rzeczywistości deep fake’ów, do czego nie jest już wcale tak daleko.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Anna Cieplak
Anna Cieplak
Animatorka kultury, pisarka
Animatorka kultury, aktywistka miejska, autorka książek "Zaufanie" (2015), "Ma być czysto" (2016). Na co dzień pracuje z dziećmi i młodzieżą (od 2009 w Świetlicy Krytyki Politycznej "Na Granicy" w Cieszynie), nagrodzona za działalność w zakresie kultury przez MKiDN (2014), stypendystka programu "Aktywność obywatelska" (2015).
Zamknij