Kraj

Wawrzyk kandydatem na RPO. „Jesteśmy zażenowani”, „to będzie atrapa urzędu” – mówią politycy i eksperci

Paweł Wawrzyk

Kandydatem PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich będzie Piotr Wawrzyk – poseł i sekretarz stanu w MSZ. Ani jako naukowiec, ani jako polityk nie zajmował się obroną praw i wolności obywatelskich. Uchodźcom doradzał powrót do krajów ogarniętych wojnami, a w pracy habilitacyjnej umieścił fragmenty referatu swojej studentki. – RPO pod Wawrzykiem to będzie atrapa urzędu – mówi dyrektorka Fundacji Batorego.

O kandydaturze Piotra Wawrzyka poinformował w środę marszałek Ryszard Terlecki. – Poseł, ale można powiedzieć, że mało polityczny, bardziej sprawny urzędnik i prawnik – mówił na antenie radia Wnet. Wawrzyk został posłem w 2019 roku głosami wyborców z okręgu kieleckiego. „Mało polityczny” jest także sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Kim jest partyjny kandydat na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich?

Wawrzyk to absolwent prawa i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Po uzyskaniu dwóch tytułów magistra na stołecznej uczelni doktoryzował się w 2006 roku w prywatnej Wyższej Szkole Humanistycznej im. Aleksandra Gieyesztora w Pułtusku. Tematem rozprawy była polityka wewnętrzna Unii Europejskiej. Wraz z metodologią integracji europejskiej i unijnego prawa to główne dziedziny będące w kręgu naukowych zainteresowań kandydata na stanowisko RPO.

Kolejny tytuł zdobył w 2014 roku na Uniwersytecie Warszawskim. Doktorem habilitowanym nauk społecznych został po obronie rozprawy pt. Problemy modernizacji procesów integracji europejskiej w ramach działań Unii na rzecz współpracy państw członkowskich w zwalczaniu przestępczości międzynarodowej. To było drugie podejście Wawrzyka do uzyskania habilitacji na UW.

Za pierwszym razem, w 2013 roku, przewód został przerwany w związku z zarzutami o splagiatowanie w nim referatu studentki. Sprawę opisał w 2013 roku Cezary Łazarewicz na łamach tygodnika „Wprost”. W reportażu Kopista z Uniwersytetu Wawrzyk tłumaczy autorowi, że to studentka jako pierwsza mogła skopiować jego notatki. Łazarewicz wypunktowuje niespójność relacji Wawrzyka, a uniwersytetowi wytyka, że sprawą zajęły się władze wydziału, a nie uczelniana komisja dyscyplinarna. Komisja wydziałowa orzekła, że kwestionowany fragment to nie plagiat, bo ma jedynie wartość informacyjną, a nie naukową.

Wawrzyk jest związany z polityką od lat 90. Brał udział w negocjacjach w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej z ramienia Ministerstwa Rolnictwa. Współpracował też nad dostosowaniem prawa polskiego do prawa unijnego. W lutym 2018 roku został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Z funkcji ustąpił w październiku po uzyskaniu mandatu posła. Ale już w listopadzie został mianowany sekretarzem stanu w tym samym ministerstwie. Jest w nim odpowiedzialny m.in. za sprawy prawno-traktatowe, konsularne i parlamentarne.

Kandydaturą dra Wawrzyka jest zdziwiona Danuta Przywara, prezeska Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Nie znam jego działalności w dziedzinie obrony praw i wolności człowieka. Nie sądzę, że to dobry pomysł powoływać na stanowisko RPO sekretarza stanu realizującego politykę rządu. Jeśli na to stanowisko typuje się przedstawiciela władzy wykonawczej, to nie wróży to dobrze obywatelom – tłumaczy.

Bodnar: Staliśmy się bardziej egalitarnym społeczeństwem

Ewa Kulik-Bielińska, dyrektorka Fundacji im. Stefana Batorego, obawia się, że partyjny kandydat oznacza zagrożenie dla grup dyskryminowanych przez obecną władzę. A ich lista jest długa: osoby ze społeczności LGBT+, mniejszości narodowe i etniczne, cudzoziemcy, kobiety, aktywiści klimatyczni. – Do RPO zgłaszają się osoby najsłabsze, które zostały pokrzywdzone przez machinę państwową i nie mają środków lub umiejętności dochodzenia swoich praw. Nie sądzę, żeby partyjny polityk miał się za nimi wstawiać. RPO pod Wawrzykiem to będzie atrapa urzędu – mówi. I dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość nie próbuje nawet udawać, że na stanowisko nominuje osobę kompetentną. – Wyznaczają kandydata partyjnego, który nie ma doświadczenia w dziedzinie praw człowieka i obywatela. I który nie posiada nieposzlakowanej opinii. Po tym, co zrobili z Trybunałem Konstytucyjnym i co próbują zrobić z Sądem Najwyższym, nie mam wątpliwości, że chodzi o zawłaszczenie ostatniej niezależnej instytucji.

– Adam Bodnar interweniował w sprawach osób zatrzymywanych na komendach po manifestacjach. Czy Wawrzyk też będzie tak robił? – pyta retorycznie Katarzyna Batko-Tołuć, dyrektorka programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Batko-Tołuć w ogóle wątpi, żeby ktokolwiek na poważnie rozpatrywał kandydaturę Piotra Wawrzyka. – To jest oczywiste, że wystawiają człowieka zupełnie nieprzygotowanego merytorycznie, politykiera, którego działalność na rzecz praw człowieka nie jest znana. Sądzę, że tylko pogwałcenie procedury wyboru może doprowadzić do powołania go na stanowisko.

Termin zgłaszania kandydatów na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich mija 29 grudnia. W pierwszych dwóch głosowaniach przepadła kandydatka zgłoszona przez opozycję. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, którą poparło ok. 1200 organizacji pozarządowych, przepadła ze względu na brak poparcia rządzącej koalicji. Nie wiadomo jeszcze, czy Rudzińska-Bluszcz będzie kandydować po raz trzeci. – Sprawdziła się, pracując w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, i jest znakomitą specjalistką – mówi Danuta Przywara. Do momentu wyboru nowej osoby na RPO na stanowisku tym pozostaje Adam Bodnar.

Zuzanna Rudzińska-Bluszcz społeczną kandydatką na RPO

O tym, że sejmowej większości trudno będzie przeforsować nominację Wawrzyka, opowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy. – Do tego potrzebna jest większość senacka, a nie widzę perspektyw, by uzyskał on tam poparcie – wyjaśnia. I zaznacza, że zgłoszenie tak słabo rokującego kandydata działa na korzyść obywateli. – Im dłużej PiS nie zgłasza sensownego i akceptowalnego dla Senatu kandydata, tym dłużej Adam Bodnar pełni swoją funkcję. A to dobry RPO.

Poparcia dla Wawrzyka na pewno nie ma w Polskim Stronnictwie Ludowym. – Jesteśmy zażenowani tym pomysłem. Kandydat na RPO powinien cechować się niezależnością, mieć odpowiednią wiedzę oraz doświadczenie w niezależnym działaniu. A tu nie jest spełniony żaden z tych warunków – tłumaczy Miłosz Motyka, rzecznik PSL.

Kandydatka na RPO: „Prawa obywatelskie nie są bardziej jednej czy drugiej strony, są nasze”

Prawu i Sprawiedliwości brak doświadczenia dra Wawrzyka nie przeszkadza. – Najważniejsze jest to, że spełnia wymogi ustawowe. A to, że nie współpracował akurat z organizacjami pozarządowymi, to nie jest czynnik rozstrzygający – mówi Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS. Fogiel krytykuje Adama Bodnara za, jak tłumaczy, wdawanie się w bieżące spory polityczne. A wizją rządzącej partii jest odejście od „zideologizowanego działania tej instytucji”. Jak w realizację tej wizji wpisuje się propozycja mianowania aktywnego posła rządzącej koalicji? Fogiel odpowiada: – Nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby na stanowisko RPO powołać osobę, która pełni lub pełniła wcześniej funkcję publiczną. Chodzi o sposób sprawowania urzędu, a nie to, co się robiło wcześniej. RPO nie powinien jednoznacznie opowiadać się po którejś ze stron sporu politycznego, dziś tego brakuje.

– Obecnie Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich jest bardzo krytykowane przez władze choćby za monitorowanie działań policji podczas strajków kobiet, protestów przedsiębiorców czy manifestacji osób LGBT. Czyli za wypełnianie swoich obowiązków. PiS chciałby, żeby RPO został, jak szereg innych bezpieczników demokracji, podporządkowany władzy – tłumaczy Dziemianowicz-Bąk. I dodaje: – Wybór Wawrzyka będzie też oznaczał dewaluację tej funkcji. Kolejna instytucja obsadzana z klucza politycznego, a nie merytorycznego – tłumaczy Dziemianowicz-Bąk.

Adam Bodnar w Senacie, podsumowując swoją kadencję, mówi o stanie praw człowieka

Sam doktor Wawrzyk nie odbierał moich telefonów. Nie dowiedziałem się zatem, jaka byłaby jego wizja obrony praw obywatelskich, gdyby na ich rzecznika został powołany przez parlament. Nie dowiedziałem się też, czy Piotr Wawrzyk ciągle uważa, że uchodźcy powinni wrócić do swoich krajów i walczyć w toczących się w nich wojnach, jak to tłumaczył w 2015 roku na antenie Radia Dla Ciebie. W tym samym roku uchodźców obarczał winą za wzrost skrajnie prawicowych nastrojów w Europie.

Wawrzyk nie jest też skory do zabierania głosu z sejmowej mównicy. Wedle sejmowych statystyk każdy poseł bieżącej kadencji wystąpił z niej dotychczas średnio 17 razy, Wawrzyk tylko 9. Zgłosił jedną interpelację, co czyni go bardziej aktywnym tylko od 72 posłów, którzy nie interpelowali w ogóle. Jeśli chodzi o liczbę głosowań, w których wziął udział, znalazł się na siódmej pozycji. Od końca.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij