Kraj

Wstyd czy szacun? Kto wierzy Kindze Dudzie?

Córka prezydenta zapewnia, że jest przeciwna nienawiści, którą jej ojciec uczynił głównym hasłem swojej kampanii wyborczej. Czy na pewno? – Wypowiedź Kingi Dudy odbieram jako skrajną arogancję, która przypomina mi sytuację w rodzinach przemocowych, gdzie rodzic najpierw spuszcza dziecku porządny łomot, a potem wmawia mu, że zrobił to z miłości i dla jego dobra. To dulszczyzna level master i zwiastun hipokryzji, w której będziemy żyć przez najbliższe lata – mówi nam Paulina Młynarska.

Gwiazdami wczorajszego wieczoru wyborczego okazali się nie tylko kandydaci na najważniejszy urząd w państwie, ale także córka jednego z nich. Kinga Duda ze sceny w Pułtusku, gdzie wstępną sondażową wygraną świętował urzędujący prezydent, powiedziała: „Chciałabym zaapelować, by nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu, niezależnie od tego, jaki mamy kolor skóry, kogo popieramy i kogo kochamy. Wszyscy jesteśmy równi. Wszyscy jesteśmy równi, nikt nie zasługuje na to, by być obiektem nienawiści”.

W zestawieniu z homo- i transfobicznymi hasłami, które Andrzej Duda wyhaftował sobie na sztandarze kampanii prezydenckiej, ten apel wydaje się co najmniej zaskakujący. Nic zatem dziwnego, że córka prezydenta znalazła się na ustach wszystkich, mocno elektryzując i dzieląc opinię publiczną.

WYBORCZY LIVE BLOG: Cudu nie będzie. Będzie kolejne pięć lat z Dudą

W cieple tolerancji…

Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart porównała Kingę Dudę do Ivanki Trump, która fatalny wizerunek ojca – seksisty i ksenofoba – ociepla przy każdej nadarzającej się okazji. Aktywista Bart Staszewski uznał, że Polka powinna raczej wziąć przykład z latorośli Władimira Putina i zachować resztki przyzwoitości oraz taktu, milcząc. Ale już dla Jacka Poniedziałka sprzeciw wobec wszechobecnej nienawiści zabrzmiał całkowicie szczerze. Wyrazy „wielkiego szacunku” złożył też córce pary prezydenckiej dziennikarz Onetu Janusz Schwertner. Kto ma rację?

Odrealnienie rodziny Dudy sięga zenitu. "Nikt nie zasługuje na to, żeby być obiektem nienawiści, absolutnie nikt" -…

Opublikowany przez Bart Staszewski Niedziela, 12 lipca 2020

 

Trudno stwierdzić jednoznacznie, czy występ Kingi Dudy świadczy o jej empatii i tolerancji, czy może jest wyłącznie próbą wybielenia ojca. Wątpliwości wydają się słuszne, jeśli wziąć pod uwagę choćby fakt, że przed wyborami córka prezydenta konsekwentnie nie zabierała głosu w obronie tych, do których po ogłoszeniu wstępnych wyników zwróciła się w swojej przemowie. Mało tego, ze sceny przekonywała o tym, jak wspaniałym człowiekiem jest polityk PiS-u, który „ideologię LGBT+” porównał do bolszewizmu.

Atmosfera pogromowa. Level: wybory prezydenckie w Polsce

W odczuciu wielu osób czarę goryczy przelała jednak późnowieczorna wypowiedź samego prezydenta, który – już w pałacu prezydenckim – obwieścił, że podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie osób nieheteronormatywnych oraz że reprezentuje dokładnie te same poglądy co Kinga Duda. „Uważam, że każdy człowiek ma prawo do normalnego życia, i chciałbym, żeby każdy mógł normalnie żyć, i mnie w ogóle nie przeszkadza to, co robią moi sąsiedzi, jeżeli tylko zachowują normy, chociażby obyczajowe” – powiedział prezydent, a za przykład swojej rzekomej tolerancji podał fakt, że mieszkał obok homoseksualistów i „w ogóle nie zwrócił uwagi” na ich orientację.

„Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, bo to byli bardzo mili, normalni mężczyźni, którzy byli sympatyczni, kulturalni, mówili »dzień dobry«, zachowywali się grzecznie, w żaden sposób się nie zachowywali prowokacyjnie. Normalni ludzie, normalni ludzie. Z wielkim szacunkiem” – dodał polityk. Reakcji Kingi Dudy na te słowa na razie się nie doczekaliśmy.

Stan na niedzielę: Normalnie już nie będzie, ale może jeszcze będzie przepięknie?

…i w cieniu faszyzmu

Jej niedzielne słowa skomentowała jednak w mediach społecznościowych dziennikarka i publicystka Paulina Młynarska, która postawę córki prezydenta nazwała „czystym konformizmem”, jak również zwróciła uwagę na ogromną skalę strachu wśród osób LGBT+ zaszczutych przez PiS.

Kingo Dudo! Mój profil obserwuje sporo osób, które możesz znać ze studiów, zwłaszcza młodych kobiet i mężczyzn. Wiesz,…

Opublikowany przez Paulina Młynarska Niedziela, 12 lipca 2020

 

– Nie można wypowiedzi Kingi Dudy traktować wyrywkowo i skupiać się tylko na tym, co powiedziała na samym końcu swojego wystąpienia w Pułtusku – mówi nam Paulina Młynarska, wskazując, że tuż przed tym, jak córka prezydenta wystosowała swój równościowy apel, zdążyła podziękować wyborcom PiS-u za wsparcie jej ojca oraz przekonywała, jak dobrym, uczciwym oraz kochającym ludzi człowiekiem jest Andrzej Duda. W międzyczasie zaś prezydent złożył na jej policzku czuły pocałunek. Gdyby ten obrazek wyjąć z kontekstu, zobaczylibyśmy miłą, nowoczesną, życzliwą rodzinę, która przekazała swojej córce wartości takie jak tolerancja i szacunek dla osób o innym kolorze skóry czy orientacji psychoseksualnej. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Dobrze wiemy, że PiS –  macierzysta formacja Andrzeja Dudy – wygrał wybory parlamentarne w 2015 roku, głosząc rasistowskie i faszystowskie hasła dotyczące uchodźców. Partia Kaczyńskiego rozpętała wówczas ksenofobiczną nagonkę w Polsce, sięgając po retorykę rodem z najgorszych Goebbelsowskich przemówień – dodaje nasza rozmówczyni.

Przypomnijmy, że prezes obecnie rządzącej partii straszył wtedy przybyszami z zagranicy, mówiąc o tym, że roznoszą oni robactwo, pasożyty i choroby. Dokładnie w ten sam sposób, jak o Żydach mówiono w latach 30. ubiegłego wieku w Niemczech i Polsce.

– Wiemy, jak się to skończyło. Teraz jednak z uwagi na to, że uchodźcy masowo się w Polsce nie pojawili, trzeba było znaleźć sobie nowego wroga publicznego. Padło na osoby nieheteronormatywne, których w Polsce jest ok. 2 mln. Faszyzm polega na tym, że wyklucza się, piętnuje, stygmatyzuje, dehumanizuje, a następnie niszczy (również w sensie fizycznym) całe grupy społeczne. Dokładnie na to postawił w kampanii prezydenckiej obóz Andrzeja Dudy, świadomie wzniecając wojnę przeciwko osobom nieheteronormatywnym, w tym najsłabszym – młodym, mieszkającym w małych miejscowościach, które nie mają żadnego oparcia w swojej rodzinie i środowisku – dodaje Paulina Młynarska.

„Niewdzięczne wobec narodu” LGBT

czytaj także

Homofobia? Nie u nas!

Z kolei Yga Kostrzewa, rzeczniczka wspierającego osoby LGBT+ Stowarzyszenia Lambda Warszawa, wskazuje, że wypowiedź Kingi Dudy to kolejny dowód na to, że w Polsce dość powszechne jest przymykanie oczu na sytuację prześladowanych mniejszości.

– Występ Kingi Dudy bardzo przypomina mi postawę, z jaką zetknęłam się niedawno podczas pobytu w Bieszczadach. Od zaangażowanych politycznie gości usłyszałam tam, że Polska jest pięknym, wspaniałym i tolerancyjnym krajem. „Przecież nikt nie jest tutaj dyskryminowany i ktoś, kto sobie spokojnie idzie ulicą, na pewno z żadną krzywdą się nie spotka” – mówiono. To myślenie życzeniowe, które nie ma pokrycia w rzeczywistości – twierdzi przedstawicielka Lambdy.

– Prawie codziennie obserwujemy różnego rodzaju incydenty wymierzone w społeczność LGBT+ lub poszczególne osoby. Piszą o tym dziennikarze i dziennikarki, słyszą organizacje takie jak nasza, piszą i czytają internauci w mediach społecznościowych. Sytuacje, w których ktoś wychodzi z klubu lub idzie ulicą z kolorowymi włosami czy wyróżniającym się elementem ubioru i zostaje zaatakowany, zwyzywany czy opluty, są na porządku dziennym – mówi Yga Kostrzewa i podkreśla, że takie przypadki miały miejsce również podczas wieców wyborczych w tej kampanii.

– Czy osoby, które mówią o tolerancji lub podnoszą takie apele jak Kinga Duda, tego nie widzą? Czy może nie chcą widzieć, bo tak jest im po prostu wygodniej? Mam wrażenie, że umościli się we własnych, bezpiecznych gniazdkach i środowiskowych bańkach, zaklinając rzeczywistość. Właśnie to robi również sam prezydent – dodaje nasza rozmówczyni, przypominając o niedawnej wizycie Barta Staszewskiego w pałacu prezydenckim. To tam pochodzący z Lublina aktywista pokazał Dudzie zdjęcia młodych osób LGBT, które z powodu dotykającej je dyskryminacji popełniły samobójstwo.

– Prezydent jednak odwrócił wzrok od tych fotografii, kompletnie zignorował fakty. Stwierdził też, że nie miał pojęcia o głośnych przecież atakach wymierzonych w uczestników Marszów Równości w Lublinie czy Białymstoku. Doprawdy? – pyta retorycznie Yga Kostrzewa.

Duda idzie w zaparte. Nie przeprosił za słowa o LGBT+

Nie bądźmy naiwni

Anna Maria Żukowska, rzeczniczka SLD i posłanka Lewicy, również nie daje wiary dobrym intencjom Kingi Dudy. Jej zdaniem to, co wydarzyło się Pułtusku, było wyłącznie próbą ocieplenia wizerunku i zdjęcia odium, które prezydent sam sprowadził na siebie słowami m.in. o tym, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia.

– W ogóle nie przywiązywałabym wagi do słów Kingi Dudy, bo padły już po wyborach i w dodatku z ust osoby, która nie jest polityczką i tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na linię polityczną PiS-u czy Andrzeja Dudy – mówi posłanka.

Jakiej właściwie rodziny prawica broni przed LGBT?

– Mało tego, córka prezydenta na co dzień mieszka za granicą, w państwie, w którym wprowadzono równość małżeńską i które respektuje prawa osób LGBT+. Zaraz tam wróci i nie będzie jej interesować, co się dzieje w Polsce. Dlatego też zachwyty nad jej słowami uważam za daleko posuniętą naiwność. One niczego nie zmienią w nastawieniu partii rządzącej i nie są absolutnie żadną zapowiedzią pozytywnych zmian. Przeciwnie – pan prezydent złożył przecież ustawę zakazującą adopcji dzieci osobom nieheteronormatywnym. A skoro wygrał wybory, z pewnością się z tego nie wycofa. Wystąpienie Kingi Dudy uważam więc za puste słowa, zaś czyny jej ojca za bolesne, niebezpieczne i szkodliwe – zaznacza polityczka.

Rodzinna hipokryzja

Paulina Młynarska zwraca też uwagę na aspekt wykształcenia i zawodu córki prezydenta. Jako przyszła prawniczka Kinga Duda powinna być świadoma konsekwencji czynów swojego ojca i własnych słów.

– Kinga Duda nie jest małą dziewczynką, która została zaciągnięta przez swoich rodziców na wieczór wyborczy, ani nieświadomą jeszcze niczego nastolatką. To absolwentka wydziału prawa, stażystka w jednej z prestiżowych kancelarii prawniczych w Londynie, co oznacza, że przeczytała w życiu kilka książek i wie, że prawo jest normotwórcze oraz że to, co mówi władza i co zostaje zapisane w prawie, przenosi się na praktykę społeczną. Kinga Duda zdawała egzaminy z takich zagadnień i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, jakie społeczne skutki ma kampania jej ojca. A jeśli nie, to znaczy, że nie jest przygotowana do wykonywania wybranego przez siebie zawodu i niewystarczająco dobrze przyswoiła wiedzę prawniczą – dodaje dziennikarka.

Zdaniem naszej rozmówczyni trudno przy tym wierzyć słowom osoby, która przekonuje, że oddanie głosu na człowieka nazywającego osoby LGBT+ ideologią, jest właściwe. – A potem jeszcze apeluje o to, żeby się wzajemnie szanować niezależnie od koloru skóry i od tego, kogo kochamy. Odbieram tę wypowiedź – i sądzę, że nie jestem w tym odosobniona – jako skrajną arogancję. To przypomina mi sytuację w rodzinach przemocowych, gdzie rodzic najpierw spuszcza dziecku porządny łomot, a potem wmawia mu, że zrobił to z miłości i dla jego dobra. Postawa Kingi Dudy to dulszczyzna level master i zwiastun hipokryzji, w której będziemy żyć przez najbliższe lata – podsumowuje Paulina Młynarska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij