Czego innego można spodziewać się po liberalnym ruchu?

Czego innego można spodziewać się po liberalnym ruchu?
Szkoła zbyt często patrzy na dziecko przez pryzmat diagnozy i traktuje je nie jak człowieka, tylko zbiór deficytów i dysfunkcji. Rozmowa z Izabelą Hnidziuk-Machnicą z Fundacji AleKlasa.
Decydenci wciąż nie mogą wyjść z anachronicznego, paternalistycznego myślenia o niepełnosprawności.
Nawet przepraszając za kulturę zapierdolu, Tomasz Lis nie rozumie, że stosuje swoiste non-apology. Najwięcej wciąż opowiada o tym, jak to on sam bardzo dużo pracuje, a inni już nie – ale łaskawie dziś już od nich tego nie wymaga.
Śmierć Urbana może prowokować do płaskich podsumowań. Odsądzających od czci i wiary lub infantylnie polubownych. Moim zdaniem Urbanowi należy się inny rodzaj pamięci.
To nie w poziomie wiedzy dzieci tkwi największy problem polskiej szkoły.
System oceniania, promujący współzawodnictwo, będący de facto narzędziem represji, nie uwzględnia indywidualnego postępu ucznia, ale też pozwala na podbudowanie „dowodami” tworzonej na tony dokumentacji.
Władza zmusza rodziców do zbędnego wydawania miliardów złotych na usługi, które powinno zapewnić państwo.
Pełzająca prywatyzacja polskiej szkoły nie jest efektem spisku konserwatywnego ministerstwa ani liberalnych rodziców, lecz konsekwencją chronicznego niedoinwestowania edukacji.
Szkoła to pierwsze miejsce, w którym spotykamy się z państwem. To pierwsze miejsce, które pokazuje nam, czym to państwo jest. W Polsce jest to spotkanie przykre.
Wywiad z Tomaszem Lisem w Krytyce Politycznej miejscami brzmiał tak: w poniedziałek dwa maratony, w tym samym czasie kolegium i udar. I tak czternaście dni w tygodniu.
Być może byłoby lepiej dla Polski, gdyby sztandar antyklerykalnego oświecania w latach 90. podniósł nie Urban, ale ktoś z piękną opozycyjną kartą. Chętnych jednak nie było.