Miasto

Bezpłatna komunikacja miejska? To się da zrobić w całej Polsce

Czy wojna w Ukrainie spycha konieczność ratowania planety na dalszy plan? Choć trudno oprzeć się temu wrażeniu, nie da się przeoczyć faktu, że i zbrojne konflikty, i kryzys ekologiczno-klimatyczny są sponsorowane przez paliwa kopalne importowane ze zbrodniczych, atakujących inne kraje reżimów – takich jak Rosja.

Dziś widzimy wyraźnie, że prawdziwie zielona transformacja oraz embargo na wschodnie surowce to konieczność, a przede wszystkim gwarancja bezpiecznej teraźniejszości (w kontekście geopolitycznym), jak i droga do neutralnej klimatycznie przyszłości.

Bonusem staje się tu natomiast szansa na zmianę narracji wokół katastrofy wywołanej globalnym ociepleniem – energetyczna niezależność od węgla i innych wysokoemisyjnych paliw to przekonująca motywacja do przeciwstawienia się obecnemu lokatorowi Kremla, który gra w drużynie ludobójców i trucicieli środowiska.

„To jest pozytywna strona całej sytuacji, że o ile powstrzymywanie kryzysu klimatycznego jest abstrakcją bez twarzy, o tyle już odbieranie Putinowi dochodów ma twarz konkretnego wroga politycznego” – powiedziała psycholożka Magdalena Budziszewska w opublikowanej na naszych łamach rozmowie z Michałem Sutowskim.

Wojna sprawia, że jesteśmy w dupie jeszcze głębiej [rozmowa]

A przecież nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Jak skutecznie go pokonać? Jedną z odpowiedzi na to pytanie jest rozwój dostępności miejskiego transportu publicznego i wprowadzenie darmowych biletów. Na takie rozwiązanie zdecydowało się już kilka polskich miast, powiatów i gmin.

To naprawdę działa

Od 1 kwietnia każdy, kto płaci podatki w Starachowicach (a także niepełnoletni członkowie ich rodzin), może korzystać z bezpłatnej komunikacji miejskiej. Między innymi w tym celu tamtejszy ratusz powiększył tabor autobusowy o 20 nowych niskopodłogowych samochodów wyprodukowanych w jednym ze starachowickich zakładów.

– W momencie, gdy pojawił się pomysł na darmową komunikację, nikt nie przypuszczał, że w Ukrainie rozpocznie się wojna, więc ograniczenie ruchu samochodowego w celu zmniejszenia zapotrzebowania na rosyjską ropę – rzecz jasna – nie było główną motywacją naszych działań, ale stało się wartością dodaną. Zadecydowały czynniki społeczne, środowiskowe i budżetowe – wyjaśnia nam prezydent Starachowic Marek Materek.

– Chcieliśmy zachęcić mieszkańców Starachowic do tego, by chcieli płacić podatki w swoim mieście, a przesiadając się z własnych samochodów do transportu zbiorowego, ograniczyli ilość zanieczyszczeń oraz ponoszone przez siebie koszty związane m.in. z drożejącym paliwem – dodaje nasz rozmówca, wskazując jednocześnie, że to rozwiązanie stanowi element szerszego planu poprawy jakości komunikacji miejskiej w Starachowicach. Projektowi towarzyszy także rozbudowa bazy miejskiego przewoźnika.

Po dwóch tygodniach funkcjonowania bezpłatnych przejazdów urzędnicy odnotowali znaczący wzrost zainteresowania transportem publicznym. Szacują, że w ten sposób poruszało się o 50 proc. osób więcej niż przed 1 kwietnia, co tylko udowadnia, że miłość Polaków do samochodów wcale nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.

Do korzystania z możliwości bezpłatnego przemieszczania się wystarcza jeden z dokumentów poświadczających, że dana osoba płaci podatki w Starachowicach lub jest ich mieszkańcem – mowa m.in. o starym dowodzie osobistym ze wskazanym miejscem zameldowania, aplikacji mObywatel, dowodzie rejestracyjnym, karcie seniora czy PIT.

Czym władze lokalne zamierzają przekonywać tych, którzy jeszcze do autobusów się nie przesiedli?

– Lista korzyści jest bardzo długa. Przede wszystkim w tym roku zakupiliśmy 20 nowoczesnych, niskopodłogowych i ekologicznych autobusów zasilanych sprężonym gazem ziemnym CNG, co znacznie poprawiło jakość taboru. Co warte dodania, zostały one wyprodukowane w starachowickiej fabryce MAN – wskazuje Marek Materek.

– Im więcej osób korzysta z transportu publicznego, tym miasto jest mniej zakorkowane. Cały czas, rozpowszechniając specjalną ankietę wśród mieszkańców, analizujemy sposoby na to, jak usprawnić transport w mieście, próbujemy dowiedzieć się, jakich rozwiązań i połączeń jeszcze brakuje. Na razie dostajemy wiele pozytywnych komunikatów od starachowiczan. Chwalą przede wszystkim możliwość zaoszczędzenia pieniędzy – słyszymy od prezydenta Starachowic.

Zwalniając na drodze, uderzasz w Putina i ratujesz klimat

To się opłaca?

Czy w ślad za Starachowicami pójdą kolejne aglomeracje? Tego na pewno chcieliby politycy i polityczki Razem, którzy pod hasłem „Nie karm Putina, wsiądź do autobusu!” – postulują uruchomienie pilotażowego programu darmowej komunikacji miejskiej w miastach wojewódzkich.

„Na ile to możliwe, zrezygnuj z jazdy samochodem! Przed świętami zaproponowaliśmy darmowe przejazdy komunikacją publiczną w miastach. Dzięki temu zmniejszy się zużycie benzyny, nie mówiąc już o mniejszych zanieczyszczeniach, mniejszej liczbie wypadków, mniejszym hałasie czy mniejszych wydatkach na naprawę dróg” – czytamy na Facebooku partii.

Źródłem finansowania bezpłatnego przemieszczania się po mieście – jak postulują politycy i polityczki – powinny być środki z budżetu centralnego, ponieważ samorządy nie poradzą sobie z utratą wpływów z biletów, które wynoszą nawet 2,2 mld złotych. Transfer właśnie takiej kwoty z zasobów krajowych na konta samorządów proponują członkowie i członkinie Razem. „To z pewnością koszt, na który nas stać i który warto ponieść, by uniezależnić się od surowców z Rosji” – twierdzi Maciej Szlinder z zarządu krajowego partii.

Posłanka Paulina Matysiak podkreśla natomiast, że „to rozwiązanie na czas kryzysu paliwowego i moment, kiedy surowce należy oszczędzać. – Przesiadka użytkowników samochodów osobowych do autobusów i tramwajów ograniczyłaby emisje – mówi parlamentarzystka i dodaje, że „dla naszej atmosfery nie robi to różnicy, czy odejdziemy od węgla, gazu i ropy z powodu zagrożenia kryzysem klimatycznym, czy z powodu tego, że wojna jak nigdy wcześniej obnażyła brudne od krwi ręce Putina”.

– Realnym skutkiem jest to, że pole walki przesuwa się z tego, czy w ogóle odchodzić od paliw kopalnych, na to, jak to zrobić. Na pierwszy plan wysuwa się też niezbędna systemowość takich zmian, a liberalne bajeczki o tym, że indywidualnie skręcimy kurki, weźmiemy krótszy prysznic i wszystko będzie dobrze, upadają z hukiem – dodaje przedstawicielka Razem, według której rozmowa o transporcie zbiorowym i rosyjskich paliwach kopalnych jest istotna również w kontekście opublikowanej już podczas inwazji kolejnej części raportu IPCC, wyraźnie podkreślającego ważkość działań prowadzących do łagodzenia skutków zmian klimatu, bez oszczędzania pieniędzy.

– Wskazane jest w nim, że na transformację energetyczną świat wydaje jedną szóstą tego, co potrzeba – zauważa Paulina Matysiak.

Jak ważną rolę w procesie mitygacji odgrywa transport? Według danych przywoływanych przez naszą rozmówczynię przewóz towarów i pasażerów odpowiada za jedną piątą światowych emisji gazów cieplarnianych. W Europie z kolei za 60 proc. emisji dwutlenku węgla w transporcie odpowiadają samochody osobowe.

– To właśnie one są jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń. Rozwiązanie jest proste: mniej samochodów na naszych drogach to mniej zanieczyszczeń. Jak to zrobić? Przesiąść się do transportu zbiorowego. Najmniej emisyjnym jest transport kolejowy i to na jego rozwój powinniśmy stawiać – mówi posłanka, chwaląc ostatnią decyzję rządu o zwiększaniu finansowania programu Kolej Plus, ale także zwracając uwagę na konieczność takiej przebudowy transportu, która zakłada inwestycje w czystą energię i jeszcze bardziej zmniejsza emisyjność podróży pociągami.

Jednocześnie Zjednoczonej Prawicy nie sposób nie wytknąć, że w ostatnim głosowaniu sejmowym wraz z Konfederacją odrzuciła poprawkę Senatu do tzw. ustawy sankcyjnej, której celem było wprowadzenie zakazu importu gazu LPG z Rosji.

Gitkiewicz: W Polsce transport publiczny nie działa

Koniec z niedasizmem

Za hipokryzję można też uznać fakt, że autobusy napędzane gazem CNG, które nazywa się ekologicznymi i które wjechały z początkiem kwietnia na ulice Starachowic, nie jest bezemisyjnym, a jedynie mniej szkodliwym dla środowiska i klimatu niż ropa środkiem transportu. O to, jakie mamy alternatywy, zapytaliśmy Paulinę Matysiak.

– Przede wszystkim kluczowe jest zmniejszenie naszego zapotrzebowania tu i teraz na paliwa kopalne z Rosji. Tym, na co powinniśmy stawiać i na co stawiamy jako Polska, jest dywersyfikacja naszego miksu energetycznego. Polska energetyka w tym momencie jest oparta głównie na węglu. Nie jesteśmy skazani na zakupy od Rosji: mamy terminal LNG w Świnoujściu, jesienią tego roku ukończony zostanie Baltic Pipe, planujemy pływający terminal FSRU w Gdańsku – wylicza nasza rozmówczyni i przypomina o konieczności odblokowania rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie i przyspieszeniu budowy morskich elektrowni wiatrowych oraz elektrowni jądrowej, bowiem „każda taka działająca w Europie elektrownia zmniejsza zapotrzebowanie na paliwa kopalne”.

Tu potrzebne są decyzje na szczeblu centralnym, ale i te, które podejmują lokalni włodarze. Na tych podmiotach należy wymuszać zmiany systemowe, które będą opierać się na inwestycjach w transportowe usługi publicznych i odnawialne źródła energii. Wbrew pozorom zdaje się więc, że to nie klimatyczni sceptycy albo miłośnicy aut są największymi hamulcowymi zmian.

Do inwestowania w transport zbiorowy trzeba przekonywać rząd i samorządy. Nie mam wątpliwości, że transport publiczny powinien stać się znów najważniejszą częścią inwestycji infrastrukturalnych i być ważnym elementem polityki publicznej.

Jak przekonuje Paulina Matysiak, pasażerów, także użytkowników aut, przyciągnie do transportu publicznego dobra, stabilna oferta przejazdowa i częstotliwość kursowania pociągów i autobusów. Do tego oczywiście dochodzi cena przejazdu (dla wielu osób to decydujące kryterium). Przykład Starachowic pokazuje, że polityczny niedasizm możemy odesłać do lamusa oraz cieszyć się sprawną i bezpłatną miejską komunikacją.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij