Twój koszyk jest obecnie pusty!
Piotr Nowak widzi chłopców ganiących za piłką, nie widzi futbolizmu
Tu nie chodzi o futbol, bo to coś więcej – to futbolizm, który jest ideologią i kultem, a napędza go ogromna kasa, różne interesy i emocje, które nie zawsze są szlachetne.
Polemika
⚽ Futbol w Polsce urósł do rangi ideologii („futbolizmu”), dominującej przestrzeń publiczną, finansowanie i wyobraźnię społeczną kosztem innych sportów oraz potrzeb społecznych.
🤬 Kultura kibicowska i polityczna instrumentalizacja piłki nożnej niosą ze sobą agresję, wykluczenie i nacjonalistyczne emocje, które trudno uznać za „integrujące” społeczeństwo.
Piękną bajkę opowiedział nam Piotr Nowak. Orliki, które odmieniły oblicze tej ziemi, po których hasają rozkoszne brzdące. Futbol, który zapobiega przestępstwom, samobójstwom, depresji, niskiej samoocenie, daje radość, pozwala rozładować emocje, uczy odpowiedzialności i współpracy – na pewno jakieś zalety pominęłam. Oczywiście jest pewien margines patologii kultury kibicowskiej, ale nie jest on wart uwagi.
Sama nie wiem, od czego zacząć, żeby nieco zepsuć humor naszemu autorowi i ostudzić płomień świętego oburzenia, który wywołały wypowiedzi Magdaleny Środy. Może zacznę od pytania o orliki. Sport to zdrowie, należy zachęcać dzieci i młodzież do większej aktywności fizycznej – zgoda. Ale dlaczego akurat futbol? Z rządowej strony Ministerstwa Sportu i Turystki dowiadujemy się, że mogłyby się tam znaleźć także: skate park, pump track, bieżnia okrężna, bieżnia prosta, kort tenisowy oraz sprawnościowy plac zabaw. Mogłyby, ale raczej się nie znajdują. Podobno jest tam drugie, mniejsze boisko, przeznaczone do innych sportów zespołowych, ale Nowak jakoś o tym nie wspomina – ważne jest tylko kopanie piłki. Kilka tysięcy miejsc, gdzie można grać w piłkę nożną. Jest chyba ze sto olimpijskich dyscyplin sportu, ale tylko ta jedna zasługuję na orliki. Czemu? Czyżby te inne nie zapobiegały przestępstwom, depresji, samobójstwom itepe?
Naprawdę staram się empatycznie wczuć w perspektywę autora, ale proszę o rewanż i wczucie się w moją perspektywę – osoby, której nie interesuje sport, bo nie musi. Podejrzewam, że moja optyka jest bliska optyki Magdy Środy, zatem nie odnosząc się do tego, co powiedziała, lub czego nie powiedziała, postaram się obronić ją własną piersią.
Nie interesuje mnie piłka nożna. Jednak jest jej wszędzie tyle, że nie sposób się od niej opędzić. Wchodzę na dowolną internetową stronę, a tu wielkie „z ostatniej chwili” – nasi chłopcy przegrywają 0:2. Czemu akurat futbol, a nie np. curling? Ten sport mnie trochę fascynuje, jest w nim coś paranormalnego. Czy zimą orliki nie mogłyby zamieniać się w lodowiska?
Omijam stadiony, ale niestety nie chroni mnie to przed zetknięciem z futbolową kulturą. Do autobusu, którym jadę, wdzierają się kibice, może kibole, ale to część tej kultury. Chciałabym wysiąść i zaraz mi się to uda, bo wesołe brzdące wypchnęły szybę i autobus się zatrzymuje. Kiedy gdzieś mijają mnie, wrzeszcząc, boję się ich testosteronowej agresji. Nie ma przebacz, są częścią kolorytu lokalnego, której nikt nie stara się opanować. Tacy, powiedzmy, kibice tenisa albo curlingu nie stanowią zagrożenia, natomiast ustawki, demolowanie przestrzeni publicznej i inne patologie są z jakiegoś powodu związane akurat z futbolem. Czy tylko dlatego, że jest popularny, a może właśnie dlatego jest popularny?
Futbol to przede wszystkim „największy znany aparat integrujący” – pisze Nowak. A „lokalny klub piłkarski to, szczególnie w mniejszych ośrodkach, najsilniejszy czynnik tożsamościotwórczy, wyzwalający dumę z bycia członkiem lokalnej wspólnoty”. Wiadomo, że nie chodzi tylko o wspólnoty lokalne, futbol ma – przy różnych okazjach – integrować cały naród i „wszyscy kibicujemy naszym chłopcom”. Proszę pomyśleć, jak czują się z tym ci nie-wszyscy. Ale przede wszystkim pamiętajmy, że ważnym czynnikiem związanym z silnymi tożsamościami grupowymi jest podział na my i inni, swoi i obcy. A obcych nie lubimy.
Przyjrzyjmy się bliżej tej tożsamości.
Czy autor zna jakiegoś polskiego piłkarza, który się wyoutował jako gej? A może ma dla nas jakąś podnoszącą na duchu, poczciwą opowiastkę o młodym geju, który dzięki piłce i kolegom z lokalnego klubu zyskał przyjazną wspólnotę i odzyskał pewność siebie? Widział ktoś grupy kibiców na paradach równości? Widziano, owszem, jak je atakowali.
Pochodzę z Łodzi, są tam dwa kluby piłkarskie – jeden z nich to „Żydy”, o czym przez lata informowały mnie różne graffiti. Może teraz to się zmieniło, ale raczej wierzę w siłę tradycji. Czy czarnych piłkarzy nie spotykają rasistowskie zaczepki? Dopiszmy więc antysemityzm i rasizm.
Czy dekoracje przygotowywane przez kibiców, nie kiboli, nie są nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe? Może to incydenty, ale nie są takie małe, tylko wielkości całego sektora. A ich twórców pewno spotkacie na Marszu Niepodległości.
Obawiam się, że futbol nie tyle rozładowuje i kanalizuje niebezpieczne emocje, co je roznieca.
Są też oczywiście inni kibice, sympatyczni miłośnicy piłki (przecież ich znam), może nawet stanowią większość, ale to nie oni tworzą kulturową otoczkę wokół futbolu. Nie oni są jego oknem wystawowym. Dużo katolików to mili ludzie, pewno większość – i co to zmienia w naszym oglądzie Kościoła? Można mi zarzucić, że to bardzo powierzchowna wiedza, to prawda, tak jak mówiłam, nie interesuje mnie futbol, podobnie jak hodowla złotych rybek, więc mogłabym się bez niego obyć, gdyby nie to, że nie da się go uniknąć. Choćby dlatego, że piłka nożna bywa pretekstem do wielkiego ogólnonarodowego świętowania, kiedy to pomalowane na biało-czerwono rodziny z dziećmi podążają na stadiony, dmąc w wuwuzele, a politycy wszelkiej maści i dziennikarze w ocieplających wizerunek biało-czerwonych szalikach zagrzewają wszystkich do patriotycznych uniesień. To też mi się wydaje podejrzane, bo pobrzmiewają w tym jednak wojenne werble. Bo jest cynicznym teatrem i socjotechniką. Bo to wymuszanie jedności i entuzjazmu jest w moim odczuciu inwazyjne.
A teraz w skrócie, bo to powszechnie znane fakty, miłośnikom futbolu pewno lepiej niż mi. Ponad tym niewinnymi orlikami znajduje się wielka nadbudowa, ogromna machina finansowa i reklamowa, splot rozmaitych interesów. I nie wystarczy westchnąć: cóż, kapitalizm. Bo to jest też Fifa (jesteśmy jej członkiem, prawda?) łasząca się do Trumpa i Saudów. Mundiale w Katarze i w przyszłości w Arabii Saudyjskiej, na stadionach budowanych przez niewolników z Filipin. Na naszym poletku PZPN – siedlisko przekrętów i działaczy, których wolałabym nigdy na swojej drodze nie spotkać. Współcześni gladiatorzy sprzedawani z klubu do klubu i zarabiający nieprzyzwoicie duże pieniądze. Żałosna parodia sportu amatorskiego. Nie tylko kapitalizm, ale też polityka państwa – inwestowanie w futbol ponad miarę, konkurujące z innymi celami społecznymi. Spółki skarbu państwa na piłkę też nie pożałują grosza. I wszyscy oczekują reklamowych czy też propagandowych profitów.
Tu nie chodzi o futbol, bo to coś więcej – to futbolizm, który jest ideologią i kultem, a napędza go ogromna kasa, różne interesy i emocje, które nie zawsze są szlachetne. Oczywiście wszystko opakowane w piękne wartości, reklamujące się orlikami, które przecież są spoko (ale dlaczego tylko dla piłkarzyków?)
Jedyną zaletą polskiego futbolu wydaje mi się to, że zawsze przegrywamy. Spróbujmy jednak puścić wodze fantazji. Oto mamy świetną drużynę, która na Stadionie Narodowym walczy o zwycięstwo w finale z drużyną niemiecką. Jak myślicie, jakie siły policji będą niezbędne? Niech szczera odpowiedź na to pytanie starczy za resztę argumentów.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.