Czytaj dalej, Kraj

Ocieplanie Schetyny

Polska pod światłymi rządami nie-PiS ma być krajem ludzi ambitnych, zajmujących się bogaceniem i życiem rodzinnym, którzy polityką będą się interesowali raz na cztery lata. Jak się domyślamy, po to, żeby kolejny raz zagłosować na PO.

Grzegorz Schetyna w rozmowie z Cezarym Michalskim, Historia pokolenia, Poltext 2019

Nieco rozbawił mnie timing tej publikacji – ukazała się już po wyborach europejskich, w których chyba miała pomóc wizerunkowo szefowi i architektowi Koalicji Europejskiej. Czy odniosła ten efekt i czy dotrwa on do jesieni?

Piłkę podawał mu – futbolowa metafora jest tu jak najbardziej na miejscu – Cezary Michalski. Naprawdę dobrze przygotowany do tej rozmowy i życzliwy: „my tu, Grzesiu, z jednego pokolenia”. To inteligentny publicysta, więc rozumiał, że parę niewygodnych pytań trzeba zadać i parę niemiłych spraw przypomnieć, ale bez przesady i nie drążąc, broń Boże, zbyt głęboko. Jakieś afery, powiązania z biznesem, korupcja polityczna? Coś tam było lub nie było, ale to jakiś margines. Powiązania między politykami a biznesem? Po prostu drobni i średni przedsiębiorcy coś tam wpłacali. A czy czegoś za to chcieli w zamian? Jak to czego? Polski przyjaznej ludziom przedsiębiorczym, dzięki którym Polska rozwinie się i zmodernizuje, bo czegóż by innego.

Zanim opowiem, co z tym wizerunkiem, odpowiem na inne ważne dla czytelników pytanie: czy to ciekawa książka? Bo jeśli nie, to cała robota na nic, nikomu nie będzie się chciało tego czytać.

Na początku – dla mnie zbyt długim – ciekawa dla miłośników najnowszej, a może już nie najnowszej historii, którzy lubią, czytając, westchnąć sobie: o, jakże piękna biografia. Wszystko jak trzeba. (Trudno oczywiście mieć o to do Schetyny pretensje, chociaż ja w tak ślicznie układające się narracje nie do końca wierzę). Sympatyczna inteligencka rodzina z Opola, ale ojciec pochodził ze Lwowa (był w AK, nie w Wehrmachcie), więc przepojona miłością do tego miasta i patriotyczna, antykomunistyczna, tzn. słuchająca Wolnej Europy, co maskowano atakami kaszlu. Nieźle sytuowana – już od lat 70. samochody, wakacyjne wyjazdy zagraniczne, co pozwala złożyć hołd na Monte Cassino. A młody Schetyna, kiedy tylko podrośnie, wyjeżdża do Wrocławia i tam z NZS-em i Solidarnością Walczącą walczy z komuną – kto za młodu nie był radykałem… Jest przeciwnikiem Okrągłego Stołu, ale w nowej Polsce szybko znajduje miejsce w administracji państwowej, zostaje wicewojewodą wrocławskim.

Dalsza część może już wciągnąć fanów Gry o tron. Schetyna spotyka Tuska, łączą ich przyjaźń i piłka nożna. Powstaje Kongres Liberalno-Demokratyczny, jednak przegrywa w wyborach 1993, panowie przyklejają się do Unii Wolności, powstaje PO, przegrywa, potem wygrywa. Jest to, co jest. Panowie – ci albo inni – oglądają mecze piłki nożnej, albo sami grają, i robią politykę. Zawiązują koalicje z innymi panami, żeby załatwić jeszcze innych, kombinują, rozgrywają rozmaite polityczne gry, żeby w końcu dojść do władzy. Podają sobie piłki albo złośliwie nie podają, strzelają gole i bronią swojej bramki na politycznym boisku. Kto czytał książki Roberta Krasowskiego, wie, o co chodzi – taka spersonalizowana polityczna kuchnia.

Polityka nie zmienia świata [rozmowa z Robertem Krasowskim]

Na tym tle rozgrywa się cichy dramat – Tusk już nie lubi Schetyny, który zrobił się zbyt samodzielny i za silny. Odsuwa go na boczny tor, pozbawia rozmaitych funkcji, upokarza. Ten bierze wszystko na klatę, pozostaje zawsze wierny PO, przeczekuje, nie podejmuje żadnych akcji przeciwko dawnemu przyjacielowi, chociaż meczy razem już nie oglądają. Tusk – zdaniem Schetyny – buduje partię wodzowską, popełnia błędy i wycofuje się do Rady Europejskiej. Wtedy Schetyna zostaje przewodniczącym PO, w tych trudnych czasach. Nie ma prawdziwej przyjaźni w polityce, są układy i interesy, teraz znowu zbieżne, panowie znowu się dogadują. Schetyna widzi siebie jako premiera, a Tuska jako prezydenta.

Jest twardym zawodnikiem – Grzegorz „zniszczę cię” Schetyna – jak przypomina mu Michalski. I Schetyna specjalnie nie zaprzecza. Zawsze zajmował się robotą partyjną, organizacją struktur, nawet jeśli pełnił jakieś funkcje. Aparatczyk. Jeśli to zabrzmiało nieuprzejmie, to dodajmy: propaństwowiec. Chce, żeby państwo działało lepiej i było silniejsze – z jednej strony bardziej niezależne samorządy, z drugiej mocniejsza władza centralna, no i te tam… drogi i stadiony trzeba wybudować.

Drodzy liberalni rodzice, wasza nostalgia już nigdy nie wygra z PiS

Czy jego zdaniem PO popełniła jakieś błędy? Tak, trzy: brak koalicji z Nowoczesną w wyborach 2015 roku, podniesienie wieku emerytalnego, likwidacja OFE. Ale to są raczej błędy taktyczne niż konsekwencje jakiegoś spójnego programu, który może nie był właściwy. No i Tusk, i bezwzględność tego okropnego Kaczyńskiego – to odpowiada za porażkę.

Czy Schetyna ma jakieś poglądy? Wizje przyszłości? Jakie są horyzonty jego politycznej wyobraźni? Bohaterowie jego bajki to Churchill, Reagan i Thatcher. Jest liberałem, co powtarza kilkakrotnie, i od razu definiuje: jest za wolnym rynkiem i własnością prywatną. I chyba nawet nie wie, że słowo to może oznaczać coś więcej, a to, o czym mówi, to co najwyżej neoliberalizm gospodarczy. Jest realistą, zdaje sobie sprawę, że na razie czystego wolnego rynku nie da się wprowadzić, KLD przegrał, bo był zbyt liberalny i trzeba było to inaczej opakować. Zresztą chyba nie ma głowy do jakichś filozofii społecznych czy bardziej wyrafinowanych idei. I chociaż podobno w młodości lubił piłkę i czytanie, to śladów jakichkolwiek lektur – w przeciwieństwie do sportu – raczej nie uświadczymy. Coś o Piłsudskim czytał, no ale skończył historię, więc może było na zajęciach. Nieczytanie to oczywiście dziś nic złego, w Polsce czytanie podobno szkodzi na polityczny wizerunek.

Przedstawia się nam więc Schetyna jako pragmatyk i realista, którego głównym celem jest skuteczność. Niechętny górnolotnym słowom i jakimś tam ideologiom. Czy to skrajna prawica, czy gender – to wszystko jest odklejone od rzeczywistości, do której przyklejony jest Schetyna. Może to i dobrze, jeśli celem jest budowanie koalicji, która ma pozbyć się PiS-u i zapewne (o tym na razie nie ma mowy) przywrócić pozycję PO, a następnie spożyć przystawki. Nigdy nie będzie charyzmatycznym przywódcą, ale może zdobyć szacunek, pokazując się jako zręczny polityczny gracz. O ile naprawdę okaże się skuteczny. Na razie podobno własna partia zaczyna kwestionować jego przywództwo. Inna sprawa, że chyba nie ma kto go zastąpić.

Lubnauer: Biedroń oddał kraj walkowerem i pojechał do Brukseli. Tylko Koalicja pokona PiS

I co dalej? Schetyna mówi tak, jakby już wygrali wybory. Trzeba rozliczyć winnych, postawić przed Trybunałem Stanu, naprawić to, co zepsuli. Program Kaczyńskiego „500 plus strach” zastąpić programami socjalnymi i edukacyjnymi. Ciekawe jakimi? Coś zrobić ze służbą zdrowia. Ale co? Polska ma być „przedmurzem” demokracji liberalnej i nauczyć Europę, jak się walczy z populizmem. Oczywiście chodzi o taką polską demokrację liberalną – nie dla mniejszości i nie dla kobiet. (To „his-toria pokolenia”, na pewno nie her-storia). Słowo aborcja nawet nie pada, o związkach partnerskich będziemy debatować (a wydawało się, że już debatowaliśmy i pora na decyzje), o relacjach z Kościołem też lepiej milczeć. Panowie rozmawiają o klimacie – ale tylko politycznym. O środowisku – ale Porozumienia Centrum. Pada też kilka zaklęć z użyciem słowa „modernizacja”. Polska pod światłymi rządami nie-PiS ma być krajem ludzi ambitnych, zajmujących się bogaceniem i życiem rodzinnym, którzy polityką będą się interesowali raz na cztery lata. Jak się domyślamy, po to, żeby kolejny raz zagłosować na PO.

I co dalej? Schetyna mówi tak, jakby już wygrali wybory. Trzeba rozliczyć winnych, postawić przed Trybunałem Stanu, naprawić to, co zepsuli.

Wiem, że zarzucanie PO czy koalicji, jakaś pewno powstanie pod jej auspicjami, braku atrakcyjnego programu i tchórzostwa w kwestiach obyczajowych to piosenka, która już mogła się znudzić. Zresztą może taka jest dziejowa konieczność – inaczej się nie da. Niestety w polityku Schetynie niewiele znajduję poza tą dziejową koniecznością. Ale poza tym to swój chłop – wierzący, rodzinny, miłośnik kosza i nogi, kiedy trzeba twardy, zaradny, lojalny, o nikim złego słowa tak naprawdę nie powiedział, tylko o PiS. Prezentuje zdrowy rozsądek, a nie jakieś wizje. Schetyna ocieplony.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij