Kraj

Możecie odetchnąć: PiS-owi niewiele wzrosło

Sytuacja nadzwyczajna, jak sama nazwa wskazuje, ma to do siebie, że nie trwa wiecznie. Co będzie z poparciem dla władzy PiS, kiedy powrócą „zwyczajne” czasy?

Oprócz oczywistych obaw, a nawet strachu o to, jak poradzi sobie Ukraina i czy Polska będzie następna, gdzieś pod powierzchnią tliło się pytanie: a jak to wpłynie na sytuację polityczną nad Wisłą?

Stawianie tego pytania publicznie nie za bardzo było wskazane. Trwa przecież wojna u naszych granic, nie czas teraz „myśleć o słupkach”. A jednak o słupkach myślało wielu. Nie każdy chciał się przyznać, nawet przed samym sobą, bo przecież chcemy uchodzić, także w swoich oczach, za szlachetnych. W rzeczywistości jednych ogarniało przerażenie, że teraz PiS w cuglach wygra wybory, a drudzy z tego samego powodu popadali w zachwyt. Oto wszystko się wyzeruje – jak powiedzieć miał ponoć jeden z polityków.

Tymczasem, niewiele się zmieniło.

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to fakt, że opozycja praktycznie nic nie straciła. Wszystkie partie są mniej więcej na tych samych pozycjach co przed wojną Putina. Owszem, początkowo, jak wskazuje Marcin Duma, mniejsze partie straciły, ale zaraz wróciły na swoje miejsce.

Drugie – to oczywisty przepływ głosów z Konfederacji do PiS. Oto na naszych oczach widzimy, ile w Konfederacji jest żelaznego elektoratu brauno-korwino-antyszczepionkowców, a ile tych, dla których ważna jest konserwatywna tradycja i niskie podatki. Te ostatnie, oczywiście w czasie wojny, mniej zaprzątają głowę, a na pierwszy plan wychodzi problem bezpieczeństwa. Ponad połowa wyborców Konfederacji za gwaranta takiego bezpieczeństwa uważa bardziej PiS niż partię Brauna z Bosakiem. I to na ten moment jest dla Konfederacji, która nieco utuczyła się sondażowo na problemach pandemii, małą katastrofą.

Lista hańby, czyli kto nadal kumpluje się z Putinem i i bije zbrodniarzom pokłony

Na miejscu obozu PiS mimo wszystko nie byłbym aż tak szczęśliwy z wyników tego sondażu. Przy tej skali zagrożenia bowiem i przy tak relatywnie dobrej polityce rządu i prezydenta wzrost poparcia dla PiS-u i owa swoista „sondażowa premia” wojenna okazują się niezbyt wysokie. Wszak to zaledwie 4–5 pkt proc., w dodatku punkty wyrwane przede wszystkim konfederatom, a nie demokratycznej opozycji.

Nie ma więc przepływów między obozami, wciąż trwa przelewanie w obrębie tych samych naczyń. Dodatkowo poparcie dla prezydenta i premiera szybuje pod 60 proc., ale nijak nie chce się przełożyć na radykalny wzrost poparcia dla PiS, nawet jeśli ten schował do szafy Kaczyńskiego. Problem PiS-u polega bowiem na tym, że teraz są w pewnym szczycie wojennych emocji. Te jednak opadną. Sytuacja nadzwyczajna, jak sama nazwa wskazuje, ma to do siebie, że nie trwa wiecznie, a „zwyczajne” czasy powrócą, nawet jeśli wojna się przedłuży. Potrafili Polacy przyzwyczaić się do 120 tysięcy zgonów na covid, to przyzwyczają się do wojny w sąsiednim kraju. Co wtedy z poparciem dla władzy?

Paradoksalnie dobra ocena radzenia sobie w kryzysie może PiS-owi zaszkodzić, gdy wróci do swoich zwyczajowych praktyk wiecznej awantury, bo to od razu przyniesie głębokie poczucie zawodu. Ah shit, here we go again – żeby powtórzyć za pewnym memem.

Walka z Unią, która urasta do roli głównego ekonomicznego wroga Polski, może zacząć być uważana za rodzaj, jeśli nie zdrady, to naruszania polskiego bezpieczeństwa. Nie czas na spory z Unią o jakieś sądowe głupstwa Ziobry, skoro wspólnie walczymy z Rosją. Nie przypadkiem ziobryści na czas inwazji schowali się do piwnicy.

Wreszcie, co innego pomagać cudzymi rękoma (na przykład organizacji pozarządowych), gdy wszyscy są zjednoczeni, a co innego dzielić zasoby między własnych obywateli i uchodźców, mając na karku szowinistyczną Konfederację. Czas empatii w żadnym społeczeństwie nie trwa wiecznie. Wiedzieli coś o tym polscy żołnierze, którzy zostali w powojennej Anglii Churchilla.

Ustawa lex Czarnek zawetowana. Duda zgrywa Salomona

Stąd, wbrew przerażeniu niektórych i radości innych, polityczna piłka wciąż jest w grze. Wyborcy antydemokratycznej opozycji, nawet jeśli cenią działania władzy w kryzysie, to krzywd nie zapominają i głosować na PiS nie chcą. Wyborcy Konfederacji uciekli pod pisowską flagę, przy której na dłuższą metę niekoniecznie zostaną. A jeśli zostaną, to przy takich sondażach dojdzie zapewne do powstania bloków wyborczych, tak aby demokratyczna opozycja przejęła podprogowe głosy chylącej się ku upadkowi Konfederacji. Dodatkowo nieprzewidywalny stał się prezydent, który zaczyna wybijać się na niepodległość. A to oznacza, że jeszcze wiele może się politycznie wydarzyć.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij