Wyskok Brauna doda mu wyborców i zachęci innych do podobnych działań – ocenia badaczka historii polsko-żydowskiej Katarzyna Markusz w rozmowie z Łukaszem Łacheckim.
Łukasz Łachecki: Grzegorz Braun przerwał we wtorek wykład prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym, zatytułowany Polski (narastający) problem z historią Holokaustu. Świadectwa tego problemu w ostatnich tygodniach widzieliśmy regularnie, ale jakie mogą być konsekwencje polityczne? Czy to zapowiedź, że w kolejnych miesiącach wątki antysemickie będą powracać w kampanii wyborczej?
Katarzyna Markusz: Wydaje mi się, że to będzie eskalować, i nie tylko w ramach kampanii wyborczej, bo z zaprzeczaniem prawdom historycznym dotyczącym relacji polsko-żydowskich, szczególnie w czasie II wojny światowej, mamy do czynienia już od lat. Nie jest to jedynie związane z wyborami, ale z ogólnym trendem, w którym państwo polskie wspiera, a nawet samo powołuje instytucje, które zajmują się odwracaniem historii, kładą nacisk na pokazywanie, że Polacy byli wspaniali, że robili dużo dobrych rzeczy, że były miliony Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy ratowali Żydów. A wiemy, że to nieprawda.
Grabowski: Polscy policjanci często mordowali Żydów. Na własną rękę i z ogromną inicjatywą
czytaj także
Incydent z Braunem nie był przypadkiem, już od kilku dni wokół wykładu narastała histeryczna atmosfera.
Jeszcze przed wykładem Jakub Kumoch, gwiazda rządowo-prawicowa, szczuł na organizatorów na Twitterze, pisząc, że oto u Niemców będą mówić o polskim problemie z akceptacją Holokaustu. Wszyscy mogliśmy poczuć się trochę jak w 1968 roku, że Żydzi razem z Niemcami przeciwko Polakom coś knują w sprawie dotyczącej historii. To było jakieś odzwierciedlenie tamtej sytuacji sprzed lat, wszystko się powtarza. Istniała realna obawa, że atmosfera zbudowana w mediach społecznościowych wokół tego wykładu doprowadzi do niepożądanego zachowania. I tak się rzeczywiście stało.
Gdy kilka miesięcy temu przypomniano piątkę Mentzena, m.in. z postulatem Polski bez Żydów, zdawało się, że reakcje zmuszą Konfederację do porzucenia antysemickich postulatów. Ale reakcje na wyskok Brauna, np. w mediach społecznościowych, pokazują, że pacjentowi – to znaczy Polakom – się pogorszyło.
Wyskok Brauna doda mu wyborców i zachęci innych do podobnych działań, zwłaszcza że nie widziałam, żeby ktoś z rządu, z Ministerstwa Kultury czy Ministerstwa Nauki, potępił jego zachowanie. To, co zrobił, podoba się ludziom, którzy głosują na Konfederację, głosują na partie prawicowe, mające hasła godnościowe wpisane w swoje programy.
Wolność w wydaniu @KONFEDERACJA_🤮 pic.twitter.com/GASehATrGQ
— Maciej Gdula (@m_gdula) May 31, 2023
Być może to zachęci kolejnych, nie tylko czynnych polityków, ale też ludzi, którzy chcą w jakiś sposób zaistnieć publicznie, do podobnych zachowań. Oczywiście Braun ma immunitet i jemu jest łatwiej zachowywać się w tak skandaliczny sposób, niszczyć cudze mienie, chociaż Konfederacja przecież głosi „święte prawo własności”. Jak się okazuje, nie zawsze jest ono tak istotne – jeśli sprawa dotyczy mienia jakiegoś instytutu naukowego, to widocznie można je niszczyć.
Czy sytuacja badaczy i badaczek Zagłady może być jeszcze trudniejsza?
Obawiam się, że atmosfera wokół relacji polsko-żydowskich będzie eskalować. Boję się, że w końcu dojdzie do przemocy fizycznej. Nikt z władz nie robi nic, żeby temu zapobiec – raczej podsyca, żeby coś się wydarzyło.
Ja czuję, że zagrożenie fizyczną napaścią nad nami wisi, przypomina mi to sytuację przed morderstwem prezydenta Narutowicza, kiedy prawicowa część sceny politycznej oskarżała go o to, że został wybrany głosami Żydów. Teraz mamy podobną sytuację szczucia na mniejszości i obawiam się, że dojdzie do jakiegoś wydarzenia, którego nie da się już odwrócić.
Podobnie jak sto lat temu w przypadku śmierci Narutowicza, tak i dziś dokonuje się to przy cichym przyzwoleniu strony „postępowej”. Niedawno Maciej Gdula był atakowany przez swoich wyborców za najmniej kontrowersyjne stwierdzenie świata – że ofiarami Zagłady byli Żydzi. Ze stron innych niż radykalnie prawicowe Grabowski nie zawsze może liczyć na poparcie.
Od kilku tygodni mamy wzmożoną atmosferę. Na przykład w „Tygodniku Powszechnym” Michał Okoński opublikował artykuł, w którym odniósł się do prof. Grabowskiego krytycznie. Krytykuje podawane przez niego liczby, twierdzi, że nie ma dowodów, że to przesada, choć przecież dziennikarz „TP” nie jest naukowcem i nie ma wystarczającej wiedzy i umiejętności, by cudze badania weryfikować. Te ataki nadchodzą więc z różnych stron, nie tylko prawicy, ale też ze strony katolickiego pisma. Mało tego, na grupie fejsbukowej skupiającej historyków Okoński wypowiedział się w takim duchu, że Grabowski daje w ten sposób oręż władzy, żeby walczyła z innymi badaczami.
PiS z kolei odwraca stolik i sięga po symbolikę Auschwitz, wykorzystując tweet Tomasza Lisa i sugerując, że udział w marszu 4 czerwca jest poparciem dla agresywnej retoryki… nie wiadomo właściwie czyjej, bo Lis nie jest politykiem, nie ma wpływu na bieżącą sytuację w Polsce. Jak oceniasz to nagranie?
Filmik PiS-u jest oburzający i skandaliczny. Skrytykował go nawet Andrzej Duda. Ale mnie uderza w tej sprawie coś jeszcze.
Pamięć o Ofiarach niemieckich zbrodni w Auschwitz jest święta i nietykalna. Tragedia milionów Ofiar nie może być wykorzystywana w walce politycznej. To działanie niegodne i nie ma dla niego usprawiedliwienia.
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) May 31, 2023
Ani na filmie, ani w twitterowym oświadczeniu Dudy nie pojawia się „słowo na Ż”. Są ofiary Auschwitz, ale nikt nie wspomina, że zdecydowana większość z nich to Żydzi. Pojawia się natomiast liczba 6 milionów Polaków, którzy zginęli w czasie wojny, co nie jest prawdą. W rzeczywistości były to 3 miliony polskich Żydów (nieuznawanych jeszcze przed wojną za pełnoprawnych obywateli) oraz ok. 1,8 miliona nieżydowskich ofiar po stronie polskiej. Liczba 6 milionów ustalona została odgórnie po wojnie przez nakaz Jakuba Bermana, członka Biura Politycznego PZPR, dlatego że komuniści nie chcieli przyznać, iż Polaków zginęło mniej niż Żydów.
We wrześniu, tydzień przed ogłoszeniem prac komisji ds. badania wpływów rosyjskich odbędzie się beatyfikacja rodziny Ulmów. Może znany z sympatii prorosyjskich, nazywany „ruską onucą” nawet przez marszałkinię Gosiewską Braun chce odwrócić uwagę od potencjalnych zagrożeń dla siebie, wynikających z działania komisji, i dlatego sięga po antysemityzm? Myślisz, że miesiąc przed wyborami beatyfikacja może odegrać rolę polityczną?
Myślę, że tak, bo każda okazja jest wykorzystywana przez polskich polityków do własnych potrzeb.
czytaj także
Prawica nie boi się, że przy okazji bohaterstwa Ulmów będzie również przypominane, że zginęli w wyniku donosu Polaków? Granatowych policjantów służących Niemcom, jak pokazał właśnie Grabowski, było jednak o wiele więcej niż Sprawiedliwych.
Rodzina Ulmów to bezsprzecznie wspaniali ludzie, bohaterowie, którym należy się pamięć i szacunek. Zrobili coś wielkiego i bardzo ważnego, tutaj nie ma dyskusji.
Natomiast to, w jaki sposób się zachowali, było rzadkością, a polityka historyczna forsowana przez polskie władze chce nam wmówić, że taka postawa była powszechna, co nie jest prawdą. Myślę, że warto by było zarówno w muzeum w Markowej, jak i podczas wszystkich uroczystości związanych z beatyfikacją powiedzieć, że ich czyny były wyjątkowe.
Dlaczego właściwie faszyści tak nienawidzą akurat prof. Grabowskiego?
Bo mówi prawdę na temat tego, co się wydarzyło w czasie II wojny światowej i jakie były relacje między Polakami a Żydami, a jest to prawda, której jakaś część polskiego społeczeństwa nie chce przyjąć do wiadomości.
Nie wiem dlaczego, bo co by nam się stało, gdybyśmy to zaakceptowali i żyli z tym dalej? Przecież my dzisiaj nie ponosimy odpowiedzialności za to, co robili nasi dziadkowie. Nikt nie obarcza dzisiejszych młodych ludzi tym, co zrobili ci, którzy żyli tutaj przed nami. Ale to są fakty historyczne, z którymi musimy się pogodzić.
„Bez żadnego udziału Niemców”. Jak polska granatowa policja mordowała Żydów
czytaj także
Nie byliśmy narodem Sprawiedliwych – byliśmy narodem różnych ludzi, różnych postaw. Tak jak Ukraińcy muszą się pogodzić z tym, co wydarzyło się na Wołyniu, tak my musimy się pogodzić z tym, co stało się na polskich ziemiach w czasie wojny.
Kością niezgody jest przypomniana znów liczba ofiar trzeciej fazy Holokaustu, sięgająca według Grabowskiego 200 tys. zabitych osób pochodzenia żydowskiego. Nie jest to liczba nowa, profesor mówi o niej od lat, ale jeśli kilka lat temu mieliśmy dyskusję o wypowiedzi Jana Tomasza Grossa, mówiącego zgodnie z badaniami, że Polacy zabili w czasie okupacji więcej Żydów niż Niemców – czyli więcej niż 16 tysięcy – to może szok poznawczy jest nadal za duży.
Mówiąc o tej liczbie, bądźmy dokładni – te 200 tys. to według badań Grabowskiego nie jest liczba zabitych, tylko liczba Żydów, do których śmierci przyczynili się Polacy. Nie wszyscy mordowali, czasem wydawali albo informowali Niemców, przyczyniając się do śmierci pośrednio. Natomiast Gross zeznawał w prokuraturze i śledztwo zostało umorzone, to znaczy, że nie dopatrzono się żadnego niewłaściwego zachowania z jego strony. Skoro prokuratura to zaakceptowała, to i my powinniśmy.
**
Katarzyna Markusz – dziennikarka portalu Jewish.pl, polska korespondentka Jewish Telegraphic Agency, publicystka „The Times of Israel”, badaczka historii polsko-żydowskiej.