Zestawienie wyobrażeń biesiadującego z bogami tytana Marciniaka, rzutkiego przedsiębiorcy Mentzena i skorumpowanej, prześladującej polskich kibiców elitarnej UEFA sprawia, że serca polskiej publiki mocniej zabiły na „donos” lewackiego stowarzyszenia Nigdy Więcej.
Aby zrozumieć, dlaczego sprawa sędziego Marciniaka rozgrzała do czerwoności polską publikę, trzeba przede wszystkim dostrzec, kim w świadomości społecznej (nie tylko kibiców) jest Szymon Marciniak, czym jest UEFA i kim dziś jest, niestety, Sławomir Mentzen.
W przypadku Marciniaka nie mówimy bowiem tylko o sędzi piłkarskim; drugim, być może lepszym, Michale Listkiewiczu. Mówimy o kimś, kto kumuluje wszystkie polskie piłkarskie marzenia, niespełnione nadzieje, strachy i kompleksy. Kimś, kto w wiecznie upadłej sportowo polskiej piłce, nawilżanej milionami złotych podatników, jest dowodem, że jednak można.
czytaj także
Można dostąpić Olimpu, siedzieć przy jednym stole z bogami i nie tyle sznurować im sandały, co wręcz rozstawiać tych wszystkich Messich i Haalandów po kątach. Dziś już (prawie) nikt nie pamięta, jak bardzo Marciniak za swoje sędziowanie w Ekstraklasie był przez tych samych często kibiców krytykowany. Blask chwały, unoszący się ponad na wpół mitycznymi arenami walk współczesnych bogów promienieje na Marciniaka, a z Marciniaka na polską wspólnotę.
Atak na sędziego za udział w konferencji Everest jest więc w odczuciu społecznym atakiem na Polskę. Nie jest to wina samego Marciniaka, to oczywista cena sukcesu. Ale też Marciniak, w swojej mimo wszystko zaskakującej próżności, sukces ten jak najbardziej chce zdyskontować. Dlatego nie odmawia mediom i z satysfakcją pławi się w zainteresowaniu. Dlatego widać go wszędzie.
W pewnym sensie zaczął przypominać słynny gorący kubek, którym piłkarze Jerzego Engela wypełniali przestrzeń medialną po długo wyczekiwanym awansie na mundial. Metafora tym celniejsza, że to właśnie Marciniak przejął rolę reprezentanta Polski od polskich piłkarzy, z coraz bardziej nielubianym Robertem Lewandowskim na czele. To z Szymonem Marciniakiem utożsamiają się dziś kibice, nie z tymi chytrusami od afery premiowej.
Z drugiej strony pojawia się niemal znikąd postać Sławomira, a właściwie Sławka, Mentzena. Nie tylko w całej tej historii z Marciniakiem, ale w ogóle, w całej narracji swoich zwolenników Sławek nie jest politykiem. Sławek jest przede wszystkim przedsiębiorcą.
czytaj także
To już nie Krzysztof Bosak, przez lata będący na utrzymaniu rodziców. To nie Korwin-Mikke, który swój próżniaczy żywot ekscentryka wieść może dzięki odziedziczeniu po matce nieruchomości wartych miliony. To wreszcie ten wymarzony przedsiębiorca. Ktoś, kto „tymi ręcami” dorobił się firmy, kto wreszcie może dowieść, że nie musisz być piwniczakiem z kucykiem, by głosić eksperckie komentarze o likwidacji podatków, likwidacji ZUS-u i likwidacji innych likwidacji. Polityka? Jest jakoś na uboczu. Wyszła przypadkiem. Jest w tej narracji dodatkiem, hobbystycznym zajęciem pana Sławka, który, skoro ma firmę i doktorat, to zna się przecież na makroekonomii.
Wreszcie trzecim aktorem jest UEFA czy tam FIFA, gdyż i tak nikt tego nie rozróżnia i traktuje jako jedno. Skorumpowane monstrum, które zajęło miejsce dawnego PZPN Mariana Dziurowicza i dzisiejszego Episkopatu. Organizacja, która samym wspomnieniem o jakiejkolwiek etyce wywołuje napady śmiechu i atak szału – także, a może przede wszystkim u tych kibiców, którzy cieszą się na widok transparentów o litewskim chamie klękającym przed polskim panem, Jihadzie Legia i kolejnych pozdrowieniach do więzienia.
Zestawienie tych wszystkich wyobrażeń: biesiadującego z bogami tytana Marciniaka, rzutkiego przedsiębiorcy Mentzena i skorumpowanej, prześladującej polskich kibiców elitarnej UEFA sprawia, że serca polskiej publiki mocniej zabiły na „donos” lewackiego stowarzyszenia Nigdy Więcej. Jak wiadomo, gdy ktoś walczy z faszyzmem, to jest z definicji lewakiem. Wszak libkom i prawicy faszyzm bardzo nie przeszkadza.
Problem w tym, że dla założonego lata temu Stowarzyszenia Nigdy Więcej ten obraz jest zupełnie inny. Szymon Marciniak jest nie tylko celebrytą ocierającym się o świat wielkiego futbolu, ale przede wszystkim pracownikiem UEFA, którego zdjęcia w stroju pracowniczym znalazły się na ogłoszeniu o biznesowym evencie. UEFA może i jest pełna hipokryzji, ale jednak jej walka z rasizmem (w przeciwieństwie do czapkowania rozmaitym reżimom) jest, jak każda walka z rasizmem, czymś pozytywnym, nawet jeśli motywowanym biznesowym zyskiem.
czytaj także
Wreszcie Sławek Mentzen nie jest tylko przedsiębiorcą, ale jest przede wszystkim liderem homofobicznej, antysemickiej i rasistowskiej Konfederacji, a status przedsiębiorcy i biznesowe eventy są budowaniem legendy potrzebnej dla sukcesu politycznego. Jest liderem partii, w której Braun nawołuje do mordowania ludzi, Korwin akceptuje pedofilię, a sam Mentzen twierdzi, że dopiero sąd może decydować, czy rodzic może tłuc dziecko kablem do żelazka.
I owszem, można chować się za legalizmem, chociaż jakoś w sprawie gry Rybusa w Rosji nikt kwestii prawnych nie podnosił. Liczyła się wyłącznie etyka. Można chować się za zarzutami wszechwładzy pracodawcy w stosunku do czasu wolnego pracownika, chociaż jakoś wyznawcy Mentzena od lat głoszą, że pracodawca powinien móc ustalać zasady, jakie chce, a jak się nie podoba, to wynocha. Można wreszcie wypominać hipokryzję UEFA, chociaż gdy największe kluby chciały się od UEFA wyzwolić w ramach Superligi, to nagle UEFA nikomu nie przeszkadzała.
Ale można też spojrzeć na sprawę oczami Stowarzyszenia Nigdy Więcej i zapytać, coście, Marciniaki, uczyniły z tą krainą? Co się z wami stało, że nie szokuje, nie obraża, nie budzi w was wstrętu to, że ktoś taki jaki Marciniak chodzi na eventy lidera proruskiej, profaszystowskiej partii, których politycy nawołują do mordowania ludzi, akceptują pedofilię, a swego czasu asystent jednego z nich organizował zloty neonazistowskie? Co musi jeszcze powiedzieć Braun, Korwin, ile razy musi być zdemolowana Warszawa, ile sieg heil w lasach musi być wykrzyczane, żebyście zrozumieli, jakimi jesteście idiotami, grającymi w cyrku ocieplania brunatnej prawicy? Jak wam nakłaść do łba, że te eventy biznesowe nie są dla robienia biznesu, tylko po to, żeby brunatne towarzystwo, jak to się dzieje w całej Europie, zamieniło fleki na garnitury i wreszcie dorwało się do, także waszych, pieniędzy?
Mentzen nie jest tylko przedsiębiorcą. Jest liderem brunatnej partii, którego rolą jest ocieplenie jej wizerunku, a gdy się już wystarczająco ociepli, to się przejmie Trybunał Konstytucyjny i wprowadzi zakaz rozwodów. Żeby sobie panowie na prawicy mogli dowolnie dymać na boku, a zdradzane żony nie mogły odejść razem z dziećmi. Bo taki jest plan Mentzenów tego świata.
To nie donos na Marciniaka jest skandalem. Skandalem jest to, że Marciniak do kogoś takiego jak Mentzen poszedł. Że w głowie nie zaświeciła mu się lampka: Mentzen – Konfederacja – brunatna prawica. I że nie zaświeciła się wam, bo jesteście tak zachłyśnięci aurą sukcesu Marciniaka, że już kompletnie niczego nie wymagacie od swojego bohatera. Nawet tego, żeby nie firmował swoją twarzą środowiska kogoś takiego jak Mentzen.
Widzisz na ścianie nienawistny napis? Zrób zdjęcie i zgłoś policji
czytaj także
Ale jest jeszcze jedno. Gdy jest wina, w przypadku Marciniaka pewnie nieumyślna, to powinna być i kara. Tyle że surowe, maskujące strach, uprzedzenie i ślepy odwet kary to domena właśnie mentzenowskiej prawicy. Rolą kar lewicy powinna być nadzieja poprawy, za co zresztą lewica jest przez wszystkich atakowana jako zbyt słaba i naiwna. Ale właśnie takiego rozważnego karania w tej sprawie potrzeba. Dlatego rację ma Maciej Konieczny z partii Razem – zwykła żółta kartka wystarczy.
Szymon Marciniak nie powinien uczestniczyć w imprezie organizowanej przez skrajną prawicę. Był to ewidentny błąd oceny z jego strony. Nie jest jednak rasistą ani faszystą i dlatego odebranie mu finału to przesada. Wystarczyłaby żółta kartka. UEFA zresztą sama święta nie jest 1/2
— Maciej Konieczny (@_mkonieczny) June 2, 2023