Kraj

Balicki: Władza nie może być śmieszna

Władza, służby, partie – wszystkie przekroczyły granicę śmieszności. Nic dziwnego, że ludzie chcą dziś przyspieszonych wyborów.

Ewelina Latosek: Czego dowiedzieliśmy się o polskiej polityce z taśm opublikowanych przez „WPROST”?

Marek Balicki: Treść tych rozmów nie jest specjalnie szokująca. Jedynie Sławomir Nowak pogrążył się ostatecznie, chociaż to, co padło w jego rozmowie, nie wskazuje na jakąś wielką aferę korupcyjną. Wygląda to bardziej naruszenie zasad, nieakceptowalne oczywiście. Takich rozmów nie powinien prowadzić też Marek Belka jako szef banku centralnego. Trudno przecież uznać, że była to jedynie prywatna rozmowa, ona dotyczyła spraw publicznych. Nie uczestniczył w niej ktoś z rodziny czy kolega, tylko urzędujący minister spraw wewnętrznych, a rachunek opłacono ze służbowej karty. Trudno się więc dziwić, że u niektórych komentatorów rodzą się wątpliwości, czy w tej sytuacji Belka może kontynuować pracę prezesa Narodowego Banku Polskiego. Te rozmowy budzą emocje, ponieważ zostały ujawnione, a to łamie pewien porządek.

Ludzie chcą wierzyć, że władza jest odpowiedzialna, zachowuje powagę i… nie daje się podsłuchiwać. Dlatego istotą problemu jest nie tyle to, co zostało powiedziane, ale fakt, że rozmowy zostały nagrane.

Chociaż trudno ludziom przełknąć także to, że władza co innego mówi publicznie, a co innego we własnym gronie. To wszystko podważa zaufanie do władzy, do całego establishmentu.

Kto według pana na tym zyska?

Kapitał polityczny mogą zbić ugrupowania antysystemowe i antyestablishmentowe, np. Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego. Może zyskać też PiS, który ciągle marzy o IV RP. Stracą zapewne pozostałe partie obecne w parlamencie, bo przez opinię publiczną jest to odbierane jako zachowanie polityków w ogóle, nie tylko Platformy Obywatelskiej. Zresztą podsłuchani mogli zostać także politycy opozycji. Niewykluczone, że pojawią się i takie taśmy. Trudno przewidywać bieg wydarzeń, ale najprawdopodobniej nie będzie jednak przyspieszonych wyborów. Nie powstanie też komisja śledcza, bo nie ma w jakiej sprawie jej powołać. Chyba że w sprawie nieudolności służb specjalnych, które nie wiedziały, że przez ponad rok ktoś nagrywał członków rządu.  

Źle się stało, że minister Sienkiewicz od razu nie podał się do dymisji. Premier przecież nie musiał jej przyjmować. Ale może rząd jeszcze czegoś się boi? Może są następne taśmy, których upublicznienie może stać się jeszcze większym problemem?

To nie pierwszy przypadek, gdy rząd Donalda Tuska zmaga się z ujawnieniem potajemnych nagrań polityków obozu władzy. Ani przy aferze hazardowej, ani przy nagraniach mających kompromitować ministra Sawickiego ten rząd nie zachwiał się w posadach. Czemu dzieje się to teraz?

Bo nagrany został minister nadzorujący służby, które same zajmują się podsłuchami. Atmosferę podgrzały wyjątkowo niezrozumiałe działania prokuratury i ABW w redakcji „Wprost”. I groteskowo nieskuteczne.

Ta teczka, którą agenci przypadkowo zostawili w redakcji, była przekroczeniem granicy śmieszności. Władza powinna budzić zaufanie, respekt, dawać obywatelom poczucie pewności. Władza nie może być śmieszna.

A nasz minister, który odpowiada za bezpieczeństwo członków rządu i osób pełniących inne ważne funkcje w państwie, był podsłuchiwany! I to podczas rozmowy, która – jak zauważył Ryszard Bugaj – odbyła się poza gmachem ministerstwa na Rakowieckiej chyba właśnie po to, aby nie została zarejestrowana. To prowokuje reakcje, że władza nie tylko kłamie i oszukuje, ale jest do bólu nieudolna. Wszak ci, którzy odpowiadają za legalne wykorzystywanie podsłuchów, sami zostali podsłuchani.

Za skandaliczne uważam też recenzowanie na gorąco działań prokuratury przez ministra sprawiedliwości. Nie jest dobrze, gdy organy władzy przerzucają się nawzajem oskarżeniami czy ocenami. Teraz tylko brakuje, żeby prokurator generalny podsumował działalność rządu. Tego robić nie wolno.

Minister Biernacki wiele w moich oczach stracił, wdając się w tego typu spory.

Ktoś jeszcze panuje nad tym, co dzieje się w rządzie?

Mamy kryzys przywództwa i głęboki kryzys Platformy Obywatelskiej, której czas najwyraźniej się kończy. Tak jak Tusk dotychczas bardzo zręcznie funkcjonował w przestrzeni publicznej i medialnej, tak tutaj najwyraźniej się pogubił. Każdy dzień działał na jego niekorzyść. Odnalazł się dopiero przy okazji votum zaufania, jednocześnie obnażając słabość opozycji, ale na dłuższą metę to niewiele zmienia. Poparcie dla PO bardzo nie spadnie, pewnie o kolejne kilka punktów. Chyba, że kolejna ujawniona rozmowa będzie tą, która zmieni znaczenie całej sprawy. Ale ciągle pozostaje pytanie, jak mogło do tego wszystkiego dojść, i jak to możliwe, że władza okazała się tak słaba.

Jaki czeka nas scenariusz polityczny? Powinniśmy być gotowi na przyspieszone wybory?

Na razie nic na to nie wskazuje. Nie wspomina o nich Leszek Miller. Jarosław Kaczyński proponował rząd techniczny, a teraz serwuje nam skazane z góry na niepowodzenie konstruktywne votum nieufności.

O przyspieszonych wyborach mówią dziś ci, których można, za klasykiem, porównać do karpi głosujących za przyspieszeniem wigilii, czyli Solidarna Polska i Janusz Palikot, którzy znajdują się poniżej progu wyborczego.

Na przedterminowe wybory musiałaby się zgodzić koalicja. Dla PSL to żaden interes. Także to, że Tusk o nich raz wspomniał, nic jeszcze nie znaczy. Co innego, jeśli PO skalkuluje, że na wyborach w tym roku straci mniej niż gdyby miały odbyć się w przyszłym. Na razie jednak o tym nie słychać. Platforma też się raczej nie rozpadnie, chyba że kolejne nagrania ujawnią jakąś rzeczywistą aferę innego kalibru. Bo na razie aferą jest fakt, że władza dała się podsłuchać i nie za bardzo wiadomo, kto to organizował. To jest poważny problem, ale jednak za mało, aby obóz władzy uległ destabilizacji.

Nie? Premier wspominał przecież o „zamachu stanu”.

Jaki zamach stanu? Zamach stanu to przecież objęcie władzy wbrew prawu. A tym z pewnością nie są ani przedterminowe wybory, ani ukształtowanie się nowej większości w parlamencie. To był błąd premiera. Może czegoś się przestraszył. Strach ma wielkie oczy, ale premier powinien takie emocje trzymać w ryzach. A tak na marginesie, to PO dysponuje pakietem głosów niezbędnym do rozwiązania Sejmu. Więc zamach na obecny rząd może zrobić tylko sam Tusk, jeśli uzna, że mu się to opłaca.

To co w takim razie? Zwykła niefrasobliwość polityków? 

Minister spraw wewnętrznych zawsze powinien zakładać, że może być podsłuchany, szczególnie kiedy jest wysyłany po to, aby sondować, co szef banku centralnego jest w stanie zrobić w określonej sprawie. Ludwik Dorn mówi, że kiedy był ministrem spraw wewnętrznych, to zawsze zakładał, że może być podsłuchany i używał nawet specjalnego urządzenia zabezpieczającego. Nie wiem, dlaczego Sienkiewicz nie zachował ostrożności. Ministrem jest się 24 godziny na dobę. W odróżnieniu od zwykłego obywatela nie można się upić publicznie, będąc ministrem, nie można też bezkarnie wygadywać głupot. A poufne rozmowy powinny odbywać się w odpowiednich warunkach, z zachowaniem szczególnej ostrożności.

W 2004 roku była sprawa ówczesnego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza i jego skradzionego laptopa zawierającego poufne dane, które następnie trafiły do mediów. Cimoszewicz pokazał, jak należy zachowywać się w takich sytuacjach. Nie kręcił, nie kluczył, tylko podał się do dymisji. Tak też powinien postąpić minister Sienkiewicz. Wtedy na jego miejsce przychodzi nowy minister, wyjaśnia sprawę i robi porządek. A prokuratura powinna prowadzić śledztwo w sposób profesjonalny, stosując właściwe środki i rozumiejąc rolę mediów w demokratycznym państwie. A mieliśmy do czynienia z groteską. Najgorsze w naszej polityce jest to, że dominuje poczucie braku alternatywy. To na tym wyrastają ruchy antyestablishmentowe, które jak Korwin-Mikke występują przeciwko obecnemu porządkowi, a w istocie przeciwko demokracji liberalnej.

Co może zrobić w tej sytuacji lewica?

Powinna mieć strategię budowania realnej alternatywy dla prawicy, szeroko rozumianej. W żadnym razie nie powinna przyjmować postawy wyczekującej, bo to sprawia wrażenie, że szykuje się do współrządzenia razem z Platformą, że nie jest alternatywą, ale przyszłym koalicjantem. W tej sytuacji głosy wyborców zawiedzionych PO nie przerzucą się na lewicę. Przepłyną raczej w stronę radykalnej prawicy. Potrzeba też zmiany funkcjonowania partii, tak aby budować i umacniać wiarygodność wśród wyborców.

Mimo zajęcia przez SLD trzeciego miejsca w eurowyborach to wciąż za mało, żeby lewica miała znaczący wpływ na politykę w państwie. Około 10 procent poparcia wystarcza, by być języczkiem u wagi, ale to zbyt mało, by mieć realny wpływ na rządzenie. Lewicy potrzeba nowej formuły działania – większego zakorzenienia społecznego, ściślejszej współpracy z różnymi organizacjami, tworzenia na przykład programu gospodarki społecznej na poziomie lokalnym. To jest kluczowe, żeby młodzi ludzie uznali, że to właśnie lewica jest alternatywą i żeby na nią głosowali. Dzisiaj, na fali rozczarowania rządami liberalnej prawicy, młodzi skłaniają się niestety ku jeszcze bardziej skrajnej prawicy, co zresztą widać nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej.

A co po wyborach? 

Może być tak, że PiS wygra wybory, ale nie będzie miał ani większości, ani zdolności koalicyjnej. Platforma może mieć za mało mandatów, aby utworzyć koalicję z SLD, a większości zbudowana z trzech partii to koalicja trudna i słaba. Ale może być i tak, że nawet głosy tych trzech partii nie wystarczą. Wtedy czeka nas okres destabilizacji, poniekąd na życzenie samej Platformy, która bezustannie używa PiS jako straszaka, wmawiając ludziom, że jest on jedyną alternatywą dla jej rządów i na dodatek alternatywą nie do przyjęcia. I co w takiej sytuacji? Korwin-Mikke? Takie są skutki polityki Platformy, która zrobiła bardzo dużo złego, jeśli chodzi o rozwój demokracji w Polsce. Utrzymywanie władzy za wszelką cenę szkodzi demokracji. Widać, że Polska jest zbyt młodą demokracją, żeby ta sama partia była przy władzy przez kolejne kadencje. Bo wtedy bardziej chodzi o utrzymanie władzy niż o to, co jest do zrobienia. Tusk zachowuje się jak kiedyś PZPR – władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. Pamiętamy czym się to skończyło.

Będzie polityczny pat?

Kryzys polityczny będzie trwał. Mamy starych liderów: Kaczyński coraz bardziej zmęczony, Tusk wypalony, bez pomysłów na przyszłość, Korwin-Mikke działa w polityce od kilkudziesięciu lat. Do tego mamy rosnący kryzys zaufania do elit politycznych. Coraz więcej osób kontestuje cały system, a PiS i PO jawi się im jako jedna banda. To jest też porażka lewicy, która nie potrafi się jednoczyć, tworzyć przeciwwagi dla tych prawicowych partii. Na ile pojawienie się sił antysystemowych może być realnym zagrożeniem dla naszej młodej demokracji, tego jeszcze nie wiemy. Wiemy jednak, że trzeba przeciwdziałać rozwojowi tej niebezpiecznej sytuacji politycznej. 

Jak to zrobić?

Jeśli ludzie mają iść do wyborów, to muszą wiedzieć, jakie są główne różnice między partiami. Na razie wiedzą, że w Parlamencie Europejskim są wysokie diety. Teraz dowiedzieli się, że wszystkich da się podsłuchać. Na dodatek myślą, że wszyscy politycy są tacy sami. W polityce zniknęła misyjność, programy partii się upodobniły. Wychodzi na to, że wszyscy chcą tego samego, tylko licytują się, kto lepiej i bardziej.

Z tego punktu widzenia lepszym rozwiązaniem niż trwanie w obecnej sytuacji byłyby wcześniejsze wybory, chociażby po to, by pokazać społeczeństwu, że nieudolność władzy nie może być bezkarna, że demokracja działa. 

Marek Balicki – poseł na Sejm I, II i VI kadencji, senator V kadencji, minister zdrowia w gabinetach Leszka Millera i Marka Belki, lekarz, były dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie.

Ewelina Latosek – dziennikarka, politolożka, współpracowniczka Ośrodka Mysli Społecznej im. F. Lassalle’a

Czytaj o #Aferatasmowa na stronach Dziennika Opinii:


Adam Ostolski, Valar Morghulis czy najpierw będziemy żyli?

Katarzyna Tubylewicz, Pan Cogito już u nas nie mieszka

Oleksij Radynski, Wszystkie drogi prowadzą na wschód

Piotr Kuczyński, Ktoś zrobił na nagraniach majątek?

Andrzej Halicki: Czekamy na pełną polityczną odpowiedź premiera

Maciej Gdula, Valar Morghulis

Jakub Majmurek, Wolność prasy w dzikim kraju

Janusz Palikot: Z jakiego powodu mam bronić Tuska?

Józef Pinior: Groteskowa akcja ABW to dowód bezwładu państwa

Kinga Dunin, Nadchodzi zima

Cezary Michalski, Alienacja

Jacek Żakowski: Poza histerią dziennikarską jest też histeria służb

Agata Bielik-Robson, Olimp w ogniu

Edwin Bendyk, Cała władza w ręce prasy

Józef Pinior: Nowy rząd albo orbanizacja

Maciej Gdula, Tuskowi lekko nie będzie

Cezary Michalski, Wunderwaffe Tuska albo jego koniec


__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij