Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Kandydaci na prezydenta, a co z polityką społeczną?

Co, oprócz heteronormy i patriarchatu, znajdziemy w podpisanej ostatnio przez Andrzeja Dudę Karcie Rodziny? A czy inni kandydaci mają propozycje polityki społecznej?

Fot. Nathan Anderson/Unsplash

Prezydent Duda, promując tzw. Kartę Rodziny, zaznaczał, że to manifest polityczny. W odpowiedzi wybrzmiały mocne (i słuszne) głosy potępienia wykluczającego charakteru dokumentu, a także towarzyszących mu (jeszcze bardziej) wykluczających i stygmatyzujących wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy. Słabo jednak słyszane były propozycje alternatywnych wizji polityki rodzinnej.

Samo potępienie języka wykluczenia i wyrażenie solidarności z osobami LGBT+ jest jak najbardziej słuszne, ale niewystarczające. Potrzebna jest kontrpropozycja, w której trosce o mniejszości towarzyszyłoby szerokie myślenie o polityce rodzinnej, nie tylko wychodzące poza heteronormę i patriarchat, które propaguje prezydent, lecz uwzględniające wielość problemów polskich rodzin (oraz tych osób, które nie mogą lub nie chcą ich założyć) i kierunki ich rozwiązywania.

Nie tylko transfery

W Karcie Rodziny nie ma słowa o infrastrukturze żłobkowo-przedszkolnej ani żadnej infrastrukturze usługowo-instytucjonalnej – dla rodzin w ogóle, a zwłaszcza tych w trudniejszej sytuacji. Co prawda, w końcowej części przedstawionego dokumentu jest (chyba najsensowniejszy obok fragmentu dotyczącego wsparcia samotnie wychowujących dzieci, acz kompletnie niewyeksponowany w kampanii) dział dotyczący rynku pracy przyjaznego rodzinie, ale i tam o instytucjach opieki nad dzieckiem wprost nie przeczytamy.

Czytaj takżeMówili mi: Sejm to nie jest miejsce dla matki z dzieckiemMichał Kowalówka

To niepokojące, tym bardziej że o ile programy transferowe rozwinęły się mocno w ostatnich latach (inna sprawa, czy zawsze w słusznym kierunku), o tyle w opiece przedszkolnej, a zwłaszcza żłobkowej postęp jest zbyt powolny i wiele jest do nadrobienia. Czy konkurenci o fotel prezydencki to dostrzegają? Programy wyborcze raczej na to nie wskazują.

Rafał Trzaskowski nie przedstawił programu rodzinnego w ogóle [tekst został napisany, zanim pojawił się program, już w ostatnim momencie kampanii – red.]. O żłobkach, głównie w kontekście aktywności zawodowej rodziców, sporo pisze jedynie Szymon Hołownia. Nie ma słowa na ten temat w programach Roberta Biedronia ani Władysława Kosiniaka-Kamysza. W przypadku tego ostatniego to zaskakujące o tyle, że na czas jego szefostwa w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej przypadają ważne zmiany i pionierskie działania w tym zakresie.

Rodziny miewają problemy i tu potrzeba wsparcia

Kolejny nieobecny w prezydenckiej Karcie Rodziny wątek to rozmaite problemy dotykające rodzin i deklaracja wsparcia dla nich ze strony instytucji publicznych. Czytając Kartę i słuchając wystąpień prezydenta, można odnieść wrażenie, że rodziny wewnętrznych problemów nie mają, że są bezpiecznymi i zharmonizowanymi strukturami, a wszystko, co złe, płynie do nich z zewnątrz, mówiąc ściślej – ze strony wrogich ideologii. A przecież sprawy rodziny zasługują na uwagę polityki publicznej jako przestrzeń oddziaływania i wsparcia w sprawach nieraz prozaicznych, czasem jednak poważnych.

Czytaj takżeSpurek: Rozmawiałabym nawet z diabłem, żeby to załatwićSylwia Spurek

Dość wymienić zjawisko przemocy w rodzinie, konflikty i kryzysy (także zdrowia psychicznego), uzależnienia zarówno rodziców, jak i dzieci czy nieporadność opiekuńczo-wychowawcza lub inne bariery w pełnieniu rodzinnych ról. W Karcie jest wprawdzie wzmianka o przemocy w rodzinie, ale jedynie w kontekście zaostrzenia kar, a przecież potrzebne są także inne, w tym profilaktyczne, instrumenty oddziaływania na ten problem.

Przemoc, jak i pozostałe wymienione wyżej problemy w życiu rodzinnym na bieżąco zagrażają jakości życia, rozwoju, a niekiedy bezpieczeństwu osób, które w tych rodzinach przebywają, ale też często niosą długotrwałe konsekwencje. Osoby dorosłe dotknięte syndromem DDD (dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych) często przecież borykają się z niezaleczonymi traumami jeszcze w późniejszym życiu, co może utrudniać im zakładanie własnych rodzin i budowanie w nich szczęśliwych, stabilnych relacji.

Tego rodzaju dysfunkcje rodzą potrzebę wsparcia i pomocy ze strony instytucji. Tym bardziej że w dobie COVID-19 wiele tych problemów może się nasilić. Nie przystoi w takiej sytuacji urzędowi prezydenta skupiać się na wyimaginowanych zagrożeniach, zamiast zwracać publiczną uwagę na realne problemy, zagrożenia i moderować dyskusję wokół wychodzenia im naprzeciw.

Czytaj takżeKobiety u władzy: to kwestia życia i śmierciLorenzo Fioramonti, Luca Coscieme, Katherine Trebeck

Niestety, w propozycjach programowych konkurentów też jest o tym niewiele, jedynie u Hołowni w programie rodzinnym pojawiają się zagadnienia związane ze wsparciem psychologicznym dla rodzin i ich członów czy uwolnieniem dzieciństwa od przemocy (nawiasem mówiąc, warto podkreślić, że ofiarami przemocy bywają nie tylko dzieci, ale osoby w różnym wieku, zwłaszcza te ekonomicznie, fizycznie czy psychicznie słabsze).

Adopcje i piecza zastępcza

Gdy czyta się Kartę Rodziny i słucha prezydenta Dudy, nie dowiemy się niczego o doświadczeniu rodzin adopcyjnych i zastępczych (nie mówiąc o innych kontekstach pieczy zastępczej, jak losy dzieci w domach dziecka czy dorośli – byli wychowankowie pieczy). Tymczasem nie brakuje w tym obszarze problemów, które należałoby przynajmniej zasygnalizować w przestrzeni publicznej. Zamiast nienawistnego przekazu o osobach LGBT wolałbym usłyszeć przynajmniej dobre słowa o rodzinach adopcyjnych i zastępczych oraz roli, jaką mają do odegrania. Roli ważnej, ale często niełatwej.

Czytaj takżeAdopcja – tak, małżeństwo – nie!Kinga Dunin

Procedury adopcyjne są bowiem trudne do przejścia, długotrwałe i nietransparentne. Jak czytamy w komunikacie NIK sprzed dwóch lat na temat adopcji: „Dwa lata – tyle średnio trwa procedura adopcyjna w Polsce. Liczba potencjalnych rodziców znacznie przewyższa liczbę dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, umożliwiającą ich adopcję (…). Problemem jest brak jednolitych dla całego kraju wymogów i kryteriów stosowanych podczas adopcji, dlatego praktyka różni się w poszczególnych ośrodkach. Ustalają one własne zasady np. w kwestii dokumentacji wymaganej od kandydatów. Brakuje także mechanizmów zapobiegających korupcji podczas procedur adopcyjnych, które w Polsce – jak wykazała kontrola NIK – nie są całkowicie przejrzyste”.

Dodajmy, że problemy nie kończą się wraz z pomyślnym przejściem tych procedur. Również w temacie pieczy zastępczej wiele jest spraw, z którymi musimy się pilnie zmierzyć. Rodzin zastępczych jest wciąż za mało, a te, które są, niekoniecznie dostają wystarczające wsparcie. Jak można było przeczytać w artykule M. Topolewskiej w „Dzienniku. Gazecie Prawnej” przed niecałym rokiem: „W ustawie zaplanowano, że rolę domów dziecka będą przejmować rodziny zastępcze, bo dają namiastkę normalności. Tymczasem w zeszłym roku wydarzyło się coś zgoła odwrotnego: przybyło 19 placówek instytucjonalnych, a 670 rodzin zastępczych zrezygnowało. Mamy więc prawo, którego realizacja jest w dużej mierze fikcją. I wiele wskazuje na to, że ta fikcja od 2020 r. będzie się pogłębiać”.

W tym kontekście zdumiewa wprost poświęcanie przez rządzących uwagi w przestrzeni publicznej kwestii ewentualnej adopcji dzieci przez małżeństwa homoseksualne, kiedy w pieczy zastępczej już teraz mamy tyle pilnych spraw do załatwienia.

Brak wyraźnego zainteresowania tą sferą jako częścią myślenia o polityce rodzinnej niestety widać także w programach innych kandydatów. Tu pozytywnie znów wyróżnia się Szymon Hołownia:

„Prawie 75 tysięcy polskich dzieci przebywa w domach dziecka i rodzinach zastępczych. Procedury adopcyjne są długie, trwają średnio 2 lata. Według raportu NIK z 2018 roku jest wiele sposobów na to, aby te procedury usprawnić i uczynić bardziej przejrzystymi. Jako Prezydent RP obejmę szczególną troską najsłabszych z najsłabszych – dzieci bez kochających rodziców i domów. Nie bez znaczenia jest tu wsparcie psychologiczne w okresie adaptacji dzieci i rodziców do nowej rzeczywistości. Zaproponuję zmiany w polskich przepisach, idące w kierunku uproszczenia i przyśpieszenia adopcji, a także wsparcia dla nieinstytucjonalnych form pieczy zastępczej. Wzorem niektórych krajów zachodnich należy rozważyć szczególne wsparcie materialne i psychologiczne dla tych rodzin, które podejmują się adopcji. Każdemu dziecku należy się szczęśliwe dzieciństwo. Będę dbał o przestrzeganie zasady, że dziecko poniżej 9 roku życia nie może trafiać do domu dziecka”.

Czytaj takżeSzokujące wyznanie siostry ChmielewskiejAgata Diduszko-Zyglewska

Nie wiem, jakie będą losy tego kandydata po wyborach ani jak bardzo jest on osobiście świadom wyzwań kryjących się za tą deklaracją, ale z pewnością dobrze, że ona padła. Warto by było, aby inni kandydaci, a zwłaszcza stojące za nimi obozy polityczne, mieli tę sferę także na uwadze.

Niepełnosprawność dziecka i nie tylko

W prezydenckiej Karcie Rodziny pojawia się wątek niepełnosprawności, ale bardzo oględnie, a poza tym wyłącznie w kontekście niepełnosprawności dziecka, i to takiego, którym opiekują się rodzice. Wsparcie rodzin dzieci z niepełnosprawnościami to niezwykle ważne wyzwanie (podpisaliby się pod tym zapewne wszyscy kandydaci) i dobrze, byśmy wiedzieli, w jakim kierunku będą reformowane.

Czytaj takżeUwięzieni w czterech ścianach? Dla wielu z nas to codziennośćPaulina Siegień

Trzeba jednak pamiętać, że niepełnosprawność w rodzinie może dotyczyć też innych jej członków, kiedy np. rodzic jest niepełnosprawny albo też niepełnosprawna osoba chciałaby wejść w rolę rodzica, a napotyka na tym polu na różne bariery. Warto zapoznać się z tą sferą, choćby sięgając po poprzedzoną badaniem publikację Instytutu Spraw Publicznych Byliśmy jak z kosmosu. Między (nie)wydolnością środowiska a potrzebami rodziców z niepełnosprawnościami) zawierającą oprócz diagnozy na końcu także rekomendacje.

Urząd prezydencki mógłby tworzyć platformę do rozmowy o problemach tych rodzin z pierwszoplanowym udziałem ich przedstawicieli. Poza tym nie zawsze niepełnosprawność pojawia się na linii rodzic–dziecko. Bywa, że w rodzinie opieka jest sprawowana nad niepełnosprawnym (lub ciężko chorym) małżonkiem, partnerem, rodzeństwem, dziadkami lub wnukami.

Kandydaci traktują jednak tę sferę po macoszemu; albo w ogóle nie przedstawiają pomysłów, jak wspierać te rodziny, albo ograniczają się do istotnych, ale jednak wycinkowych aspektów wsparcia, najczęściej finansowego.

Czytaj takżeProjekt na rzecz opiekunek na emeryturach i rentach odrzucony tuż po wyborachRafał Bakalarczyk

Tak jest w programie Władysława Kosiniaka-Kamysza, który postuluje podniesienie świadczenia 500+ do 1000+ na dzieci niepełnosprawne i 500+ bez kryterium dochodowego dla dorosłych niepełnosprawnych (obecnie jest program świadczenia uzupełniającego, ale z kryterium dochodowym, i to wyłącznie dla części niepełnosprawnych dorosłych). Są to propozycje warte rozmowy, ale jednak bez wzmianek o innych elementach pomocy zdradzają dość jednowymiarową optykę.

Najbardziej kompleksowo i konkretnie wypada pod względem program Hołowni. Wiele jego punktów dotyczy wsparcia osoby z niepełnosprawnością, ale są też odnoszące się do jej rodziny, np. kwestia realizacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku w sprawie świadczeń dla opiekunów osób dorosłych czy zapowiedź rozwijania wsparcia wytchnieniowego. Kwestia wyroku TK jest w kontekście wyborów prezydenckich o tyle ważna, że mamy do czynienia nie tylko z niesprawiedliwością i niesolidarnością społeczną, ale i wprost wieloletnim łamaniem konstytucji, na której straży stoi prezydent. Trzeba jednak pamiętać, że wyrok TK odnosi się tylko do jednego z kilku nierozwiązanych problemów, jeśli chodzi o zabezpieczenie socjalne rodzin osób znacznie niepełnosprawnych.

Czytaj takżeKosiniak-Kamysz: Tylko ja mam szansę pozszywać pękniętą PolskęJakub Majmurek

Istotne jest dla nich także wsparcie pozafinansowe – u Hołowni mowa jest o wsparciu wytchnieniowym. I to dobrze, choć poza nim ważna jest także pomoc doradczo-informacyjna, szkoleniowa, psychologiczna czy związana z powrotem na rynek pracy (dla chcących nań wrócić) i utrzymaniem się na nim.

Człowiek sędziwy w rodzinie

W Karcie Rodziny bardzo oględnie i wybiórczo pisze się o rodzinach z osobami starszymi. W zasadzie wspomina się o nich tylko w kontekście dziadków wspomagających młodsze pokolenia w opiece nad maluchami albo jako odbiorcach świadczeń emerytalnych, które mają być podtrzymane. Tymczasem nie dotyka się tu innej, delikatnej i złożonej kwestii, mianowicie sytuacji rodzin ze starszą, schorowaną osobą, wymagającą wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, długoterminowej, a czasem wręcz całodobowej opieki. Takie doświadczenia rzutują na funkcjonowanie cały rodzin i ich członków z różnych pokoleń. Karta oczywiście nie może ujmować całej ich złożoności, ale nie zaszkodziłoby, żeby poruszyć problem choć w jednym punkcie, skoro na te związane z seksualnością poświęcono aż tyle punktów.

A jak u konkurencji? Trzaskowski nie ma nic na ten temat w programie i nie słyszałem, by podejmował temat w wypowiedziach publicznych.

Kosiniak-Kamysz w swym programie mówi o osobach starszych przede wszystkim w kontekście emerytury i – trochę – uczestnictwa społecznego (w części dotyczącej zapowiedzi wprowadzenia Ogólnopolskiej Karty Seniora), ale już nie w sferze opieki ani życia rodzinnego.

Podobnie jest w przypadku Roberta Biedronia, który w swoim programie zamieścił propozycje emerytalne i darmowych leków, ale już nie – dotyczące innych wymiarów polityki na rzecz osób starszych. Znów najbliżej naprzeciw problemom rodzin z osobą starszą pod opieką zbliża się w swym programie Szymon Hołownia, choć i on jedynie pośrednio, w omówionych wyżej fragmentach programu wobec niepełnosprawności. Wydaje się, że nawet jeśli kandydaci w spisanej wersji swoich programów sygnalizują wyzwania opiekuńcze wobec seniorów, to w małym stopniu pozycjonują te problemy jako jedno z wyzwań, jakie stoi przed rodziną i polityką jej wsparcia. A tymczasem opieka w ogromnej mierze pozostaje właśnie domeną rodziny, choć przecież rośnie i będzie rósł odsetek osób, którym najbliższa rodzina nie jest w stanie pomóc.

Rodziny z dzieckiem w szkole

W Karcie Rodziny cały dział poświęcony jest zagadnieniom szkolnym. Problem w tym, że zagrożenia dotykające dzieci i młodzieży, a pośrednio ich rodzin, zostały nietrafnie rozpoznane. Prezydent największe zagrożenia wiąże ze zideologizowanym, jego zdaniem, programem szkolnym oraz ograniczeniami wpływu na wychowanie dziecka ze strony rodziców w zgodzie z ich wartościami.

Czytaj takżePolacy znają wiele sposobów na niepłacenie alimentówKatarzyna Przyborska

Tymczasem zupełnie pomija się fakt, że ogromna część realnych i dotkliwych w skutkach zagrożeń nie ma bezpośredniego związku z takim czy innym przekazem programowym w kwestii seksualności czy religijności. Takim zagrożeniem mogą być choćby przemoc szkolna i pozaszkolna, w tym cyberprzemoc. Mogą to być problemy zdrowia fizycznego, psychicznego czy uzależnienia (o tym ostatnim akurat jest mowa w Karcie Rodziny, choć w odróżnieniu od kwestii związanych z tematyką LGBT ten wątek nie został wyeksponowany w kampanii).

Problemem są wreszcie różne mechanizmy wykluczenia i segregacji, które odbierają dzieciom gorzej sytuowanym lub ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi podobne szanse rozwojowe, jakie mają ich lepiej sytuowani lub zaopiekowani rówieśnicy. A przecież według zestawień międzynarodowych w Polsce mobilność społeczna jest ograniczona w porównaniu z wieloma europejskimi krajami rozwiniętymi, a zatem status rodziny pochodzenia ma ogromny wpływ na dalsze szanse i osiągnięcia rozwojowe dzieci. Może więc lepiej byłoby się nad tym pochylić?

Czytaj także14 rzeczy, których zabronił Duda, zakazując propagowania LGBTJaś Kapela

Owszem, także sfera seksualności jest tym obszarem, w którym młodzież szkolna może doświadczać krzywdy czy problemów, ale to kwestia o wiele bardziej złożona, niż to prezentuje Karta Rodziny, której zapisy, zamiast uzdrawiać, raczej pogłębią problemy.

Tworzy się bowiem klimat, w którym osoby o innej orientacji niż heteroseksualna lub dopiero rozpoznające swoją seksualność, mogą czuć się jeszcze bardziej zagubione, wykluczane, piętnowane, co prowadzi do ich marginalizacji, a nieraz i stanowi zagrożenie dla ich zdrowia i życia. Dramaty związane z tymi sytuacjami odczuwają przecież całe rodziny.

Za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego funkcjonował prezydencki program Dobry klimat dla rodziny, w ramach którego próbowano stworzyć atmosferę i ramy dla dyskusji o lepszym wsparciu rodziny i stworzenia odpowiednich rozwiązań prorodzinnych, co częściowo w tamtym okresie zrealizowano. A jaki klimat dla rodziny wyłania się z tego, co przyniosła dobiegająca końca kampania?

Czytaj takżeKorolczuk: Opieka, oświata i zdrowie to pilniejsze potrzeby niż hub lotniczy na polu kapustyMichał Sutowski

Przegląd programów rodzinnych kandydatów u schyłku kampanii dostarcza jednak smutnego obrazu. Z jednej strony mamy zawężoną, do tego zawierającą nietrafne rozpoznanie problemów oraz szkodliwe deklaracje wizję polityki rodzinnej promowaną przez prezydenta Dudę. Z drugiej strony mamy w zasadzie brak spisanej i uporządkowanej wizji polityki rodzinnej ze strony Trzaskowskiego i Biedronia. Z trzeciej wreszcie, propozycje Kosiniaka-Kamysza i Hołowni, spośród których tylko ta ostatnia próbuje ująć temat kompleksowo (co należy docenić), aczkolwiek i jemu nie udało się przebić z tymi propozycjami do szerszej debaty i wywołać wokół nich dyskusji.

Nieobecność poważnego sporu na wizje polityki rodzinnej i społecznej w tej kampanii niestety jawi się jako właściwe zwieńczenie okresu minionej prezydentury. Lata te nie przyniosły otwartej, pogłębionej dyskusji o tym, w jakim zakresie i jak najlepiej wspierać rodziny i pomagać rozwiązywać ich problemy (nie mówiąc już o wspomaganiu tych, którzy rodzin nie mają).

Czytaj takżeDuda PrzemocJaś Kapela

Rozmowa o polityce rodzinnej albo oscyluje wokół programu 500+ (choć praktycznie nie jest to realna debata, gdyż wszystkie strony mają niemal identyczne stanowisko w sprawie kontynuowania programu), albo zagadnień związanych z LGBT+ (przy czym tu też dyskusja mniej dotyczy systemowego wsparcia tych osób i ich rodzin, a bardziej ich wykluczenia przez inicjującą dyskusję na ten temat stronę rządową). Niezależnie od wyników wyborów warto byłoby to zmienić i zacząć debatę o wymienionych wyżej wyzwaniach oraz wywierać presję, by partie polityczne i instytucje państwa podejmowały stosowne działania.

Doktor nauk o polityce publicznej, współredaktor naczelny pisma „Polityka senioralna”, członek komisji ekspertów ds. osób starszych przy RPO, współpracownik m.in. Fundacji Norden Centrum, OMS im. Ferdynanda Lassalle’a. Magazynu Kontakt i portalu Więź.pl. Ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Zajmuje się polityką społeczną, głównie senioralną, rodzinną, wobec osób z niepełnosprawnościami, opieką długoterminową oraz ubóstwem i wykluczeniem.

Tagi: