Szokujące wyznanie siostry Chmielewskiej

Z dziećmi przebywającymi w katolickich instytucjach pomocowych przebywają księża „na zsyłce”, czyli alkoholicy, łajdacy i… pedofile. Kościół o tym wie i nic z tym nie robi, bo Kościół w Polsce to państwo w państwie i ma w nosie prawo. Jak długo będziemy to tolerować?
Komentarz Agaty Diduszko-Zyglewskiej.

Wyobraźcie sobie taką sytuację: na konferencji dyrektorów państwowych domów dziecka jakaś szefowa wyznaje, że przechowuje u siebie pedofila. Robi to, bo wie, że inaczej kuratorium ześle go do innych placówek, jak to ma w zwyczaju. Zostawia go więc i ma na oku. Ten przez cały czas ma kontakt z dziećmi. Jednocześnie dyrektorka pisze listy do kuratorium z prośbą o interwencję, lecz korespondencja ta dziwnym trafem ciągle ginie. Absurdalne? Nie w polskim Kościele katolickim*.

Siostra Małgorzata Chmielewska jest przełożoną Wspólnoty Chleb Życia (która prowadzi kilka domów pomocy w Polsce), autorką książek i felietonów w „Tygodniku Powszechnym”, jednym z nielicznych publicznie słyszalnych głosów tzw. Kościoła otwartego w Polsce. W przeciwieństwie do członków Episkopatu głośno domagała się wsparcia protestów osób z niepełnosprawnościami pod Sejmem i udzielenia pomocy uchodźcom (w Polsce, a nie „na miejscu”, czyli w bombardowanych ruinach bliskowschodnich miast – co proponowali różni biskupi).

Po premierze filmu Tylko nie mów nikomu braci Sekielskich Chmielewska nie kryła też oburzenia w związku z mechanizmami tuszowania przemocy seksualnej księży wobec dzieci.

– Pedofil to jest człowiek, który ma zaburzenia osobowości, jest prawie zawsze tykającą bombą i istnieje ryzyko, że będzie molestował kolejne dzieci. […] Nieprzewidzenie tego, ukrywanie, przenoszenie z parafii do parafii to dla mnie rzecz niewyobrażalna. Polegająca albo na niewiedzy, albo na głupocie, albo po prostu na kolesiostwie – mówiła na antenie TVN24 w maju 2019. Podkreśliła też, że w tej sprawie „Kościół absolutnie powinien być transparentny”.

Sekielski: Księża wykorzystują seksualnie dzieci. Ludzie to wiedzą, a mimo tego milczą. Dlaczego?

Po kilku miesiącach od tej wypowiedzi – ku mojemu osłupieniu – dowiedziałam się, że siostra Chmielewska nie musi wyobrażać sobie ukrywania księdza pedofila w strukturach kościelnych, ponieważ zwyczajnie dobrze wie, jak to się robi. Sama – reagując na zaniechania pewnego biskupa – przechowywała takiego księdza*.

Dowiedziałam się tego dzięki pewnej internautce, która poleciła mi wysłuchanie fragmentów wewnątrzkościelnego panelu pod znamiennym tytułem Czy Kościół w Polsce jest na krawędzi?.

Panel ów odbył się pod koniec listopada 2019 w ramach Forum Młodych, organizowanego przez kleryków i świeckich studentów Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. W rozmowie oprócz siostry Chmielewskiej wzięli udział sami mężczyźni w następującym, prominentnym składzie: prymas Polski abp Wojciech Polak, o. Paweł Kozacki, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ks. dr hab. Grzegorz Sokołowski oraz Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli

„Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli” – rozpoczyna swój monolog siostra Małgorzata po godzinie i 36 minutach debaty o tym, jak skłonić uciekającą młodzież do pozostania w strefie wpływów Kościoła katolickiego. „Oczywiście przenosi się księży na zsyłkę. Nie ukrywam, że czasami mam prośby od księży biskupów, od przełożonych zakonnych, żeby przyjąć takiego czy innego księdza, który coś nawyprawiał. I mam jeszcze jeden problem. Mianowicie moje dzieci przybrane, które zostały wychowane wśród ludzi bezdomnych – bo my mieszkamy razem z ludźmi bezdomnymi w naszych domach – zostały wychowane także na bazie […] spotkania z kapłanami. To były spotkania, przez długi czas ich dzieciństwa, wyłącznie z tymi, którzy byli na tak zwanej zsyłce, czyli po prostu z pijakami, łajdakami… Nie ukrywam, że również przebywał u nas przez długi czas pewien ksiądz pedofil, przyjęty przeze mnie dlatego, że widziałam, co zrobił jego biskup. Po prostu wyrzucił go z diecezji – to było wiele lat temu – dając mu ogromne pole do popisu, żeby krzywdził następne dzieci. Na moje wielokrotnie powtarzane prośby o to, żeby tego człowieka przenieść do stanu świeckiego, diecezja odezwała się dopiero teraz, bo odnaleźli te listy. Jest problem w Kościele – problem przejrzystości, problem języka. […] Podkreślam, że zamiatało się i nadal zamiata […] się pod dywan. Na tej zasadzie, że my wiemy, że on robi źle, ale musimy z nim być solidarni lub też po prostu nam to nie przeszkadza […]”.

Dalej siostra Chmielewska na podstawie doświadczeń dzieci, dla których stanowi rodzinę zastępczą, przytacza też dość wstrząsające fakty na temat katolickiego wkładu w jakość szkolnego wychowywania dzieci.

– Pytanie: czy przekaz Kościoła jest przekazem ewangelii, czy jest też przekazem poglądów katechety, proboszcza, księdza biskupa? Moim zdaniem często mylimy te sprawy. Ci ludzie (np. młodzi, którzy pomagają uchodźcom, o których siostra wspomina wcześniej – przyp. A.D-Z) czują się odrzuceni i nieakceptowani ze swoimi problemami. Kościół nie jawi im się jako miejsce budowania pokoju i solidarności. Być może jest to problem przekazu, ale i codziennego życia. Jedno z moich dzieci (przybranych – przyp. A.D-Z) – teraz już dorosły człowiek – ma ciemniejszy kolor skóry. Był wielokrotnie z tego powodu, wręcz fizycznie atakowany przez kolegów w szkole. Zwracałam uwagę katechecie, że to fantastyczny moment, żeby powiedzieć tym dzieciom, co to jest żyć ewangelią. Katecheta wzruszał ramionami. Uznał najwyraźniej, że to, że go topili głową w ubikacji, żeby „umyć brudasa”, to żaden problem. […] Moja przybrana córka także najgorsze prześladowania przeszła w szkole katolickiej prowadzonej przez siostry […].

Siostra Chmielewska mówi zatem wprost i publicznie, że dzieci, które trafiają pod opiekę katolickich instytucji pomocowych, są systemowo narażane na kontakt z „pijakami, łajdakami”, a nawet pedofilami, bo taka jest procedura działania instytucji, która – co wiemy nie od dziś – nie uznaje polskiego systemu prawnego za obowiązujący.

Dla przypomnienia – w polskim systemie prawnym karą za przemoc seksualną i inne rodzaje przemocy wobec dzieci nie jest skierowanie do pracy w ośrodku dla samotnych matek, dzieci, bezdomnych czy niepełnosprawnych, czyli owa „zsyłka” w języku Kościoła katolickiego. Karą za tego rodzaju przestępstwa jest więzienie.

Wszyscy odpowiadamy za krzywdę dzieci w Polsce. Sprawa Sadowskiego i pisowskiej komisji

Siostra Chmielewska przekonuje w dalszym wywodzie, że „do domów opieki, do domów starców powinno się posyłać najlepszych, a nie najgorszych”. Jej opowieść pokazuje, że próbuje samodzielnie walczyć z mrocznym kościelnym systemem. A jednak – co najbardziej przygnębiające – wygląda na to, że ona także w swojej osobistej walce najwyraźniej uznaje stan faktyczny, w którym Kościół jest państwem w państwie, a jego pracownicy są zwolnieni z przestrzegania rygorów polskiego prawa.

Na wieść o tym, że jakiś biskup wypuszcza na nowe łowy księdza-pedofila, który skrzywdził dzieci i może krzywdzić następne, siostra nie idzie na najbliższy posterunek policji i nie składa zeznań, lecz postanawia sama pilnować przestępcy. W domu, w którym przebywają dzieci. Daje sobie tym samym prawo do wchodzenia w rolę państwa i policji*.

Siostra Chmielewska wielokrotnie pisze do diecezji z prośbą, żeby przestępcę seksualnego przeniesiono do stanu świeckiego – tak jakby dopiero wówczas mógł on odpowiedzieć za swoje czyny! Diecezja jednak „gubi” jej listy i zupełnie przypadkiem odnajduje je dopiero niedawno, po wejściu w życie nowego prawa, zgodnie z którym za niezgłoszenie wiedzy o przestępstwach seksualnych wobec dzieci można pójść siedzieć na trzy lata (art. 240 kk obowiązujący od lipca 2017).

Biskupi dalej chronią księży pedofilów

Niestety, skoro te wydarzenia miały miejsce „wiele lat temu”, to może być tak, że na skutek opieszałości wszystkich zaangażowanych w tę sprawę ksiądz molestator nie odpowie za swoje czyny z powodu przedawnienia, a jego ofiary nie mają szansy na sprawiedliwe zadośćuczynienie.

Prymas milczy, klerycy myślą o bierzmowaniach

Pewnie jesteście ciekawi, jaka była reakcja współpanelistów na szokujące słowa siostry Chmielewskiej. Czy zapytali o nazwisko biskupa, dalsze losy księdza-pedofila? Czy prymas Polski zapowiedział lobbowanie w sprawie dymisji kolegi tuszującego pedofilię? Czy ubolewał nad długotrwałą głuchotą diecezji na monity zakonnicy? Czy szef Katolickiej Agencji Informacyjnej zapowiedział news zaczynający się od „siostra Chmielewska ujawnia…”?

Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi oczywiście: nie. Wypowiedź siostry Chmielewskiej zbyto zgodnym milczeniem.

Jedyny, ale za to wyjątkowo niedorzeczny komentarz wygłosiła prowadząca debatę dziennikarka katolickiego medium. W kontekście wątku o prześladowaniach szkolnych miała do powiedzenia tyle, że Kościoła katolickiego absolutnie nie można winić za dyskryminację żadnej grupy dzieci.

No cóż, najwyraźniej przegapiła kilka kazań szefów swojego Episkopatu: abpa Jędraszewskiego i abpa Gądeckiego, a także wiele występów ich kolegów, np. abpa Hosera, abpa Józefa „one szukają, one lgną” Michalika, księdza Rydzyka, księdza Oko, biskupa Meringa, abpa Głódzia i wielu, wielu innych. Musiała jej umknąć jakże chrześcijańska, kościelna akcja pod hasłem „strefy wolne od LGBT”, a także kościelne tezy na temat dzieci z in vitro, dzieci samodzielnych rodziców, dzieci z tęczowych rodzin, dzieci ateistów czy dzieci-ofiar pedofilów w sutannach. No i najwyraźniej przegapiła kilka rozjaśniających sytuację lektur (choćby Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica Marty Abramowicz czy Dzieci, które gorszą Artura Nowaka).

No ale nie można wymagać, żeby dziennikarze katolickich mediów śledzili bez przerwy politykę szefów Episkopatu – i jeszcze ją krytykowali!

Widzami panelu byli też młodzi mężczyźni – klerycy, którzy już za kilka lat ruszą do różnych parafii w Polsce, żeby pouczać ludzi w kwestiach moralnych. Żeby (oczywiście na podstawie swojego ogromnego doświadczenia) mówić rodzicom, jak mają wychowywać swoje dzieci. Jednak opowieść siostry Chmielewskiej o łajdakach i pedofilach, którzy w domach opieki mają dostęp do dzieci, i o obojętności szkolnego katechety wobec wsadzania dziecku głowy do kibla najwyraźniej ich nie poruszyła, bo nie zadali na ten temat ani jednego pytania. Ani samej siostrze, ani prymasowi, ani szefowi KAI. Ich pytania, zadawane bezpośrednio po monologu zakonnicy, dotyczyły za to… zaskakująco dla nich niskiej popularności sakramentu bierzmowania.

Wyobraźcie sobie teraz analogiczną sytuację w środowisku świeckim: oto na konferencji dyrektorów państwowych domów dziecka jakaś szefowa wyznaje, że przez długi czas zatrudniała u siebie wicedyrektora pedofila. Robiła to, bo wiedziała, że inaczej kuratorium wyśle go do innych placówek, jak to ma w zwyczaju. Zostawiła więc go na stanowisku i sama miała na oku, a ten miał stały kontakt z dziećmi. Jednocześnie pisała listy do kuratorium z prośbą o interwencję w sprawie pedofila ze swojego biura, lecz listy te dziwnym trafem ciągle ginęły.

Jak myślicie, co by się wydarzyło, gdyby nagranie z takiej konferencji trafiło do sieci? Czy pierwsze pytanie słuchaczy, zadane po takim wyznaniu, dotyczyłoby prognozy pogody w okolicy na przyszły tydzień? Nie – sprawą z miejsca zajęłaby się prokuratura.

„Zepsucie dotarło na sam szczyt hierarchii Kościoła”

Na razie wszystko jest w porządku

Nagranie panelu Czy Kościół jest na krawędzi? wisi na YouTube od początku grudnia. Wyświetlono je 24 tys. razy. W opisie pod nagraniem nie ma żadnych informacji o krokach podjętych przez Kościół w celu wyjaśnienia zachowania biskupa i diecezji, o których opowiedziała siostra Chmielewska, a także informacji, czy sprawa księdza pedofila została zgłoszona do prokuratury. A jeśli jest przedawniona, to czy biskup, który doprowadził do jej przedawnienia, zgodnie z prawem poniesie konsekwencje.

Całkowity brak potrzeby odniesienia się do aspektów moralnych i prawnych historii opowiedzianej przez siostrę Chmielewską – zarówno u prymasa Polski, jak u innych obecnych na sali doświadczonych i przyszłych księży – jest sceną mówiącą właściwie wszystko o etycznej kondycji polskiego Kościoła.

– Znam bardzo wielu takich, którzy w ostatnich latach powiedzieli: dziękuję, to już nie jest mój Kościół. I odeszli – mówi w swoim monologu siostra Chmielewska. – To ludzie naprawdę inteligentni, którzy wiele Kościołowi dali. To jest krzywda, którą sobie robimy.

Niestety, problem polega na tym, że polski Kościół robi krzywdę nie tylko sobie. Krzywdzi też dzieci, kobiety, osoby LGBT. Ale siostra Chmielewska ma rację, bo im bardziej krzywdzi on innych, tym bardziej krzywdzi także siebie. W związku z tym trendy zanikania wiernych Kościoła katolickiego w Polsce są od kilku lat stale rosnące i – miejmy nadzieję – niedługo na populistyczny argument o rzekomej „większości Polaków” nie nabierze się już nikt.

Kościelna krucjata niszczy demokrację i zagraża bezpieczeństwu polskich kobiet i dzieci

I na koniec – kluczowy morał z tej sprawy. Cedowanie przez państwo opieki nad bezbronnymi (i idących za tym ogromnych środków finansowych) na Kościół nie sprawdziło się w żadnym kraju – przykłady skutków takiej polityki powracają we wstrząsających relacjach medialnych z Irlandii, Kanady, Stanów Zjednoczonych czy Niemiec. W żadnym z tych krajów Kościół nie przestrzegał zasad i przepisów prawa służących ochronie podopiecznych instytucji pomocowych czy edukacyjnych. Nie działał transparentnie i nie podlegał właściwej kontroli, jakiej podlegają instytucje państwowe i ich pracownicy. Zarówno z opowieści siostry Chmielewskiej, jak z historii, które od ponad roku gromadzę na mapie kościelnej pedofilii i przemocy w Polsce wynika, że Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Drodzy przedstawiciele wszystkich Polek i Polaków, może czas wstać z kolan, rozdzielić państwo i Kościół, i otoczyć najbardziej bezbronnych właściwą opieką, opartą na poszanowaniu polskiego prawa, praw człowieka i nauki? Czy jak na razie wszystko w porządku?

Mapa pedofilii w Kościele może ochronić kolejne dziecko przed krzywdą

Pamiętacie wstrząsający film Mathieu Kassovitza z 1995 roku Nienawiść? Metaforą upadającego społeczeństwa jest w nim dowcip o facecie, który spada z pięćdziesiątego piętra, a spadając powtarza sobie: jusqu’ici tout va bien. „Jak na razie wszystko jest w porządku”.

Na tytułowe pytanie wrocławskiego panelu: „Czy kościół jest na krawędzi?”, odpowiadam bez wahania: Nie. Kościół katolicki upada już od dawna, ale nadal powtarza przy tym: „Jak na razie wszystko jest w porządku… Jak na razie wszystko w porządku…”.

Na zdjęciu Siostra Małgorzata Chmielewska. Fot. EWTN Polska, YouTube,com / ed. KP

* Oznaczone fragmenty przeformułowano/zmieniono w zgodzie z odpowiedzią s. Chmielewskiej i komentarzem do teksu red. Diduszko-Zylewskiej. Czytaj więcej tutaj: 

Diduszko-Zyglewska: W odpowiedzi na komentarz siostry Chmielewskiej do mojego tekstu

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Polityczka Lewicy, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta”. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie” i jego prowadząca, nominowana do Okularów Równości 2019. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij