Trudno wyobrazić sobie akcję: mój mąż jest gejem, moja żona jest lesbijką, mój ojciec jest gejem w hetero-związku z moją matką...
Do komiksów czasami trzeba się trochę przełamać. Przyzwyczajony do lektury zwartych tekstów czytelnik musi nauczyć się przyswajać jednocześnie tekst i obraz, przestawić się na inny typ odbioru i uruchomić nieco inną wrażliwość. Dzisiaj nie trzeba jednak już nikogo przekonywać, że komiks to nie tylko popkulturowa rozrywka. Od czasów Mausa Arta Spigelmana wiadomo, że w ten sposób można opowiadać również o sprawach trudnych, traumatycznych, a komiksowa forma nie wyklucza powagi. Nawet w ostatniej edycji nagrody Nike znalazł się jeden komiks – Macieja Sieńczyka. I w powszechnej opinii – czyli mojej i moich znajomych – powinien dostać tę nagrodę, jako najbardziej oryginalna i odznaczająca się wysokimi walorami artystycznymi pozycja. Ale jak na Nike to i tak był to „przełom w bulwie”.
Również komiksy – „tragikomiks” oraz „komiksodramat” jak na zmianę głoszą poddytuły – Alison Bechdel z pewnością zasługują na umieszczenie na wyższej półce. Pięć lat po polskim wydaniu głośnego Fun Home ukazała się jego kontynuacja – Jesteś moją matką?. Można je czytać niezależnie, ale przed lekturą nowego komiksu warto przypomnieć sobie także poprzednią pozycję.
Najpierw jednak kilka słów o tym, jak to zostało zrobione. Oczywiście, jak to w komiksie, mamy tu obrazki – realistyczne i klarowne, na których kwestie wypowiadane przez bohaterów ukazują się w dymkach. Niosą one ze sobą często więcej emocji niż towarzysząca im oszczędna narracja autorki, stanowiąca opowieść o życiu jej i jej rodziny. Poza tym pojawiają się też dodatkowe świadectwa pełniące rolę komentarzy, „dowodów w sprawie”, literackich ilustracji. Fragmenty dziennika prowadzonego w dzieciństwie, cytaty z literatury pięknej, książek filozoficznych, psychologicznych, czasem feministycznych, także dokumenty i zdjęcia z dzieciństwa – wszystko w wersji rysunkowej, współgrającej z całością.
Czytanie i oglądanie tych komiksów przypomina pracę detektywa, który mimo klarownej narracji ma poczucie, że ociera się o zagadkę. Możliwe, że taka forma jest celowo dobrana do opowieści o tym, co trudno wprost wypowiedzieć.
Fun Home poświęcony jest przede wszystkim ojcu. Z pomocą rodziny prowadzi on dom pogrzebowy, co sprawia, że jego dzieci wcześnie i w specyficzny sposób konfrontują się ze śmiercią. Miłośnik literatury, nauczyciel angielskiego, maniakalnie oddany nieustannemu upiększaniu domu i ogrodu. Stare meble, dziwaczne lustra, rozbuchane ozdoby… Czy budzi to w nas jakieś podejrzenia? Czemu miałoby? A kiedy dowiemy się, że jest ukrywającym się gejem albo biseksualistą? Może wtedy uruchomi się w nas stereotyp cioty? Był mężem i ojcem, ale romansował z młodymi chłopakami, czasem ocierając się o kłopoty z prawem. Apodyktyczny i zimny rodzic. Nienajlepszy mąż, jednak swój wybór życiowy – życia zgodnego z konwenansami – zdaje się aprobować. Czy to, że jego córka i autorka komiksu okazuje się lesbijką, zaogni ten konflikt, czy pozwoli znaleźć nikłe porozumienie? A może raczej zakłamanie ojca tym bardziej ich od siebie oddali? Czy jego śmierć była wypadkiem, czy jednak popełnił samobójstwo?
W każdym razie w tej bizarnej scenografii cała rodzina żyje za fasadą kłamstwa i udawania, i jak pisze Bechdel, pod wieloma względami przypomina filmową rodzinę Adamsów. Matka w Fun Home ukazana jest jako ostoja spokoju – mimo wszystko. Perfekcyjna pani domu, podobnie jak mąż nauczycielka, skrzętnie tuszująca problemy małżeńskie; także aktorka, a przy okazji studentka kończąca, już jako matka trójki dzieci, studia na wyższym poziomie niż on. Jeśli w pierwszej książce czymś grzeszy, to może nadmiarem osobistych ambicji i dystansem, który wcześnie zaczyna budować wobec córki. Na zadane w kolejnej książce przez córkę pytanie: „Czego nauczyłaś się od swojej matki?” – odpowiada bez wahania: tego, że mężczyźni są ważniejsi od kobiet.
Jesteś moją matką? zmienia punkt widzenia. Bechdel pokazuje w niej swoje aktualne relacje z matką i trudne związki osobiste z kobietami. Przede wszystkim jednak jest to historia ciągnącej się ponad dwadzieścia lat psychoterapii, podczas której Alison próbuje rozwikłać swoją relację z matką, poradzić sobie z poczuciem opuszczenia i zaniedbania, z dręczącymi ją emocjonalnymi problemami. Zmienić matkę z przedmiotu kateksji – inwestycji emocjonalnej, która nie może już przynieść satysfakcji – w oddzielną osobę. Sięga przy tym do najwcześniejszego dzieciństwa, szuka inspiracji w lekturze Freuda, Lacana, Melanie Klein, a przede wszystkim Winnicotta (sławnego psychoanalityka zajmującego się najwcześniejszymi doświadczeniami dzieciństwa). Jego życie i dokonania to komiks w komiksie. Zastanawia się nad życiem swojej matki, ale, co zaskakujące, najmniej interesuje ją jej małżeństwo, wpływ ukrywanej tożsamości ojca na rodzinne patologie. Co może oznaczać dla rodziny ukrywany, lecz realizowany, homoseksualizm ojca?
Czemu omija ten temat? Może brakuje jej wiedzy o tym, co działo się między rodzicami. A może odpowiedzią jest to, co mówi w pierwszej części swojej rodzinnej psychodramy. Nie chce tłumaczyć ojca tym, że jest ofiarą homofobii i dlatego wybrał życie nieautentyczne, a przy okazji ranił najbliższych. Chce rozliczyć go z tego, jakim był człowiekiem – bez względu na społeczne uwarunkowania. W ten sam sposób traktuje matkę, nie pytając, co może uczynić z kobietą związek z homoseksualistą.
Dla Bechdel odkrycie, że jest lesbijką, było od razu połączone z coming outem wobec rodziców i całego otoczenia i prawie w żadnym momencie nie było dla niej problemem.
Mieliśmy w Polsce akcję „Niech nas zobaczą”, pokazującą gejów i lesbijki akceptujących swoją tożsamość i zadowolonych ze swoich związków. Potem wystąpili rodzice niewstydzący się swoich homoseksualnych dzieci. Trudno jednak wyobrazić sobie akcję: mój mąż jest gejem, moja żona jest lesbijką, mój ojciec jest gejem w hetero-związku z moją matką… O tym trudno mówić, ale z pewnością musi kryć się za tym wiele komplikacji i ludzkiego cierpienia. I homofobia przenikająca naszą kulturę z pewnością ma w tym swój udział. Błażej Warkocki odpowiadając na ironiczny wpis na forum pod którymś z jego tekstów: „Nie ma nic gorszego niż biały heteroseksualny mężczyzna”, napisał: „Gorszy jest biały homoseksualny mężczyzna udający heteryka”. O tym mówi się jednak najrzadziej. Tajemnicą pozostaje też zaplątana w taki związek kobieta.
Obydwa komiksy Bechdel są w zasadzie jej własną psychoanalizą, próbą zmierzenia się z konsekwencjami rodzinnego zagmatwania. I jest to naprawdę bardzo dobra i poruszająca książka, czasem ironiczna, a czasem okrutna. Dla mnie jednak wciąż nierozwiązana pozostaje zagadka matki i jej relacji z mężem, z którym tak pięknie prezentowała się na teatralnych premierach.
Alison Bechdel, Jesteś moją matką?, przeł. Paulina Piotrowska, Timof i cisi wspólnicy 2014