Wiadomo o nas wszystko. O naszych preferencjach politycznych. Stylu życia. Nawykach zakupowych. Sposobie spędzania wolnego czasu. Kręgu przyjaciół. Wiadomo także, czy zdradzamy małżonka i z kim.

Wiadomo o nas wszystko. O naszych preferencjach politycznych. Stylu życia. Nawykach zakupowych. Sposobie spędzania wolnego czasu. Kręgu przyjaciół. Wiadomo także, czy zdradzamy małżonka i z kim.
Z punktu widzenia ekonomii „zaciskanie pasa” jest jedną z głupszych rzeczy, jakie możemy zrobić w odpowiedzi na kryzys. Pytanie, dlaczego właśnie to robimy.
Nieokiełznana ekonomia supergwiazd produkuje wyłącznie przegranych.
Podatek katastralny nie musi wcale zubożyć i tak już ubogich. Jego wprowadzenie, jeśli go dobrze przemyśleć, może za to zmniejszyć nierówności majątkowe i zapewnić finansowanie usług komunalnych.
Koncepcja wolności liczonej w podatkach jest koncepcją idiotyczną. Mniej podatków może oznaczać mniej wolności.
Prawdziwym źródłem polaryzacji w Europie są nierówności ekonomiczne między krajami unijnego Zachodu a tymi na Wschodzie i na Południu Unii.
Dobre miejsca pracy można z rozmysłem tworzyć. Oto plan.
Zaciskanie pasa to narzędzie interesów finansowych – a nie rozwiązanie problemów, których owe interesy są przyczyną.
Neoliberalny eksperyment – niższe podatki dla bogatych, deregulacja rynku pracy i produktów, finansjalizacja i globalizacja – okazał się spektakularną porażką. Co go zastąpi?
W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.
Tylko nieudolni politycy mogą chcieć, żeby ludzie dostrzegali w imigracji zagrożenie gospodarcze i kulturowe.
Groźnym błędem jest wyciąganie wniosku, że skoro inwestorzy są zachwyceni, to realny stan gospodarki musi się poprawiać.