Mieliśmy własną strefę okupacyjną w Iraku i tajne więzienie CIA. Może już czas, żeby polska lewica w sprawie uchodźców zrobiła dla odmiany coś dobrego?
Od kilku dni w mediach społecznościowych rośnie niepokojące podniecenie związane z napływem uchodźców z Syrii. Wielu internautów już udostępnia zdjęcia i statusy o nadciągającym islamskim zagrożeniu – oczywiście bez cytatów, głębszych przemyśleń, bez podpierania się źródłami. Możemy się dowiedzieć, że uchodźcy to tak naprawdę zakamuflowani terroryści z ISIS, którzy przyjechali tu zaprowadzić szariat i korzystać z naszego socjalu. Atmosfera w internetach jest wręcz pogromowa. Komentarze wzywające nie tylko do nienawiści, ale wręcz fizycznej eliminacji uchodźców stały się niemal wszechobecne. Jakby nagle się okazało, że muzułmanów można bezkarnie wyzywać i życzyć im śmierci. Jest to szalenie ciekawy i jednocześnie przerażający społeczny fenomen, bowiem do Polski miałoby przybyć najwyżej dziesięć tysięcy osób – czyli 0,0002 % wszystkich obywateli. Na ich utrzymanie ma złożyć się cała Unia Europejska. W dodatku najprawdopodobniej większość z nich i tak skończyłaby w Niemczech, gdzie mogą liczyć na lepsze wsparcie ze strony państwa, lepszą pracę i szanse na lepszą przyszłość dla dzieci.
Ten zalew internetowego hejtu bierze się w dużej mierze ze strachu i niewiedzy, z tego, że nasi politycy – zamiast stawiać czoła problemowi – podsycają tylko nasze fobie. Tymczasem dość łatwo wytłumaczyć, że uchodźcy nikomu w Polsce krzywdy nie zrobią, nie są zagrożeniem dla naszego stylu życia, mogą być dla Polski szansą, a ich przyjęcie jest dobrym uczynkiem, na który najzwyczajniej w świecie nas stać.
Dlaczego Polska ma moralny obowiązek przyjąć uchodźców
1. Polska sama jest narodem uchodźców i emigrantów. Od czasu rozbiorów ludzie uciekają lub wyjeżdżają z Polski z nadzieją na lepsze jutro. W ciągu ostatnich dwustu lat przeżyliśmy kilkanaście fal emigracji. Po powstaniu listopadowym i styczniowym – głównie do Niemiec i Francji. Na skutek klęsk głodu w Galicji szacuje się, że w ciągu pół wieku prawie milion osób wyjechało do Stanów Zjednoczonych. W latach po I Wojnie Światowej do Francji wyjechało za chlebem ponad pół miliona Polaków. W czasie II wojny światowej Polacy uciekali m.in. na Węgry, do Rumunii, Iranu i Indii. Po 1968 fala uchodźców pochodzenia żydowskiego została przyjęta w krajach skandynawskich, a po stanie wojennym fala uchodźców politycznych została przyjęta w Niemczech i Austrii. Wreszcie, od 2004 roku ponad dwa miliony Polaków wyjechało za chlebem do zachodnich krajów Unii.
2. Polska współodpowiedzialność za syf na Bliskim Wschodzie. Za destabilizację Bliskiego Wschodu i falę uchodźców z tego regionu odpowiadają głównie Stany Zjednoczone. Niestety, Waszyngton miał w tym swoich europejskich wiernych wspólników: Wielką Brytanię i właśnie Polskę. Mało kto pamięta, że dzięki Leszkowi Millerowi mieliśmy nawet własną strefę okupacyjną w Iraku i tajne więzienie CIA na Mazurach. Za kilka milionów dolarów, które później zostały zdefraudowane (sic!), pozwoliliśmy naszemu sprzymierzeńcowi złamać polską konstytucję i dać mocne argumenty za postawieniem przed trybunałem stanu premiera polskiego rządu. Miejmy nadzieję, że chociaż Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski zadeklarują chęć przyjęcia uchodźców do własnego domu. Przynajmniej tyle mogą teraz zrobić.
3. Wartości chrześcijańskie. Jesteśmy krajem, w którym 90% społeczeństwa deklaruję się jako wierzący katolicy. Co prawda na podstawie postów co niektórych wyjątkowo głośno wierzących można by pomyśleć, że wersety z księgi Mateusza brzmią mniej więcej w ten sposób: “Bo byłem głodny, a nie daliście mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście mi pić; przybyszem byłem, a wykopaliście mnie z domu”. Na szczęście jednak zarówno sam Papież, jak i prymas Polski nie zostawiają w ostatnich dniach wątpliwości, jak należy się zachować wobec bliźnich w potrzebie.
4. Prawa człowieka. Uchodźcy są ludźmi. I potrzebują nasze pomocy, której my jesteśmy w stanie im udzielić. Po prostu.
Dlaczego Polska ma swój własny egoistyczny interes w tym, żeby przyjąć uchodźców
Europejska solidarność to nie tylko moralne zobowiązanie, ale też uczciwy układ polityczny. Za naszą wschodnią granicą tli się konflikt, który w każdej chwili może wybuchnąć z ogromną siłą. Co zrobimy, jak Podkarpacie zostanie „zalane przez 3 miliony uchodźców z Ukrainy”? Niezależnie od tego, czy jest to absurdalny scenariusz, czy nie, kraje Zachodu mogą przypomnieć nam wtedy nasze egoistyczne zachowanie wobec uchodźców z Syrii i odwrócić się do nas plecami.
Polska należy do najszybciej starzejących się społeczeństw w Europie. Jak szacują specjaliści, już w 2030 roku zabraknie w kraju koło czterech milionów osób do pracy. W perspektywie kolejnych dekad ta liczba się podwoi. Jeśli chcemy, żeby ktoś zarabiał na nasze emerytury, będziemy musieli przyjąć imigrantów. Tej luki nie wypełnią jedynie imigranci z Ukrainy i Białorusi – jest ich zwyczajnie za mało. Czy nie lepiej przyjmować imigrantów już teraz, kiedy sytuacja gospodarcza i społeczna kraju jest relatywnie dobra?
Najlepszym sposobem na asymilację uchodźców jest ich integracja z rynkiem pracy. Jeśli nie będziemy przetrzymywać uchodźców w obozach, a pozwolimy im szukać pracy i zakładać własne firmy szybko, to nauczą się naszego języka i kultury.
Młodzi ludzie zajęci pracą rzadko kiedy wpadają w kłopoty i są podatni na radykalizację. Nowi ludzie to nowe pomysły i wzrost innowacyjności. W dodatku wielu Syryjczyków jest dobrze wykształconych. Syria przed wojną posiadała dużą klasę średnią i tworzyła stosunkowo świeckie społeczeństwo. Wiele z tych osób już na starcie znajdzie pracę jako specjaliści.
Dla sił progresywnych na naszej scenie politycznej kryzys uchodźczy jest niebywałą wręcz szansą na „dobrą polaryzację” z prawicą – zarówno z PiS jak i z PO. Lewica nareszcie może udowodnić potrzebę swojego istnienia (wbrew opinii wielu nie jest nią bowiem naparzanka z PiS-em – od tego mamy PO). W kwestii uchodźców Ewa Kopacz sufluje Beacie Szydło, pokazując absolutną miałkość ideową tej formacji i jej kapitulację wobec nacjonalistycznej prawicy. W zbyt wielu ważnych sprawach PO zajmuje dzisiaj takie samo stanowisko, jak największa partia opozycyjna. Dzięki kryzysowi imigracyjnemu obóz progresywny może przypomnieć wyborcom, na jakich wartościach zbudowany jest jej program: otwartego społeczeństwa, które poważnie traktuje obietnicę międzyludzkiej solidarności. Formacji, która nie buduje swojego poparcia na strachu, ale na nadziei, zaufaniu i współpracy między ludźmi. Wiary w lepsze jutro nie tylko dla „naszych”, ale i dla naszych sąsiadów, dla wszystkich obywateli niezależnie od ich płci, orientacji seksualnej czy wyznania.
Liderzy formacji lewicowej mają szansę pokazać się jako mężowie stanu – nie reagując biernie i kunktatorsko na wydarzenia, ale spokojnie tłumacząc ludziom skomplikowanie dzisiejszej sytuacji i wskazując im drogę do jej pokojowego rozwiązania.
Kryzys uchodźczy jest szansą dla polskiej gospodarki, polskiej wspólnoty i dla polskich sił progresywnych. Wykorzystajmy ją dobrze.
**Dziennik Opinii nr 251/2015 (1035)