Jan Śpiewak

Opozycjo, idź do domu, jesteś pijana

Petru robi co może, żeby odwrócić uwagę od swojego wyjazdu. Kijowski pokazuje, że nic nie rozumie i nie potrafi przewidywać najprostszych konsekwencji swoich ruchów.

Podsumujmy wydarzenia ostatnich dni.

19 grudnia – Tomasz Lis ogłasza na Twitterze, że trwa zamach stanu i 19 grudnia skończyła się w Polsce demokracja.

22 grudnia – wycieka nagranie ze spotkania w Słupsku, w którym Mateusz Kijowski oświadcza, że „w ogóle nie zarabia w KOD-zie. W ogóle. Nic” i żyje „ze wsparcia rodziny”.

22 grudnia Ryszard Petru stwierdza, że budżet przyjęto nielegalnie i dodaje: „Będziemy trwać na posterunku z hasłem: budżet musi być legalny”.

29 grudnia Ryszard Petru udziela wywiadu, w którym mówi, że politykowi nie wypada wyjeżdżać na wakacje do 11 stycznia ( „Chyba że 2 dni. Są ustalone dyżury. Jedni na Wigilię, inni na Sylwestra”).

31 grudnia Ryszard Petru wyjeżdża na wakacje.

4 stycznia Ryszard Petru wraca z wakacji i ogłasza, że będzie apelował do senatorów PiS-u o wprowadzenie poprawek Nowoczesnej do budżetu, uznając tym samym, że budżet jest legalny.

4 stycznia okazuje się, że Mateusz Kijowski przez ostatnie pół rok wystawił KOD-owi faktury na 90 tysięcy złotych za „usługi informatyczne”. Faktury, nie umowy, żeby (prawdopodobnie) uniknąć płacenia zaległych alimentów.

4 stycznia Mateusz Kijowski w oświadczeniu stwierdza, że atak na siebie traktuje jako „kolejną prowokację”.

Chciałoby się powiedzieć do opozycji śladem internetowego memu: idź do domu, jesteś pijana. Liderzy opozycji zamienili blokadę sejmu w farsę. Nie wiem, co bardziej poraża: czy instrumentalne traktowanie ludzi, którzy koczują pod sejmem, czy hipokryzja i zwyczajna ludzka głupota opozycyjnych prominentów. Nudny, pozbawiony charyzmy Grzegorz Schetyna na tle Kijowskiego, Petru i Lisa wyrasta na tytana intelektu. To chyba najlepiej pokazuje, jak bardzo po dnie szoruje dzisiaj opozycja.

Liderzy opozycji przez ostatnie dwa tygodnie pompowali balon. Twierdzili, że trwa zamach stanu, że budżet jest nielegalny, że to koniec demokracji. Mieli ku temu wiele dobrych argumentów. Wydawało się, że złapali PiS w pułapkę. Już tutaj wystąpił jednak pierwszy zgrzyt. Okupacja sejmu była prowadzona rotacyjnie na dyżury. Ryszard Petru przyznał, że spędził w nocy tylko kilka godzin na sali plenarnej. Jeśli ja bym był na miejscu Schetyny i Petru, stawiając tak wysoko poprzeczkę, kazałbym swojemu klubowi wziąć karimaty i śpiwory i koczować w sejmie do 11 stycznia, kiedy mają być wznowione obrady. Co to za demonstracja przeciwko zamachowi stanu, gdy liderzy opozycji  nie spędzili nawet jednej nocy na sali plenarnej? O jakim poświęceniu za sprawę mówimy? Co ci ludzie ryzykują? Wątpię, żeby większość Polaków uznała za poświęcenie stratę kolacji w Sheratonie. W dodatku Ryszard Petru jako samozwańczy lider opozycji musiał pokazać, że daje przykład. Skoro trwa totalna wojna, generał powinien „trwać na posterunku” i dbać o morale żołnierzy. To Petru ma klub cztery razy mniejszy niż Platforma. To on jest na musiku. Tymczasem lider Nowoczesnej w środku protestu wyjeżdża na wakacje. Jest na tyle, powiedzmy to eufemistycznie, nieroztropny, że leci samolotem. Czy Petru zapomniał, że jego twarz jest wszędzie? Że jego facjatę rozpoznaje 90% Polaków? Co sobie myślał, wchodząc na pokład zatłoczonego samolotu? Że posiada kurtkę niewidkę? To ma być człowiek, którego rozsądek i analityczny umysł ma nas wyprowadzić z kryzysu, odbudować instytucje demokratyczne i pokonać Kaczyńskiego? Żarty na bok.

Opozycja szoruje dzisiaj po dnie.

Petru wraca do kraju  i odmawia odpowiedzi na pytanie, gdzie spędzał sylwestra. Dla PR-owego triku postanawia sprzedać ludzi protestujących przed sejmem. Stwierdza, że poprosi senatorów PiS-u o zgłaszanie w jego imieniu poprawek do budżetu. Robi to, żeby odwrócić uwagę od swojego wyjazdu. Dla niego ludzie marznący przed sejmem to najwyraźniej bezwolne stado, które można zapędzić tam, gdzie akurat jest mu wygodnie. Budżet do wyjazdu „na Maderę” był nielegalny, teraz za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Petru staje się legalny i prawomocny. Wszystko po to, żeby uratować mu skórę.

Ratunek dla Petru jednak przybywa z najmniej oczekiwanej strony. Onet i „Rzeczpospolita” ujawniają faktury za 90 tysięcy, które Kijowski wystawił KOD-owi. Zamiast podać się do dymisji i ratować resztki wiarygodności KOD-u, jego lider postanawia iść w zaparte. W końcu prawdziwy Polak nie podaje się nigdy do dymisji (pozdrowienia dla HGW). Jego żona stwierdza, że gdyby nie on, KOD już dawno zginąłby od hakerskich ataków. Nie mam problemu z tym, żeby liderzy społecznych ruchów byli przez nie opłacani. To jest ciężka praca. Wszystko powinno odbywać się jednak transparentnie. Tymczasem lider KOD-u wystawia, jak wszystko na to wskazuje, lewe faktury za usługi, które są na rynku znacznie mniej warte. Robi to najprawdopodobniej, żeby uniknąć płacenia alimentów. Gdyby pieniądze trafiły na jego konto, zostałyby zajęte przez komornika. W dodatku daje się przyłapać na kłamstwie, które bezczelnie powtarza od miesięcy, jakoby nie zarabiał nic na KOD-zie. Pić trzeba umieć, kłamać też. Kijowski pokazał, że nic nie rozumie i nie potrafi przewidywać najprostszych konsekwencji swoich ruchów. Czy myślał, że w stowarzyszeniu można ukryć tego typu wydatki?

Kodzie, zmień lidera (i dilera)

Kryzys opozycji przypomina nam o prawdziwej kondycji naszych elit. Jest nią pogarda wobec zwykłych ludzi, dulszczyzna, głupota, koniunkturalizm i zwykłe cwaniactwo. Wszystko to, co możemy co tydzień przeczytać o „ciemnym ludzie” w „Newsweeku”, tak naprawdę opisuje zachowanie naszych elit. Opozycja w ciągu tygodnia straciła bardzo wiele ze swojej wiarygodności. Ludzie potrafią sporo wybaczyć politykom, ale wyjątkowo nie lubią hipokryzji i stosowania podwójnych standardów. Czy człowiek, który oszukuje własne dziecko, potrafi zbudować społeczeństwo obywatelskie, przywrócić poszanowanie dla demokratycznych instytucji i bronić praworządności? Czy człowiek, który nie potrafi poświęcić dla sprawy nawet sylwestra w Portugalii, poświęci się dla ratowania demokracji? Trudno sobie wyobrazić, że liderzy opozycji będą potrafili zmobilizować Polaków w dniu wyborów. Tylko wysoka frekwencja daje gwarancję wygranej z PiS-em i Kukizem. Znowu potwierdza się teza, że największą siłą Kaczyńskiego jest słabość jego przeciwników. Petru, Lis i Kijowski stają się cichymi sojusznikami Kaczyńskiego stając się gwarantem trwania jego władzy.

Kijuleaks, czyli sztandar KOD wyprowadzić?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
aktywista miejski
Aktywista miejski
Zamknij