Komediowy serial „1670” przypomina, że za ideologiczną słusznością kroczy to, co musi kroczyć: nuda.

Komediowy serial „1670” przypomina, że za ideologiczną słusznością kroczy to, co musi kroczyć: nuda.
Tej propozycji prawdopodobnie nikt ze stołu nie zabierze. Istotne jest więc zrozumienie tego, jakie mogą być jej potencjalne skutki.
Wiem, wiem, pewnie chcecie powiedzieć, że znacie kogoś z klasy ludowej, kto jest pasjonatem niezależnych filmów dokumentalnych. Tylko co z tego?
Czy lewica naprawdę powinna cieszyć się z tego, że klasę średnią spotyka dziś w Polsce deklasacja? Mam poważne wątpliwości.
Wbrew temu, co uważa wielu komentatorów, opowieści o zagrożeniu istnienia ludzkości w wyniku katastrofy klimatycznej czy wizje tego, że na emeryturze każdy z nas będzie pilnował swojej studni z maczetą, nie są narracjami nauki.
Wywiad z Tomaszem Lisem w Krytyce Politycznej miejscami brzmiał tak: w poniedziałek dwa maratony, w tym samym czasie kolegium i udar. I tak czternaście dni w tygodniu.
Problem z danymi na temat migracji jest taki, że dezaktualizują się one z tygodnia na tydzień. Czy to znaczy, że jesteśmy bezradni, jeśli chodzi o szacunki?
W prekarnym świecie często nie ma czegoś takiego jak wypłata na koniec miesiąca. Są małe strumyczki dochodów, którymi należy nauczyć się zarządzać.
I czy aby na pewno najzamożniejsi? Sprawdzamy.
Któż nie chciałby wiedzieć, do jakiej klasy należy?
Wiemy o tym doskonale, ponieważ w ostatnich latach częściowo udało się zmniejszyć skalę ubóstwa wśród dzieci. A skoro tak, to nierozwiązywanie kwestii biedy również jest decyzją polityczną.
Czy Nergal jest ksenofobem? Nie sądzę. Myślę, że chciał po prostu mocniej przypierdolić, żeby zabolało człowieka, który miał czelność takiej gwieździe jak on zwrócić uwagę.