Izba Reprezentantów przegłosowała i przekazała do Senatu najważniejszą ustawę o prawie głosu i reformach politycznych od czasu Ustawy o prawach wyborczych.

Izba Reprezentantów przegłosowała i przekazała do Senatu najważniejszą ustawę o prawie głosu i reformach politycznych od czasu Ustawy o prawach wyborczych.
Joe Biden trzyma się naiwnej koncepcji, jakoby Ameryka wróciła do roli światowego lidera, a w roli partnera do współpracy widzi wyłącznie Europę. To już nie te czasy.
Nigdzie na świecie nie ma uzasadnienia dla rządów sprawowanych za pomocą nienawiści rasowej i szowinizmu etnicznego.
Umowa o inwestycjach między UE a Chinami to dobre zakończenie koszmarnego roku.
Szturm na Kapitol to nie wyjątek. Od ponad 150 lat wyższe klasy białej Ameryki prowokują takie rozruchy w obronie hierarchicznego społeczeństwa.
Dla amerykańskich rasistów i zwolenników segregacji tegoroczne wybory to ostatnia, wielka bitwa o wszystko.
Dowody naukowe nie mają dla Trumpa żadnej wartości. Jeśli przegra wybory, być może będzie się musiał zmierzyć z innego rodzaju dowodami, w sądzie.
Przekonanie o wyjątkowości Ameryki i wiara w nadaną jej przez Boga misję popchnęła już USA do niejednej wojny. Teraz zwiastuje następną.
Nierówności zwiększają śmiertelne żniwo epidemii, a epidemia jeszcze bardziej pogłębi nierówności, w miarę jak pozbawione przychodów rządy państw będą cięły budżety i usługi publiczne.
Międzynarodowi finansiści powinni mieć na tyle oleju w głowie, by nie wywoływać kryzysu, który mógłby przejść do historii jako katastrofa COVID-19 z 2020 roku. Ich mądrość zostanie wkrótce wystawiona na próbę.
Nieprzypadkowo pandemia tak silnie uderza w Iran i Wenezuelę – dwa kraje, które znalazły się na celowniku Ameryki.
Po Superwtorku faworytami w wyścigu prawyborczym demokratów są Joe Biden i Bernie Sanders. Ten drugi ku przerażeniu sektora finansowego i wielkiego biznesu.